poniedziałek, 2 stycznia 2017

Miłosny scenariusz: Rozdział 13

Rozdział 13ty? Czy ten będzie pechowy? :D  Zobaczymy. Miłego czytania i liczę na komentarze. :D

Miłosny scenariusz
Rozdział 13

*Kyurin*

        Cieszyłam się ogromnie, że nasze nagrania powoli się kończyły. Byłam znowu niewyspana. W końcu po obejrzeniu horroru bałam się okropnie, a na dodatek coś mnie niepokoiło w zachowaniu Jooseunga. Obawiałam się, że mu się podobam. Nie chciałam tego, bo wiedziałam, że będę musiała go odrzucić. Lubiłam go jak przyjaciela i zranienie go było czymś, czego nie zamierzałam robić. Niestety nie dałoby się inaczej.
        Kolejnym moim problemem były uczucia, które żywiłam do Junmyeona. Po tym jak myślałam także o nim przez całą noc, mogłam się domyślać, że byłam w nim przynajmniej zauroczona, ale jeszcze nie byłam pewna, czy to coś więcej i czy to nie chwilowe. Musiałam sobie dać czas. Z drugiej strony tak pragnęłam się z nim zobaczyć... Obiecałam sobie, że jak będzie chciał się ze mną spotkać poza pracą to mu nie odmówię.
        Z przemyśleń obudziła mnie osoba, która była ostatnią na tej planecie, która chciałabym zobaczyć. Była to Jiyeon i patrzyła na mnie proszącym wzrokiem, jak mały głodny szczeniaczek. Pewnie chciała jakiejś przysługi.
- Pomożesz mi? - O jaki ze mnie był dobry jasnowidz. - Jestem zdesperowana. - Mówiła łamliwym głosem, jakby miała zaraz się rozpłakać, a ja chyba byłam wredna, bo chciało mi się z niej śmiać.
- O co chodzi? - Spytałam z czystej ciekawości.
- Porozmawiaj z Junem, bo on mnie ignoruje. Nie chcę być z nim w niezgodzie do końca nagrań do dramy.
        Spojrzałam na nią z szeroko otwartymi oczami. Byłam po pierwsze w szoku, jak ona mogła mnie prosić o coś takiego, po tym jak sama próbowała mnie z nim skłócić, a po drugie, że on był dla niej wredny. On tak potrafił? I dlaczego? Przecież nie powiedziałam mu, że to ona na niego mi nagadała, więc musiał się domyślić.
- Nie będę mu przecież mówić z kim ma rozmawiać, z kim nie. - Odparłam sarkastycznie, bo miałam już jej dość.
- Czyli to prawda? - Jej wyraz twarzy momentalnie zmienił się na wściekły, a ja nie miałam pojęcia o co jej chodzi. - Lecisz na jego sławę i kasę i myślisz, że możesz go poderwać?! - Wykrzyczała do mnie.
- Co ty wygadujesz? Nic między nami nie ma. - Musiałam skłamać.
- Jasne! Pewnie ty go nastawiłaś przeciwko mnie!
- Myśl sobie co chcesz. To nie twój interes co ze sobą robię! Plotki mnie nie ruszają, a ty sobie zasłużyłaś, bo wcześniej sama nas skłóciłaś. - Nie umiałam się powstrzymać, by jej to wygarnąć.
- Jesteś marną aktorką. Dziwię się, że masz tę rolę. Chyba, że reżysera też uwiodłaś?!
        Nie mogłam dłużej znieść jej obelgi i dałam jej z liścia w twarz, aż poszło echo. Złapała się w obolałe miejsce. Miała łzy w oczach. Wcale mi jej żal nie było. Ona niespodziewanie już rzucała się na mnie z rękami, ale ktoś kto pojawił się nagle obok nas złapał ją i zatrzymał.
- Uspokój się! - Wydarł się na nią Jooseung, bo okazało się, że był to on.
        Potem podbiegł do mnie i chwycił moje policzki w swoje dłonie. Ten gest strasznie mnie speszył, a jeszcze bardziej to co potem zrobił.
- Nic ci nie jest kochanie? - Wyszeptał, a ja poszerzyłam swoje źrenice, on jeszcze do mnie mrugnął jakby porozumiewawczo. - Wiem, że mieliśmy udawać, że nie ma nic między nami, jednak nie wytrzymam dłużej.
        Byłam w szoku. Robił to specjalnie? Nawet jeśli, to nie powinien. Nie chciałam teraz plotek, że to z nim jestem. Miałam już wszystkiemu zaprzeczyć, ale on mnie pociągnął za rękę i ruszył, zostawiając zszokowaną Jiyeon. Może to i dobrze, by ona tak myślała, lecz bałam się, że ona nie zachowa czegoś takiego dla siebie. Zaczęłam być zła na Jooseunga. Wiedziałam, że jak się zatrzyma to się na nim wyżyję. Zrobił to dopiero po wciągnięciu mnie w jakiś ciemny zaułek za budynkiem w którym nagrywaliśmy.
- Proszę nie wściekaj się na mnie. - Zaczął zanim zaczęłam coś mówić, więc stwierdziłam, że posłucham wyjaśnień. - Jiyeon jest trochę jak psychofanka Junmyeona. Chciałem, by myślała, że naprawdę cię nic z nim nie łączy, bo inaczej próbowałaby ci niszczyć życie. Mogłaby cię naprawdę skrzywdzić ze swoimi wpływami. Nie mogę na to pozwolić. - Mówił to na jednym tchu.
- Niby rozumiem, tylko dlaczego to robisz? Nawet przyjaciółmi nie jesteśmy, bo nie chcesz bym cię tak nazywała. - Stwierdziłam, że przy okazji rozwieję swoje wątpliwości co do niego.
- Mówię tak, bo... - Chwilowo się przyciął, bo pewnie szukał odpowiednich słów. Podobasz mi się. - Wyrzucił to z siebie, a mi zrobiło się momentalnie smutno. - Nie chciałbym być jedynie przyjacielem, niestety chyba moje chęci nie wystarczą. Widziałem jak na niego patrzysz. Dla mnie już za późno. - Stwierdził i spuścił wzrok.
- Nie jestem pewna, co czuję do niego. Z tobą natomiast chyba mogę się przyjaźnić i nic więcej, wybacz. - Było mi przykro, że musiałam to mówić, ale nie mogłam owijać w bawełnę.
- Nie ma sprawy. Serce nie sługa. Ja to rozumiem. - Poczułam ulgę, że zachował się w ten sposób.
- A co jeśli ona teraz rozpuści o nas plotkę? - Zmartwiłam się, bo jednak moja reputacja mogła na tym ucierpieć, a na dodatek nie chciałam by Jumyeon pomyślał, że to prawda.
- Nie powie nic. Musiałaby zaprzeczyć wcześniejszym plotkom jakie puściła o tobie, czy też o mnie.
- Jakim? - Zaciekawiła mnie ta wypowiedź.
- Jedna to taka, że jestem w niej zakochany i latam za nią jak pies. - Zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Czy ona musiała budować sobie reputację na kłamstwach?
- Mam nadzieję, że masz rację, bo inaczej będziesz wszystko prostował. - Zagroziłam mu, lecz już delikatnie, bo cała złość na niego uszła ze mnie.

*Junmyeon*

        Pomyślałem, że porozmawiam z Kyurin przed wyjazdem do dormu. Widzieliśmy się na planie, lecz tylko pracując. Na przerwie nie mogłem jej poszukać, bo ktoś z ekipy filmowej mnie zagadał. Czysty pech. Na moje nieszczęście wpadłem na Jiyeon. Już miałem ją wyminąć, po wyszeptaniu szybkiego "Przepraszam", ale ona chwyciła moje ramię.
- Jun, słyszałeś najnowszego newsa? - Wyprowadziła mnie tym pytaniem z równowagi, bo prawie pewien byłem, że zamierzała mnie okłamać.
- Jakiego? - Nie wiedziałem po co to spytałem.
- Kyurin i Jooseung są parą. Ukrywali się z tym, a on nie wytrzymał i nazwał ją kochaniem na moich oczach. - Mówiła to pełna fałszywej ekscytacji. Chciała chyba pokazać jak to ją zachwyca.
        Ja przyznać musiałem się sobie, że mnie to zamurowało. Nie chciałem w to wierzyć. Musiałem pilnie z którymś z nich porozmawiać. Kyu przecież mi pierwszemu powiedziałaby, gdyby tak było. Przecież wiedziała, że zaczynałem coś do niej czuć, ba ja już na pewno coś czułem. Wiedziałem, że mogliby się zbliżyć do siebie, jednak nie tak szybko. Spędzili zaledwie jeden wieczór razem. Wyrwałem się szybko z uścisku Jiyeon i zacząłem się uważnie rozglądać, aż zobaczyłem ją. Podbiegłem pospiesznie w jej stronę. Ona uśmiechnęła się na mój widok. To był dla mnie dobry znak, choć i tak się stresowałem. Szczerze nie miałem pojęcia jak się zapytać o to co chciałem się dowiedzieć, więc wystrzeliłem z innym pomysłem.
- Masz wolne popołudnie lub wieczór? - Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem.
- Oczywiście. Nie mam nic dobrego do roboty. - Oznajmiła bez wahania. - A co? Chcesz się ze mną umówić? - Dodała z chytrym uśmieszkiem i mnie tym rozbawiła. W końcu przejrzała mój zamiar.
- Owszem. Pomyślałem, że zaczęliśmy ze złej strony naszą znajomość. Zabrakło w niej randek. - Zgapiłem to co powiedział mi mój przyjaciel.
- Masz rację. - Przytaknęła. - Ja z chęcią się gdzieś wybiorę i odciągnę stresujące myśli od siebie. - Dodała po chwili.
- To co, idziemy do samochodu? - Zapytałem ochoczo.
- Hola. Przecież muszę się wyszykować na randkę. To nie jest tak. Najpierw pojadę do Jooseunga.
        Zrozumiałem aluzję. Faktycznie troszkę się zagalopowałem. Mi tam nie musiała się stroić, lecz skoro tak bardzo chciała? Nie zamierzałem protestować. Wtedy przypomniało mi się, co chciałem wyjaśnić z nią i już miałem coś powiedzieć, a ona mnie uprzedziła.
- W ogóle zdenerwowałam się dziś ogromnie. Najpierw na Jiyeon, bo ta chciała bym namówiła cię na pogodzenie się z nią, jak jej powiedziałam, że tego nie zrobię, to zaczęła mnie obrażać i prawie doszło do szarpaniny. Wtedy przyszedł Jooseung i podał się za mojego chłopaka, by ta się odczepiła, bo robiła to z zazdrości o ciebie . Też mnie tym zirytował. Miałam dziś szalony dzień.
        A więc tak to było. Pomyślałem, że to nawet zabawne, że mi to opowiedziała. Widać było, że chciała być ze mną szczera. Na dodatek to tak jakby czytała mi w myślach i stamtąd dowiedziała się, że chciałbym o tym porozmawiać. Uśmiechnąłem się szeroko i przyglądałem jej. Była taka piękna, kochana. A dla mnie już było za późno. Zakochałem się po uszy.
***
        Zorientowałem się, że nie mam pomysłu gdzie ją zabrać dopiero jak wróciłem do dormu. Miałem pustkę. Wiedziałem, że jedyne co mogłem zrobić to zaczerpnąć u kogoś rady. Tylko u kogo? Kyungsoo wiedział na czym stoję jako jedyny, lecz on nie miał doświadczenia, a z innymi musiałbym się przełamać coś opowiedzieć. Fakt! Luhan coś wyczuwał, więc pewnie nie zdziwiło by go jak przyszedłbym  do niego. A on zawsze opowiadał ile to miał kiedyś dziewczyn. W końcu to członek z największym doświadczeniem z nas.
        Ruszyłem po cichu w stronę jego pokoju. W głowie układałem sobie od czego mam zacząć wypowiedź. Zapukałem i dopiero po głuchym "proszę" wszedłem. Niestety nie był sam, tylko z Layem. Stwierdziłem jednak, że tamten może także usłyszeć. W końcu obecnie jest w związku.
- Ekhem. Ja przyszedłem do ciebie Hyung o coś spytać. - Oznajmiłem, a stres nagle mnie ogarnął.
- Co się stało? – Zapytał z lekka zaskoczony bo w końcu częściej już z Lay’em rozmawiałem.
- Gdzie zabrać dziewczynę na randkę? – Wystrzeliłem prosto z mostu.
- Wiedziałem, że ty i Kyurin macie się ku sobie.  – Wtrącił Lay, co mnie zaskoczyło.  Aż tak to widać, że wszyscy się domyślają?
- Jestem pozytywnie zaskoczony, że przeszedłeś z tym pytaniem do mnie.  – Oznajmił Lu.  – Tak na szybko to ciężko coś ciekawego wymyślić.  Myślę że zwykłe miejsca, jak kino, lodziarnia są odpowiednie. To twoje towarzystwo powinno być najważniejsze, a nie otoczenie.
- Racja.  – Przytaknąłem.  – Nie mówcie jeszcze reszcie o tym co się ze mną dzieje.  Jak to nie wyjdzie to będę się dziwnie z tym czuł.  – Oznajmiłem szczerze.
Nadal miałem wątpliwości i bałem się, że Kyu jednak nic do mnie nie czuje.  Jakoś nie umiałem tego pojąć, że zakochałbym się z wzajemnością. Przecież taki niedorajda życiowy jak ja nie mógłby mieć tyle szczęścia.
- Będziemy milczeć. Tylko obiecaj, że nam pierwszym powiesz, jak już będziecie parą.
Analizowałem jego wypowiedź.  Miło było usłyszeć, że wszyscy mnie tak wspierali. Nie rozumiałem jednego, czemu oni wierzyli w to wszystko bardziej niż ja? Może dlatego, że ja uważałem się, za kogoś nie wartego uwagi?
- Tak w ogóle jak to się dzieje? – Wtrącił nagle Lay w stronę Luhana. – Mówisz, że miałeś tyle dziewczyn, a teraz tak wielu z nas przeżywa swoje rozterki miłosne, a ty odkąd cię znamy, wyłącznie zajmujesz się pracą. – Rzeczywiście było to ciekawe spostrzeżenie.
- Ty zawsze musisz wykopać jakiś bezsensowny temat? – Oburzył się, a ja miałem ochotę się zaśmiać. Zawsze bawiło nas drażnienie go.
- Lay ma rację, to dziwne, że nie masz żadnego związku odkąd jesteś tutaj, ani nawet romansu. A tu tyle dziewczyn już przychodziło. –Tym razem to ja się droczyłem, choć wiedziałem, że to okrutne jak na kogoś kto sam nie potrafił sobie radzić z problemem sercowym.  
- Yah! Dajcie mi spokój. Ja po prostu skupiam się na pracy i żadna odpowiednia dziewczyna się nie pojawiła jeszcze na mojej drodze. – Te poważne i pełne desperacji tłumaczenie tak nas rozbawiło, że Lay zaczął się śmiać bardzo głośno. – Tak się bawicie?!
        W tym momencie jedna poduszka uderzyła we mnie, druga w Laya. Oczywiście były rzucone przez Luhana z wielką siłą. Potem wyszedł on z pokoju zamykając drzwi za sobą z wielkim hukiem. Posmutniałem, że trochę przesadziliśmy, lecz my tylko sobie żartowaliśmy, a on sobie wziął to za poważnie. Może miał jakiś problem z tym tematem?  Nie mogłem się nad tym rozczulać, bo była już pora na moje wyjście, ale poprosiłem Laya, by miał Lu na oku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz