piątek, 29 kwietnia 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 6



Zapraszam do czytania, komentowania itd. Jakoś ciężko mi się pisze to opowiadanie. ;-; Mam nadzieję, że zmieni się to, bo nie chcę go przerywać mimo, iż mało kto je czyta.

Utracone wspomnienia
Rozdział 6

           Czekałam na Henryego, aż wróci z tych zakupów. Po tym co usłyszałam od Amber od razu się rozłączyłam, bo bałam się usłyszeć coś więcej. Nie wiedziałam, jak zacznę z nim rozmowę, jednak musiałam zażądać wyjaśnień. Chodziłam podenerwowana z kąta w kąt. Bałam się. Zaufałam mu tak szybko, a on to wykorzystał? Ciekawe co na to mi powie.
           Usłyszałam otwierające się drzwi. Podbiegłam pośpiesznie. Normalnie przywitałabym go z uśmiechem na ustach. Tym razem miałam bardzo wściekłą minę i miałam nadzieję, że on to zauważy.
- Jestem kochanie.
- Witaj z powrotem. - Odpowiedziałam ozięble.
           Położył reklamówki z zakupami na podłogę i próbował mnie przytulić. Ja odsunęłam się od niego.
- Co się stało?
- Będziesz musiał mi coś wyjaśnić.
- Nic nie rozumiem. Tylko chwilę mnie nie było.
- Odebrałam twój telefon.
- Kto to był?
- Amber.
- Przecież wiesz kto to.
- Nie oto chodzi.
- Możesz mi więc powiedzieć o co?
           Do moich oczu napłynęły łzy.
- Dlaczego zataiłeś przede mną, że nie byliśmy razem już od jakiegoś czasu?
- Bo żałowałem tego zerwania.
- Super. Czyli to ty zerwałeś?
- Tak i przez to stała ci się ta krzywda... - Spuścił wzrok.
           Nie chciałam go dłużej słuchać. Wzięłam do ręki kurtkę i po prostu planowałam wyjść, zanim to zrobiłam usłyszałam jeszcze.
- Gdzie idziesz? Nie chcesz dać mi tego wyjaśnić?
- Nie. Muszę się przejść i pomyśleć, co powinnam teraz zrobić.
           Trzasnęłam głośno drzwiami. Nie miałam zielonego pojęcia dokąd pójść. Nie wiedziałam nawet czego chcę. Na dodatek zaczęło padać. Idealna pogoda do przemyśleń. Zadawałam sobie pytanie. Czy powinnam go wysłuchać?  Wiedziałam, że go kochałam. Czułam to. Jednak z jakiegoś powodu ze mną zerwał. Na pewno mocno mnie wtedy zranił. Na dodatek uważał, że przez to zerwanie wydarzył mi się ten cały wypadek. Może chciał najpierw mi o tym opowiedzieć? Ah ciężka sprawa, jak się nic nie pamięta. Nie wiedziałam komu mogę wierzyć. Byłam pewna wcześniej, że jemu. A teraz niczego nie jestem już pewna. Nie mogę wrócić do rodziców z powodu takiej kłótni. Przecież nie po to zrobiłam bunt przeciwko nim. Bałam się wysłuchać go. Mogłam zmienić o nim zdanie i znowu nie mieć nikogo. Kompletnie nic mi nie przychodziło do głowy.
           Po godzinie na deszczu i doszczętnym przemoknięciu wróciłam do mieszkania. Czułam w kościach, że się przeziębiłam. Panowała grobowa cisza, jak weszłam do środka. Zobaczyłam, że Henry siedzi na kanapie wpatrzony w telefon leżący na blacie. W pewnym momencie odwrócił się do mnie.
- Wróciłaś? Biedna, cała przemokłaś.
- Bywa. - Postanowiłam, że będę twarda i nie ugnę się jego urokowi.
- Dzwonili z wytwórni. Powiedzieli, że muszę się dziś wstawić tam wieczorem najpóźniej. Albo będę miał problemy.
- Rozumiem. To idź.
- Ja nie chcę odchodzić pokłócony z tobą…
           Nie umiałam nic na to odpowiedzieć.
- Zrobimy tak. Wrócę na jakiś czas do nich. W jakiś weekend się wyrwę i pogadamy. Do tego czasu może ochłoniesz.
- To się okaże.
- Dobrze. Może poproszę kogoś, żeby cię odwiedził i doglądnął.
- Nie potrzebuję niani. - Prychnęłam. Może zachowałam się dziecinnie. Jednak miałam dość kłamstw. Nie liczyłam, że on też będzie mnie w czymś oszukiwał.
***
           Przesiadywałam w pustym mieszkaniu dwa tygodnie. Zostawił mi je, żebym nie musiała wracać do rodziców. Głupio mi tak było to przyjąć, lecz nie miałam innego wyjścia. Codziennie chodziłam do pracy i wracałam do domu, gdzie z nudów zaczęłam ćwiczyć taniec i śpiewać. Pomyślałam, że może spróbuję wszystkiego na nowo. Miałam nadzieję, że przyjmą mnie z powrotem do wytwórni, lub znajdę jakąś nową. W końcu utrata pamięci nie wiąże się z utratą talentu. Czasami przypominały mi się moje ciężkie ćwiczenia. Jestem pewna, że dawna ja nie chciałaby tego wszystkiego zaprzepaścić.
           Jednego słonecznego dnia już wychodziłam pobiegać, bo to też często robiłam z słuchawkami na uszach. Już je zakładałam i nacisnęłam klamkę. Zdziwiłam się jednak gdy otwarłam drzwi. Za nimi stał jakiś chłopak. Może mniej więcej w moim wieku.
- Hej. – Przywitał się.
- Witam. Pewnie przyszedłeś do Henryego.
- Wiem, że Henry wrócił do wytwórni. Przyszedłem do ciebie. Sam mi dał adres.
- Po co? – Zrozumiałam, że te pytanie zabrzmiało niegrzecznie. – Znaczy się… Czemu dał ci ten adres?
- Czyli na serio mnie nie pamiętasz.
- Przykro mi.
- Woohyun. Byłem trainee w SM tak jak i ty.
- Ah… - Szkoda, że go nie pamiętałam.
- Poznałaś mnie jakieś kilka miesięcy przed wypadkiem.
- Rozumiem. Nadal nie wiem jak do niego doszło.
- Wszystko ci powiem. Dokończę za Henryego. Przyjechałem na dwa tygodnie. Potem zostaniesz tu, lub wrócisz do wytwórni. Będziesz miała wybór.
- Skąd pewność, że cię wpuszczę. Jesteś dla mnie jak obcy. W dodatku przysłał cię on.
- Pokłóciliście się?
- Nic ci nie mówił?
- Nie. Powiedział tylko, że nie zdążył opowiedzieć ci jak doszło do wypadku. Dowiedział się też, że jeżeli przyjdziesz do wytwórni i pokażesz, że nadal masz ten sam talent to nie będziesz musiała wiele nadrabiać i znowu zaczną cię przygotowywać do debiutu z grupą. Z taką różnicą, że nie będziesz już liderką.
- Co proszę?
- No to też miałem ci opowiedzieć. Byłaś blisko debiutu razem z kilkoma dziewczynami. Miałaś stać na czele zespołu, bo byłaś tą która najdłużej na to czekała, bo nie mogli znaleźć odpowiednich osób, które byłyby tak dobre, żeby stanąć z tobą na scenie. Miałaś zapał i determinację jak nikt inny.
- Nie robisz sobie jaj?
- Nie. Wszystko opowiadam ci na odwrót. Taki fajtłapa ze mnie, że pewnie nie podołam temu co powierzył mi Henry.
- Powierzył. Brzmi jakby był twoim szefem.
- Szefem może nie. Ale mentorem owszem. Chciałem być tak uzdolniony i przystojny jak on.
- Bez przesady. Ty też jesteś niczego sobie. – Rzekłam z uśmiechem. Już lubiłam tego chłopaka, choć nie mogłam sobie go wcale przypomnieć.
- Ja pójdę pobiegać. A ty się rozgość.
- Jasne.
           Wyszłam. Na szczęście na dworze trochę się ochłodziło i było idealnie na bieganie. Wciągnęłam mocno powietrze. Było wspaniałe. Zaczęłam od powolnego truchtu przy piosence Shinee „Married to the music”. Kochałam tą piosenkę.
           Nagle poczułam piorunujący ból głowy. Zatrzymałam się i pochyliłam. Przeszło. Jednocześnie w moich myślach pojawiło się nowe wspomnienie.

Płakałam. Byłam w łazience. Tylko ja i moje problemy. Spojrzałam w lustro. Wraz z łzami spływał mój makijaż. Zaczęłam ścierać go chusteczką wylewając więcej łez. Cierpiałam. Dlaczego? Widziałam Henryego uśmiechniętego od ucha do ucha wraz z pozostałymi członkami Super Junior. Ominął mnie i nawet nie odpowiedział na moje przywitanie. Nie wiedziałam, czemu ze mną zerwał. A tym bardziej nie wiedziałam, czemu zaczął mnie traktować jak powietrze. Co ja mu zrobiłam?
Wyszłam na pusty korytarz. Rozglądałam się uważnie, czy aby na pewno nikt się nie kręci. Wyglądało na czysty teren. Jednak gdy ruszyłam wzdłuż ściany pospiesznie, z jednego z bocznych korytarzy wyskoczył jakiś chłopak i zderzyłam się z nim.
Spojrzałam kto to, to był Woohyun. Nie chciałam się mu tłumaczyć, więc spróbowałam go wyminąć. Na daremne. Złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie i przytulił. Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Powoli przestałam płakać.
- Znowu z jego powodu?
           Pokiwałam głową twierdząco. Nie chciało mi się mówić.
- Co tym razem?
           Musiałam się odezwać.
- Nie odpowiedział mi na przywitanie. Jestem już dla niego nikim. Tak szybko zapomniał, o tym co czuł?
- A co jeśli nie czuł? Nie oszukujmy się. Nawet nie wiesz, czemu z tobą zerwał. Na pewno miał inną na oku. To facet.
- On taki nie jest.
- Każdy facet taki jest?
- Nawet ty? – Zapytałam, lecz byłam pewna, że wiem co odpowie.
- Ja jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę. Ciebie nigdy bym nie puścił.
           Mówiąc to przybliżył się i złożył mi soczysty pocałunek. Nie czułam nic nawet trochę podobnego, co czułam, gdy całował mnie Henry. Jednak zgadzałam się na to.

- Dlaczego akceptowałam jego pocałunki. Kim on był? Czyżby moim nowym chłopakiem? Tylko, czy wtedy Henry wysłał go tutaj. Może o nas nie wiedział? Nic nie rozumiem. – Prowadziłam monolog z słuchawkami na uszach.
Jak można się było domyślić, mówiłam przez to donośnie. Zorientowałam się o tym w momencie, jak jakaś starsza pani na mnie dziwnie spojrzała. Tak jakby zobaczyła ducha.
Postanowiłam wyłączyć na chwilę myśli i pobiec szybciej. Za jakiś czas wróciłam do domu.
           Otworzyłam drzwi. Usłyszałam szum dochodzący z łazienki. Wychodziło na to, że nasz nieproszony gość brał prysznic. Kiedy ściągałam buty w przedpokoju coś przykuło moją uwagę na podłodze. Był to skrawek gazety. Dokładnie wycięte z niej zdjęcie. Na nim byłam przytulona do Woohyuna.
           Od razu podbiegłam do laptopa. Nie wiedziałam jak zacząć. Wpisałam w przeglądarkę Seolyun i Woohyun. Wyskoczyło mi kilka stron plotkarskich. Zaczęłam od pierwszej.

„Seolyun do niedawna była głównym tematem plotek. Oskarżano ją o związek z Henrym Lau z Super Junior. SM wszystkiemu zaprzeczało. Teraz już oficjalnie została dziewczyną Woohyuna. On także jest trainee, tak jak ona w tej wytwórni. Czyżby prawdziwy romans między rówieśnikami, czy tylko przykrywka?” – Pisało wytłuszczonym drukiem.

           Chwilę się zastanowiłam, czy chcę wiedzieć więcej. Mogłam nieźle sobie namieszać. Nie mogłam się oprzeć otwarcia kolejnego linka.

Widziano Seolyun z Henrym w jednym z klubów. Ewidentnie ją obejmował. Co więc z Woohyunem? Rzeczywiście ten związek był tylko wymysłem SM, by chronić swoją trainee przed atakiem fanek Henryego? (…)
Można powiedzieć, że Henry był bardzo nieuważny pokazując się z nią w takim miejscu. Trwała tam jednak zamknięta impreza. Nie miał prawa wejść nikt z poza wytwórni. Mimo to, ktoś musi tam ich bardzo nie lubić. Zdjęcia zrobione podczas imprezy tej dwójce wyciekły jakimś cudem do lokalnych gazet.

- O co w tym chodzi? Nic nie rozumiem. – Mówiłam do siebie.
           Trzeci link nadal nie odpowiedział na moje pytanie.

Portale społecznościowe przepełnione kłótniami. Hashtag #IhateSeolyun stał się popularny. Fanki Henryego z Super Junior są wściekłe. Otóż Seolyun, jedna z trainee SM, jest według nich dziewczyną tego Chińskiego piosenkarza. Mimo iż SM ślepo potwierdza, że owa Koreanka chodzi z Woohyunem innym trainee tej wytwórni, one znajdują mnóstwo dowodów na potwierdzenie swojej teorii. Nikt już prawie nie wierzy w ten związek. A SM zachowuje się jakby powtarzane w kółko kłamstwo miało zostać przyjęte za prawdę z czasem.

           Nie miałam pojęcia co o tym myśleć. Do głowy przychodziło mnóstwo pytań. Na dodatek kolejne wspomnienie napłynęło do mnie znienacka.

           Siedziałam na gorącym asfalcie. Miałam opuchnięte oko. Bolały mnie nogi. Były odrapane. Zostałam pobita przez jakieś dziewczyny. Odwróciłam się spoglądając na budynek za sobą. To była moja wytwórnia. SM Entertaiment. Fabryka talentów. Miejsce nie warte tylu lat starania.
           W drzwiach zobaczyłam wychodzącego Henryego. Szybko się podniosłam. Lecz było chyba za późno. Spojrzał na mnie zanim zdążyłam unieść tyłek i bez zastanowienia podbiegł i wyciągnął rękę.
- Co się stało?
- Nic takiego. Kolejne idiotki myślały, że nadal jesteśmy razem.
- Przepraszam. Cierpisz, za to co jest przeszłością. I ja jestem głównym tego powodem.
- Sama nie wiem. Jak jeszcze z tobą byłam, to nikt mnie nie atakował. Teraz boję się wyjść z wytwórni. Obiecałeś, że będziesz mnie chronić. Tak to twoja wina, ale dlatego, że mnie zostawiłeś.
- Przestań tak mówić.
- Niby czemu? Taka jest prawda. Żegnam.
- Czekaj. – Złapał mnie za nadgarstek. – Musisz mieć to opatrzone.
- Nie potrzebuję twojej pomocy już. Miło, że choć raz się odezwałeś. – Już miałam iść, lecz postanowiłam coś jeszcze dodać. – Nie dotykaj mnie więcej. Ja nie zapominam tak łatwo jak ty. Nadal coś czuję. Pa.

Popłakałam się przypominając sobie jak wtedy miałam wszystkiego dość. Pragnęłam, żeby to wszystko było koszmarem. Mimo iż byłam wściekła na Henryego chciałam go przytulić. Potrzebowałam go obok siebie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz