czwartek, 25 maja 2017

Rok pełen zmian 2: Rozdział 3

Notka na dole, bo tak. :D

Rok pełen zmian 2
Rozdział 3

Kwiecień

        Kolejne dni były bardzo dziwne. Kangjoon w pracy trzymał się tylko mnie. Nadal czułam się jak na studiach, gdzie też rozmawiał jedynie ze mną, uczył się, spędzał przerwy. Chanmi rzadko kiedy się do nas przyłączała, udając wiecznie zajętą swoimi obowiązkami. Denerwowało mnie to trochę. A i jeszcze w kółko mówił o Jayoung. Wszystko mu się z nią kojarzyło i była z nim wszędzie i robili dużo ciekawych rzeczy razem. Irytowałam się tym. Czułam się zraniona, choć nie powinnam. To była moja wina, że z nim nie byłam. Cofnąć czasu nie mogłam i musiałam z tym żyć. Byłam prawie pewna, że to była jego dziewczyna.
        Mimo to jedno nie dawało mi spokoju. Jisoo zaczął częściej po mnie przychodzić. Jak to robił to wrogo mierzyli się wzrokiem, dogryzali sobie. Jakby nadal zazdrość przez nich przemawiała. Ja nic z tego nie rozumiałam. Często Jisoo pytał, czy Kangjoon mnie podrywał w pracy, wtedy z niego kpiłam. Nie mówiłam mu o moich obawach. Bałam się, że jak dowiedziałby się o Jayoung, to pewnie chciałby zastąpić mi Kangjoona. Ja nie byłam ani gotowa na to, ani też tego za bardzo nie chciałam.
        Tego dnia Kangjoon podszedł do mnie, jak zwykle na lunchu. Usiadł i uśmiechał się do telefonu stukając coś w nim. Pewnie odpisywał do Jayoung. Znowu poczułam zazdrość.

Rozmawiaj ze mną! Interesuj się bardziej mną, proszę.

- Może byśmy wyszli dziś gdzieś razem? - Wystrzelił nagle, jak byłam zapatrzona w moją sałatkę i grzebałam w niej widelcem zamiast ją jeść. Na jego słowa uniosłam wzrok i spojrzałam na niego z wytrzeszczem.
- Gdzie? - Zapytałam bez sensu.
- Do jakiejś kawiarni może? - Zaproponował ochoczo. - Musimy sobie opowiedzieć, co się z nami działo przez ten czas. W pracy nie było okazji.
        Zadowoliło mnie to podejście. Miałam wielką nadzieję na to, że dowiem się kim jest Jayoung. Uśmiechnęłam się więc szeroko i przytaknęłam mu. Od razu też napisałam do Jisoo, by po mnie nie przychodził, bo mam plany po pracy. Na szczęście nie zapytał jakie. Bałam się jego reakcji.

***

        Wybraliśmy się do najbliższej kawiarni znalezionej w internecie. Oboje mało znaliśmy okolice, bo ja na przykład, odkąd mieszkałam w tym miejscu nie miałam okazji odwiedzać takich miejsc. Wybraliśmy tam stolik dla dwóch osób i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Początkowo nie wiedzieliśmy chyba jak zacząć temat.
- To opowiadaj co u ciebie się działo. - Zaczął on, co nie było mi na rękę, bo wolałam poznać najpierw jego historię. Ale to moja wina, że się szybciej nie odezwałam.
- Mama szybko wyrzuciła mnie z domu, więc podejmowałam się zaraz po studiach wszystkiego co się dało i znalazłam mieszkanko do wynajęcia, oraz zbierałam na wyjazd do Seulu za lepszą pracą. W końcu mi się udało i mam się bardzo dobrze. Z czasem wykupiłam mieszkanie i wprowadziła się do mnie Chanmi jako współlokatorka. Od niedawana wprowadził się do nas Jisoo. Nie chciałam się na to zgadzać, ale psycholog uważa, że dobrze mi to zrobi. - Chciałam to jak najkrócej opowiedzieć, by móc popytać wreszcie o jego historię.
- Psycholog? Masz jakieś problemy? - A no tak ominęłam moją najistotniejszą zmianę, a on to wyłapał.
- Tak. Nie potrafiłam nigdy mówić tego co myślę, czuje się nieakceptowana przez społeczeństwo i rodzinę i przez to miałam wiele problemów i popełniałam błędy, których żałuje.

Milczałam, gdy ty wyznałeś mi uczucia. To bolało najbardziej. A teraz czuję tego konsekwencje.

- Myślisz, że coś się zmieniło? - Dopytywał, wyglądając na zmartwionego.
- Trochę... Pewnie gdyby nie, nie poznałabym Chanmi i nie radziła sobie w pracy z kontaktem z ludźmi, a jest dobrze, choć mogłoby być lepiej, lecz dochodzę do wszystkiego małymi kroczkami.
- Cieszę się. - Musiał być szczery. W końcu jego uśmiech na taki wyglądał. - A z Jisoo dopiero teraz odnowiłaś kontakt, czyż nie? - Wystrzelił nagle.
- T... Tak. - Odparłam niepewnie. Nie wiedziałam po co mu ta informacja.
- To dobrze. I za razem źle. Raduje mnie to, że nie było go przy tobie, kiedy ja odszedłem. Inaczej zbliżylibyście się pewnie do siebie. Z drugiej... Smutne, że przechodziłaś przez wiele sama. Jest mi teraz głupio. - Mówiąc to spuścił wzrok, a ja nie wiedziałam jak zareagować.
- To ja powinnam była wtedy zareagować. - Wydusiłam z siebie to bardzo cichym głosem.
- Byłaś przytłoczona moimi słowami. To normalne. Speszyłaś się i nie wiedziałaś co odpowiedzieć, by mnie nie zranić. - W tym momencie powinnam była przerwać, a ja znowu milczałam. - To ja nie powinienem był uciekać po tym wszystkim i nadal być twoim przyjacielem, którego potrzebowałaś.

Przyjacielem? Czemu to tak boli? Czemu on jest głupi i nie widział, że ja czułam to co on?! Powiedz mu to kobieto!

        Zbierałam się w myślach do powiedzenia tych kilku słów. Uzupełnienia tego, co powinnam była powiedzieć wtedy. Znowu nie potrafiłam wydukać tyle ile trzeba było. Zadzwonił jego telefon i wszystko zaprzepaścił. Za długo... o wiele za długo nadal myślałam.
- Tak? - Słyszałam jak odezwał się do słuchawki. - Nie... Już dobrze. Nie złość się. Idę. - Rzekł spokojnie i rozłączył się, a potem zmienił minę na zakłopotaną. - Będę musiał iść. - Powiedział z wyczuwalnym smutkiem, co  i mnie zmartwiło. W końcu nic nadal o nim nie wiedziałam.
- Nic na to nie poradzimy. - Oznajmiłam, brzmiąc obojętnie. Jednak potrafiłam grać nieźle.
- Nie szedłbym. Po prostu nie uprzedziłem, że nie będzie mnie na obiedzie i jest on gotowy. Jayoung nie podaruje mi jak się nie zjawię. - Mówił to tak, jakby był skazany na nią…

Pewnie tylko tak mi się zdaje, bo chcę by tak było i by nadal coś czuł do mnie. Nie mogę tej dziewczynie go odebrać. Nie zasługuję na niego.

- Leć do niej. - Wymusiłam uśmiech. - Nie powinna długo czekać. - Po tych słowach zaczęłam sama się zbierać.
        Wychodząc postanowiłam się przejść. Szłam bardzo wolno nie zwracając uwagi na otoczenie. Dopóki pewna osoba, jakaś obca kobieta, nie szturchnęła mnie w bok. Przeprosiła pospiesznie i pobiegła dalej. Jak na złość spojrzałam za nią i zobaczyłam jak rzuca się na jakiegoś młodego mężczyznę i go przytula od tyłu. To było cudowne. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Też bym tak chciała zrobić. Musiałam zapomnieć o Kangjoonie, bo to był już zamknięty rozdział. On ułożył sobie życie, a ja cały czas patrzyłam wstecz. Nie mogłam wiecznie żyć w żalu i bólu przez to, że przemilczałam kilka słów tamtego dnia. Trzeba było pójść do przodu.

***

        Tego wieczoru siedziałam w swoim pokoju głowiąc się co napisać w tym głupim pamiętniku. Ostatnio na okrągło nad nim płakałam. Zawiodłam się na sobie i losie, który mnie nie kochał. Udawałam w pracy, że wszystko jest w porządku, by Kangjoon nic nie widział. Ukrywałam przed Chanmi swoje uczucia, by jej nie martwić. A najbardziej bałam się okazywać cokolwiek przed Jisoo. W tym momencie dotarło do mnie, że niepotrzebnie. On mógł mi pomóc, mógł pocieszyć, wesprzeć. Wiedział co czułam. W każdym razie tak podejrzewałam.
- Gdzie się podziewa Chanmi? - Usłyszałam od wychylającego się przez drzwi Jisoo. Przyszedł jak na zawołanie, lecz jak to możliwe, że nie usłyszałam, jak otwarł drzwi?
- Poszła na imprezę z kilkoma dziewczynami z pracy, które ostatnio poznała bliżej. - Odpowiedziałam mu pospiesznie.
- Rozumiem. Myślałem, że trzymacie się tylko we dwie. - Zdziwił się.
- Niekoniecznie. Chanmi stara się poznać każdego w pracy. Czasami nawet za bardzo. - Oznajmiłam śmiejąc się w duchu z jej podejścia.
- To może porobimy coś razem? Nudzi mi się.
        Przytaknęłam mu wstając od biurka i chowając pamiętnik na jedną półeczkę pod nim. Usiedliśmy w salonie i ustaliliśmy, że zrobimy sobie jakieś przekąski i pooglądamy jakieś komedie. To było dla mnie świetne rozwiązanie. Chciałam się rozluźnić. On zaproponował też piwa, bo kupił ostatnio ich kilka. Ja najpierw chciałam odmówić, bo nie pijałam alkoholu, lecz ostatecznie skusiłam się, bo stwierdziłam, że mogłoby mi się to przydać.
        Siedzieliśmy oczywiście na podłodze przed kanapą, oparci o nią plecami. Zawsze tak oglądałam dramy z Chanmi, bo było to zdecydowanie wygodniejsze dla nas niż sam mebel. Pierwsza komedia jaką wybraliśmy była sensacyjna, więc skupiłam się na akcji tak bardzo, że nie zauważyłam, jak wypiłam dwa piwa. Dla mnie to była duża dawka, bo prawie nie pijałam. Przez to też kolejna komedia, która była romantyczną, działała na mnie bardziej emocjonująco niż zwykle. Zawsze to Chanmi, piszczała, płakała, biła mnie i tym podobne w celu wyładowania emocji, ja bywałam niewzruszona. Tym razem podczas sceny pocałunku głównych bohaterów coś we mnie drgnęło i moja dłoń, która wylądowała na tej Jisoo zacisnęła się z emocji. Poczułam jego wzrok na sobie. Odwróciłam się więc i zobaczyłam wypisany u niego szok. Pewnie się tego po mnie nie spodziewał. Czułam jak oblewam się rumieńcami ze wstydu i chciałam spuścić głowę w dół, a ten zatrzymał ją swoją ręką. Trzymał mnie za podbródek i uśmiechnął się do mnie.
- Jednak, aż tak się nie zmieniłaś. Nadal zawstydzasz się w takich momentach. - Stwierdził i przybliżył swoją twarz do mojej, zatrzymując się dopiero jak dzieliły nas już chyba tylko milimetry.
        Nie potrafiłam się powstrzymać od spojrzenia na jego usta. Ta odległość zaczęła mnie irytować. Wiedziałam, że zmierzał do pocałowania mnie, a nie miałam pojęcia czemu się zatrzymał. Chciałam, żeby to zrobił. By mieć pewność, że nadal na mnie tak bardzo działał.
- Myślisz, że zaczniemy się teraz całować. - Przejrzał mnie. - Nie zrobimy tego. Odrzuciłaś mnie, więc teraz boję się zrobić pierwszy krok. - Powiedział to z cwaniackim uśmiechem i wcale nie zwiększając naszej odległości, przez co domyśliłam się co chciał osiągnąć.
        Nie wiem, czy alkohol dodał mi odwagi, czy może zawód spowodowany spotkaniem nie samotnego już Kangjoona popchnął mnie do działania, ale zrobiłam to, czego Jisoo ode mnie oczekiwał. Zaczęłam pierwsza pocałunek, co prawda bardzo delikatnie, bo mimo wszystko troszkę się stresowałam, a on go pogłębił, przez co stał się bardzo namiętny. Włożyłam w niego moją rozpacz i tęsknotę. Moje ciało drżało od nadmiaru emocji. Niestety on to przerwał w pewnym momencie odrywając się ode mnie i ciężko oddychając.
- Ganeul. Daj mi znowu szansę. Chcę być u twojego boku. - Wyszeptał w moje ucho. Przeszedł mnie dreszcz. Czy to znaczyło, że jego uczucia nadal były takie same?

Przemyśl to! Zgodzisz się, to będziesz miała pocieszenie, a z czasem może rozwinie się odpowiednie uczucie. A z drugiej strony... Boję się! On mnie kocha i robi wiele by to okazać, a ja znowu pewnie wszystko zepsuję i go zranię.

- Muszę to przemyśleć. - Oznajmiłam słusznie. - Nie chcę podjąć pochopnej decyzji.
- Racja. - Przytaknął mi. - Alkohol i twoje emocje mogą cię źle pokierować. - Po jego słowach byłam zaskoczona. Widział co się ze mną działo?  - Zanim zmienimy temat porozmawiajmy. - Dodał szybko.
- Dobrze. - Zgodziłam się, uznając, że to dla niego ważne.
- Wiem, że kochasz nadal jego. Nie mylę się? - Zamurowało mnie na chwilę, bo nie podobało mi się to, że byłam tak oczywista.
- Nie mylisz się. - Odpowiedziałam krótko i bardzo cicho. Nie było co owijać w bawełnę skoro to widział.
- To teraz wysłuchaj mnie uważnie. Rozumiem, że twoje zachowanie jest impulsem? Co się stało, że nagle mnie całujesz? - Zapytał chwytając mnie za ramiona i patrząc prosto w moje oczy.
- Chcę o nim zapomnieć. - Mówiąc to ja także patrzyłam na niego, by widział moje zdeterminowanie.
- W takim razie pomogę ci. Jeżeli boisz się, że coś wyjdzie nie tak, porzuć te lęki. Nawet jak się nie uda i porzucisz mnie, to będę szczęśliwy, że choć na chwilę dostałem od ciebie szansę. Daj mi ją, a postaram się jak mogę byś poczuła się przy mnie jak najlepiej. - Jego słowa tak bardzo do mnie przemawiały. Mówił tak cudownie, że już miałam ochotę się zgodzić na wszystko, ale jak zasugerowaliśmy wcześniej musiałam to przemyśleć na trzeźwo.

***

        Kolejny dzień w pracy był ciężki. próbowałam skupić się na moich zajęciach służbowych, ale nie potrafiłam. Kangjoon non stop za mną chodził, zagadywał mnie i irytował tym samym. Rozpraszał mnie i źle się przy nim czułam. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Na dodatek jak zerkał na telefon mówił ze smutkiem, że Jayoung do niego nie pisze i pogarszało to jeszcze bardziej mój humor, bo znowu o niej mi przypominał.
        Jak na chwilę go zgubiłam to aż byłam zaskoczona i postanowiłam sobie zrobić przerwę na lunch, by potem nie jeść z nim, kiedy znowu by się przyczepił. Zeszłam więc na dół gdzie mieściła się stołówka, lecz zza nich usłyszałam jego głos i jakiś damski, więc przystanęłam, by podsłuchać.
- Nie mogłam ci zrobić drugiego śniadania i przynieść do pracy? Pilnuję byś dobrze jadł, bo ostatnio jakoś omijasz niektóre posiłki. - Pewnie była to Jayoung.
- Przesadzasz z tą troską. W pracy zawsze jem w stołówce. Inni mogą potwierdzić. - Oburzał się, a ja zapragnęłam wyjść z ukrycia i zobaczyć ją. Zrobiłam tak i mijając ich zostałam przez niego zawołana.
- Możesz podejść Ganeul? - Zwrócił się do mnie, a ja udając zaskoczenie stanęłam przy nim i naprzeciw tej... kobiety.
        Była starsza od nas na pewno z kilkanaście lat. Kangjoon dostał syndromu mamusi czy co? Poczułam się dziwnie patrząc na nią i tak trochę się speszyłam. Powinnam była odnosić się do niej z szacunkiem zapewne.
- To ta Ganeul? - Zachwyciła się klaszcząc w ręce, a Kangjoon jej przytaknął. - Znowu nie wiedziałam co się dzieje.

Halo? Skąd ona o mnie coś wie? Co jej o mnie powiedziałeś? Żądam wyjaśnień!

- Kangjoon  mi o tobie dużo mówił. Jestem Jayoung! - Odparła radośnie wyciągając do mnie dłoń. - Jego przyjaciele, są moimi przyjaciółmi. - Dodała, a mnie znowu to zabolało. Byłam już tylko przyjaciółką.
        Chwilę jeszcze z nimi stałam. Jednak byłam strasznie nieobecna. Tak bardzo chciałam w tamtym momencie mieć przy sobie Jisoo i się w niego wtulić. Wiedziałam już czego chce. Pragnęłam zapomnieć i zakochać się w kimś innym i właśnie on zdawał się jedyną osobą, która mogła mi w tym pomóc. Nie mogłam się już wahać. Nie wiedziałam, co mógłby powiedzieć na to mój psycholog, lecz miałam chyba to gdzieś już.
***
        Kiedy wróciłyśmy z Chanmi  po pracy do domu, ja od razu pobiegłam do pokoju Jisoo. Miałam taką potrzebę i ochotę. Jak się spodziewałam siedział tam przy swoim biureczku i wpatrywał się w ekran laptopa. Postanowiłam zrobić coś miłego, więc podeszłam i przytuliłam go od tyłu. Zaskoczyłam go tym bardzo, bo gdy go puściłam i odwrócił się w moją stronę, był zszokowany.
- Co się stało? - Zapytał lekko drżącym głosem.
- Po prostu miałam taką ochotę. - Oznajmiłam przypominając sobie tę biegnącą dziewczynę na ulicy i przytulającą od tyłu swojego partnera. - Po za tym. Chyba przemyślałam sprawę... Wiesz o co mi chodzi... - Zaczęłam dukać, bo mimo wszystko dla mnie była to stresująca rozmowa.
- Naprawdę?! - Od razu się rozpromienił. - Przeczuwam po twoim zachowaniu jaka jest twoja odpowiedź. - Dodał to z tym swoim jakże pięknym uśmiechem.
- Jaka? - Zapytałam specjalnie.
- Po co to wymawiać na głos?
        Wtedy wstał z miejsca i chwycił moje policzki w dłonie. Momentalnie moje serce zabiło mocniej, aż czułam jak krew pulsowała w moich żyłach. Aż tak byłam podekscytowana? Złożył na mych ustach pocałunek. Nie tak natarczywy jak ostatnio, a subtelny. Sprawił, że poczułam tak zwane motyle w brzuchu. To było to, czego mi było trzeba tamtego dnia. Miałam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję.

Tylko co, jeśli się myliłam?


Ekhem… Kto chce mnie zabić?
Ma ktoś pomysły co wydarzy się dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz