niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 17


Nowy początek

Rozdział 17

Piątek nadszedł szybko. Sumin całą resztę tygodnia milczała, czym mnie bardzo zawodziła. Sungyoon był również małomówny od wypadu do centrum. Na uczelni spędzałam czas jedynie z Jinkim i Minzy.  Bałam się, że przez to, iż nie rozmawiam z Sumin, nie pojadę z nią do EXO, lecz niespodziewanie po ostatnim wykładzie Koreanka do mnie podeszła. 

— Przepraszam — zaczęła skruszonym głosem. – Trochę przesadziłam ostatnio. Prawda? 

— Chyba tak, ale ważne, że przeprosiłaś. — Posłałam jej pokrzepiający uśmiech, bo nie chciałam już rozpamiętywać nic. 

— Jak się trzymałaś ostatnie dni? — zapytała troskliwie. 

— Po rozmowie z Luhanem nie było mi praktycznie smutno. Jednak tutaj było dziwnie, gdy się nie odzywałaś — odparłam szczerze. 

— Gotowa na spotkanie z zespołem? — dodała podekscytowana. 

— Trochę boję się spotkania z Baekhyunem. — Uznałam szczerze. Nie wiedziałam jakiego zachowania się po nim spodziewać po naszym burzliwym rozejściu się w sklepie. 

— Nie masz czego. Będzie udawał pewnie, że nic się nie stało. Nie będzie chciał wprowadzać niezręczności między was. — Miałam nadzieję, że miała rację. Musiałam zapomnieć o tamtym dniu, jeżeli chciałam przekonać się, który z chłopaków był mi bliższy. Taki był od tamtej pory mój plan. 

***

Po zjedzeniu obiadów w swoich domach, przyszłyśmy pod dorm razem. Zapukałyśmy do drzwi, które otworzyła jakaś dziewczyna, której nigdy nie widziałyśmy na oczy. Obie byłyśmy zaskoczone i ja miałam jakieś złe przeczucia.

— Kto wy? Jakieś psychofanki? — zapytała oburzona. 

Wyglądała na Koreankę mniej więcej w naszym wieku. Miała włosy zafarbowane na kolor blond. Ubrana była wyzywająco, krótka skórzana spódniczka, czarna luźna koszulka i mocny makijaż. Nie czułam się pewnie przy niej.  

— Tutaj mieszka mój facet — nieprzemyślanie powiedziała to Sumin. 

— Czyli jesteś psychofanką. Pa. — Mówiąc to zamknęła drzwi nam przed nosem, co nas zszokowało jeszcze bardziej.

Widziałam po Sumin, że jej ciśnienie się podniosło.  

— Co? Jak ona śmie? Kim ona jest?! — krzyczała uderzając z całej siły w drzwi. 

— Mnie pytasz? Jak ty nie wiesz, to ja tym bardziej — zauważyłam. 

Tym razem drzwi otworzył Yifan. 

— Musiałaś jej mówić, że masz tu faceta? Nie wiadomo póki co, czy można jej ufać — rzekł od razu, bez żadnego przywitania. Teraz on był zły na Sumin. 

— To co tu robi? Kim jest? — Moja przyjaciółka chciała już wszystko wiedzieć, bo złe wrażenie zrobiła na niej ta dziewczyna. 

— Przyjaciółka Sehuna z dawnych lat. Spytał, czy może tu wpaść, bo marzyła zawsze spotkać Yixinga. Zgodziliśmy się, niestety jest troszkę dziwna — opowiadał nam cicho, by nikt w środku nie słyszał tego. 

— Troszkę, to za mało powiedziane — prychnęła Sumin. 

Zostawiłam tak dyskutującą parę i weszłam do salonu niepewnie. Widok był taki jak zazwyczaj, każdy zajęty czymś innym. Jedno mnie tylko zaskoczyło. Pyskata dziewczyna, ciągła w tamtym momencie za ramię Lay’a i chyba błagała go o coś. 

— Proszę weź mnie do swojego pokoju — jęczała, a mnie ten głos przyprawiał o ciarki.

— Nie rozumiem po co — bulwersował się Chińczyk, bo ewidentnie nie chciał tego robić. 

— Chcę tam porozmawiać sam na sam — dodała to zerkając na mnie zabójczym wzrokiem. Może mi się to wydawało, lecz zmroziło mnie. 

— O Amelia! — Dopiero zorientował się Yixing, że weszłam do salonu. — Baliśmy się, że nie przyjdziesz. 

Podszedł do mnie bliżej, nie zwracając uwagi na przyczepioną do niego Koreankę. Podobało mi się to z jednej strony. Bo czułam, że zależało mu bardziej na moim towarzystwie. 

— Czemu miałabym nie przyjść? — zdziwiłam się, gdy do mnie dotarło co powiedział. 

— Kris coś wspominał, że pokłóciliście się z Sumin. Na dodatek Baekhyun co chwile coś powtarzał, że nie zjawisz się przez niego — wyjaśnił mi, a mi zrobiło się znowu przykro. Postanowiłam jednak tego lepiej nie okazywać. 

— Głupek z niego. — Chciałam zażartować. — A gdzie on właśnie teraz jest? 

— Gdzieś się przejść poszedł — odparł. Domyśliłam się więc, że mnie unikał. 

— Tobie też bym radziła. Szukaj go. I znikaj stąd — wtrąciła nieznajoma, czym mnie ponownie zniechęciła do siebie. 

— Jak możesz tak się odzywać do naszego stałego gościa? Jesteś tu pierwszy raz, a zachowujesz się jak księżniczka — wybuchł Chińczyk. 

Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, w tym i ja. Czułam, że nie mógł znieść, jak odzywała się od innych, a może chodziło o to, że mówiła tak do mnie? Zadrżałam na myśl, przypominając sobie co czuł. Nic dziwnego, że ta dziewczyna go irytowała. W oczach innej dziewczyny niż ja mógłby ten widok do niego zniechęcić. 

— Namjun. Zachowujesz się jak jakaś smarkula — burknął do niej Sehun, który także wyglądał na wściekłego. — Nie przyprowadziłem cię tu, żebyś wszystkich do siebie zraziła. Czemu udajesz kogoś innego? — Po czym zwrócił się do mnie. — Przepraszam za nią. Ona taka nie jest normalnie. Coś jej odbiło. — Wierzyłam mu, bo pewnie dobrze ją znał. Ciekawe co było przyczyną. 

— Mam nadzieję. — Tym razem odezwał się Junmyeon. — Zgodziliśmy się, bo mówiłeś, że jest wyrozumiała, słodka i zabawna. Jak na razie tylko nas denerwuje. 

— Przepraszam — Zasmucił się maknae. Zrobiło mi się go żal. 

— Ja też przepraszam. Za dużo emocji na raz. Ja już wyjdę i nie będę przeszkadzać. — Mówiąc to dziewczyna nagle się wszystkim ukłoniła i zaczęła wychodzić. Nie do końca ogarnęłam co się działo, jednak szybko zatrzymałam dziewczynę, przed wyjściem z pokoju. 

— Zaczekaj. Wszyscy dadzą ci na pewno drugą szansę. — Uśmiechnęłam się do niej, sugerując, że ja nie miałam z tym problemu. — Zostań. Ja jeszcze nie miałam okazji cię poznać. 

— Nie wiem, czy ktokolwiek tego chce — zasugerowała z udawaną smutną miną. 

— Pokaż, że możemy ci zaufać. — Powiedział lider także unosząc kąciki ust.

— Dziękuję! — Z piskiem odkrzyknęła Namjun i przytuliła Suho. 

— Oj spokojnie. — Widać było po nim, że trochę niezręcznie się poczuł. 

Potem wszyscy wrócili do swoich zajęć. Nowa dziewczyna prowadziła rozmowę ze mną, Sumin, Lay’em i Luhanem. 

— Czyli twoim chłopakiem jest Kris? — prowadziła wywiad z nimi. Chciała wszystko wiedzieć. 

— Nikt spoza naszego grona nie może wiedzieć — ostrzegła ją moja przyjaciółka oschle. Widziałam, że między nimi nie będzie porozumienia. 

— Milczę jak grób. A twoim? — zwróciła się niespodziewanie do mnie, czym mnie zawstydziła trochę, lecz nie chciałam dawać po sobie tego poznać. Wolałam by nic nie wiedziała. 

— Zgadnij — zasugerował Luhan z cwaniackim uśmiechem.

— O, dobry plan! —  Mówiąc to zaczęła drapać się po podbródku. — Mam dwie opcje. Albo Baekhyun, albo Lay.  

Wszyscy patrzyliśmy na nią z szokiem na twarzy, bo to wyglądało jakby była jasnowidzem. Przecież jednego z nich nawet nie było w dormie. 

— Skąd ten wniosek? — zapytałam z niepohamowaną ciekawością. 

— Wyjaśniam mój tok myślenia. Lay był niemiły, gdy cię obraziłam, a chyba normalnie taki nie jest. Ponadto oczy mu się zaświeciły na twój widok, a z drugiej strony nie przywitaliście się jak na parę przystało, aczkolwiek możecie być nieśmiali i nie okazywać uczuć publicznie. Natomiast jeśli chodzi o Baekhyuna, nie widziałam jeszcze jego zachowania względem ciebie. Wygląda na to że jesteście pokłóceni, czy coś. Jeśli bylibyście parą, to kłótnie mogłyby być możliwe, jak to w związkach bywa. 

— Jaka dedukcja — zdziwił się Luhan. 

— Czytam dużo książek detektywistycznych — odrzekła dumnie dziewczyna. 

— Ty czytasz?! — Usłyszeliśmy nagle Sehuna. 

— Ok, naoglądałam się seriali kryminalnych, tylko chciałam mądrzej brzmieć.

Wszyscy roześmialiśmy się. Ucichliśmy dopiero, jak zobaczyliśmy wchodzącego do salonu Baekhyuna z ogromną watą cukrową. Podszedł z nią w stronę naszej grupki i gdy stanął przede mną, wyciągnął watę przed siebie. 

— To dla ciebie w ramach przeprosin. Słyszałem, że uwielbiasz. — Wraz z jego słowami moje serce mocniej zabiło. Podobały mi się takie przeprosiny, choć ja też powinnam była to zrobić. Byłam taka oschła, a mimo to on tak się postarał. 

— Jak.. Jak to? — jąkałam, bo skąd mógł wiedzieć o wacie? 

— Dzwoniłem do Kyuhyuna, żeby się dowiedzieć. — Nawet zadał sobie ten trud, by zrobić coś przyjemnego dla mnie. Zaplusował bardzo w tamtym momencie mi. 

— Wiedziałam! Jednak Baekhyun! — wykrzyczała Namjun, a ja załamałam się tym, że tak pomyślała. 

— Co ja? — zdziwił się Koreańczyk. 

— Jesteś jej chłopakiem — powiedziała prosto z mostu to co myślała. 

W tym momencie oboje zawstydziliśmy się. Chciałam ukryć dłońmi swoje rumieńce. A Baeka zatkało i obserwował mnie z niedowierzaniem. Pewnie chciałby, by była to prawda, a ja miałam ochotę uciec. 

— Amelia nie ma chłopaka. Podpuściłem cię, bo byłem ciekaw kogo wskażesz. — Uratował nas Luhan, choć widziałam, że zasmuciło to znowu Baeka. 

— Drań! A ja się tak trudziłam. I już myślałam, że mój bias jest zajęty przez chwilę — marudziła dziewczyna, a ja poczułam ukłucie zazdrości, gdy wspominała o Yixingu w ten sposób. Czego ja w końcu chciałam?

— I tak nie masz u niego szans — droczył się z nią dalej, widziałam, że miał dość jej zachowania, bo od dawna dopingował mi i swojemu przyjacielowi. 

— Cicho. Zawsze mogę żyć nadzieją. — Zaśmiała się, a mi nie było z tym do śmiechu. 

***

Późnym wieczorem Junmyeon postanowił odwieźć dziewczynę. Pojechali z nim Kyungsoo i Sehun, by nie wracał samotnie. Ja za to wraz z Sumin robiłyśmy kolację dla wszystkich. W kuchni siedział z nami Kris i Baekhyun. 

— Co robicie? — ciekawił się Koreańczyk.

— Zobaczysz — odparła mu  krótko Sumin.

— Nie bądź taka — jęczał niezadowolony. 

— Jakbyś nie był ślepy, to byś wiedział — wymamrotała mu dziewczyna. 

— Czemu jesteś dla mnie niemiła? Kris co ja zrobiłem twojej dziewczynie? — oburzył się, a ja nie rozumiałam kompletnie co się działo. 

— Mnie się pytasz? Ja nie potrafię czasami zgadnąć, co ja jej zrobiłem, jak jest wściekła. — To akurat mnie rozbawiło i było prawdziwe. 

— Nie jestem teraz na nikogo zła. Droczę się z tobą. Czy moja twarz wygląda na złą? — Brzmiało to jakby zaprzeczała sama sobie. 

Chłopacy spojrzeli się na siebie i wybuchli śmiechem. 

— Nie rozumiem was kompletnie — dziwiła się przyjaciółka. 

Ja byłam skupiona na tym co robiłam, a przynajmniej tak to wyglądało. Tak naprawdę moje myśli uciekały w inne miejsce. Cały dzień gdzieś odpływałam i czułam się niepewnie. Nagle zobaczyłam, że mój palec jest czerwony od krwi. Wystraszyłam się i zaczęłam go dmuchać. 

— Kiedy? — spytałam cicho samą siebie. 

— Coś ci się stało? — Zwrócił się do mnie Baekhyun, pojawiając zaraz przy mnie. 

— To lekkie skaleczenie. Nie wiem jak…

— Chodź — przerwał mi, złapał za drugą dłoń i pociągnął w stronę łazienki. 

W środku tego małego pomieszczenia wskazał ręką, żebym usiadła na brzegu wanny. Posłusznie to zrobiłam. On wyjął z apteczki plastry. Przykleił jeden na skaleczony palec, a potem pocałował go, przez co przeszył mnie ciepły prąd.  

— Co ty robisz? — szepnęłam zaskoczona. 

— Mama zawsze mi tak robiła, żeby szybciej się zagoiło — wyjaśnił, a ja się zaśmiałam, bo mnie to rozbawiło. 

— Słodkie — dodałam nie wiedzieć czemu, lecz poczułam czyjś wzrok na nas. 

Ujrzałam w drzwiach pomieszczenia Lay’a, który nie wyglądał szczęśliwie. Bakehyun nadal trzymał moją dłoń, więc odruchowo mu ją zabrałam. Nie chciałam tak się zachowywać przy Yixingu. Przez sekundę myślałam, czy z jego ręki wyrwałabym się w odwrotnej sytuacji?

— Wracam do robienia kolacji — wymamrotałam pod nosem. 

— Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać — wtrącił Chińczyk, a ja byłam zniesmaczona, że to wyglądało faktycznie jakby w czymś przeszkodził.  

— Spokojnie. Baekhyun nakładał mi tylko plaster. — Poczułam potrzebę wyjaśnienia tego i po tych słowach to wróciłam do kuchni.

Czułam, jak moje policzki płonęły, było mi wstyd. Że akurat to musiał Yixing nas widzieć. Bolało mnie to z jakiegoś powodu. Co ja miałam robić? Co ja w końcu czułam? 

***

W nocy smacznie spałam, aż obudziło mnie pukanie do drzwi pokoju. Wstałam więc powoli i otworzyłam je, a z nimi stał Luhan. Ziewnęłam głęboko, po czym się odezwałam.

— Idziesz do kuchni? 

— Dokładnie. I pomyślałem, że może chcesz pogadać. — zaproponował, a ja cieszyłam się, że zapytał.  

— Z ogromną chęcią. Nurtuje mnie parę rzeczy — oznajmiłam zgodnie z prawdą. 



Wyszłam z pokoju, razem ruszyliśmy do kuchni, nalaliśmy sobie mleka i zasiedliśmy przy stoliku. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, bo tyle rzeczy  mnie zastanawiało tego dnia. Namjun sprawiła, że odblokowałam jakieś skryte myśli w sobie. 

— Myślisz, że Yixing bardzo mnie lubi? Widzisz, Baek cały czas się o mnie stara, a Lay od próby pocałunku niczego nie robił w tym względzie — zaczęłam od mojej niepewności. 

— Jestem pewien, że on też wiele do ciebie czuje. Rozmawiałem z nim o tym. Tylko on nie wierzy w jakiekolwiek szanse i potrzebuje niezłego kopniaka, żeby coś zrobić. — Po części to rozumiałam. Jeszcze pewnie starania Baeka go zniechęcały. 

— Widocznie mu nie zależy. — Chciałam tymi słowami sprowokować Lu do dalszej rozmowy. 

— Zależy, jestem pewien… Chwileczka… Podobno nie chcesz na razie nikogo, to czemu się tym przejmujesz? — zauważył, a ja przestraszyłam się trochę. Bałam się, że zawczasu on coś wyczyta ze mnie, a ja nadal się upewniałam. 

— Widzisz… — zaczęłam, lecz ciężko było coś na poczekaniu wymyślić. 

— Tu cię mam. Wolisz Lay’a! — wyskoczył, a ja musiałam szybko z tego wybrnąć. 

— Żadnego nie wolę. Ja po prostu chcę wiedzieć. Bo się już gubię.. — Nie brzmiałam wiarygodnie. 

— Chciałabyś, żeby się postarał o ciebie. Prawda? — sugerował, a ja się bałam odpowiedzi, by się bardziej nie pogrążać. 

— Nieistotne. Ja i tak twierdzę, że ta dziewczyna mu zawróci w głowie. Tu nie będzie musiał nic robić. Ona sama do niego będzie zarywać. — To była moja obawa. Namjun była odważna i bezpośrednia. Nieśmiałość Yixinga nie stała im na przeszkodzie. Choć nie pasowali do siebie na pierwszy rzut oka, zawsze mogło się to zmienić. 

— Więc ponawiam moje pytanie. Skoro tak uważasz, to czemu się przejmujesz? — Przejmowałam się okropnie, co dawało mi dużo do myślenia. 

— Wracam do łóżka. — Nie mogłam się na razie zdradzać z moimi uczuciami. Bałam się, że wciąż się myliłam. 

— Przecież nie skończyłaś mleka — zauważył, a ja dopiłam to na te słowa jednym tchem uderzyłam szklanką w stół.

— Teraz już tak. 

Po tych słowach wróciłam do swojego pokoju, żeby zasnąć. Nie było jednak to wtedy takie łatwe. Męczyły mnie myśli. Zastanawiałam się nad co mówił mi Luhan. Nie wiedziałam czemu, bałam się, że Namjun naprawdę polubi Lay’a na tyle, że on odwzajemni z czasem jej uczucia. Zrobiło mi się smutno na samą myśl o tym. Z jednej strony to powinno być jasne dla mnie. Z drugiej czemu przy Baekhyunie nie byłam całkiem obojętna? Dziwna była to dla mnie sytuacja i nie wiedziałam, jak się w niej odnaleźć. 

***

Rano znowu ktoś zapukał do moich drzwi. Nie miałam pojęcia kto to. Miałam nadzieję, że nie Luhan, bo wstydziłam się go przez to jak go potraktowałam w nocy. Otworzyłam pokój. Przed progiem leżała taca z talerzykiem, na którym były jeszcze ciepłe tosty i szklanka ciepłej herbatki, która pachniała egzotycznymi owocami. Zrozumiałam, że ktoś mi przygotował śniadanie, lecz nie miałam pojęcia, kto to był. Rozejrzałam się i nikogo nie było w pobliżu. Chwyciłam więc tacę i wniosłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść. Tosty były idealne, a herbatka smakowita. Po jakimś czasie zauważyłam, że pod talerzykiem leżał liścik. Rozłożyłam go i zaczęłam czytać. 

„Droga Amelio, 

Dawno nie rozmawialiśmy i nie spędzaliśmy razem czasu. Moim zdaniem powinniśmy to zmienić. Uwielbiam z Tobą szczerze rozmawiać. Zrobiłem Ci to śniadanie, gdyż chciałem umilić Twój dzisiejszy poranek. Podobno miałaś ciężką noc. Jeden przyjaciel mi tak powiedział. Dzisiejszego dnia nie pozwolę Ci na smutek. Przepraszam, że ostatnio się oddaliłem. Mam nadzieję, że domyślasz się kim jestem. Żeby było zabawniej, nie podpiszę się. ”

Gdy tylko zakończyłam czytanie liściku na moich ustach zawitał szeroki uśmiech. Domyślałam się kto go napisał. Wiedziałam też, że po części maczał w tym palce Luhan. Mimo to byłam zadowolona, że tak się stało. Liścik ten sprawił mi dużo radości. 

Po zjedzeniu śniadanka i nacieszeniu się poranną wiadomością, poszłam zanieść naczynia do kuchni. Po drodze usłyszałam pukanie do drzwi wyjściowych. Chciałam otworzyć po odstawieniu tacki, jednak ubiegł mnie Yixing, co mnie zatrzymało. Nie wiedziałam, czy nie wstydziłabym się po wszystkim do niego podejść, a jednocześnie chciałam z nim bardzo porozmawiać.

Jak się okazało za drzwiami stała Namjun z bananem na ustach, rzuciła się na Chińczyka i mocno przytuliła. On wyglądał na zdezorientowanego, a ja byłam wściekła widząc to, miałam dość jej naskakiwania. 

Odepchnął ją lekko, co mnie trochę usatysfakcjonowało. Ona ewidentnie go denerwowała swoim zachowaniem.  

— Nie miałaś dzisiaj przychodzić — wygarnął jej bezpośrednio. 

— Zmieniłam plan, bo stęskniłam się za tobą. — Każde jej słowo mnie zasmucało. Ja też chciałam do niego podejść i powiedzieć takie coś, a brakowało mi odwagi. 

Zauważyła, że ich cały czas obserwuję. Ukradkiem mrugnęła do mnie, co mnie zdziwiło. Czułam, że to nie był dobry znak.   

— Wszyscy już wstali? — zapytała go pospiesznie.  

— Nie, większość jeszcze śpi, dlatego tym bardziej nie powinnaś była przychodzić o takiej porze. 

— Tak więc idź na górę ich budzić, a ja przywitam się z Amelią. 

Lay zmieszany odwrócił się w moje stronę, więc delikatnie się do niego uśmiechnęłam i pomachałam ręką.  

— O wstałaś! — Również podniósł kąciki swoich ust, gdy nasze spojrzenia się spotkały. — Smakowało śniadanie? — dodał, co wywołało znowu wypieki na moich policzkach. 

— Bardzo — odparłam bez zawahania, by dać mu do zrozumienia, że podobał mi się ten gest. 

Chciałam go jakoś zachęcić do dalszych działań, niestety nie wiedziałam jak tego dokonać. On za to podszedł do mnie i objął mnie swoimi ramionami, co szybko odwzajemniłam, bo uwielbiałam jego uścisk. Kątem oka widziałam, jak Namjun piorunowała nas wzrokiem i się niecierpliwiła.  

— Zaraz wrócę, idę ich budzić — wyszeptał mi do ucha, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze. Z chęcią bym go jednak zatrzymała, ale nie potrafiłam nic zrobić innego niż go puścić.  

Gdy tylko zniknął na schodach, Najmun zwróciła się do mnie. 

— Słuchaj. Musimy pogadać — burknęła w moją stronę, a ja nie chciałam naprawdę tego słuchać. 

— O czym? — wymamrotałam od niechcenia. 

— O Yixingu. Widzę, że ci się podoba i ślinisz się na jego widok, a ty masz jeszcze Baekhyuna. Zostaw mi Chińczyka może? Już wystarczy, że nie mogę być z moim ulubieńcem. A Lay jest kochany. Chcę go. — Czy ona mi rozkazywała? Nie miała prawa mówić mi takich rzeczy.

— Jak to nie możesz być z ulubieńcem? — Zwróciłam nagle uwagę na to zdanie. — To nie jest nim Lay? 

— Nie twoja sprawa. Chcę być z nim i tyle. — Zachowywała się jak rozpieszczone dziecko.  

— Przykro mi, lecz on czuje coś do kogoś innego. — Nie chciałam dać za wygraną jej. Odkąd się pojawiła byłam coraz pewniejsza swoich uczuć. 

Koreanka chwilę się zastanowiła. Po czym wybuchła śmiechem. 

— Masz na myśli ciebie? To czemu nie jesteście razem? I czemu wodzisz za nos Baekhyuna? — wytknęła mi, a mi zrobiło się przykro. Nie wodziłam nikogo za nos. Po prostu nie podjęłam jeszcze wprost decyzji, a Baek był odważniejszy w czynach. — Nawet mam lepszy pomysł. Zobaczymy, która pierwsza będzie z Lay’em — zarzuciła niespodziewanie. A mi się to nie podobało. Nie chciałam żadnych wyścigów. 

— Ja nie chcę w niczym konkurować — wyznałam to szczerze. 

— W takim razie, wezmę go sobie, a ty się odczep — naciskała nadal, a ja naprawdę pragnęłam, by się rozpłynęła. 

— To nie takie proste jak myślisz. — Pomyślałam, że tak łatwo nie zmieni ona naszych uczuć. 

— To zdecyduj się co zamierzasz zrobić. Ja zamierzam o niego walczyć.

Mówiąc to odeszła ode mnie, bo właśnie podchodził do nas Sehun, który próbował coś wydukać zaspanym głosem. Ja byłam strasznie roztrzęsiona z nerwów przez nią i bałam się, że zaraz wybuchnę. Schowałam się do pokoju pospiesznie. W środku wybuchłam płaczem. Wiedziałam co czułam, a nie potrafiłam się tym cieszyć. Było mi ciężko w tamtym momencie. Ona mnie przeraziła. Nie miałam sił się z nią spierać o osobę na której mi zależało. Chyba nie zasługiwałam na niego...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz