piątek, 19 maja 2017

Rok pełen zmian 2: Rozdział 2

Oto i mamy marzec. :D Mam nadzieję, że spodoba się wam ten rozdział. Czekam na wasze komentarze, które bardzo kocham. :D

Rok pełen zmian 2
Rozdział 2


Marzec

        Wróciłam późno z zakupów na które poszłam sama, choć Jisoo pragnął się dołączyć. Potrzebowałam iść tylko ja. Miałam kilka rzeczy w głowie do poukładania i w takich chwilach lubiłam się przejść. Kiedy weszłam do domu, nikt tego nie zauważył. Chciałam już wejść przez drzwi kuchni, ale usłyszałam coś co mnie zatrzymało.
- Chaaaanmi. – Przeciągał jej imię, co ewidentnie brzmiało jakby się nachlał i tak mówił. – Co ja mam robić? – Stwierdziłam, że jak chwilę ich posłucham to nie zaszkodzi. – Dać jej ten numer? Albo im pomóc? A może sam działać?
- O czym ty mówisz? – Moja przyjaciółka na pewno była pijana. Znałam ją za dobrze, by to wyczuć z jej tonu mówienia.
- Pytam czy mam o nią walczyć, czy się poddać. – Wydawało się, że mówił to wszystko jakimś smutnym głosem, a mi zrobiło się głupio, że to słyszę.
- A zależy ci na niej?
- Tak. – Zamurowało mnie. Naprawdę nie zapomniałby o mnie przez rok? – Jednak dojrzałem na tyle, że wiem iż powinienem się usunąć z drogi odwzajemnionym uczuciom. Ale z drugiej strony… Obiecałem mu, że znowu zawalczę jak on nawali. Yah! Czemu to jest takie ciężkie?
- Głupio, że ci zależy. – Skwitowała go.- Bo nie spojrzysz na mnie i nadal będę starą panną! – Cała ona. Zero wstydu po alkoholu.
- Jak możesz mówić tylko o sobie? Ja ci się zwierzam i pytam o radę. Kobieto. Zero z ciebie pożytku.
        Nie chciałam im przerywać, bo miałam nadzieję, że powie coś więcej. Niestety musiałam to zrobić, bo Chanmi, znając ją, mogła zaraz wdać się w bójkę z nim za takie teksty. Często jeździłam po nią na komisariat, jak się upiła. Ah ta dziewczyna.

Osiwieję przez ciebie Chanmi. Naprawdę.

- Tęskniliście?! – Weszłam z szerokim uśmiechem do kuchni, mówiąc to.
        Jisoo na mój widok zaczął się drapać po szyi i unikał mojego spojrzenia, a moja współlokatorka nie przejęła się niczym. Siedziała przy barku, a jej głowa leżała na jego blacie. W ręce bawiła się kieliszkiem. Nagle on się podniósł i myślałam, że pomoże mi z wypakowaniem zakupów, a on wyjął z szafki kieliszek, postawił koło mnie i nalał do niego soju.

Skąd oni mają w domu tyle butelek? Obrabowali monopolowy?!

- Ja nie pije, jeżeli to dla mnie. – Oznajmiłam cicho.
- Jak to? – Zdziwił się. – Nie opijesz mojego dołączenia do was jako współlokator? – Chciał zrobić słodką minkę, ale jak to pijanym osobom, wyszło mu coś bardziej zabawnego i dziwnego, na co zachichotałam.
- Nie. Ja podziękuję naprawdę. – Potwierdziłam wcześniejszą decyzję.
- Dlaczego? – Nadal robił tą dziwną minę.
- Bo nie przepadam za alkoholem. – Powiedziałam to już bardziej zestresowana, bo męczyło mnie wieczne odmawianie, jednak nie potrafiłam naprawdę wziąć nawet łyka.
- To weź chociaż to. – Po tych słowach wyjął telefon, zaczął coś w nim stukać i nagle przyszła do mnie jakaś wiadomość.
        Moje serce zaczęło bić szybciej, bo podejrzewałam co to mogło być. I tak jak się spodziewałam w smsie dostałam ciąg cyferek, który oznaczał jedno. Numer Kangjoona. Zdecydował się mi go dać? Powinnam była pewnie napisać. Ale nie o takiej porze. Musiałam zostawić to na następny dzień. Strasznie bałam się, że się rozmyślę. Jednak odwaga we mnie jak na razie wrzała.
        Jisoo wrócił do picia z Chanmi, a ja na ucho powiedziałam mu, by już zabronił jej pić na co się zgodził. Poszłam wziąć prysznic, a potem zamierzałam się ułożyć spać. Odwracałam się z jednego boku na drugi. Po jakimś czasie słyszałam jak idą też już spać. Ja nadal nie potrafiłam. Spojrzałam na telefon. Po północy. Weszłam znowu na tę wiadomość z jego numerem i przyglądałam się, jakby to mogło pomóc. Wtedy palec, który miałam zawieszony w powietrzu, niechcący upadł mi na ten numer i ze strachu kliknęłam w to miejsce kilka razy… Tym sposobem dzwoniłam do niego. Przeraziłam się i miałam ochotę wołać o pomoc.
- Halo? – Usłyszałam jego zaspany głos. – Kto mówi? – Oczywiście nie potrafiłam odpowiedzieć. Znowu brakowało mi głosu w krtani. Natychmiast się rozłączyłam.
        Zaczęłam nagle oddychać, bo nieświadomie nawet wstrzymałam oddech jak odebrał. Jego głos był taki sam, tak samo cudowny. Oczywiście nie potrafiłam uspokoić serca i wtedy usłyszałam dźwięk wiadomości. Bałam się na nią zerknąć. Musiałam. Zrobiłam trzy wdechy i wydechy. Zerknęłam.

Od Kangjoon: Mogę wiedzieć kim jesteś? A może to pomyłka?

        Miałam trzy wyjścia z tej sytuacji. Przyznanie się, że to ja. Najrozsądniejsze. Albo udawać kogoś innego. Bardzo idiotyczne. Ewentualnie napisać, że to pomyłka i stracić kolejną szansę na…

No właśnie na co? Przez rok miałby nadal chcieć mnie znać? Jisoo chciał… Ale on był od początku dziwny. Muszę się zastanowić. Nie mogę wiecznie uciekać. Psycholog będzie ze mnie dumny, jak wybiorę pierwszą opcję… A może lepiej zostać w ukryciu?

Wahałam się strasznie. Pisałam wiadomość i ją kasowałam. Miałam ochotę wyłączyć telefon, albo trzasnąć nim o ścianę. Byłam ogromnym tchórzem.

Do Kangjoon: To ja. Ha Ganeul. Pamiętasz mnie jeszcze?  Dostałam twój numer od Jisoo i miałam rano napisać, niestety przypadkiem zadzwoniłam. Przepraszam, że cię obudziłam. >-<

Nadeszła pora, by już nie tchórzyć, tylko iść przed siebie.

        Stukałam nerwowo w szybkę telefonu czekając na jego odpowiedź. Mógł zasnąć z powrotem zanim odpisałam. Powinnam była iść spać, choć tak bardzo chciałam czekać. Nie chciałam przegapić momentu, jak on odpisze. O ile odpisze. Mógł zawsze nie chcieć mnie już znać za złamanie mu serca. Jednak dźwięk wiadomości się w końcu pojawił, więc pośpiesznie z trzęsącą się ręką otworzyłam ją.

Od Kangjoon: Jasne, że pamiętam. :3 Jak mógłbym nie… Wcale mnie nie obudziłaś. Mam nockę filmową i jestem strasznie zmęczony, ale nie śpię. A ty co tak późno robisz?

        Jak zwykle potrafił zagadać mnie na śmierć, tak i jego smsy nie były za krótkie. Lubiłam to w nim, bo uzupełniał moje braki. Ja bardzo mało mówiłam i wolałam pisać krótkie wiadomości.

Do Kangjoon: Powiedzmy, że bezsenność.

***

        Od tamtej nocy pisaliśmy ze sobą dzień w dzień. Jednak nic wielkiego. Opisywaliśmy sobie co robiliśmy po pracy. Witaliśmy się rano, żegnaliśmy w nocy. Nie miałam pojęcia gdzie jest, co robi w życiu. I czy kogoś ma. Wiele razy wspomniał o jakiejś Jayoung. Nie miałam pojęcia kim była dla niego. Wyglądało to tak, jakby spędzali dużo czasu razem. Czy byłam zazdrosna? Okropnie. Lecz nie mogłam go obwiniać. Jedynie siebie. Za to, że wtedy stchórzyłam, że nie spytałam go czy kogoś ma. Po prostu bałam się, że wycofam się, jak dowiem się prawdy i stracę z nim kontakt. Błoga nieświadomość, to to czego pragnęłam. Wolałam ją niż wielkie rozczarowanie i smutek.
- Szczerzysz się do tego telefonu co chwilę. Może byście się tak spotkali? – Wtrącił Jisoo wymijając mnie, bo szedł do lodówki od której ja odchodziłam.
- Boję się z nim spotkać. – Powiedziałam załamując głos. Chciałam być szczera w tym, bo wiedziałam, że tylko Jisoo zrozumie co mówię.
- Niepotrzebnie. Wierzę, że on o tobie nadal tak samo myśli. Skoro ja nie zmieniłem swoich uczuć, to on tym bardziej. – Wywnioskował, co mnie nie przekonało. – A nawet jeśli. Musicie sobie wszystko wyjaśnić. Nie możesz wiecznie żyć w chorej nadziei, że on zrobi jakiś krok, a może założyć rodzinę, nie powiadamiając cię nawet o tym, bo znając go nie pisze ci o prywatnych sprawach z teraz.
        Miał rację. Więcej pytał co u mnie. Nie wiedziałam nic o jego życiu. Co miałam robić? Nie mogłam zaproponować spotkania. Nie potrafiłam. To było zbyt wiele. Odłożyłam ten temat na późniejszy plan.

***

        Wchodziłam do budynku pracy lekko zestresowana. Do naszego działu miał dołączyć nowy pracownik i miałam go wdrożyć we wszystko. Bałam się ogromnie. Skąd miałam wiedzieć czy będę potrafiła się z nim porozumieć? Jak mogli mnie przydzielić do pomocy mu? Pewnie nikt nie chciał i wiedzieli, że ja nie zaprotestuje. Dzień wcześniej byłam u psychologa i ten był szczęśliwy, że sprawdzę się w nowej znajomości, czy robię postępy. Że też Chanmi nie było tego dnia w pracy i cierpiałam sama.
        Westchnęłam głęboko przed wejściem do naszego pokoju. Weszłam. Wszyscy stali wokół jednego biurka. Na pewno tego nowego. O dziwo nie wiedziałam jeszcze jak się zwie, ani nie pokazał mi nikt jego papierów. Leżały jednak chyba na moim biurku, bo była tam biała teczka. Otworzyłam, by zobaczyć zawartość. Nie wierzyłam w to co widziałam. Kangjoon? Jego zdjęcie widniało przy cv i takie imiona miał tam wpisane. Ja patrzyłam się w te litery z niedowierzaniem. Co on tu robił?
- Znowu się spotykamy? – Usłyszałam nade mną jego głos i bałam się podnieść wzrok.

Co ja mam robić? Mogę uciec? W którą stronę są drzwi? Bo z tego wszystkiego zapomniałam.

        Uniosłam w końcu głowę i posłałam niepewny uśmiech w jego stronę. Nie zmienił się za bardzo. Jakby troszkę dłuższą grzywkę zapuszczał. To wszystko. Po za tym wyglądał podobnie jak rok temu. Wtedy kiedy powiedział to wszystko, na co powinnam była odpowiedzieć pospiesznie.
- Jak to możliwe? – Zapytałam go, bo nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
- Jisoo polecił mi tę pracę, gdy powiedziałem, że poprzednia firma w której pracowałem splajtowała.
        Wiedziałam, że Jisoo chciał mi pomóc. Czyżby dlatego to zrobił? Ogłoszenie o pracę wisiało już długo i nikt nie reagował od jakiegoś czasu. Tak jakby to stanowisko czekało na niego. Nie wiedziałam kiedy Jisoo to zobaczył. Jednak to, że go poinformował go było kochane z jego strony. Wiedział, że ja nie spotkam się sama z Kangjoonem, to ściągnął go do mnie. Cwane.
- Zrobił to pewnie specjalnie.  – Wymknęło mi się na głos i modliłam się w duchu, by Kangjoon tego nie słyszał.
- Specjalnie? – Oczywiście miałam farta jak zwykle.
- No wiesz, bo chciał byśmy wszyscy się znowu spotkali. – Zaśmiałam się nerwowo. – On mieszka ze mną. Ty ze mną pracujesz. Znowu cała trójka blisko siebie. – Po raz kolejny miałam ochotę się ugryźć. Czemu wydałam, że mieszkałam z Jisoo? Pewnie w końcu się by dowiedział… Ale bolało mnie to, że tak szybko mu to powiedziałam.
- O to rzeczywiście może być powód. – Nie wyglądał na przejętego sprawą. Jakby wiedział. Albo nie przeszkadzało mu to.
        W dalszym ciągu dnia zajęliśmy się pracą. Nie było czasu na wspominanie przeszłości na moje szczęście. Jakby wrócił do tamtego wydarzenia… Nie wiem, co bym powiedziała. Może udałoby mi się przełamać i wyznać jak się czułam, albo znowu uciekłabym. Najpierw musiałam się dowiedzieć kim dla niego była Jayoung. Raz wyszedł z pomieszczenia, bo dzwoniła. Miał z nią zdjęcie na tapecie i była prześliczna. Martwiło mnie to ogromnie, choć wiedziałam, że to było moją winą, iż w tamtej chwili zaprzepaściłam naszą wspólną przyszłość.

***

Schodziliśmy ze schodach we dwoje. Ja i Kangjoon. Bałam się, że będzie chciał ze mną wyjść po pracy i porozmawiać. Byłam przerażona i zestresowana. Ciekawiło mnie tylko, czy widać to było po mnie. Bo po nim nie dało się jak zwykle nic wyczytać.
Na dole schodów zaskoczył nas czekający Jisoo. Co tu porabiał? Miał po pracy iść na zakupy z Chanmi. Nie widziałam jej, więc zastanawiałam się, co go przywiało. Ten uśmiechał się od ucha do ucha na nasz widok.
- Kopę lat Kangjoon. – Odrzekł radośnie.
- Witaj. – Kangjoon odpowiedział mu już poważnie.
        Co się znowu między nimi działo? Nadal byli skłóceni? Albo Kangjoon był zazdrosny? W końcu powiedziałam, że mieszkam z Jisoo. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Mierzyli się wzrokiem, a ja stałam przy nich i czułam się strasznie niezręcznie.
- Idziemy? Bo ja przyszedłem po ciebie. – Wcześniej jakoś po mnie nie przychodził.
- Chciałem ją odwieźć. Mogłeś się nie kłopotać. – Oznajmił Kangjoon, czym mnie bardzo zaskoczył.
- Nie będziesz na mnie marnował paliwa. – Rzekłam szybko.
Nie byłam gotowa na rozmowę w samochodzie, a takową wyczuwałam. Musiałam pozbierać myśli, dowiedzieć się więcej o Jayoumg. To mnie tak irytowało. Kim ona była? Nie mógł mi tego powiedzieć wprost?
Jisoo wyciągnął rękę, żebym go chwyciła. Czemu to zrobił? Nie miałam pojęcia. Oboje zachowywali się co najmniej dziwnie. Jakbym znowu była na tych studiach, a oni się o mnie bili. Wyminęłam go jednak bez gestu którego oczekiwał. Przystanęłam jeszcze przy bramie i pomachałam do Kangjoona na pożegnanie i on to odwzajemnił.

       Kiedy będę wiedzieć wszystko o nim?  Czy on nadal coś do mnie czuje, tak jak ja do niego?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz