poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 1



Witajcie. Postanowiłam dodać już pierwszy rozdział nowego opowiadania. Jest ono zdecydowanie inne, od poprzedniego i boję się, że nie zostanie dobrze zaakceptowane. Mam nadzieję, że komukolwiek się spodoba. Początek może wydawać się dziwny. Czekam na wasze komentarze.


Utracone wspomnienia: Rozdział 1


Obudziłam się. Nie wiedziałam czemu znajdowałam się w łóżku szpitalnym i czemu okropnie bolała mnie głowa. Upadłam? Oberwałam czymś? Nie mogłam sobie nic przypomnieć. Gdy chciałam się skupić nad tym, co robiłam kilka dni temu, też nie pamiętałam nic. Tak w ogóle nie wiedziałam nawet, co ja robię w życiu. Coś mi świtało, że chodzę do jakiejś drogiej szkoły. Że rodzice mnie strasznie rozpieszczają. Że nazywam się Park Seolyun. Jednak tak jakby kilka lat mojego życia stało się jedną wielką czarną plamą. Czyżby amnezja? Nie możliwe. Takie rzeczy dzieją się raczej w filmach, nie w codziennym życiu.
           Nagle zobaczyłam, że dzwoni mój telefon. Albo może i nie mój? Leżał obok łóżka na półeczce, lecz równie dobrze może należeć do mojego gościa. Nie wiedziałam jak wygląda moja komórka. Na wyświetlaczu pojawił się napis Henry i jakieś zdjęcie młodego chłopaka z wykrzywioną w dziubek miną. Kto to był? Miałam odebrać, tylko ktoś złapał mnie za rękę w której trzymałam telefon. To był tata. Wyjął mi go z ręki i odrzucił połączenie. Po czym wyciągnął z kieszeni jakiś większy smartfon i podał mi go.
- To twój nowy telefon. Tego już nie potrzebujesz. Bardzo chciałaś mieć taki.
- Szczerze nie pamiętam.
- Nic dziwnego. Miałaś mały incydent i straciłaś pamięć. Co prawda to tylko część wspomnień. Możesz nie pamiętać niektórych osób i wydarzeń.
- To okropne… - Poczułam się strasznie pusta.
- Co pamiętasz kochanie?
- Że uczęszczałam do drogiej szkoły.
- Ukończyłaś ją z bardzo dobrym wynikiem. Pamiętasz swoich przyjaciół?
- W szkole przyjaźniłam się z… Nie wiem jak się nazywa, ale bardzo dużo się uśmiecha.
- Pewnie chodzi ci o Chaerin.
- Chyba tak.
- Czyli nikogo innego nie pamiętasz?
- A był ktoś jeszcze? A ten Henry, który do mnie dzwonił?
- To nikt ważny… Zapomnij o tym.
„Ciekawe czemu nie chce mi powiedzieć.” - Pomyślałam
- Najważniejsze, że się obudziłaś. Teraz powoli wszystko wróci do normy.
- Odzyskam wspomnienia?
- Lekarze w to wątpią.  Czasami może coś ci się przypomnieć. Lecz nie ma co liczyć na wiele.
           Później zdawałam tacie pytania na temat przeszłości. Niektóre omijał. Nie chciał opowiedzieć dokładnie, co się wydarzyło. Dowiedziałam się tylko, że szkołę prywatną ukończyłam z wspaniałymi wynikami. Kocham podobno muzykę klasyczną. Według niego uważałam, że współczesna muzyka jest bardzo komercyjna. Choć zdawało się mi, że mój dzwonek w telefonie, który wcześniej dzwonił wcale nie był muzyką klasyczną. Zaczynałam myśleć, że tata opowiada mi to, co chce, żebym pamiętała i dużo faktów pomija. Boję się, że nigdy nie dowiem się prawdy. Podobno nie miałam na razie pracy, bo chciałam odpocząć po zakończeniu nauki. A teraz lepiej będzie, jak najpierw siępozbieram po tym wszystkim. Czułam, że będę teraz miała ciężki okres w życiu.
           Próbowałam coś więcej wyciągnąć z mamy, bo przyszła potem z obiadem dla mnie. Jednak ona także nie zamierzała mi nic mówić. Denerwowała mnie ta sytuacja. Wiedziałam, że coś ważnego jest pomijane. Niestety nie łatwo będzie się dowiedzieć co. Skoro miałam tylko jedną przyjaciółkę. Lub o tylko jednej wspomnieli rodzice. Oni nie zamierzali nic mówić, a ja nie odzyskam łatwo wspomnień. Wolałabym chyba utracić wspomnienia o dzieciństwie niż ostatnie lata. Nie wiedziałam, gdzie dalej iść i od czego zacząć…
2 miesiące później…

Dziś postanowiłam założyć pamiętnik. Będę pisany na komputerze. Może tak łatwiej będzie mi go ukryć? Po co mi ukrywać ten pamiętnik? Bo poprzedniego, papierowego nie mogę znaleźć. Wiem, że je pisałam, bo pamiętam to akurat. Rodzice się wściekli. Nie chcą mi nic mówić o mojej przeszłości. Ograniczyli strony internetowe, które mogę oglądać. Mam jeszcze tylko TV i książki. Nie pozwalają iść do pracy, bo cały czas za wcześnie. Jedynie z kim się widuję, to z Chaerin, której także zabronili cokolwiek wypaplać. Jestem na nią za to zła. Każe jej się już tu nie zjawiać. Ona niestety mnie nie słucha. Co takiego musiało się stać, że rodzice podejmują tak drastyczne środki? Mama zwolniła się nawet z pracy, żeby pilnować mnie! Mam 21 lat i jestem traktowana jak dziecko, które nie poradzi sobie ze światem zewnętrznym. Żądam prawdy, otrzymuję kłamstwa i tajemnice. Moje zdanie wcale się nie liczy… Mam dość takiego życia.
Popłakałam się. Łzy spadały na moją klawiaturę. Od kilku dni nie miałam nawet apetytu. Zmuszałam się do jedzenia obiadów. Muzyki klasycznej jakoś nie potrafiłam słuchać. Brakowało mi w niej kogoś, kto śpiewa… Do innej muzyki nie miałam dostępu.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zastanowiło mnie, kto to mógł być. Rodzice nie miewali gości. Mama akurat wyszła do sklepu i prosiła bym nie otwierała obcym. A co jeśli to ktoś z mojej przeszłości? Może coś będzie wiedzieć? Zeszłam pośpiesznie po schodach, żeby ta osoba nie zdążyła sobie pójść. Zerknęłam przez szybę w drzwiach. Jak tylko zobaczyłam tę twarz, bez zawahania otwarłam. To był chłopak, który do mnie dzwonił.
Jak tylko zobaczył mnie na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Udało się. Witaj.
- Co się udało?
- Nawet się nie przywitasz? - Rozłożył szeroko ręce. Wyglądało na to, że chciał się przytulić. Nie zrobiłam nic.
- Kim jesteś?
- Jak to kim? Nie żartuj sobie. Wiem, że nie było między nami ostatnio najlepiej. Jednak po wypadku byłem w rozsypce. Twoi rodzice milczeli, jak ich nachodziłem. A ty nie odbierasz, potem zmieniasz numer i nawet nie wiem czy przeżyłaś i gdzie leżałaś w szpitalu.
- Nic nie rozumiem. - Byłam w szoku. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
- Seolyun… Co się dzieje? - Zobaczyłam w jego oczach smutek. - Chyba mnie nie obwiniasz? Porozmawiajmy.
Nagle zobaczyłam mamę nadchodzącą z zakupami. Nie chciałam, żeby była zła. Lecz ten chłopak na pewno wie o mnie dużo. Nie mogłam tego zignorować. Mama spojrzała w naszą stronę, więc i tak za późno. Pomyślałam, że może wreszcie coś powie więcej. Jej mina jednak strasznie mnie przerażała.
- Co ty tu robisz? - Rzuciła w stronę zawiedzionego chłopaka.
- Chcę się dowiedzieć co się dzieje.
           Olśniło mnie. On chyba nie wiedział, że straciłam pamięć. Widziałam, że moja rodzicielka bała się cokolwiek powiedzieć przy mnie.
- Straciła pamięć przez ciebie? Zadowolony?
- Teraz rozumiem. Państwo mnie obwiniają. - Po czym odwrócił się w moją stronę. - Czyli nie pamiętasz mnie?
- Niestety. Przykro mi. - Odparłam. Widać było po nim, że ta odpowiedź go zabolała.
- I tak jest najlepiej. Przyniosłeś do naszej rodziny same kłopoty. Nie pozwolę na to, żebyś więcej namieszał.
- Nie może mi pani zabronić się widywać z Seolyun. I na pewno musi wiedzieć co się wydarzyło, bo widzę, że tego też nie wspomnieliście jej.
- Nie będziesz mi mówił jak mam postępować z moim dzieckiem. Chronię ją.
- I odbiera Pani zarazem marzenia? Bo rozumiem, że do wytwórni też nie pozwolicie jej wrócić?
- Wytwórni? - O czym on mówił? Kompletnie nie potrafiłam pojąć co się działo.
- Ucisz się smarkaczu. Ona nic nie pamięta. Tak więc nie miałoby to najmniejszego sensu. A teraz lepiej stąd idź, bo zgłoszę to na policje, jako nachodzenie.
- Mamo nie! Ja chcę się czegoś dowiedzieć. - Sama nie wiem czemu tak powiedziałam. Ale wywnioskowałam z tej rozmowy, że zatajono przede mną więcej niż się spodziewałam.
- Nie ma mowy. Znowu coś ci się stanie! Właź do środka.
           Wepchnęła mnie do domu i trzasnęła za sobą drzwiami. Próbowałam je otworzyć. Jednak nie dopuszczała mnie do nich. Załamałam się strasznie. Pobiegłam z płaczem do pokoju. Tak bardzo chciałabym wiedzieć o czym mówił ten chłopak. Niestety rodzice nie dopuszczą pewnie do kolejnego spotkania z nim. Musiałam coś wymyślić przecież. Miałam dużo czasu na rozmyślanie. W końcu całe dnie przesiadywałam w domu.
***
           Późnym popołudniem odwiedziła mnie Chaerin. Liczyłam na to, że coś z niej wyciągnę. Potrzebny był mi tylko plan. Postanowiłam udawać, że coś się dziś dowiedziałam. Wiedziałam, że to okrutne ją tak oszukać. Niestety oni cały czas mi to robią.
           Weszła szczęśliwa. Pewnie chciała mi coś wesołego opowiedzieć. Ja natomiast na wejściu zagięłam ją stwierdzeniem.
- Chciałabym wrócić do wytwórni. – Powiedziałam, nie wiedząc nawet, co to oznaczało.
- Twoja mama mi przed chwilą powiedziała, że rozmawiałaś z Henrym. Mam uważać, czy nie będziesz chciała czegoś ze mnie wyciągnąć. To tania sztuczka rodem z filmów. Udawać, że wszystko wiesz, żeby się czegoś dowiedzieć.
- Dlaczego nie możesz mi nic powiedzieć? Aż tak boisz się moich rodziców?
- Nie wpuszczą mnie tu więcej, jak coś powiem.
- Ale oni się nic nie dowiedzą przecież.
- Śmiem wątpić. Może masz nawet podsłuch tutaj? Ja po nich wszystkiego bym się spodziewała.
- Dlaczego im tak odbiło?
- Nie chcą, żeby stała się ci krzywda. Tym razem straciłaś pamięć, oni będą się bali, że następnym stracisz życie.
- To zakładanie czegoś z góry do niczego ich nie doprowadzi.
- Ja też nie popieram tego, co ci robią…
Przerwałam jej.
- Więc pomóż mi. Jesteś moją przyjaciółką.
- Z tego powodu jestem przy tobie w ciężkich chwilach. Jednak nie mogę sprzeciwiać się twoim rodzicom.
- Przecież oni robią źle…
- Nadal są twoimi rodzicami.
- Nienawidzę tego, co teraz się dzieje.
- Uspokój się. Nie ma co się denerwować.
- Jak to nie? Siedzę tu jak w jakiejś klatce. Z domu wychodzę tylko z nimi.
- Może wkrótce się to zmieni.
- Jakoś w to wątpię, minęły 2 miesiące odkąd wyszłam ze szpitala i dalej to samo.
- Spróbuj coś wynegocjować. Obiecaj coś w zamian, żeby ci zaufali.
- Dobry plan. – Gdyby był to komiks, nad moją głową pojawiłaby się właśnie żarówka, oznaczająca wpadnięcie na pomysł. – Robi się późno. Powinnaś iść do domu.
- Wredna jesteś.
- Chcę pogadać z nimi.
- No już sobie idę.
           Zebrała swoje rzeczy, a ja odprowadziłam ją do drzwi. Rodzice siedzieli w kuchni. Miałam szansę na targowanie się. Podeszłam do nich, dosiadłam się do stołu i zaczęłam.
- Możemy porozmawiać?
Spojrzeli na siebie. Kiwnęli oboje głowami w swoją stronę.
- Słuchamy. – Odpowiedział tata.
- Minęły dwa miesiące. Nic się nie zmienia. Wolałabym móc wychodzić na przykład sama do sklepu i powoli szukać jakiejś pracy.
- Jeszcze za wcześnie.
- Całe życie będziecie mi to powtarzać? Ja muszę wrócić do normalności. Nie mogę wiecznie siedzieć na waszym garnuszku. Jestem dorosła, a zachowujecie się jakbym miała dwa latka. Ja straciłam trochę wspomnień, a nie umiejętność życia w społeczeństwie.
- No dobrze. Możemy się zgodzić na to. Lecz nie może się powtórzyć sytuacja taka, jak dziś. Nie rozmawiaj z Henrym. Ani też z nikim, kto zna twoją przeszłość. To może źle się skończyć.
- Nie rozumiem, czemu strzeżecie tak mocno tego co się wydarzyło. Jednak skoro to jest warunek. Niech będzie.
- W twojej przeszłości byłaś narażona na publiczne upokorzenia i niebezpieczeństwa. Trafiłaś do złego środowiska. Drugi raz nie pozwolimy ci w nie wpaść.
- Rozumiem. – Nie rozumiałam. Skoro było tak źle, to czemu nie chcieli mi tego opowiedzieć, tak żebym zrozumiała, jakie błędy popełniałam? Na razie chciałam zdobyć ich zaufanie. Dlatego też nie mogłam się narażać, bo znowu się uwezmą na mnie.
***
           Rano, gdy się wyspałam zeszłam na dół zjeść śniadanie. Cisza panowała w całym domu. Na stole w kuchni zobaczyłam karteczkę napisaną pismem mamy.

„ Jestem u naszej sąsiadki, jak wstaniesz zjedz coś i możesz iść po zakupy. Potrzebne jest świeże mleko i chleb. Pieniądze wiesz, gdzie są.
Ps. Pamiętaj, że ci ufamy. Kochająca mama. „

           Dokończyłam to czytać z wielkim bananem na ustach. Wreszcie poczułam się wolna. Szybciutko zjadłam płatki z mlekiem. Były smaczniejsze niż zwykłe. Wzięłam potem pieniądze w rękę i wybiegłam z domu. Szłam powoli, wdychając głęboko powietrze. Po drodze rozglądałam się po ladach sklepowych. Wszystkie były kolorowe, aż miło się patrzyło. Nagle pewien sklep z zabawkami przykuł moją uwagę. Na jego szybie wisiało ogłoszenie o pracę. To było coś dobrego na początek dla mnie. Od razu pokierowałam się do wejścia. Miałam też przygotowane cv w torbie. Zrobiłam je wczoraj przed spaniem.
           W środku zobaczyłam miło wyglądającą panią. Uśmiechała się do jakiejś klientki z małą dziewczynką na rączkach. Poczekałam, aż przestaną rozmawiać. Gdy owa klientka się oddaliła, ja podeszłam do sprzedawczyni.
- Dzień dobry. Ja w sprawie ogłoszenia o pracę.
- Witaj. Masz swoje cv?
- Tak świeżo napisane. – Wyjęłam je pośpiesznie i wręczyłam.
           Przez chwilę przyglądała mu się uważnie.
- Po takiej szkole chcesz próbować w zwykłym sklepie?
- Cóż… Może będę szczera. Miałam malutki wypadek i utraciłam kilka wspomnień. Ciężko na razie będzie znaleźć mi coś lepszego.
- Lubisz dzieci?
- Oczywiście.
- Widzę, że jesteś młoda i bardzo uprzejma. Myślę, że takiego kogoś potrzebujemy. To co powiesz na to, żeby jutro przyjść się zapoznać, co powinnaś tu robić? Dziś jestem sama i muszę skupić się na obsłudze klientów, lecz jutro będzie tu także jedna z moich pracownic.
- Z wielką chęcią przyjdę.
- To zapraszam. – Dodała znowu uśmiechnięta.
- A co muszę ze sobą wziąć?
- Na razie tylko dokument tożsamości.
- Dobrze. Dziękuję Pani bardzo. Do widzenia.
- Do jutra.
           Jak wyszłam stamtąd miałam ochotę skakać do nieba. Nie wierzyłam, że tak szybko mi pójdzie. Wszystko szło po mojej myśli. W podskokach i już bez zatrzymywania się doszłam do spożywczego. Kupiłam mleko oraz chleb i mogłam wracać. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę od tyłu i obraca w swoją stronę.

CDN...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz