Mamy wyjątkowy rozdział, bo w całości z perspektywy Yeori. Jest tak, ponieważ musiałam pokazać te sceny z jej perspektywy. A kolejne sceny mi się już nie mieściły, a nie chciałam ich skracać i przerywać itd. Mam nadzieję, że rozumiecie. Opis trochę chaotyczny, bo przed chwilą miałam pranie mózgu jednym chellengem. :D
Hotel godzien sześciu gwiazd
Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 18
*Yeori*
Udało mi się tego dnia ugadać z chłopakami, że dadzą sobie radę beze mnie. Przygotowywałam się do przyjścia moich przyjaciół. Co takiego miałam do zrobienia? Otóż musiałam ogarnąć swój pokój, bo Serim kocha porządek aż za bardzo i byłaby zdziwiona jaki chaos w nim panuje, po drugie musiałam nakupić słodyczy i chipsów, bo Seoyeon lubiła dużo zajadać jak rozmawiałyśmy, oraz wyczyściłam wszelkie rekordy na konsoli, bo Chanyoon potem gra tak długo aż każdy pobije i chciałam tego uniknąć. Miałam dziwnych znajomych, ale mimo wszystko byłam z nimi zżyta. Nawet z Yoonem, z którym byłam trochę pokłócona. Miałam nadzieję, że wrócimy do poprzedniej przyjacielskiej relacji. Aczkolwiek czułam, że te spotkania w hotelu przy zespole, który na dodatek mnie podrywa wcale tego nie naprawi.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, więc stanęłam na baczność na środku mojego pokoju. Pomyślałam, że to pewnie coś Hyejung może chcieć, więc po chwili już podeszłam do nich. Zaskoczyłam się, jak to dość często bywało u mnie ostatnio, bo stał za progiem Taekwoon. Uśmiechnął się do mnie delikatnie. Lubiłam kiedy to robił. I wreszcie kierował go do mnie coraz częściej.
- Mogę chwilkę ci zająć? – Zapytał niepewnie, a ja gestem ręki pokazałam, by wszedł do środka.
Tak też zrobił, ale nie ruszył by siąść gdzieś, tylko stał cały czas w przedpokoju jak zamknęłam drzwi. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Widać było, że trochę się zbierał do tego co chciał powiedzieć. Starałam się więc być cierpliwa, choć czas mnie gonił.
- Czy ty może znasz dobrze tą Sulli? – Powiedział to tak nieśmiało, że miałam ochotę pisnąć z radości. Ona mu się musiała spodobać. Byłam tego prawie pewna.
- Prawie tyle co wy. Widzisz, jest pokojówką tu od niedawna. Wcześniej jej nie kojarzę by tu pracowała. I rozmawiałam z nią zaledwie dwa razy przed tym, jak pomagałam jej w nauce. – Oznajmiłam szczerze i byłam trochę zmartwiona, że nie mogłam mu jakoś pomóc.
- Nie szkodzi. Tak tylko pytam. Bo chciałabym ją znowu jutro odwiedzić i nie mam pojęcia, czy dać jej kwiaty, czy słodycze. – Mówił to bardzo powoli, jakby rozważał każde słowo.
- Myślę, że cokolwiek dasz ona to przyjmie z radością, bo wydawała się przyjemną osobą. – Postanowiłam go jakoś zmobilizować.
- Może masz rację. Czuję się jakoś trochę winny jej kontuzji. To ja wymyśliłem grę w piłkę. – Wraz z tymi słowami drapał się nerwowo w tył głowy, a ja miałam ochotę go w nią trzepnąć, jednak nie potrafiłam. Mimo wszystko miałam do niego jednego jakiś dystans i nie wszystko wydawało mi się stosowne względem niego.
- To nie twoja wina. – Zaprotestowałam. – To wina Chunjiego, który ją popchnął i jej, że grała. A tak naprawdę, to wcale nie powinno się szukać winnego. Taka była kolej rzeczy i nie ma co nad tym rozpaczać. – Miałam nadzieję, że choć trochę go przekonałam.
- Niech tak będzie. – Ponownie uniósł kąciki ust. – Dziękuje za tę krótka rozmowę. Jeszcze raz przepraszam za to jaki byłem wcześniej. Jesteś naprawdę miłą osobą. Nie miałem podstaw…
- Już dość. – Przerwałam mu, choć z chęcią posłuchałabym jak dalej mój idol prawi mi komplementy. Z drugiej strony byłam zapewne strasznie czerwona, bo zawstydzał mnie tym. – Nie będziesz wiecznie mnie za to przepraszał. A teraz wybacz, zaraz przyjadą moi przyjaciele i chcę zdążyć coś jeszcze zrobić. – Starałam się nie zabrzmieć niegrzecznie.
- Dobrze. Już uciekam. – Oznajmił i wyszedł ode mnie spokojnym krokiem.
Westchnęłam w duchu na myśl, że mogła mu się spodobać Sulli. To dopiero była szczęściara. Potem pomyślałam raz jeszcze. A co ja miałam powiedzieć? Podobałam się dwóm… O ile nie większej ilości. Nie żebym uważała się za kogoś wyjątkowego, ale to sugerowali mi inni członkowie.
***
Rozglądałam się stojąc na portierni. Spóźniali się. To było w ich przypadku bardzo możliwe. One zawsze się guzdrały, kiedy ja nienawidziłam nie zjawiać się na czas. Wiele razy się z nimi o to kłóciłam, by bardziej zwracały uwagę na czas. Niestety, nie docierało to do nich.
Koło mnie stali Chunji i Hyejung. Ten pierwszy miał za zadanie przetransportować ich bagaże, a ten drugi nie zamierzał przyznać się ojcu, że się przede mną wygadał, bo bał się konsekwencji. Uznałam, że będę go kryć. Bo czemu by nie? W końcu był moim braciszkiem.
- Bu! – Usłyszałam za sobą i poczułam czyjeś dłonie pojawiające się nagle na moich ramionach. Odruchowo podskoczyłam i pisknęłam delikatnie. Nie lubiłam jak ktoś mnie tak straszył i już ta osoba miała przechlapane u mnie.
- Hyuk! Zginiesz. – Oznajmiłam do chłopaka, który wcisnął się obok mnie. – I co tu robisz?
- Serim napisała mi sms, że za chwilę będą i jak się z nią nie przywitam, to będzie zła. Nie chcę poznawać złości twoich przyjaciół. – Powiedział to z bananem na ustach, a ja kątem oka zauważyłam, że za nim stał Wonsik i spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Stwierdził, że może potrzebować eskorty i wziął mnie. – Wyznał mi raper wzruszając ramionami, a ja miałam już wybuchnąć na to śmiechem, jednak usłyszałam znajome mi głosy kłócące się jak zwykle.
- Mówiłam ci, że biały kolor w podróży się nie sprawdza tyle razy i masz. Trzeba było się inaczej ubrać. – Seoyeon jak zwykle wypominała coś Serim.
- Sama powinnaś uważać, a nie, uderzyłaś mnie tą swoja torbą, która do tej pory ci leżała na brudnej ziemi.
Koło mnie ktoś zrobił to co ja chciałam wcześniej. Wręcz rechotał. Odwróciłam się sprawdzić kto to, był to Chunji. Chyba wszyscy gapili się na dziewczyny.
- Jeżeli to są te twoje koleżanki, to już zapowiada się zabawnie. – Oznajmił i ruszył z wózkiem na walizki w ich stronę.
Ja zdziwiłam się trochę, bo nigdzie nie widziałam Chanyoona. Co prawda nie smuciło mnie to bardzo. Jednak może zmienił zdanie? Byłoby idealnie, bo to nie była odpowiednia chwila na godzenie się z nim. Podeszłam do dziewczyn bliżej, a za mną cała eskorta.
- Hyuk! – Krzyknęła Serim i zasłoniła twarz ręką. Jakby miało zatuszować to, że to ona krzyknęła.
- Tak to ja. – Rzekł w jej stronę uśmiechnięty od ucha do ucha. – Przecież rozmawialiśmy, nie powinnaś więc być tak zaskoczona. – Nadal się szczerzył mówiąc to, chyba bawiła go jej reakcja. Mnie trochę też.
- Na żywo to co innego. – Oznajmiła tylko na chwile odsuwając swoją dłoń, pewnie by nie stłumić tego co mówiła.
- Nie widzisz mnie tyle czasu, a nawet się nie przywitasz, tylko zachwycasz się Hyukiem. – Rzekłam udając oburzenie i wtedy podeszła do mnie Seoyeon i mocno się we mnie wtuliła.
- Dlatego, ja ci wiele razy mówiłam, że jestem lepszą przyjaciółką. – Zaczęła znowu swoje drwiny z Serim.
- Yah! Mówisz tak, bo nie ma tu twoich ulubieńców. Nie byłabyś lepsza. Yeori pewnie tylko żartuje i mnie rozumie, bo czuję, że miała tak samo na widok Leo pierwszy raz, czyż nie? – Zaśmiała się i oczekiwała odpowiedzi ode mnie.
- Nie. Zachowywałam się bardzo normalnie. – Oznajmiłam to co uważałam.
- Normalnie? Dostałaś czkawki z zakłopotania. Wybiegłaś w dresach w cukrze pudrze i byłaś cała czerwona! – Wydał mnie kochany Hyuk.
- Puder i czkawka to wynik wcześniejszego jedzenia pączków. – Wyjaśniłam, a i tak wiedziałam, że Serim pomyślała sobie swoje.
- Kiedy poznamy resztę? – Mówiła coraz bardziej ekscytującym się głosem.
- Myślę, że powinnyśmy najpierw spędzić czas z Yeori. – Wygarnęła jej Seoyeon.
- Wiem, tylko pytam kiedy. – Oburzyła się tamta. Ah błoga sielanka skończyła się. Od tamtej chwili miałam mieć na głowie dwie wiecznie sprzeczające się dziewczyny. Na szczęście tata przydzielił im oddzielne pokoje, bo by się pozabijały chyba.
- Tak w ogóle to przedstawię wam kogoś. – Stwierdziłam, że wypadałoby. Już Chunji szykował się jakbym to jego miała zapowiedzieć, zabawny czasem z niego był człowiek. – To mój brat Hyejung. – Wskazałam stojącego cały czas po mojej prawej stronie mężczyznę.
Spojrzały na niego z wytrzeszczonymi szeroko oczami. Pewnie nie docierało do nich jak to możliwe było iż nagle miałam brata. Tyle musiałam im wyjaśnić. Zapowiadała się ciekawa noc… Pewnie nieprzespana i pełna opowieści.
***
- Czyli dowiedziałaś się prawdy o mamie i okazało się, że masz brata bliźniaka w tym samym czasie, co jest tu twój ulubiony zespół i musisz się nim na dodatek osobiście zajmować? – Zadała mi to pytanie Serim nie chcąc wierzyć w to wszystko. Nie dziwiłam się jej z jednej strony… Sama nie wiedziałam jak to wszystko mogło być prawdą.
- Myślę, że mimo wszystko masz ciekawsze wakacje od nas. – Oznajmiła Seoyeon. – My zwiedziłyśmy wiele, ale tylko kłóciłyśmy się między sobą i z chłopakami. Chyba rozwaliłyśmy naszą paczkę. – Powiedziała to z lekko wyczuwalnym smutkiem. – Dlatego jesteśmy tu jedynie my i zjawi się jeszcze za jakiś czas Chanyoon, a reszta ma nas gdzieś.
Drgnęłam jak to usłyszałam. W końcu zapomniałam już nawet, że miał się zjawić. Nie chciałam tego. Nie w takiej chwili. Bałam się konfrontacji z nim.
- Czemu tak nagle pobladłaś? Nie mów, że nie gadaliście od zakończenia? – Wystrzeliła Serim. – Przecież mówił, że z tobą gada. Rzekomo do ciebie czasami dzwonił. – Zaskoczyła mnie tą wypowiedzią.
- Kłamał. Nie rozmawiałam z nim ani razu.
- Jak to? – Tym razem to one patrzyły na mnie z pytaniem wypisanym na twarzy.
- Po prostu. – Wzruszyłam ramionami.
Potem jeszcze chwile rozmawiałyśmy o nim. Jak jednak wróciłyśmy na temat VIXX, opowiedziałam im o mojej przyjaźni z Ravim, o tym jak na początku nie dogadywałam się z Leo, a teraz było dobrze. Oczywiście nie obyło się bez pytań w stylu. „Podoba ci się jako mężczyzna na żywo?”. Wreszcie powiedziałam im o Sulli i moich podejrzeniach, by mi dały spokój i chwilowo podziałało. Postanowiłam ominąć fakt, że podobałam się Hyukowi i Jaehwanowi, bo na tego pierwszego nie wiedziałam, jak zareagowałaby Serim. Ona naprawdę go uwielbiała.
Po jakiejś godzinie zadzwonił Chanyoon, że jest na miejscu. Musiałyśmy się udać po niego na portiernie. Panikowałam wewnętrznie. Trochę niepotrzebnie. Na dole stał i rozmawiał z Chunjim. Ten to wszędzie się pchał. Widząc nas uśmiechnął się od ucha do ucha i podszedł do nas.
- Moje dziewczynki. – Oznajmił w naszą stronę, zawsze tak mówił na nas. – Jak się bawiłyście beze mnie? Omówione kobiece sprawy? – Ulżyło mi, bo zachowywał się bardzo swobodnie.
- Jeszcze nie zdążyłyśmy, więc wróć za kilka godzin. – Zażartowała Serim.
- Dobra to na razie. – Udawał, że odwraca się do wyjścia. – Albo jednak nie. Stęskniłem się, więc nie daruje wam tych godzin. Teraz czas na mnie. I chciałbym porozmawiać z Yeori na osobności. – Dodał, a mi głos stanął w gardle, więc tylko przytaknęłam.
- To idźcie do jej pokoju, a ja z Serim za jakiś czas dojdziemy. Akurat się ogarniemy troszkę. – Wyjaśniła Seoyeon, a ja miałam ochotę błagać ją, by nie zostawiała mnie z nim.
- Dobry plan. – Stwierdził i udaliśmy się do mnie.
Oczywiście w drodze milczał, a pod drzwiami oparł się o ścianę i czekał, aż je otworzę. Kiedy weszliśmy do środka on nagle jakby posmutniał. Obawiałam się najgorszego, jednak nie tego co za chwilę usłyszałam.
- Muszę ci wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze przepraszam za moją głupotę na zakończeniu. Przeginałem… Byłem rozdrażniony. To mnie może nie tłumaczy. Mimo to muszę to z siebie wydusić. Może nie powinienem od tego zaczynać, jednak leży mi to na sumieniu już jakiś czas. Wykryto u mnie jakąś dziwną chorobę. Myśleli lekarze, że to rak, ale okazało się, że to nie on. Dopiero przed wyjazdem dowiedziałem się, że to nic groźnego i da się z tym żyć. Wcześniej bałem się, że moje życie się kończy, byłem zły na cały świat. Dlatego stałem się taki wybuchowy. Wybacz mi. – Wyjaśnił, a mnie zatkało. Tłumił te wszystkie obawy w sobie, zamiast podzielić się ze swoimi przyjaciółmi. On już taki był. Nie potrafił zawracać innym głowy swoimi problemami.
- Mogłeś coś powiedzieć. Wspieralibyśmy ciebie. – Stwierdziłam trochę urażona, że nawet mi nic nie mógł powiedzieć. Wiedziałam o nim dosłownie wszystko, a jednak.
- Wybacz, bałem się, że będziesz się nade mną litować. Nie chciałem tego. Wiem dobrze, że do siebie nie pasujemy i słusznie ze mną zerwałaś. Bałem się, że będziesz chciała mnie w ten sposób pocieszać. Nie mam pojęcia czemu tak pomyślałem, bo przecież ty taka nie jesteś. Nie czujesz nic to zrywasz. – Mimo wszystko uśmiechnęłam się. To był mój najlepszy przyjaciel, który znał mnie bardzo dobrze. Tamto co się z nim działo, już było dla mnie niczym. Zrozumiałam jego zachowanie.
- A ma jakieś skutki uboczne ta choroba? Musisz brać leki? – Zainteresowałam się.
- Niestety muszę. Nie wiem czy już na zawsze. Trudno. Czasem pobolewa mnie głowa, bo to mi tam siedzi. – Mówił klepiąc się palcem w czoło. – Czasem też jestem nad wyraz zmęczony. Jak teraz po podróży. – Wyjaśnił mi, a ja lekko się zmartwiłam. - Nie przejmuj się. Po prostu zaraz się położę spać. A wy się dobrze bawcie w nocy. Dobrze? – Spytał przybliżając się do mnie i poczochrał mnie po głowie.
- Jasne. – Przytaknęłam mu.
Wtedy do mojego pokoju wparowała Serim. Była zdyszana, więc pewnie do nas biegła. Byłam ciekawa czego chciała.
- Hyuk chciałby iść z nami do klubu. Co wy na to? – Spojrzała po nas i potem klepnęła się otwartą dłonią w czoło. – Pewnie przerwałam rozmowę. Cała ja.
- Nie. Nic nie przerwałaś. Już skończyliśmy. – Zwrócił się do niej Yoon. – Wy idźcie się bawić i dopilnujcie, by Yeori wyszalała się za nas dwóch. – Zaśmiał się.- Ja idę spać. Dobranoc. – Zakończył tym rozmowę i wyszedł, a Serim patrzyła na mnie oczekując wyjaśnień.
- Jest zmęczony, ale spokojnie. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. – Rzekłam radośnie, bo naprawdę cieszyłam się, iż było między nami już jak dawniej.- A co do wyjścia do klubu. On się chyba uparł. Mówił mi o nim wczoraj, a ja odmówiłam.
- Jak mogłaś? – Marudziła Serim. – Wiem, że chcesz z nami spędzić czas i my z tobą też. Ale pójście z takimi chłopakami do klubu? I jeszcze Hyuk! Umieram wewnętrznie patrząc na niego. – Zaczęła się zachwycać, a mi robiło się coraz bardziej głupio. Ona nie wiedziała o jednym małym szczególe.
- A powiedział ci to jak? – Zastanowiło mnie to.
- Widzisz, stwierdziłam, że może zerknę do jego pokoju i napisałam do niego, czy ma chwilkę, bo ty zajęta jesteś przez moment to wtedy stwierdził, że fajnie by było, jakbyśmy poszły z wami do klubu, bo ty podobno się wymigujesz, a sama z Jaehwanem już byłaś. Właśnie, czemu o tym nie wspomniałaś? – Zauważyła niepotrzebnie.
- Jak miałam zdążyć wam wszystko powiedzieć w tak krótkim czasie? Owszem byłam z nim, upiłam się i robiłam głupoty. A to już możesz pytać Hakyeona, bo nie do końca wszystko pamiętam, a to on nas ogarniał. – Pospiesznie się jakoś wytłumaczyłam.
- Jest coś między tobą, a Kenem? – Zerknęła na mnie podejrzliwie, a ja prychnęłam niby śmiejąc się z sytuacji, a tak naprawdę było to z nerwów.
- Coś ty. To tylko… Kumpel. Bliski kumpel. – Bałam się, że gdyby on usłyszał to określenie mógłby być niezadowolony. Jednak nie chciałam naprawdę wchodzić na temat uczuć chłopaków, by nie rozmawiać o Hyuku.
Miałam wielką nadzieję, że zatajanie tego nie zemści się na mnie. W końcu takie sytuacje się zdarzały. Jak się czegoś nie mówiło, a później to wychodziło na jaw, to wynikały nieporozumienia i inne problemy. Mimo to tchórzyłam i wolałam pozwolić losowi decydować, czy powinna Serim coś wiedzieć, czy też nie.