niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 27

Nowy początek

Rozdział 27

Widziałam jak przed dormem Baekhyun zawahał się. Wydawało mi się, że nie chciał tam wchodzić, więc puściłam mu pytające spojrzenie. 

— Wiesz co? Ja się jeszcze gdzieś przejdę. Ty możesz wejść do środka, jak chcesz — zaproponował, a mnie to zastanowiło. Pewnie bał się zobaczyć co wydarzy się w środku między mną i Yixingiem. 

— Dobrze — szepnęłam trochę niepewnie. Było mi go szkoda. Musiał wtedy cierpieć myśląc, że to koniec. Nie mogłam jednak go zatrzymywać. 

Weszłam sama do środka, gdy chwilę popatrzyłam jak się oddala. Zszokowałam się od razu w przedpokoju. Stał tam Jongdae i całował moją przyjaciółkę Kasię.  Gdy usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi pospiesznie oderwali się od siebie i odsunęli na bezpieczną odległość. Zmierzyłam ich wściekłym spojrzeniem. Co to miało znaczyć? Mogłam się domyślić, że ta dziewczyna zaszeleje na całego beze mnie, ale że aż tak?

— Kasia, co ty wyprawiasz? Co z Piotrkiem? — oburzyłam się na nią, ona milczała, pewnie nie miała pojęcia jak się wytłumaczyć. 

— Zerwał ze mną dzisiaj. Dureń nie miał odwagi powiedzieć mi tego osobiście, że znalazł sobie nową laskę. Napisał to na Messangerze, wiedział, że jestem tu, to do niego nie przyjdę z pretensjami. — Zrobiło mi się jej żal, gdy tego słuchałam. Wspominała, że się od siebie oddalali. Nie spodziewałam się tylko takiego chamskiego zerwania z jego strony. — Byłam załamana. Przecież tak długo już z nim byłam. Usiadłam sobie tutaj, Chen zauważył, że znikłam z salonu na długo. Poszukał mnie i znalazł. Porozmawialiśmy i rozweselił mnie trochę, a potem... jakoś wyszło, że się pocałowaliśmy. — Kasia mówiła wszystko bardzo szybko i po polsku, więc Koreańczyk patrzył na nas, czekając, aż ktoś mu wyjaśni zapewne, o czym mówimy. Ja nie wierzyłam w to co słyszałam. Rozumiałam owszem, że była smutna, lecz żeby całować się z poznanym dopiero facetem?

— Kasia. Proszę, nie zakochuj się, mieszkasz w Polsce. — Po czym przeszłam na koreański. — A ty? Co to za zwyczaj całowania się pierwszego dnia? — I to jeszcze był ten, który snuł różne podejrzenia co do mojej osoby. Wiedziałam, że był bezpośredni w takich tematach, jednak tu chodziło o moją przyjaciółkę. 

— Po prostu było mi jej żal, miło się też rozmawiało i jest śliczna. Troszkę mnie poniosło. Nie wiń jej. To ja wyszedłem z tym pocałunkiem — bronił jej, a ja naprawdę zaczęłam się denerwować. 

— Mam nadzieję, że jesteś świadomy jaka odległość was dzieli? — wygarnęłam mu, na co posmutniał. 

— Tak i będę nad tym ubolewał. Moje uczucia zazwyczaj są odrzucane. A tu mogłoby coś wyjść pewnie, gdyby była stąd. 

Słuchanie tego nie dawało mi pozytywnych uczuć. Może i dobrze, że nie mieszkała ona w Korei. Pewnie narobili, by jakiś kłopotów. Oboje byli lekkoduchami, zbyt zwariowanymi. Grom wie, co wynikałoby z takiego połączenia. 

— Idę się przywitać z innymi — mówiłam po angielsku, by oboje rozumieli. — Potem powinnyśmy się zbierać, bo już późno. Jutro znowu przyjedziemy — skwitowałam i udałam się do salonu. 

Nie byłam przez nich gotowa na rozmowę z Yixingiem. Tak mnie to zbulwersowało, że nie był to dobry moment. Choć miałam świadomość, że zwlekanie szło nam na niekorzyść, naprawdę bym się wtedy nie przemogła. 

Zdziwiłam się dodatkowo, gdy zobaczyłam, że Chanyeol grał w Sungyoonem w jakąś grę na konsoli. Widząc mnie kiwnął, żeby podeszła. Nawet nie miałam pojęcia, że przyjaciel tam tego dnia zawitał, ciekawa też byłam od kogo wyszło zaproszenie go.  

— Ty teraz nie nocujesz u nas? — zagadał Chan. 

— Nie, bo nie zmieścimy się wszyscy. A co? — zaciekawiłam się. 

— Widzisz, będzie wolny pokój, to Sungyoon może zostać. Chcemy przejść tą grę i grać w nią do późna. A nie możemy mu pozwolić wrócić w środku nocy — odpowiedział mi raper. 

— Widzę, że się zbliżyliście do siebie — zauważyłam. 

— To tylko przyjaźń! — krzyknęli prawie jednocześnie, na co lekko się zaśmiałam. 

Rozmawiałam jeszcze z każdym po trochu zanim wróciłam do domu. Jedynie krępowałam się odezwać do Lay'a i Luhana. W końcu tak mocno się pomyliłam i narobiłam kłopotów sobie i im i czekało mnie wyznanie. Ten drugi zmierzył mnie czasem nie miłym spojrzeniem i było mi bardzo przykro. 


*Bonusowa scenka pov Yixinga*

Siedziałem sam w salonie, przed telewizorem, bo bałem się udać do łóżka. Ostatnio nie sypiałem za dobrze. Myślałem w kółko o Amelii i rozdzielających nas nieporozumieniach. Obiło mi się też o uszy, że zgodziła się być z Baekhyunem i strasznie mnie to raniło. Kochałem ją, wiedziałem, że ona mnie też. A mimo tego, podjęła pochopną decyzję na podstawie jakiegoś wyobrażenia. Nie rozumiałem, czemu nie chciała mnie słuchać. Byłem już tym zmęczony i jednocześnie nie chciałem się za nic poddawać. Z drugiej strony martwiłem się o Baekhyuna, że ten na tym ucierpi. 

Rozmyślanie przerwał mi dźwięk przekręcanego klucza z przedpokoju, który nie mało mnie zaskoczył. Kogoś nie było o tej porze w dormie? Podbiegłem pod drzwi. Nikt nie wchodził do środka, tylko grzebał w tej dziurce w tą i z powrotem. 

Zmroziło mi krew w żyłach, bo wyobraziłem sobie jakąś psychofankę próbującą się włamać. Postanowiłem mimo to podejść bliżej i zajrzeć przez wizjer, kto był na dworze. 

Jakie było moje zdziwienie, jak ujrzałem Baekhyuna, który próbował się dostać do środka, widziałem, że chwiał się strasznie. Czyżby pił? Dlaczego? Pospiesznie otworzyłem mu drzwi. 

— O! Dziękuję Yixing — odparł nie do końca wyraźnie na mój widok z wielkim bananem na ustach. 

— Co się z tobą dzieje?! — oburzyłem się, wciągając go do środka, zamykając drzwi i sadzając go w przedpokoju. Był jak marionetka, którą można było wszędzie przestawić.  

— Zerwaliśmy… W końcu będziecie szczęśliwi. — Nic z tego nie pojmowałem. Czemu mieliby to zrobić w tamtym momencie? 

— Chyba bredzisz… — wymamrotałem zniechęcony, bo nie chciałem dostawać żadnych złudnych nadziei. 

— Ani trochę. Ja zerwałem i ona też. Jednocześnie, haha — zaśmiał się, choć pewnie nie było mu do śmiechu z tym. 

— Niby dlaczego? — zdziwiłem się, choć miałem mieszane uczucia, czy powinienem rozmawiać z nim w tym stanie. Nie mogłem jednak powstrzymać swojej ciekawości w tym temacie tak ważnym dla mnie. 

— Ja zerwałem, bo wiem, że nie łączy cię nic z Namjun, Sumin mi powiedziałam, ale obiecała, że nie powie do końca mojej randki z Amelią! A ona już wiedziała i też chciała zerwać po randce. To było takie śmieszne. — Było mi go bardzo żal, wyglądało, że on ustąpił mi, a Amelia o wszystkim wiedziała? Czemu tylko ze mną nie porozmawiała?

— Ktoś wiedział, że wyszedłeś pić? — dodałem niepewnie, bo w sumie nie wyglądało, by ktoś miał o tym pojęcie. Jego współlokator musiał wcześnie paść. 

— Nikt, więc szalałem, bo trzeba uczcić wasz związek! — krzyknął radośnie, a ja musiałem go jakoś uciszyć, by nie pobudził wszystkich. Nie chciałem by oberwał od naszego lidera za swój stan. To nie była jego wina, że się tak załamał. Wszyscy mieszaliśmy strasznie zamiast rozmawiać wprost od początku. Najwyższy czas nastąpił na sprostowanie wszystkiego. Wiedziałem dobrze, że Namjun, od tamtej pory nie zamierzała mieszać. Może to nawet ona poinformowała Amelię, jak obiecała? Musiałem obmyślić plan z Luhanem, jak połączyć się ostatecznie z moją ukochaną. Tak, by nikt więcej nie przeszkodził nam w zejściu i ze sobą. 


*pov Amelii*

Szykowałam się do spędzenia kolejnego dnia w dormie. Postanowiłam, że porozmawiam tam najpierw z Luhanem. Ostatnio nie za bardzo się dogadywaliśmy i brakowało mi go, w końcu wspierał mnie w ciężkich chwilach. Miał też rację w wielu sprawach, a ja namieszałam strasznie, zamiast go słuchać. Kasia też uważała, że powinnam się z nim pogodzić jak najszybciej, mimo to, denerwowała się, że jeszcze nie rozmawiałam z Lay’em. Ja używałam jej zachowania jako wymówki. 

Nagle zadzwoniła moja komórka. Zobaczyłam, że to numer Baekhyuna. Odebrałam pospiesznie, trochę zestresowana czego chciał i zmartwiona. Nie było go, gdy wracałyśmy do domu. 

— Hej, o której wczoraj wróciłeś? — zaczęłam od razu, zmartwiona jego stanem. 

Hej, nie wiem o której wrócił Baekhyun... — odezwał się głos Jongdae, co mnie tym bardziej zdziwiło. — Ja nie miałem ani twojego numeru, ani Kasi. Postanowiłem, że skorzystam z jego telefonu, kiedy śpi. — Nie podobało mi się, że to zrobił. Na dodatek martwiło mnie, że mój już były chłopak nadal spał. 

— A coś się stało? — spytałam. 

Teoretycznie nic. Chce wyjść gdzieś z Kasią dzisiaj i postanowiłem, że zapytam, czy ona będzie chciała. — Zaskoczyło mnie to co powiedział. 

— Według mnie to zły pomysł, żebyście się zaczęli umawiać. — Byłam szczera, bo nie do końca byłam pewna, co mogło z tego wyniknąć. 

To będzie wakacyjny romans bez zobowiązań. Obiecuję, że jej nie skrzywdzę — odpowiedział pewien siebie. 

— Nie wiem, czy prędzej nie obawiać się, żeby to ona ciebie nie skrzywdziła. — Zaśmiałam się mówiąc to. Kasia bywała nieobliczalna. — Nie mam innego wyjścia, jak przekazać jej o co pytałeś. Oddzwoni, jeżeli się zgodzi, bo teraz bierze prysznic — podsumowałam. 

Pożegnaliśmy się i rozłączyłam się z uśmiechem na ustach. 

Nie wiedziałam, co mnie tak śmieszyło w tej sytuacji. Może po prostu byłam tak szczęśliwa, że wszystko mnie radowało na każdym kroku? Oczywiście Kaśka zgodziła się na wyjście z Chenem, choć przyznała, że ciężko im się rozmawia po angielsku. Tłumaczyła za to, że język miłości im pomoże. To stwierdzenie nie spodobało mi się, lecz wolałam to przemilczeć. Nie byłam najlepszą osobą do oceniania cudzych relacji. Musiałam przecież porządek zrobić w tych swoich i nie mogłam długo z tym zwlekać. 

***

Byłam od niedawna w dormie i jakiś czas rozmawiałam z Sumin o różnych rzeczach. Jednych mniej, jednych bardziej ważnych. Co jakiś czas zerkałam w stronę Yixinga i Luhana. Chciałam podejść do przyjaciela. Jednak bałam się. Wiedziałam, jak mocno nawaliłam i ile błędów popełniłam. Zasługiwał na porządne przeprosiny, bo gdy próbował mi pomóc, ja to zignorowałam. 

Baekhyun zdawał się za to być podenerwowany i do tego jakby przemęczony. Chodził z kąta w kąt. Martwiło to mnie, bo przypuszczałam, że to z mojego powodu. Nie mogłam mimo to mu pomóc. Wiedziałam, że moja litość mogłaby go jeszcze bardziej ranić. 

W pewnym momencie zgłodniałam, więc udałam się do kuchni. Ktoś za mną szedł. Czułam to. Gdy dotarłam do pomieszczenia odwróciłam się, by sprawdzić kim była ta osoba. Ujrzałam Luhana, więc ulżyło mi. 

— Chciałabyś pogadać? — zapytał poważnym tonem. 

— Bardzo. Skąd wiedziałeś? — zdziwiłam się i martwiłam przez jego nastawienie. 

— Gapisz się co chwilę na mnie. Na początku myślałem, że na Lay’a, lecz nie — burknął, a mi było przykro, że był na mnie zły nadal. 

— Nie miałam pojęcia jak do ciebie zagadać — wyjąkałam niepewnie, bo peszył mnie, gdy się tak zachowywał. Nigdy nie przypuszczałam, że będę się bać Luhana, gdy znałam go tylko jako idola. 

— Po prostu to zrobić i tyle, przecież ja nie jestem potworem i nie potrafię się obrażać na długo. — W tamtym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech, co mnie pocieszyło. — Głuptasie. Ile zamierzałaś czekać, aż się odezwę? — oznajmił żartobliwie, a mnie zatkało trochę. — Chodź tu do mnie. — Mówiąc to, pokazał gest palcem, bym się zbliżyła.

Zrobiłam kilka kroków i wtedy on przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Naprawdę w tamtym momencie dodało mi to ukojenia i odwagi. Pragnęłam takiego czegoś. Jego przyjaźń była bezcenna. Nie mogłam dłużej jej zaprzepaszczać.

— Tęskniłem, za rozmową w nocy z tobą — wyszeptał. 

— Ja też — odparłam bez wahania. 

— Wiem, że teraz nie nocujesz tu i nie nastąpi szybko taka rozmowa. Po prostu następnym razem nie zapomnij o tym — zasugerował radośnie. 

— Oczywiście. — Nie mogłam się doczekać najbliższej okazji na pogawędkę. 

— Kochasz Lay’a? — wyskoczył z tym nagle, jednak jakoś mnie to nie zaskoczyło, to był temat, który nurtował wiele osób. 

— Tak. — Nie chciałam już owijać w bawełnę. 

— Nie zawahałaś się nawet przed odpowiedzią. Musicie być razem — mówił stanowczo. — Z jednej strony to on jest mężczyzną i powinien się ruszyć. Z drugiej, to on ci wyznał uczucia, które odrzuciłaś i powinnaś w sumie ty to odkręcić. Wasz relacje są bardzo skomplikowane. — Opisał to idealnie. Moglibyśmy ustawić taki status na Facebooku. Rozbawiły mnie moje myśli, lecz nie zaśmiałam się z tego, bo dziwnie wyglądałoby, gdy o tym rozmawialiśmy. 

— Wiem, zbieram się, żeby coś zrobić. Trochę boję się, że i tak coś znowu nam przeszkodzi. Zawsze, gdy ja byłam pewna swego, coś się działo. — To był fakt, że przez to został we mnie jakiś drobny lęk.  

— Moim zdaniem powinniście skorzystać z tego, że jest w miarę spokojnie póki co. Jak wejdziemy w wir pracy taki, że ani weekendów wolnych nie będzie i zaczną się trasy koncertowe, to będzie wam ciężko — jęknął, bo pewnie miał powoli dość naszych wymijanek. 

— Ja myśle, że chyba jestem gotowa na wszystko — przyznałam pewna swego. 

— Nawet na atak fanek jak coś wycieknie? — zażartował, a mi przestało być do śmiechu na chwilę. 

— I co wtedy może się stać? — zapytałam lekko przestraszona.  

— Wytwórnia będzie wściekła, fanki będą wrzały. I wiele innych rzeczy się skomplikuje — wyjaśnił ze stoickim spokojem. — Myślę, że ty i Lay dacie radę przetrwać wiele. — Próbował dodać mi otuchy. 

— Tak uważasz? Przecież nie potrafimy się nawet ze sobą zejść — zaśmiałam się. 

— Mimo to wierzę, że jak w końcu będziecie razem, to nic was nie rozłączy. — Brzmiało to jak zakończenie jakiejś bajki. 

— Skąd ten wniosek? 

— Jesteście stali w uczuciach — podsumował. To mi się zgadzało. Żadne z nas nie zmieniło ich w trakcie tych wszystkich nieporozumień. 

Po tym odsunęliśmy się od siebie i przez jakąś chwilę rozmawialiśmy. Gdy już sobie zjadłam, wróciliśmy do salonu. Wszyscy byli tam bardzo szczęśliwi z niewiadomego powodu. 

— Co się stało? — zarzucił zdezorientowany Luhan. 

— Mamy urlop. Tydzień urlopu! — krzyknął Jongdae. — A potem wielkie przygotowania do comebacku. 

— Naprawdę? — dodał Chińczyk z entuzjazmem. 

— Menedżer zadzwonił. Mamy porządnie wypocząć, bo zacznie się ciężka praca. — Powiedział całkiem poważnie Junmyeon. 

— Ja proponuje w poniedziałek zrobić imprezę z tej okazji — oznajmił Chanyeol. — Mamy teraz dużo znajomych. Niech wpadnie ta koleżanka od was ze szkoły. Jak jej było? 

— Minzy? — zapytałam dla pewności, czy o nią chodziło. 

— Tak! No i będziecie wy z tą całą Kasią i Namjun. Oczywiście Sungyoon też musi przyjść. — Wszyscy pytająco spojrzeli na Chanyeola, a ten zaczął się drapać za głową nerwowo. — I możemy zaprosić jeszcze dziewczyny z f(x), czy chłopaków z Shinee. Wiecie o co chodzi? — Rozkręcił z tymi planami niesamowicie. 

— Niby fajny pomysł — powiedziała to Sumin. — Tylko im więcej tym ciaśniej — zauważyła i była cały czas jakaś markotna. 

— Na urodzinach Amelii daliśmy radę to i ponownie damy — rzekł Kris. — Będziemy świętować na całego. 

— A czemu poniedziałek? — zaciekawił się zmieszany Tao. Czasami miałam wrażenie, że on wszystko przesypiał.

— Bo rano w poniedziałek Lay’owi ściągną gips — dodał Suho. — Nie możemy świętować bez niego przecież. 

Każdemu spodobał się pomysł. Ja troszkę się stresowałam co się wydarzy i równocześnie cieszyłam, że zobaczę niektóre osoby. Wszyscy zaczęliśmy przygotowania do świętowania. Ludzie dzwonili zapraszając innych. Junmyeon wraz z Jongdae pojechali po zakupy. A my wzięłyśmy się za ogarnianie dormu. Na takich czynnościach płynął nam weekend. Przy okazji wygłupialiśmy się, graliśmy w różne gry i śpiewaliśmy na karaoke. Ja szukałam odpowiedniego momentu na rozmowę z Yixingiem i oczywiście jak na mnie przystało, nie znalazłam go. Zamieszanie w dormie działało na naszą niekorzyść. Za każdym razem, gdy mieliśmy w końcu do siebie podejść, ktoś do nas dołączał. To było już chyba jakieś fatum. 

***

Po południu w poniedziałek w dormie zjawiłam się z całą paczką dziewczyn. Sumin, Namjun, Minzy i Kasia weszły jako pierwsze. Za nimi weszłam zawstydzona ja, ponieważ pozostałe wcześniej wystroiły mnie rzekomo na bóstwo. Zrobiły mi loki i wybrały najładniejszą sukienkę. Czułam się trochę nieswojo, lecz uznałam, że to będzie w końcu ten dzień. Byłam tego całkowicie pewna. Gdy Lay mnie ujrzał, ewidentnie zatkało go. Ja puściłam mu nieśmiały uśmiech, który odwzajemnił ukazując tak lubiane przeze mnie dołeczki. On chyba też wiedział, że w końcu nam się uda. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz