niedziela, 1 maja 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 1



  Kiedy dorosnę?
    Rozdział 1

Jestem totalną sierotą w życiu. Dziś mój pierwszy dzień w nowej pracy. Jako kto ja będę pracować?  Jako fryzjerka w prestiżowym salonie. Wiele osób mogłoby mi pozazdrościć. Ja nie wiem, czy dobrze robię. Czemu akurat taki zawód? Dobre pytanie. Sama nie wiem czemu. Od dwóch godzin zastanawiam się. Iść, czy nie iść? Nie mam pomysłu na życie. Ktoś wygarnął mi. Potrafisz strzyc. Super. Jednak takie strzyżenie koleżanek z klasy to co innego. Tu trzeba coś potrafić więcej. Nie wiem czemu zgodzili się mnie tam przyjąć. Gdy przyszłam spytać o pracę, szefowa kazał mi ściąć jedną z współpracownic. Zrobiłam to, tak jak mnie oto prosiły, ale żadnej rewelacji w tym nie było. Nic nie rozumiem.
           Zawsze liczyłam na szczęście. Przykładałam się do wszystkiego, jak to tylko możliwe. Byłam perfekcjonistką. W szkole każdy chciał siedzieć koło mnie na sprawdzianach i być w grupie, podczas projektów. Bo nawet jeśli się na czymś nie znałam, szybko się uczyłam. Dodatkowo miałam te szczęście. Ratowało mnie z wielu opresji. Tym razem jakimś fartem przyjęli mnie do tego salonu. Muszą być szaleńcami, że to zrobili.
           Jeszcze jedna rzecz mnie nurtowała. Chłopacy. Co jeżeli będzie ich tam dużo przychodzić? Mężczyźni sobie mogą. To mnie nie rusza. Lubię młodszych od siebie. Jak ja mam skupić się na ścinaniu jakiś przystojniaczków i słodziaków? Chyba powinnam umrzeć. Z takim podejściem nie można mnie dopuścić do takiej pracy.
           Usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach. Domyśliłam się, że do mojego pokoju, bo oprócz niego była tu jeszcze graciarnia nie używanych dawno rzeczy. A kto inny mógł biec, jak nie moja energiczna siostra.
- Bora! – Krzyczała zza drzwi. – Już jest dwunasta! Spóźnisz się do pracy w pierwszy dzień. Mama kazała mi cię ponaglić.
- Ja już jestem gotowa. Zaraz wychodzę.
           Miałam być na miejscu o 12:30. Nie miałam daleko, jednak lepiej było wyjść wcześniej. Wzięłam pospiesznie torbę w rękę i zbiegłam na dół. Mama stała w przedpokoju.
- Moja córeczka, wreszcie dorosła. – Zaczęła przemowę, która wolałabym ominąć. – Dziś wkraczasz w nowy etap. Będziesz pracować. Zarabiać na życie. Pewnie wkrótce poznasz też mężczyznę swojego życia…
- Mamo! – Musiałam to przerwać. Tylko tego brakowało, żeby zaczęła mówić o miłości.
           Moja mama nie miała w niej szczęścia. Ja i moja siostra mamy dwóch różnych ojców. Po za nimi, byli jeszcze inni mężczyźni w jej życiu. Cały czas się boi, że będziemy mieć tak samo. Czasami mam ochotę powiedzieć „Mamo nie przejmuj się, ja wolę młodszych, a żaden młodszy chłopak mnie nie zechce, więc nie będę w nigdy w związku”.
- Co znowu nie tak mówię?
- Przynudzasz. I przedłużasz. Muszę lecieć. – Mówiąc to dałam jej buziaka w policzek i wybiegłam z domu.
           Miałam jeszcze sporo czasu na szczęście. Idąc przyglądałam się wystawom sklepowym i zastanawiałam się, co mogę kupić za pierwszą wypłatę. Jeszcze jej nie dostałam, a już myślałam o jej wydaniu. Ostatecznie pewnie oddam ją całą matce, bo takie mam dobre serce. W końcu sama nas wychowuje i do tej pory nas utrzymywała.
           Doszłam do celu. Budynek był bardzo ekskluzywny. Na pierwszy rzut oka można było się zorientować, że nie byle kto tu przychodził. Wzięłam głęboki wdech i popchnęłam drzwi wejściowe.



6 miesięcy później…
           Praca w salonie okazała się strzałem w dziesiątkę. Wcale nie zarabiałam mało. A umiejętności polepszały mi się z dnia na dzień. Okazało się, że szefowa, pani Min – tak na nią mówiliśmy – widziała we mnie potencjał  od pierwszej chwili. Klienci byli zadowoleni. Zawsze wychodzili z fryzurą jaką chcieli. Nauczyłam się także wielu nowych sposób na ścinanie, czesanie i tym podobne zabiegi. Przychodziłam tu z uśmiechem na twarzy.
           Zaprzyjaźniłam się nawet z jedną z współpracownic. Yurin była bardzo szczerą osobą. Na dodatek to marzycielka. Polubiłam codzienne plotkowanie z nią i wygłupy. Fryzjerstwo było jej pasją. Zazdrościła mi talentu do szybkiego uczenia się. Starała się jak mogła, lecz czasami jej nie wychodziło wszystko tak jak miało. Wychodziłyśmy często gdzieś razem i powiedziałyśmy sobie najskrytsze sekrety. Skończyło się na tym, że jak tylko do salonu przychodził młodziej wyglądający chłopak pokazywała mi kciuki. Jakby chciała, żebym go poderwała, a kiedy wychodził stwierdzała, że pewnie to gej skoro nie zwrócił na mnie uwagi. Początkowo było to irytujące, z czasem szło przywyknąć.
           Do tego salonu często przychodziły sławne i wpływowe osoby. Takowych nie mogłyśmy ścinać. Od tego była szefowa. Rozmawiała z nimi, jakby była na ich poziomie. Bała się takich klientów powierzać nam. Ale niektórzy z nich byli przyjacielsko do nas nastawieni. Na przykład modelka Choi Seulgi. Była podobnego wieku do nas, mimo to zachowywała się jakby przeżyła już wiele i dawała nam rady. Szczególnie, by nie ufać mężczyznom, czy coś w stylu, że miłość nie istnieje. Mnie osobiście to śmieszyło.
           Tego pamiętnego dnia, niby wszystko zapowiadało się normalnie. Nikt nie przypuszczał, że zaraz ktoś obróci moje życie do góry nogami. Nieświadoma niczego zamiatałam włosy po poprzednim kliencie. Podśpiewywałam sobie coś pod nosem przy okazji. Lubiłam śpiewać. Choć nie szło mi to wspaniale.
           Nagle usłyszałam dzwonek sygnalizujący otwarcie drzwi. Wszedł nimi Adrien Lee. Prezenter z telewizji Arrirang. Bardzo lubiłam oglądać jego program. Odkąd tu pracowałam patrzyłam na niego inaczej. Przychodził się ścinać do szefowej i prowadzili zazwyczaj ciekawe rozmowy.
- Dzień dobry. – Ukłoniłam mu się.
           Dziwiło mnie jednak, że przyszedł dzień w którym pani Min nie było w pracy. Musiał o tym wiedzieć, bo zazwyczaj umawiał się z nią na wizyty.
- Z tego co kojarzę, to ty jesteś Lee Bora?
- Tak proszę pana.
- Wolałbym, abyś nie zwracała się do mnie per Pan.
- Ale tak nie wypada.
- Nieistotne.
- Dzisiaj nie ma pani Min.
- Wiem o tym. Przyszedłem się ściąć do ciebie.
- Jak to? – Zrobiłam zaskoczoną minę.
- Moja fryzura nie jest skomplikowana. Powinnaś dać radę. Dodatkowo zamawiam mycie głowy z masażem. Twoja szefowa zawsze idealnie to robi. Zobaczymy, jak tobie to wyjdzie.
- Pani Min nie pozwala nam…
- Wie o tym. Poleciła mi ciebie. Stwierdziła, że się spiszesz.
           Byłam jej pupilkiem, czy jak?  Stresowałam się. On zasiadł na tronie i czekał, aż zacznę coś robić. Musiałam dać z siebie wszystko. Nie chciałam zawieźć pani Min, skoro we mnie tak mocno wierzyła. Zabrałam się za obcinanie. Rzeczywiście to było banalne. Miał zawsze tą samą fryzurę, bez żadnych wariacji. Skupiłam się, jak to było tylko możliwe.
- Czemu nic nie mówisz? Lubię rozmawiać będąc strzyżonym.
           Tego mi brakowało.
- Wolę się skupić na pracy.
- Z jednej strony masz rację. Przepraszam, że cię odrywam od tego.
- Spokojnie. Ma pan prawo.
           Uśmiechnął się szeroko. Po ścięciu zaczął przeglądać się w lustrze, a ja czekałam z zapartym tchem co powie.
- Jest idealnie. Czyli jak zawsze.
- Cieszę się, to przejdźmy do mycia.
- Dobrze.
           Tu już mniej się denerwowałam, bo w końcu myciem nie da się zepsuć fryzury. Chyba, że pomyli się farbę z szamponem. Ale to już inna bajka. Takiej gafy raczej bym nie popełniła.
           Po wysuszeniu mu włosów odetchnęłam z ulgą, że to już wszystko.
- Świetnie się spisałaś.
- Dziękuję bardzo.
- Teraz wyjaśnię ci powód mojej wizyty.
- Nie przyszedł się pan po prostu obciąć?
- Nie. Miałem swoją ukrytą misję. Od jakiegoś czasu, potrzebujemy fryzjerki do naszej telewizji. Chodzimy po salonach wypróbowując różne dziewczyny. Każda na samą myśl, kogo ma obcinać trzęsie rękami, a niektóre strasznie się popisywały. Powoli straciliśmy nadzieję, że znajdziemy kogoś, kto zna się na rzeczy, a na dodatek może się opanować układając fryzurę komuś sławnemu. Bez skutku. Gdy powiedziałem o tym twojej szefowej, poleciła ciebie. Stwierdziła, że najlepiej się spiszesz w takiej roli. Myślisz, że mogłabyś dać radę?
- Teraz to mnie Pan zszokował. Nie mam pojęcia, czy dałabym radę. To wyzwanie.
- Przesadzasz. W telewizji to praktycznie tylko układają fryzury. To nic wielkiego. A pieniążki lepsze i możesz poznać gwiazdy.
- Ciekawa może być taka praca, jednak nie wiem czy powinnam przyjąć tą propozycję.
- Nawet nie żartuj, że muszę szukać dalej odpowiedniej osoby. – Zrobił minę smutnego szczeniaczka.
- No dobrze. Zrobię to. – Sama nie wiem, co mnie przekonało do tej decyzji.
- Tak więc przyjdź jutro pod ten adres. – Wręczył mi kartkę z nabazgranymi danymi. – Będą już wiedzieli jak się nazywasz na portierni, więc tam się przedstaw. Pokażą ci gdzie dalej iść.
- A na którą mam być?
- Na około 13.
- Dobrze. Postaram się pana nie zawieść.
- A tylko spróbowałabyś. Wiem, gdzie cię szukać. A teraz zmykam, bo mam dużo roboty.
- Oczywiście.
- Do zobaczenia.
- Do widzenia. – Ukłoniłam się na pożegnanie, gdy wychodził.
           Nie do końca docierało do mnie to co się właśnie wydarzyło. Zaczęłam bujać w obłokach. Na ziemię sprowadził mnie głośny huk z zaplecza. Podbiegłam tam. Zobaczyłam Yurin leżącą na podłodze. O nią był oparty mop, a przy niej leżało wiadro przewrócone na bok.
- Coś ty zrobiła? – Zapytałam powstrzymując śmiech.
- Dobrze słyszałam? – Zaczęła pełna ekscytacji. – Będziesz stylistką w telewizji?
- Chyba coś w ten deseń.
- Ale z ciebie szczęściara.
- Czy ja wiem. Stresuję się strasznie.
- O matko! Jak ty zniesiesz widok młodszych idoli? Przecież oni prawie wszyscy są uroczy.
- Spokojnie. Ja mam 22 lata. Dużo idoli jest starszych ode mnie. Dam sobie radę.
- Ja bym nie była tego taka pewna na twoim miejscu. A co jeśli któryś się w tobie zakocha?
- Przestań. Za dużo fanfików czytasz.
- Nie prawda. Czytam tylko te homo. Więc to nie ma wpływu na twoją historię.
- Zresztą będę ich widywać jakiś czas przed wejściem na nagrania. Nic wielkiego. Na pewno nie będzie czasu na romans.
- Psujesz marzenia kobieto.
- Czyje? Mówimy o mnie, a ty wymyślasz to co ty chciałabyś przeżyć.
- Przestań. To wcale nie tak. Cieszę się twoim szczęściem.
- Ja także się cieszę, lecz smutno będzie mi opuszczać ten salon.
- Spokojnie. Nadal będziemy się przyjaźnić i spotykać. Obiecajmy to sobie. Dobrze?
- Jasne.
           Usłyszałyśmy znowu dzwonek nad drzwiami. Wyjrzałam zza zaplecza. Tym razem była to pani Min.
- Dziewczyny chodźcie do mnie.
           Pospiesznie podbiegłyśmy i stanęłyśmy przed nią kłaniając się przy tym.
- Rozmawiałam z Adrienem. Wszystko już wiem. Mam nadzieję, że rozumiecie mój wybór.
- Spokojnie pani Min. Ja się cieszę szczęściem Bory.
- Jesteście obie cudowne. Do tej pracy dodatkowo potrzeba kogoś opanowanego, jak Bora. Kogoś kto nie piszczy za każdym razem, jak widzi kogoś sławnego. Rozumiecie o co chodzi?
- Ja wiem, że jestem totalnym przeciwieństwem i umarłabym w takiej pracy. – Żartowała z samej siebie.
- A teraz muszę się pożegnać z tobą Bora. Jak ci się nie spodoba tam, to tu masz zawsze otwarte drzwi. Jestem dumna z twoich postępów u mnie. Chodź się tu przytulić.
           Mówiąc to wyciągnęła ręce ku mnie. Podeszłam więc bliżej i posłusznie wtuliłam się. To było bardzo miłe. Strasznie byłam wdzięczna pani Min za to co zrobiła dla mnie. Jednak nie wiedziałam jakie przyniesie to dla mnie konsekwencje.

***
           
Kiedy weszłam do domu było w nim ciemno. Panowała także grobowa cisza. Nie lubiłam zastawać pustego mieszkania. Wydawało się wtedy takie ponure. Poszłam coś przegryźć do kuchni. Nie wiedziałam gdzie podziała się mama i siostra, a chciałam przekazać im wspaniałą wiadomość.
           Kiedy już siedziałam na sofie oglądając telewizję do mieszkania weszły zguby. Widząc, że siedzę w salonie Taerin przybiegła do mnie i przysiadła obok.
- Jak było w pracy?
- Cudownie jak zawsze. Lecz tym razem zdarzyło się coś wyjątkowego.
- Co takiego. – Oczy nastolatki zaświeciły się.
- Mamo! Chodź też, bo muszę wam obu to powiedzieć.
           Moja rodzicielka zostawiła torby, które zaniosła do kuchni i usiadła z nami.
- Pamiętacie, jak mówiłam, że Lee Adrien ścina się u nas w salonie?
- Owszem.
- Dzisiaj przyszedł do mnie, jak nie było szefowej. Powiedział, że chce bym ja się nim zajęła. Zrobiłam to. Poszło mi w miarę dobrze. Okazało się, że poszukują fryzjerki do telewizji Arrirang. Pani Min poleciła mu mnie, a on przyszedł tak jakby przetestować moje umiejętności.  Stwierdził, że się nadaję i kazał mi jutro zjawić się o 13.
- Naprawdę? – Myślałam, że oczy wyjdą z orbit mojej siostrze.
- Niesamowite, co nie? – Sama jeszcze to sobie musiałam uświadamiać.
- Córeczko. Jestem z ciebie dumna.
           Przytuliłyśmy się w trójkę do siebie. Kochałam moją rodzinkę. Nie mieliśmy może problemów z pieniędzmi. Lecz czułam się przyjemnie z tym, że trochę ulżę mamie i teraz może zacznę nawet kupować coś dla siebie. Przerażała mnie ta nowa praca i zachwycała. Ciekawa byłam, jak potoczy się kolejny dzień.



Oto pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania. Zapowiada się dobrze?  Wiem, że czekało kilka osób na to, ze względu na Astro. Przepraszam, że jeszcze ich nie, ale zapewniam, że będą od drugiego rozdziału. ^^ Po prostu trzeba jakoś zacząć historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz