czwartek, 25 maja 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 17

Nowy rozdział dla was jak zwykle w poranek piątkowy! Liczę na komentarze i nie będę się rozpisywać, bo nie mam z jakiego powodu. :D
A może tylko dodam, że jak w kpopie nie przystopują z ilością comebacków na raz to ja nie wytrzymam emocjonalnie i będę wam pisać chyba zza grobu opowiadania. :D

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 17

*Yeori*

            Szykowałam się na wypad z chłopakami. Miałam nie wiedzieć tego dnia gdzie się wybieramy. Uznali, że będzie to miła niespodzianka. A ja się strasznie tym stresowałam. Przecież mogli wymyślić coś szalonego. Choć liczyłam na to, że Wonsik, lub Taekwoon będą rozsądni i opamiętają resztę przed czymś głupim. Mogłam się mylić, bo zawsze mogliby siedzieć cicho.
            Niestety ktoś musiał mi przeszkodzić w trakcie rozczesywania włosów, bo to nie byłby wtedy normalny dzień. Podejrzewałam któregoś z chłopaków, ponieważ uwielbiali mnie często poganiać, a przy niespodziance takiej jak ta, musieli się nieźle niecierpliwić. Powiedziałam „proszę”, gdyż nie chciało mi się podchodzić do drzwi, a nie miałam ich zamkniętych od wewnątrz.
            Minimalnie się zdziwiłam, kiedy ujrzałam w drzwiach Hyejunga. Od razu posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Byłam też bardzo zaciekawiona z czym do mnie przychodził, czy może znowu chciał ze mną spędzić czas? Liczyłam na to, bo przecież wypadałoby się dowiedzieć więcej o bracie. Z drugiej strony tym razem nie mogłam chyba go wziąć ze sobą i chłopakami i musiałabym i tak się z nim umówić na inny termin.
- Mogę mieć prośbę? – Zaczął zagadywać, choć trochę się do tego zbierał.
- Słucham cię. – Oznajmiłam, by go zachęcić do objaśnień.
- Ojciec polecił mi jutro odebrać z portierni twoich przyjaciół, bo ty jesteś zajęta zespołem, a może mógłbym jakoś ja im pomóc, a ty wolałabyś ich przywitać? W końcu to twoi przyjaciele…
- Chwila. – Przerwałam mu niestety niegrzecznie, bo nic nie pojmowałam. – Jak odebrać z portierni? Co mają oni tu robić? – Dopytywałam.
- Ty nic nie wiesz? – Nagle na jego twarzy pojawiło się przerażenie. – Błagam, by to nie miała być niespodzianka, a ja wszystko wypaplałem. – Naprawdę się chyba tego wystraszył, a ja byłam bardziej zaaferowana tym, że nie miałam pojęcia jak do tego doszło.
- Słuchaj. Ja nie prosiłam taty, by oni przyjechali, choć miałam taki zamiar zanim pokłóciłam się z przyjaciółkami, zanim w ogóle VIXX tu się zjawiło. One same też raczej nie skontaktowały się z nim. Więc pytam się jak? Wiesz może kto to załatwił? – Dopytywałam.
- Niestety wiem, tylko tyle co ci powiedziałem. Ojciec nie mówił mi szczegółów. Nie wiem nawet na ile mają być. Znam jeszcze tylko imiona. – Wyjaśnił pospiesznie, a mnie to lekko podłamało.
- To chociaż powiedz, kto w końcu tu przyjedzie. – Dodałam z rezygnacją, bo nie byłam pewna, czy ktoś z mojej paczki nie zmienił zdania.
- Trzy dziewczyny. Serim, Seoyeon i Chanyoon? – Odpowiedział mi niepewnie.
- Jak to Chanyoon?! – Rzekłam zrozpaczona łapiąc się za głowę. – To nie dziewczyna, niestety. On nie może tu przyjechać! – Panikowałam przypominając sobie jak potraktowałam go na zakończeniu roku akademickiego.
- Czemu nagle zrobiłaś się taka się blada? – Zaniepokoił się braciszek.
- Bo ja… Opowiem ci wszystko. Dobrze? – Przytaknął, a ja wskazałam, by usiadł na moim łóżku.
            Tak też zrobił, a ja zaraz obok niego spoczęłam. Wiedziałam, że powinnam się zbierać, bo chłopacy mnie uduszą, ale musiałam to komuś opowiedzieć. I stwierdziłam, że to okazja do otwarcia się przed bratem. Bardzo tego chciałam i uznałam, że jakoś im wyjaśnię moje spóźnienie.
- Chanyoon jest moim przyjacielem już dość długo. Chyba od szkoły podstawowej. Na studiach wyznał mi, że czuje do mnie coś więcej od dawna. Na początku pomyślałam, że także może coś czuję, tylko nie zwracałam na to uwagi i umówiliśmy się kilka razy. Było cudownie, jak zawsze gdy spędzałam z nim czas. Jednak jak mnie pocałował po raz pierwszy coś było nie tak. – Zerknęłam na twarz Hyejunga. Był skupiony na tym co mu opowiadałam. To dobrze, bo obawiałam się, że lekko mogę go skrępować tym wszystkim. W końcu nie byliśmy jeszcze w swobodnych relacjach. – Starałam się to zignorować. Zgodziłam się zostać jego dziewczyną i zaczynałam rozumieć, że nie czuję tego samego. Bałam się wszelkich zbliżeń z nim, bo nic większego nie czułam. Nie wiedziałam, jak mu to wyjaśnić, bo znałam go bardzo dobrze i przypuszczałam, że będzie miał mocne argumenty, bym z nim nie zrywała. Wreszcie kiedy udało mi się zdobyć i powiedziałam mu, że nic z tego… Obraził się na jakiś czas. Tak po prostu przestał się odzywać. Jakbym miała jakoś wpłynąć na uczucia. Poszłam potem jednego dnia do niego i wykrzyczałam mu w twarz, że nie podoba mi się jego zachowanie. Przeprosił i prosił o wybaczenie. Pogodziliśmy się miało być jak dawniej. Ale on nadal traktował mnie jak swoją własność. Był zazdrosny o innych przyjaciół. Zrobił mi wyrzuty, że na zdjęciach roczników, kiedy kazali nam zrobić coś wesołego, chwyciłam się pod ramię z takim jednym z kumpli z naszej paczki, bo akurat koło niego stałam. Potem jeszcze kilka razy mi wmawiał, że za bardzo się z niektórymi spoufalam. Denerwowały mnie jego komentarze. I na zakończeniu, kiedy znowu coś podobnego skierował w moją stronę powiedziałam mu, że powinien w końcu zrozumieć, że nie jestem jego i ma dać sobie święty spokój, bo inaczej zepsujemy naszą przyjaźń. I wtedy odszedł zły i wiedziałam, że dotknęły go moje słowa. Miałam niby się z nim widzieć przez wakacje. Miałam w końcu z nimi jechać, ale wyszło jak wyszło i nie widziałam się z nim od tamtych ostrych słów. Więc nie mam teraz pojęcia jak się powinnam zachować i jak on się zachowa. Szczególnie jak zobaczy moje relacje z zespołem. Może znowu być zazdrosny i coś odwalić. Albo ja za bardzo panikuje i może będzie w porządku.
            Hyejung jeszcze chwilę milczał. Jakby analizował to co miał mi zamiar powiedzieć. Nie dziwiłam mu się, bo powiedziałam na raz bardzo dużo i w bardzo szybkim tempie. Na dodatek pewnie nadal czuł krępację. Czekałam więc cierpliwie na jego odzew.
- Masz rację. - Wreszcie się odezwał po chwili ciszy. - Panikujesz. Moim zdaniem nie masz czego się obawiać. Masz mnie, zespół i jeszcze będą twoje przyjaciółki i jak coś się wydarzy, to cię wesprzemy. - Ulżyło mi. Faktycznie miałam wielkie wsparcie w tych osobach i nagle mój problem okazał się niczym. jedno zdanie, a tyle zmieniło w moim nastawieniu. Na dodatek zrobiło mi się ciepło na sercu na myśl, że Hyejung mnie wspierał. Jak ja mogłam żyć nie wiedząc o jego istnieniu, a on o moim? - To jak w końcu robimy? Mam ich odebrać, a ty udajesz, że nie wypaplałem niespodzianki? - Rzekł drapiąc się nerwowo w tył głowy.
- Nie ma mowy. - Zaczęłam kiwać głową na boki. - Muszę ich ja przyjąć i ochrzanić z góry na dół za spiskowanie za moimi plecami. Chcę też wiedzieć kto im pomógł. Jak coś wyjaśnimy, że tata nie uprzedził cię, iż jest to niespodzianka i to nie twoja wina. - Oznajmiłam poważnie, a po nim widać było, że bał się podpaść. Mimo to poszedł na to co mu zaproponowałam. Potem spojrzałam na zegarek i się załamałam. Byłam już z jakieś piętnaście minut spóźniona i musiałam biec. Wiedziałam, że chłopcy mi tego płazem nie popuszczą. - Miałam już dawno być na dole, więc wybacz, że cię wygonię, ale sama muszę wyjść. Dam ci znać co jutro zrobię z zespołem, na czas przyjazdu znajomych, jednak myślę, że nie musisz się nimi przejmować. – Zakończyłam pospiesznie podnosząc się z miejsca.
            Wzięłam tylko torebkę w rękę i podeszłam do drzwi, a on zaraz ze mną. Chwilę przemyślałam, czy nic nie zapominam i wyszliśmy z mojego pokoju. Jeszcze wymieniliśmy z dwa zdania podczas gdy ja zamykałam drzwi. Potem on poszedł na prawo, w stronę windy, a ja chciałam na lewo, jednak coś mnie powstrzymało. Otóż o ścianę po tej prawej stronie, zaraz obok moich drzwi opierała się ta zamaskowana kobieta. Przeraziłam się, bo nie zauważyłam jej wcześniej nawet kątem oka. Co ona jakiś duch czy co?
- Co pani znowu ode mnie chce? – Oburzyłam się, a ona momentalnie odkleiła się od ściany i zaczęła poprawiać swoje okulary.
- Widzisz, ja szłam do swojego apartamentu i jak zobaczyłam, że wychodzisz z pokoju to tu stanęłam, by ci nie zawadzać. Myślałam, że pójdziesz w stronę windy i mnie nie zauważysz. W końcu nie przepadasz za mną, to nie chciałam ci psuć humoru… - Musiałam przerwać te bzdury, bo od razu było wiadomo, że kręciła.
- Proszę przestać kłamać. Śpieszę się. – Oznajmiłam i próbowałam już ją wyminąć, a ona jeszcze się odezwała.
- Już rozumiem, czemu wypierałaś, że tamten chłopak z tobą chodzi. Ten nim jest, czyż nie? – Wypowiedź tej wścibskiej kobiety podnosiła mi ciśnienie.
- Nie. – Odpowiedziałam stanowczo nawet nie próbując się odwracać już w jej stronę. – To mój brat. Do widzenia. – Dodałam, by zrozumiała, że nie wymienię z nią ani jednego zdania. I poszłam wreszcie na dół.

*Hakyeon*

            Szedłem bujając w obłokach po schodach. Jeszcze na dodatek tak niespodziewanie wpadła na mnie Yeori uprzednio potykając się. Złapałem jej ręce w nadgarstkach w porę. Mimo iż nie upadaliśmy nadal byliśmy w niebezpieczeństwie. Przez to, że staliśmy tak blisko zrobiło mi się za gorąco. Nie umiałem się też za bardzo poruszyć z miejsca, bo mnie totalnie zamurowało. Spojrzałem na nią, lecz kiedy nasz oczy się spotkały wiedziałem już, że był to wielki błąd. Ona była taka śliczna. Miałem ochotę… po prostu ją przytulić. I jakie było moje zdziwienie, kiedy wyrwała swoje ręce z mojego uścisku i mnie nimi objęła. Nie wiedziałam co się dzieje. Mimo to zrobiło mi się przyjemnie.
- Przepraszam. Muszę się jakoś uspokoić, bo zaraz wybuchnę. Pewnie nie powinnam… - Chciała się odsunąć, ale ja przysunąłem ją z powrotem i mocniej do siebie docisnąłem.
- Jeżeli tego potrzebujesz to to rób. Jest… miło. – Zawahałem się, czy powinienem to powiedzieć. Nie chciałem, by podejrzewała mnie o jakieś większe uczucia, bo ich nie było… Prawda? Miałem nadzieję, że się nie myliłem, bo nie miałem z innymi szans.
- Dziękuję. Potrzebowałam przyjacielskiego uścisku. – Oznajmiła, a mnie to lekko zabolało. Dlaczego? Nie miałem wtedy pojęcia.
- Ja szedłem, bo zapomnieliśmy cię poinformować, żebyś wzięła strój sportowy. – Oderwała się ode mnie i spojrzała szerokimi oczami i troszkę przerażonymi.
- W jakim sensie? Nie będę grać w żadne piłki! Chcecie mieć mnie na sumieniu? – Aż tak bardzo bała się grać? Miałem ochotę ją wyśmiać, ale obiecałem sobie, że nie będę dla niej wredny. Musiałem ją jednak jakoś do tego przekonać, by nasze plany się zrealizowały.
- To niegroźny sport. Weź najlepiej jakieś krótkie spodenki i koszulkę na krótki rękaw. Proszę. Zaufaj nam. – Stwierdziłem, że może to na nią zadziała i chyba się udało, bo jej wyraz twarzy się uspokoił.
- Dobrze. Idę po strój. – Rzekła z rezygnacją i już szła na górę z powrotem, a ja za nią.
***
            Udało się. Byliśmy na korcie podzieleni już na drużyny dwuosobowe. Hongbin z Wonsikiem wybrali się sami. Hyuk i Ken chcieli oboje być z Yeori, więc ta wybrała mnie i tak oto musieli oni być razem. Leo nie było, bo wymknął się do jakiejś Sulli choć mu wcześniej zabraniałem, lecz ten wykorzystał okazję kiedy poszedłem po nasza przyjaciółkę. Chyba mogłem ją tak określić. Jeśli o niej mowa, to wciągnięcie ją do tego miejsca było strasznym przedsięwzięciem. Otóż buntowała się bardzo jeszcze na zewnątrz, jednak udało nam się ją opanować. Zgodziła się jakimś cudem.
            Kiedy siedziałem na ławce z Yeori, bo nie była to nasza kolej na grę ona w pewnym momencie przysunęła się do mnie bliżej i uroczo uśmiechnęła. Oczywiście odpowiedziałem jej tym samym.
- A właśnie. – Ożywiła się nagle. – Dowiedziałam się dzisiaj, że jutro przyjeżdżają moi przyjaciele. Mam ich odebrać z portierni. Nie wiem czemu ojciec się na to zgodził jak wy jesteście. Jedna z nich jest zapaloną fanką Hyuka, druga więcej słucha rapu i jest niegroźna. Ale trzecia osoba to mój były z którym ostatnio jak rozmawiałam to się pokłóciłam. Mniejsza o niego… - Mówiła bardzo szybko, a ja starałem się jakoś to łapać. Yeori miała chłopaka? Była bardziej od nas doświadczona. Nie wiem jak reszta, lecz ja nigdy tak poważnie nie miałem dziewczyny. – Jutro mogę z nimi spędzić dzień? – Zapytała budząc mnie z zamyślenia.
- A pojutrze nam ich przedstawisz? – Chyba oszalałem jej to proponując, ale z drugiej strony źle byłoby, gdyby oni przyjechali do niej, a ta musiałaby ich olać dla nas całkowicie.
- Naprawdę mogłabym? – Jej oczy zaświeciły się. – Chyba, że dowie się o Hyuku… - Westchnęła głęboko nie kończąc wypowiedzi.
- Czego? – Zapytałem niepewnie.
- Tego, że uważa on iż mu się podobam. – Powiedziała to z lekko wyczuwalnym smutkiem. Chwila. Ile ona wiedziała? – Jeszcze Jaehwan. Nie wiem co ja mam z tym począć.
            Chciałem do niej zagadać skąd to wie i czy sama coś do któregoś czuje. Tak okropnie mnie to ciekawiło. Jednak coś nie pozwoliło mi na to. Mianowicie lecąca w jej stronę piłka z wielka siłą, którą zdążyłem w porę odbić paletką leżącą obok mnie. Nie wiedziałem, skąd wziął się we mnie ten refleks. Ona zaś siedziała przerażona tym zdarzeniem, bo w końcu ledwo zdążyłem i moja paletka machnęła tuż przed jej twarzą.
- Uważajcie jak odbijacie! – Rzuciłem w stronę chłopaków.
- Widzicie?  Dlatego nie chcę grać. Przyciągam takie wydarzenia. Pograjcie sobie sami. Niech ktoś się zamieni z Hakyeonem. Dla mnie będzie lepiej jak sobie na was popatrzę. – Przyznałem jej rację. Może lepiej było, by nie wchodziła na kort. Naprawdę mogła się stać jej krzywda, a tego bym sobie nie wybaczył. Tym bardziej, że chcieliśmy ją do tego zmusić. Wymieniłem się z Hyukiem, który od razu wyrwał się do siedzenia z Yeori. To takie oczywiste.

*Yeori*

            Kiedy usiadł koło mnie Hyuk poczułam się trochę niezręcznie. Nie wiedziałam czemu. On siedział szczęśliwy pewnie, że w końcu jest obok mnie, bo szczerzył się i kiwał na boki. Wydawało mi się też, że chciałby mi coś wesołego powiedzieć, ale się powstrzymywał.
- Jutro wieczorem pójdziesz z nami do klubu? – Zapytał mnie niespodziewanie, a ja już bym odpowiedziała tak, lecz przypomniałam sobie o czymś istotnym.
- Przyjeżdżają moi przyjaciele, więc ustaliłam z Hakyeonem, że jutro poradzicie sobie beze mnie. – Oznajmiłam spokojnie, a Hyuk wytrzeszczył na mnie oczy, jakby coś go przeraziło.
- To miała być niespodzianka! – Chwila… Skąd on mógł to wiedzieć?
- O czym ty gadasz? – Zdziwiłam się. – Wiedziałeś o ich przyjeździe? – Musiałam wiedzieć o co chodziło.
- Ja go załatwiłem. – Mówiąc to podrapał się w tył głowy ze stresu. Jak to on? Nic nie pojmowałam. – Wtedy przez telefon rozmawiałem z Serim, by się z tobą pogodziła. – Powoli zaczął się tłumaczyć. – A ona powiedziała o planach ich przyjazdu i poprosiła bym poświęcił się i poszedł do twojego ojca w tej sprawie. – Dokończył i zamknął oczy, jakby czekając na mój wybuch gniewu. I słusznie.
- Znowu grzebałeś w moim telefonie! Wtrąciłeś się i jeszcze poszedłeś do mojego taty? Naprawdę? – Byłam lekko podenerwowana, więc on pospiesznie chwycił moją dłoń i zaczął ją masować. Chciał mnie tym uspokoić?
- Nie denerwuj się Yeori, proszę. Ona mnie zmusiła. Ja chciałem dobrze dla ciebie. – Biedak był przerażony. Chyba przesadziłam. Miał rację. Robił to dla mnie. I cieszyłam się z drugiej strony, że Serim i Seoyeon do mnie dołączą. Nie mogłam mieć mu tego za złe. Na dodatek jego dotyk tak mnie w tamtym momencie zawstydzał. Był zdecydowanie za śmiały względem mnie.  
- Przepraszam, masz rację. – Posłałam mu uśmiech, by wiedział, że nie mam mu nic za złe, a on zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Halo, on chyba nie zamierzał mnie pocałować w takiej chwili? Przy reszcie na dodatek!
- Co wy robicie? – Jak wybawienie pojawił się Jaehwan, więc momentalnie wyrwałam dłoń z uścisku Hyuka i odsunęłam się troszkę od niego. Poczułam się bardzo źle. Nic się nie wydarzyło jeszcze. Ale biedny Ken widział tą próbę Hyuka…
- Nic takiego. – Stwierdziłam i spuściłam wzrok.
            Przez resztę dnia Hyuk chyba bał się do mnie zbliżyć, jakby bojąc się, że znowu go poniesie. Byłam trochę zmartwiona jego nagłym dystansem. I trzymałam się bliżej Hakyeona. Przy nim czułam się bezpieczniej, choć od rana mnie zawstydzał, to chyba mogłam mieć pewność, że nie zacznie mnie nagle atakować jakimiś wyznaniami i tym podobnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz