czwartek, 4 maja 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 14

To opowiadanie właśnie przekroczyło ostatnio tysiąc wyświetleń na wattpadzie. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i dziękuję wam za zwrócenie uwagi na nie. Gdyby nie wy i wasze komentarze, dawno straciłabym chęć pisania. Dziękuję wam, że jesteście tak aktywni.

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 14


*Yeori*
        Ten dzień miałam znowu wolny od planów wspólnych z chłopakami, więc obiecałam Jaehwanowi, że będę mogła z nim wyjść gdzieś. Zgodziłam się, bo nie miałam podstaw tego nie robić. Lubiłam go, był dla mnie miły, a ostatnio nie lubiłam sama przesiadywać w pokoju. Na dodatek moja przyjaciółka odrzucała moje połączenia. Chciałam też spędzić jak najwięcej czasu z chłopakami zanim wyjadą, bo nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze się z nimi spotkam, choć oni deklarowali się inaczej, to nie mogłam przewidzieć co los pokaże.
        Siedziałam sobie na fotelu poczekalni. Były ładne. Kremowego koloru i skórzane. Codziennie dogłębnie czyszczone przez nasz personel. Dodatkowo były bardzo wygodne. Dziwne było tylko jedno. Jakiś czas czułam się obserwowana. Jednak na korytarzu przewijało się zbyt wielu ludzi bym mogłam dostrzec, kto na mnie intensywnie patrzy. Możliwym też było, że przez te tłumy mi się to wydawało.
        Kiedy zobaczyłam idącego w moją stronę Jaehwana uśmiechnęłam się szeroko do niego, bo on robił to samo i machał do mnie dość intensywnie. Chwile później już klapnął koło mnie i patrzyliśmy bez słowa na siebie. On cały czas z uniesionymi kącikami ust. W pewnym momencie poczułam skrępowanie i zaczęłam uciekać wzrokiem, na co on się zaśmiał.
- Yeori, jesteś taka urocza. - Oznajmił.
- Ja nie wiem co wy robicie, że potraficie mnie zawstydzić. - Powiedziałam troszkę dziecinnym tonem.
- Smutne jest to, że nie tylko ja tak na ciebie działam. - On także zaczął mówić podobnie co mnie z kolei rozbawiło.
- To gdzie idziemy? - Postanowiłam szybko zmienić temat.
- Jeść. Chodźmy coś zjeść. - Wyskoczył z wielkim zapałem.
- Co powiesz na pyszne burgery? - Zaproponowałam, bo miałam na nie smaka.
- Idealnie! - Krzyknął, może troszkę za głośno, jak na hol hotelu i kilka ludzi spojrzało na nas dziwnie, ale jakoś się tym nie przejęłam.
- Przepraszam, czy ja dobrze słyszałam? Idą państwo na burgery? - Zapytała kobieta, która wcześniej siedziała z mojej prawej strony.
        Była dziwnie zakumulowana, okulary słoneczne, chusta na głowie i kremowy płaszcz. Jak jakiś szpieg. Może była jakąś celebrytką kto wie. Takie osoby przewijały się często przez nasze hotele. Przytaknęłam jej w celu potwierdzenia, że się nie przesłyszała.
- Nie jestem stąd i z chęcią też bym coś takiego zjadła. Mogłabym pójść za panią i pani chłopakiem? - Drgnęłam na jej ostatnie pytanie. Z kilku powodów. Po pierwsze wzięła nas za parę, co chciałam jak najszybciej sprostować.
- Nie jesteśmy parą. - Oznajmiłam pospiesznie i poczułam rękę Jaehwana na moim ramieniu.
- Ale bardzo dobrze razem wyglądamy, czyż nie? - Dodał z wielkim uśmiechem na ustach. Oczywiście mnie zamurowało znowu i nie potrafiłam się odezwać.
- Oczywiście. - Rzekła rozpromieniona kobieta. - Pamiętaj chłopcze. W tych czasach młode dziewczyny tylko udają niedostępne. To ich broń, by dobrze zbadać faceta. Musisz ją dobrze podejść i będzie twoja. - Tym razem we mnie zakipiało. Co ta obca kobieta sobie myślała?
- Niech pani sobie nic nie wyobraża. Udaję niedostępną? Skąd pani może wiedzieć nawet mnie nie znając? - No i brawa dla mnie. Musiałam wybuchnąć na kogoś w hotelu.
- Co za brak wychowania. - Oburzyła się. - Ja tylko chciałam być miła.
- Trochę pani nie wyszło. Nie powinna pani się wtrącać, aż tak bardzo. Przepraszam, ale chcemy wyjść i niech lepiej pani za nami nie idzie. - Podsumowałam to wszystko i wstając pociągnęłam za sobą Kena za rękaw. Posłusznie za mną wyszedł nie komentując nic. Kiedy wyszliśmy z hotelu zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Był w niemałym szoku.
- Dlaczego to zrobiłaś? Tak naskoczyłaś na tę kobietę? - Spytał troszkę jakby speszony.
- Sama nie wiem. Jakoś coś mnie w niej zirytowało.  - Odpowiedziałam wzruszając ramionami. On się po chwili zaśmiał.
- Uwielbiam to, że jesteś taka nieprzewidywalna w niektórych momentach. - Rzekł i ruszyliśmy przed siebie. Szczerze to uznałam to za komplement. Lubiłam zaskakiwać ludzi.

*Ken*
        W burgerowni wybraliśmy stolik i zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Z nią każdy temat był ciekawy i obszerny. Od telewizji, przez rodzinę, po święta i inne głupoty. Czas leciał, a my gawędziliśmy cały czas. Postanowiliśmy, po tym jak minęło sporo czasu od naszego burgerowego posiłku, wyjść w końcu stamtąd, bo robiło się powoli tłoczno i zajmowaliśmy niepotrzebne miejsca. Uznaliśmy, że zawsze możemy dokończyć rozmowę w jej pokoju. Tam też udaliśmy się po powrocie do hotelu.
- Rozgość się. Możesz usiąść gdzie chcesz. Łóżko, czy krzesło. Co wolisz. - Powiedziała na wstępnym, a mnie zapaliła się lampeczka żartownisia.
        Usiadłem, a raczej prawie położyłem się na łóżku, udając uwodzicielską pozę.
- Myślę, że możemy spędzić ten czas we dwoje w twoim łożu. - Rzekłem w jej stronę, a ona wybuchła śmiechem. Na szczęście zrozumiała, że to kawał, a nie namawiałem ją do jakiś dziwnych rzeczy.
        Pośmialiśmy się jeszcze chwile, a potem usiedliśmy i zaczęliśmy znowu rozmowę. Postanowiłem dowiedzieć się kilku rzeczy. Może nie powinienem o to pytać, ale zżerała mnie ciekawość. Chciałem wiedzieć czy moja szansa rośnie, czy też maleje.
- Czy Hyuk odwalał coś ostatnio? - Zapytałem niepewnie.
- Nie. - Odpowiedziała automatycznie. - Tylko się lekko z nim posprzeczałam, ale to on miał rację, nie ja. I to nie miało związku z tym co do mnie czuje.
- Myślisz, że on czuje coś więcej? - Chciałem znać jej zdanie bardziej na mój temat, jednak bałem się zadawać takie pytania.
- Nie mam pojęcia na ile mnie lubi. Ciężko mi to stwierdzić... - Widać było po niej, że była w tym temacie szczera. Dziwne, że takiej rozmowy, aż tak się nie krępowała.
- Mam nadal szansę? Nie zaczął ci się podobać ktoś inny? - Postanowiłem zadać te pytania jako ostatnie w tym temacie.
- Widzisz... - Westchnęła głęboko. - Nie ma nikogo innego. Sama nie wiem, jakich chłopaków lubię. Byłam w kilku związkach, tylko że to były błędy i nie do końca potrafię dobrze dobrać się uczuciowo. Jak do tej pory to oni chcieli czegoś więcej, a ja byłam z nimi, by spróbować. - Zasmuciło mnie to trochę. Wiedziałem, że Yeori na pewno potrafi kochać, jednak dziwnie, że już miała kilka okazji i podczas żadnej z nich nic nie poczuła.
- Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni. - Wysłałem jej pokrzepiający uśmiech i odruchowo zbliżyłem się do jej twarzy. Zapragnąłem pocałować ją tym razem na trzeźwo. Nie dane mi to jednak było, bo się wycofała.
- Proszę, nie róbmy takich rzeczy dopóki się na nic nie zdecyduję. - Oznajmiła cała zarumieniona, co troszkę mnie zawiodło, mimo iż zrozumiałem jej aluzję. Faktycznie troszkę to byłoby przegięciem, jakbyśmy co chwilę ją całowali z Hyukiem.
- Czy przed naszym zespołem uwielbiałaś jakiś inny? - Postanowiłem zmienić temat. Nie chciałem niezręcznej ciszy, ani też wychodzić od niej.
- To dość długa historia. Ale z chęcią ci ją opowiem. - Powiedziała to radośnie, co oznaczało, że wybrałem temat idealny. Przytaknąłem, by kontynuowała. - Lubiłam chodzić na konkursy muzyczne szkolne. Śpiewałam może nie najwybitniej, dlatego lubiłam to ćwiczyć. Traktowałam to zaledwie jako hobby, bo w końcu od dziecka wiedziałam, że będę starała się przejąć hotel. Na jednym z takich konkursów na skalę krajową... Poznałam jego. Był w innej grupie wiekowej. Podczas występu mojego przedziału siedział na widowni. Po moim śpiewie wszedł za kulisy i uśmiechnął się szeroko w moją stronę. Oznajmił, że bardzo dobrze mi szło i mam bardzo ładną barwę głosu. Przedstawił się jako Seo Inguk. - Wytrzeszczyłem oczy w jej stronę, co widać, że ją delikatnie rozbawiło. - Wtedy był tylko dla mnie nieznajomym poznanym przypadkowo. Porozmawialiśmy jeszcze chwile o tym czemu śpiewamy. Nie chcieliśmy kontynuować tej znajomości, albo oboje wstydziliśmy się to zaproponować. Po jakimś czasie usłyszałam, że wziął udział w nowym programie Superstar K1. Myślę, że wtedy stał się moim pierwszym ulubieńcem. Zachwycałam się jego każdym występem. Jak zadebiutował jako piosenkarz byłam z niego dumna. Każda jego piosenka, teledysk były dla mnie wielkim wydarzeniem. Spotkałam się z nim na fanmeetingu i powiedział mi kilka ciepłych słów, które dały mi do zrozumienia, że pamiętał mnie. Cieszyło mnie to ogromnie. Mimo to, jak pojawiliście się wy, w przybliżonym wieku bardziej do mojego, w tej samej wytwórni co on, coś we mnie się zmieniło. Zaczęłam wami bardziej się zachwycać, waszymi głosami, wyglądem, wszystkim. I tym sposobem... odszedł tak jakby na dalszy plan. Będę zawsze pamiętać ile dla mnie znaczyły jego słowa za kulisami konkursu. Jednak serce nie sługa i wy je mi skradliście. - Zachichotała na koniec w uroczy sposób.
        Ta historia bardzo mnie zdziwiła i zaciekawiła. Pewnie gdyby nie znała Seo Inguka w ten sposób, nie zainteresowała się by nami za szybko, jeżeli wcale. Mogłaby zauważyć inny zespół i zakochać się. Wiele było takich, którym także talentu nie brakowało. Mimo to byliśmy to my i dziwnym trafem przesiadywaliśmy chwilowo w hotelu jej ojca. Ona to miała jakieś szczęście. Wiele fanek chciałoby być na jej miejscu. Jeszcze na dodatek okazała się tak wspaniała, że przykuła uwagę kilku z nas w głębszy sposób.
- A jak teraz twoje relację z Taekwoonem? - Poczułem się dziwnie o to pytając. Jego obawiałem się najbardziej. Skoro tak bardzo go wielbiła, że wbił się na miejsce Seo Inguka, którego podziwiała wcześniej, bardzo łatwo mogła się w  nim zakochać.
- Jest już dobrze. Swobodnie mogę z nim porozmawiać. Przeprosił mnie za to co było wcześniej. Mimo to... Ja się przy nim strasznie krępuję. To tak jakbym spotkała kogoś, kto istnieje tylko w bajkach. Jest zbyt idealny według mnie.
        Nie miałem pojęcia, czy był to dobry znak. Jakoś cieszyło mnie to, bo czułem, że zbyt wiele ich dzieliło mimo tego wszystkiego. Może się myliłem i tak tylko pocieszałem. Oby nie.

*Yeori*
        Kiedy Jaehwan wyszedł z mojego pokoju poczułam się jakoś samotnie. Miło spędziłam z nim ten dzień. Było wesoło i przyjemnie i nie chciałam chyba zostawać sama w pokoju. Miałam ochotę usiąść i popatrzeć na ścianę. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Miałam nadzieję, że to znowu któryś z chłopaków, a to była ta strachliwa pokojówka. Uśmiechnęłam się do niej troszkę wymuszenie, bo myślałam, że zajmie mi tylko chwilkę, a ja pragnęłam czymś się zająć do wieczora.
- Przepraszam bardzo, ale mam małe problemy na studiach. Słyszałam, że niedawno pani skończyła naukę z dobrymi wynikami. Czy dałaby pani radę po godzinach mojej pracy coś wyjaśnić mi z matematyki? To dla mnie za skomplikowane, a nie stać mnie na korepetycje. Dodatkowo nie mam przyjaciół... - To było to czego potrzebowałam, jakieś zajęcie. Miałam ochotę ją uściskać, za to, że się pojawiła.
- Z wielką chęcią. - Przerwałam jej pospiesznie, a ona spojrzała na mnie najpierw szeroko otwartymi oczami, a za chwilę uśmiechnęła się bardzo szeroko.
- Dziękuję. Nie wiem jak się odwdzięczę... - Musiałam znowu ją zatrzymać, chyba miała słowotok nerwowy, bo widziałam jak się stresowała, a mówiła do tego bardzo szybko.
- Nie ma sprawy i tak się nudzę. Jak skończysz to tu zapukaj.
- Dobrze. - Kiwnęła mi pospiesznie i pobiegła gdzieś.
        Zdziwiłam się troszkę, że przyszła do mnie z takim czymś. Może po ostatnim incydencie zorientowała się, że byłam miła? Kto wie... Postanowiłam grzecznie na nią poczekać. Nie trwało to długo, bo najwidoczniej przyszła zapytać pod koniec swojej pracy. Kiedy otworzyłam drzwi prawie jej nie poznałam. Rozpuściła włosy, które były bardzo długie i kruczoczarne. Twarz za to miała jakąś dziwnie bladą, ale dodawało jej to uroku. Drobna i słodka dziewczynka można by rzec, a była ledwo troszkę ode mnie młodsza. Wpuściłam ją do środka i zasiadłyśmy przy stoliku. Zaczęłyśmy tłumaczenie tego co nie potrafiła. Nie było źle. Po prostu wykładowca musiał troszkę źle im tłumaczyć ten temat i trudno jej było go przyswoić, a jak zrobiłam to po swojemu od razu zaczęła pojmować.
- Yah! A ja tak się głowiłam o co w tym wszystkim chodzi. Oświeciła... mnie pani. - Zawahała się na końcówce.
- Jaka pani? Proszę cię. Jestem Yeori, a ty Sulli i tak mamy się do siebie zwracać, jasne? Ewentualnie możesz wołać na mnie Unnie. - Dodałam radośnie, bo naprawdę bardzo zdążyłam ją polubić. Była spokojnym i dobrze wychowanym człowiekiem. Jednak ona się jakoś dziwnie zakłopotała.
- Ja przepraszam, ale jestem od ciebie dwa lata starsza. - Oznajmiła, co sprawiło, że o mało nie zleciałam z krzesła, bo się na nim huśtałam. - Musiałam opuścić dwa lata nauki, bo troszkę chorowałam. - Dodała w celu wyjaśnienia. Zrobiło mi się jej żal. Nie miała łatwego życia. To pewne.
        Zaskoczyło nas pukanie do drzwi. Na szczęście zdążyła już wszystko pojąć, więc spokojnie mogłyśmy przerwać naukę, ale nie wiedziałam kogo się spodziewać i bardzo zaskoczyłam się, kiedy ujrzałam Leo z piłką nożną w ręce i w sportowych ciuchach. Czułam, że Sulli stanęła tuż za moimi plecami, by ukradkiem widzieć kto przyszedł i powstrzymała się od pisknięcia na jego widok. Pewnie także była fanką.
- Yeori... Może chcesz z nami pójść pograć w piłkę? - Spojrzałam na niego zdziwiona. On za to chyba troszkę zestresowany zaczął drapać się w tył głowy.
- Przecież jest was parzyście. - Zasugerowałam na co on pokręcił głową.
- Już nie. Bo Wonsik zagadał do jednego z lokai i ten wyraził chęć grania po skończonej pracy. Nie pytaj. Nie wiem czemu, jak i po co z nim gadał. - Zaśmiałam się lekko na ten ostatni komentarz.
- Ale ja nie lubię za bardzo piłki nożnej. - Przeciągnęłam, bo nie chciałam ich zawieść.
- A ja lubię. - Usłyszałam szept za mną, którego Leo prawdopodobnie nawet nie usłyszał. - Przepraszam, powinnam już wracać do domu i nie przeszkadzać. Wkrótce zrobi się ciemno. Dziękuję za pomoc i już się zbieram. - Wtedy coś się we mnie obudziło.
- Zaczekaj. - Oznajmiłam odwracając się do niej, a zanim to zrobiłam, widziałam kątem oka, że Taekwoon badał mnie wzorkiem. - Słuchaj. Któryś z chłopaków odprowadzi cię po wszystkim do domu. Co ty na to? Na pewno będziesz się dobrze bawić. - Zasugerowałam, na co ona zmieniła wyraz twarzy na wystraszony.
- Yeori ma rację. Będzie fajnie. - Dodał Leo, który podszedł bliżej, pewnie by zobaczyć wystraszoną Sulli.
        Kiedy na niego spojrzałam zauważyłam, że obserwował dziewczynę w dziwny sposób... Nie wyglądał jak on. Patrzył na nią z jakimś przyjemnym odczuciem. Może mu się spodobała? Możliwe, że Taekwoon lubił słodkie dziewczynki. Na pewno też nie miał pojęcia, ile lat miała. Coś mnie lekko zakuło. Na mnie spojrzał krytycznie, jak dowiedział, że jestem jego fanką. Ona od razu wyglądała na nią na pierwszy rzut oka, a od razu był miły. Mógł zmienić co prawda nastawienie, ucząc się na błędach popełnionych w moją stronę, jednak poczułam się gorsza w jakimś stopniu od niej. Nie zazdrościłam jej mimo to. To był mój ulubieniec z wszystkich artystów, nie byłam w nim zauroczona czy coś. Taką miałam nadzieję.
- Zgoda. - Wydukała wreszcie dziewczyna, a ja postanowiłam, że pójdę popatrzeć i ewentualnie posędziować. Chciałam też pożyczyć Sulli jakiś strój do gry, więc wygoniłyśmy Leo z pokoju, by móc się wyszykować. Czułam, że wydarzy się coś ciekawego.
        Po jego wyjściu postanowiłam się wywiedzieć, czy była ich fanką i w jakim stopniu, więc do niej w tym temacie zagadałam.
- Długo słuchasz VIXX? - Zapytałam, a ona spojrzała na mnie z niezrozumieniem.
- VIXX? Ten zespół? Coś tam kiedyś słuchałam, ale nie mam na to czasu i nie stać mnie na telefon, telewizję, radio, więc nie mam za bardzo gdzie słuchać. - Odpowiedziała poważnie, a mnie zamurowało. Ona wcale się nie zorientowała, że Leo jest z zespołu.
- Czyli nie wiesz, że było to Leo z VIXX? Czyli Taekwoon? - Zwróciłam się do niej, a ona znowu doznała szoku.
- Ja po prostu myślałam, że to jeden z tych przystojnych bogaczy! - Krzyknęła podekscytowana. - Ja nie patrzę na kasę, tylko tak mówię, bo tu sami bogacze nocują... - Znowu nerwowo się tłumaczyła, co mnie zaczynało powoli bawić.
- Też uważasz, że jest przystojny? - Zaśmiałam się, a ona pobladła.
- Jeżeli go lubisz to przepraszam, nie chciałam...

- Spokojnie. - Coś czułam, że często będę przerywać jej wypowiedzi. - Jest moim idolem i nie czuję do niego głębszego uczucia. Jest przystojny, miły i ma cudowny głos. To wszystko. - Przytakiwała mi, by okazać zrozumienie. Pomyślałam nawet, że jeżeli rzeczywiście spodobała by się Leo, to mogłabym im dopingować. Byliby na pewno uroczą parą. To jak na nią spojrzał wcześniej było naprawdę imponujące.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz