wtorek, 24 stycznia 2017

Miłosny scenariusz: Rozdział 16

Hejka. Mamy środę to dziś Miłosny scenariusz. :D Szczerze to prawie się dziś pomyliłam i wstawiłabym Vixx, bo mam gotowe i takie chwilowe zaćmienie miałam co dodaję w środy. :D Na szczęście w porę się ocknęłam, bo niektóre osoby pewnie chciałby dowiedzieć się co odpowiedziała Kyurin. Zapraszam do czytania. :)


Miłosny scenariusz
Rozdział 16

*Kyurin*

        Czułam się, jak między młotem, a kowadłem. Z jednej strony nie chciałam zostawić Junmyeona, któremu na mnie naprawdę zależało. Z drugiej nie chciałam dołączyć do wytwórni, o której słyszałam wiele złego jeśli chodziło o traktowanie idoli. Nie mogłam podjąć tej decyzji pochopnie, a menadżer ewidentnie się niecierpliwił.
- Jeszcze się pani waha? - Spojrzał na mnie ponaglająco.
- Mogę dostać czas na przemyślenie? - Odpowiedziałam błagalnie.
- Wiesz w jakiej sytuacji nas stawiasz? Gazety czekają też na naszą odpowiedź. Tydzień! - Krzyknął już z irytacji. - Więcej ich nie wstrzymamy. Puszczą to w obieg jak będziemy ich długo zbywać. - Wyjaśnił, ale tylko by mnie tym nastraszyć pewnie.
        Byłam wściekła, że tak się to potoczyło i smutna, bo wiedziałam, że od tej chwili wszystko będzie inne. Wytwórnia i gazety nas obserwowały, a jak wyszłoby to na światło dzienne, to szalone fanki do tego dojdą.
        Wyszliśmy z Junmyeonem z gabinetu. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, bo wszystko było nie tak. Jednak on zaskoczył mnie, przytulając od tyłu. Moje serce zabiło mocniej i poczułam się od razu bezpieczniej.
- Przepraszam Kyurin. - Wyszeptał mi do ucha, przez co przeszły mnie dreszcze.
- To nie twoja wina. - Odpowiedziałam szczerze.  - Ułoży się. Muszę tylko podjąć decyzję na spokojnie,  by niczego nie żałować. - Nie wiem komu chciałam bardziej dodać otuchy tymi słowami, sobie, czy jemu.
- Mam nadzieję. - Dodał i wypuścił mnie z uścisku.
        Ja odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie takim smutnym i pełnym skruchy wzrokiem. Dotknęłam dłonią jego policzka. Nie mogłam robić głupich rzeczy w tym miejscu, a miałam ochotę jakoś mu pokazać, że zależało mi także na nim. Nie potrafiłam nic wymyślić. Odsunęłam się więc.
- Ja będę już szła. Ty pewnie zostajesz w budynku. Widzimy się jutro. - Powiedziałam bardzo cicho, bo moje struny głosowe odmawiały posłuszeństwa.
        On milczał i nie zmieniał wyrazu twarzy. Bałam się po prostu pójść. Zostawić go w takim stanie. Wyciągnęłam się w jego stronę. Złożyłam na jego ustach krótki całus. Poczułam miękkość jego ust i pragnęłam się w nie wtopić. Nie mogłam. Nie tutaj. Kiedy udało mi się odsunąć po przeprowadzeniu wojny z hormonami w myślach, zobaczyłam wypisany szok. Oczy miał poszerzone do granic możliwości. Po chwili jego kąciki ust uniosły się, tworząc uśmiech, w którym się zakochałam.
- Masz rację. Będzie dobrze. - Ewidentnie się uspokoił.  Ulżyło mi. - Dobra, już cię nie zatrzymuję. Leć, a ja zmykam na trening. - Po tych słowach wyminął mnie.

*Junmyeon*

        Trening dobiegał końca. Byłem cały czas za słabo skoncentrowany i nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Widziałem, że Luhan i Kyungsoo bacznie mnie obserwują. Czułem, że zaraz będą chcieli porozmawiać, a ja nie wiedziałem, czy powinienem ich martwić. W końcu to była sprawa moja i Kyurin, a z drugiej strony mógł ucierpieć zespół, jakby coś nie poszło po naszej myśli.
        Kiedy wszyscy już wychodzili z szatni chciałem zostać sam, ale tak jak się spodziewałem, nade mną pojawiła się dwójka obserwatorów. Spojrzałem na nich pytająco, by udać, że nie miałem pojęcia o co im chodzi.
- Co się dzieje? - Oburzył się starszy. - Chodzi o tę dziewczynę? Coś nie tak z randką? Dała ci kosza? - Tak szybko pytał, że nie wiedziałem jak się wtrącić.
- Randka była cudowna. A to ma związek z nią, choć nie odrzuciła mnie. - Odpowiedziałem krótko, bez niepotrzebnych informacji.
- W takim razie czemu jesteś zdołowany? Zmuszasz nas do martwienia się. - Wygarnął mi Soo. Ten to wiedział jak mnie podejść.
- Nakryli nas drugi raz. - Wystraszyłem ich tą informacją. - Kyurin ma do podjęcia decyzję. Czy chce dołączyć do wytwórni i ogłosić związek, czy mają zaprzeczyć wszystkiemu i zapewne utrudnić nam tym spotykanie się. Niedługo koniec nagrań i  będę ją mniej widywał. - Posmutniałem momentalnie.
- Co tu do myślenia? Ona cię kocha zapewne, powinna się zgodzić. - Powiedział całkiem spokojnie Kyungsoo.
- Co ty pleciesz?! - Wybuchł Lu. - Przecież ona jest taka niezdecydowana, więc szybko nie podejmie decyzji. Na dodatek nie powinna do tej wytwórni dołączać! Jak możecie tego od niej wymagać, wiedząc jak tu traktuje się ludzi? To jest dziewczyna. One mają gorzej. Na pewno jest delikatna i tego nie zniesie. Poświęci się dla ciebie jeżeli tu przyjdzie. Jak się z tym poczujesz? - Dotknęły mnie te słowa. Poczułem się strasznym egoistą.
- Nie gadaj głupot Hyung. - Oburzył sie D.O. -Przecież jakoś dają radę członkinie zespołów.
- Skąd wiesz? Jak nawet nie widzisz co dzieje się z nami. Z chińskimi członkami w naszym zespole. Kris, gdyby nie Sumin, już dawno by odszedł. Ja mam czasem na to ochotę, a Tao ciężko już przekonywać, że może im przejdzie. Często to my musimy przychodzić wcześniej, wychodzić ostatni. Dyskryminują nas, uważają za beztalencie. Ja nie wiem nawet, jak Yixing tak łatwo to znosi. - Był taki zły i zdesperowany, mówiąc to.
        Miał rację. Nie widzieliśmy, że coś się święci. Ktoś się na nich uwziął ewidentnie. Zmartwiło mnie to. Kolejny dowód, że ostatnio myślałem tylko o sobie i swoich błahych w porównaniu do innych problemach. Co ze mnie był za lider? Nie mogłem samolubnie postąpić z sytuacją Kyurin. Musiałem tylko się wszystkiego upewnić.

*Kyurin*

        Zrobić to, czy nie? Dręczyła mnie ta myśl. Ryzyko, że nawet jak dołączę do wytwórni, to będzie ciężko istniało wielkie. Bałam się go podejmować. Rozpłakałam się. Szlochałam po cichu, bo bałam się, że usłyszy mnie Jooseung. Nie wiem, co mnie bardziej załamało. Chęć bycia szczęśliwą z Junmyeonem bez takich problemów, czy perspektywa dołączenia do wytwórni, której zawsze się bałam.
        Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zaczęłam wycierać swoją twarz, która była mokra od łez. Powiedziałam ciche "proszę". Oczekując osoby, która chciała wejść. Tak jak myślałam, zobaczyłam wyłaniającego się Jooseunga. Podszedł do mnie z uśmiechem, który znikł, jak tylko obok mnie usiadł. Wiedziałam, że zacznie się przesłuchanie. Nie dało się ukryć mojego smutku. Nie przeszkadzało mi to. Postanowiłam, że chce pogadać.
- Co znowu z tobą? Czemu płaczesz w zamknięciu? - Powiedział z udawanym oburzeniem, które minimalnie mnie rozbawiło.
- Mają zdjęcia moje i Junmyeona. - Zaczęłam pociągając nosem. - Wytwórnia postawiła mi warunki. Chcą bym dołączyła do nich i ogłosiliby wtedy nasz związek.
        Spojrzał na mnie zaskoczony. Dziwiło go, że mi to zaproponowali.
- Nie widzę powodu do płaczu.- Teraz to mnie zdziwiła jego wypowiedź. - Szansa na dobrą karierę jest ci podana na talerzu. Przecież SM nie pozwoli ci na siedzenie na tyłku. Będziesz miała ofertę za ofertą. Dramy, reklamy i tym podobne. A na dodatek będziesz bezpieczna w związku z nim. Będziesz mogła się nim cieszyć, nie bojąc się, że cię nakryją.
        To co mówił miało sens. Miałam wielką szansę, której nie powinnam była marnować. Jednak nie widziałam siebie, aż tak sławnej. Nie na tym zależało mi w aktorstwie. Chciałam po prostu robić to, o czym marzyłam.
- Boję się dołączyć właśnie do tej wytwórni. Wiesz co o niej mawiają. Zawsze myślałam jak już o czymś mniejszym. - Wyznałam mu swoje obawy.
- Moim zdaniem przesadzasz. Spójrz ile tam jest osób. Jakoś to znoszą. Zdarzają się i tacy co odchodzili stamtąd z listą oskarżeń i narzekań. Ale moim zdaniem teraz nie jest tak tragicznie, jak było kiedyś. Czasy się zmieniają. Zresztą ja bym się nie wahał. Zrobiłbym by wszystko, gdyby ułatwiło mi by to bycie z ukochaną. Może brzmię, jak desperat. Lecz wiem, że uczucia trzeba szanować. Jak raz je zaprzepaścisz i się poddasz, możesz już nigdy nie dostać drugiej szansy.
        Jak mogłam właśnie o tym nie myśleć w ten sposób. On miał rację. Wiedział chyba co mówi. Wydawało mi się, że przestrzegał mnie przed swoimi błędami. Tak brzmiał. Zrobiło mi się go żal. W końcu sama go odrzuciłam. Nie mogłam nic na to poradzić. Serce nie sługa i Junmyeon także zasługiwał na kogoś. Tylko czy ja zasługiwałam na niego? Stwierdziłam, że nie ma co się rozdrabniać. Byłam prawie pewna co powinnam teraz zrobić. Musiałam jeszcze troszkę nad tym pomyśleć. Mimo to, odczuwałam radość i ulgę, że zdania już raczej nie zmienię.

*Junmyeon*

        Chciałem przed końcem zdjęć tego dnia pogadać z Kyu. Wszyscy już powoli się zbierali, więc szybko podbiegłem do niej, by jej zbyt długo nie przytrzymywać. Uśmiechnęła się do mnie tak uroczo, że prawie zmiękłem i się miałem już wycofać z mojego pomysłu. Musiałem być silny. Wiedziałem, że ryzykuję bardzo dużo, ale po słowach Luhana nie chciałam stawiać jej w tak trudnej sytuacji . Musiałem się tylko upewnić w jednej kwestii.
- Kyurin. Możesz mi powiedzieć... - Zatkało mnie, kiedy jej oczy spojrzały w głąb moich. - Czy jutro możemy gdzieś razem wyjść po nagraniach. - Stchórzyłem.
- Oczywiście. - Oznajmiła radośnie. - A ja... chyba podjęłam decyzję. - Jej radość nie schodziła z twarzy, co mnie troszkę zaniepokoiło. - Chcę to zrobić. - Czułem to. - Pójdę do waszej wytwórni, podpiszę kontrakt. Będzie tak lepiej dla nas. - Przy ostatnim zdaniu pojawiły się jej rumieńce.
- Czy ty to robisz, tylko dla mnie? - Zapytałem przerażony. Chciałbym usłyszeć, że to nieprawda.
- W pewnym sensie. Nie poszłabym pewnie na przesłuchanie do niej nigdy. Jednak chcę to zrobić. - Mówiła to bardzo przekonana do swojej decyzji.
- Przestań. Nie chcę byś się poświęcała dla mnie. - Wywołałem u niej szok. - Ja zrobię coś. Porozmawiam z nim jeszcze raz. Poproszę, by nas kryto, cokolwiek. - Zacząłem desperacko mówić.
- Ale to ryzykowne. Może nam być ciężko. Mogą nam wszystko utrudniać. Wiesz... - Położyłem palec na jej ustach.
- Nie obchodzi mnie to. Wolę to, niż miałabyś zostać wykorzystana w SM. Kocham cię i nie mogę iść na łatwiznę. Będę cię strzegł.
        Uśmiechnęła się znowu,  w jej oczach zaś pojawiły się łzy.
- Jesteś cudowny. - Wyszeptała. - Zaufam ci.
        Ucieszyła mnie taka odpowiedź. Chciałem by mi ufała i chciałem być dla niej kimś ważnym. Kochałem ją bardzo mocno i byłem gotowy na każde poświęcenie.
***
        Stałem pod gabinetem menadżera. Nie ugadywałem się z nim, więc nie miałem pojęcia gdzie się podziewał. Mogłem nawet kilka godzin czekać. Musiałem to załatwić, jak na mężczyznę przystało. Ujrzałem go po chwili z oddali. Spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili jednak zmienił wyraz twarzy na zadowolony. Pewnie myślał, że mam dla niego dobre wieści. Ja za to spoważniałem w momencie i patrzyłem na niego badawczo. Co im nagle na niej zaczęło zależeć? Przecież jak wcześniej pytałem o to, to nie chcieli jej przyjąć. Musiałem to z niego wyciągnąć.
- Usiądź. - Rzekł jak weszliśmy do środka. - Co cię sprowadza?
        Nie zamierzałem siadać. Czułem się pewniej stojąc.
- Kyurin nie dołączy do SM. - Powiedziałem stanowczo. - Nie zgadzam się na to. Te miejsce nie jest odpowiednie dla niej.
        Pobladł momentalnie. Co go tak przeraziło? Przełknął głośno ślinę.
- Tak uważasz? Sam tu jesteś i sam o to pytałeś niedawno. - Mówił lękliwie. Bał się tej decyzji?
- Dowiedziałem się jak traktujecie chińskich członków. Dyskryminujecie ich. Wiem też, że potraficie zdrowotnie wykańczać ludzi. - Zacząłem sypać argumentami. - Ja jestem mężczyzną, więc inaczej to znoszę. Nie pozwolę jej na takie poświęcenie. Nie zależy jej na wielkiej karierze. Zawsze wolała iść do mniejszej wytwórni. Nie może zmienić podejścia dla mnie.
- Stój! Musisz ją tu przyprowadzić. Ona musi podpisać ten cholerny kontrakt! - Wydarł się na mnie, a ja byłem w szoku. - Będę z tobą szczery. To wszystko... - Usiadł i złapał się za głowę i przeczesał swoje włosy. - Ona musi dołączyć do SM, albo polecę ze stołka. Nie powiedzieli mi tego, ale mam takie wrażenie. Otóż ktoś dowiedział się o tym, że dziewczyna ma duże możliwości. Jakaś wytwórnia była gotowa z nią podpisać kontrakt, bo dużo miała dostać propozycji na większe i mniejsze role. Stwierdzono, że dobrze byłoby, by dołączyła do nas. Domyśliliśmy się, że zawsze omijała na przesłuchaniach te większe wytwórnie i łatwo tu nie dołączy. Wtedy stwierdzili, że dobrym haczykiem byłoby to, że jesteście razem. Ułatwiliście nam sprawę, że wcześniej byliście nieostrożni i  zrobiono wam zdjęcia, które co prawda nie wyglądały na coś poważnego, jednak dawały nam cień nadziei, że coś się kroi. Wynajęliśmy na was fotografa i te zdjęcia nie podesłała nam żadna gazeta. Są jego autorstwa i nigdzie nie wyciekły. Po prostu złapaliśmy was na tym co chcieliśmy i postanowiono, że mam za zadanie tak was podpuścić, by była aktorką w naszej wytwórni, a nie w innej.
        Nie wiedziałem co powiedzieć. Takie intrygi myślałem, że są tylko w filmach. Byłem zdezorientowany. Oni byli bardzo cwani. Teraz tym bardziej byłem podenerwowany.
- Kyurin nie postawi tu stopy! Nie pozwolę jej wykorzystać! - Wybuchłem, nie poznając samego siebie.  - Ten cały podstęp był zbyteczny.
        Mówiąc to wyszedłem trzaskając drzwiami gabinetu. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Nie bałem się. Byłem zły. Nawet bardzo. Nigdy tak się nie czułem. Postanowiłem do niej zadzwonić. Wystukałem jej imię w swoim smartfonie i powoli przyłożyłem go do ucha. Kilka sygnałów i usłyszałem jej głos. Bardzo kojący.
- Halo? - Odezwała się.
- Nie musisz już przychodzić do wytwórni. Wszystko załatwiłem. - Stwierdziłem, że nie powiem jej o tym całym oszustwie. Nie chciałem, by to ją zmartwiło.

Nie tego oczekiwaliście, prawda? :D


Ps. Ten gif mnie zabija tak trochę. :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz