niedziela, 15 maja 2016

Kiedy dorosnę? Rozdział 5




No i mamy kolejny rozdział. Cieszę się, że ten ff podoba się kilku osobom. Zapraszam do komentowania.


Kiedy dorosnę?
Rozdział 5


*Bora*

- Tak po prostu wyszedł?  Stwierdził, że miał pomysł. Moim zdaniem to wymówka po tym, jak dałam mu kosza. Może i byłam bezpośrednia. Lecz lepiej by nie robił sobie nadziei. Mam tylko nadzieję, że nie rozpowie nikomu o mojej słabości do niedojrzałych chłopaków. Inaczej MJ nie da mi świętego spokoju. Ah co ja mam począć? Powinnam szukać pracy i wziąć się w garść. Następnym moim celem powinno być wyprowadzenie się jak najdalej stąd. Tu już mam wystarczająco złą opinie. – Mówiłam do siebie siedząc tak, jak zostawił mnie Kangjoon.
           Czułam się troszkę podłamana tym wszystkim co się wydarzyło. Wiedziałam, że muszę się ogarnąć i dać z siebie teraz wszystko. Jednak coś mnie zatrzymywało przed tym. Blokowałam się. Nie wiedziałam nawet co powinnam robić w życiu.
           Postanowiłam przejrzeć ogłoszenia w Internecie. Bez skutku. Nic mi się nie podobało. Niby dobrze się uczyłam i miałam wiele talentów. Mimo to, nie pasowałam nigdzie. Poddałam się twierdząc, że ten świat się na mnie uwziął. Postanowiłam coś przekąsić.
           Stojąc w kuchni usłyszałam dźwięk smsa. Zerknęłam na telefon i zobaczyłam, że to moja siostrzyczka.
„Hej. Tęsknię! Nie pożegnałaś się, ani nic. >_< Muszę do ciebie więc wpaść z odwiedzinami. Podasz mi adres? Chciałabym jeszcze dziś, ale nie wiem jak pracujesz, więc godzinę też zaproponuj. Kocham cię <3 span="">
           Nie wiedziałam co mam odpisać. Z jednej strony, smutno mi było, że rzeczywiście się nie pożegnałyśmy. Z drugiej za to, czy będę potrafiła ją okłamać, że mam pracę jak tu przyjdzie? Nie chcę by mama się dowiedziała o moim chwilowym bezrobociu. Nie chcę ich zawieść.
           Miłość do siostry wygrała wszystko.. Odpisałam, żeby wpadła około godziny 17, musiałam bowiem jeszcze pobiegać i poukładać swoje problemy w głowie.

*Astro*

           Do Sali w której zawzięcie trenowali chłopacy, wszedł Kangjoon. Pomachał do nich, a ci podeszli do niego pospiesznie, jak tylko go zobaczyli.
- Co się stało, że przyszedłeś? – Zapytał Dongmin.
- Widzicie. Wasza koleżaneczka miała problem z powrotem do byłej pracy.
- Jak to? – Zasmucił się Bin. – Co teraz zrobimy?
- Już nic nie musicie. Załatwiłem jej robotę u nas.
- Naprawdę? Będzie śpiewać? – Zachwycił się Sanha.
- Bez przesady. Nie znam jej możliwości i aż takich nie mam tutaj przywilejów. Będzie siedziała na naszej portierni.
- To świetna wiadomość. – Zaczął MJ. – Widywanie jej z rana i po treningu będzie pokrzepiające.
- Przestań bujać w obłokach. – Oburzył się Eunwoo. – Ale mnie też cieszy ta wiadomość. Bo tak jakby będziemy mogli się nią zaopiekować po tym co narobiliśmy. – Dodał z uśmiechem na ustach.
- O ile znowu coś się nie wydarzy. Sądzę, że dziewczyna jest pechowa. – Wtrącił JinJin, a wszyscy spojrzeli na niego złowieszczym wzrokiem. – Spokojnie. Nie życzę jej źle, po prostu widać, że jest taka.
- Mam do was prośbę. – Znowu odezwał się „gość”. – Chciałbym przekazać jej to osobiście. Lecz dzisiaj idę nagrywać za chwilę, czy moglibyście to zrobić? Ma jutro tu być o 7 w biurze.
- Jasne. – Przekrzykiwali jeden przez drugiego.
- Cieszę się. To spadam. – Mówiąc to opuścił salę.
- Kto chce iść? – Zapytał lider, tych którzy zostali.
- Nie mogą iść wszyscy? – Posmutniał Bin.
- Mamy też wiele pracy. Tylko dwóch puszczę.
- Ja pójdę z Rockym. – Wyrwał się najstarszy.
- Ja też chcę iść. – Rzucił Dongmin udając smutnego.
- Ty mi się przydasz Eunwoo. Potem może pozwolę ci do nich dołączyć, czy coś. Na razie zostajesz.
- Dlaczego ja? – Zdziwił się Minhyuk.
- Bo nie jesteś dla mnie zagrożeniem. – Powiedział to w jego stronę tak, że nikt inny nie usłyszał.
- Zagrożeniem w czym. – Odpowiedział szeptem.
- Nie musisz wiedzieć. – Podsumował z wielkim bananem. – Idziemy.

***

           Minyuk i Myungjun byli już blisko domu Bory, gdy nagle zobaczyli jak wychodzi ona z niego ubrana w dres. Zrozumieli co to oznacza.
- Idzie teraz biegać? – Zawiedziony rzekł MJ.
- Musimy wracać?
- Nie. Mam lepszy plan. Biegniemy za nią.
- Naprawdę? Nie lepiej przyjść później? Wtedy możesz z Dongminem przyjść.
- Chodź będzie zabawnie. Nałożymy kaptury na głowy i okulary słoneczne, tak żeby nie wiedziała, że to my za nią biegamy.
- Dobrze. Niech ci będzie. Tylko pośpieszmy się, bo nam zniknie z horyzontu.
- Racja.
           Zrobili więc tak jak postanowił starszy. Zamaskowani ruszyli w pogoń. Na początku szybciej, by troszkę ją dogonić. Później zmienili tempo na trucht. Starali się biec blisko niej. MJ chciał, żeby zorientowała się, że jest śledzona.
*Bora*
           Czułam za sobą czyjąś obecność podczas biegania od dłuższego czasu. Kiedy się odwróciłam w celu spojrzenia, kto jest za mną, zobaczyłam dwóch prawdopodobnie chłopaków zakamuflowanych. Mieli kaptury i okulary słoneczne, mimo iż pogoda się zachmurzyła. Wydawało mi się to podejrzane. Starałam się zwolnić, żeby mnie wyprzedzili, a oni tego nie robili. Czyżbym była śledzona? Na dodatek w biały dzień. Zaczęłam się powoli bać. Postanowiłam, że powinnam wracać do mieszkania. Nie chciałam tylko wyminąć ich, czy coś. Bałam się zawrócić. Skręciłam więc najpierw w jedną uliczkę, a oni za mną, następnie w drugą dzięki czemu biegłam w kierunku mieszkania. Oczywiście nie sprawiło to, że ich zgubiłam. Przerażanie rosło.
           Gdy byłam już prawie na miejscu przyspieszyli i zrównali mi kroku. Zatrzymałam się, ponieważ wystraszyłam się. Powinnam wiać, ale mnie zatkało. Jeden z nich ściągnął okulary i kaptur i krzyknął coś na podobieństwo „Akuku”. To był śmieszek MJ. Poczułam, jak zaczynam się wściekać.
- Postradałeś rozum? A ty to który? – Krzyknęłam w stronę drugiego, zdejmując mu nakrycie głowy. – Rocky? No proszę.
- Wystraszyłaś się? – Rzekł zadowolony z siebie, prawdopodobnie pomysłodawca śledzenia mnie.
- Coś ty. Jednak było to głupie co zrobiliście. – Nie chciałam dać po sobie poznać, jak bardzo mnie przerazili.
- Bałaś się. Widać to. – Śmiał się przy tym.
- Przepraszam. – Wtrącił Minhyuk. – To był jego pomysł. Ja twierdziłem, że powinniśmy przyjść później.
- Zwalasz całą winę na mnie? – Oburzył się śmieszek.
- Już dobrze. Nie kłóćcie się. Nie po to tu chyba przyszliście? Wejdziecie do środka?
- Z przyjemnością. – Stwierdził starszy, a mnie zastanowiło, czy jego kąciki ust są wiecznie uniesione do góry.
           Weszliśmy do nie mojego mieszkania. Miałam już na szczęście posprzątane, bo w końcu spodziewałam się jeszcze gościa. Właśnie. Moja siostra. Przypomniałam sobie, że miała być lada chwila, a tu przyszli ci dwaj. Nie wiedziałam, jak ich spławić.
- Musimy ci coś ważnego powiedzieć. Usiądźmy. – Wtrącił MJ.
           Posłusznie wykonałam polecenie.
- Słucham.
- Masz pracę.
- Nie rozumiem.
- Nasz wspaniały przyjaciel załatwił ci pracę na portierni w wytwórni. Jutro o 7 masz się zgłosić do biura na rozmowę.
- Mam wydawać klucze i nudzić się cały dzień?
- Skoro będą ci za to płacić?
- Faktycznie. I tak nie mam pomysłu co dalej. Bardzo jestem mu wdzięczna, że dotrzymał obietnicy i coś poszukał. To miłe. Po tym, jak go potraktowałam. – Czasami powinnam powiedzieć jedno zdanie mniej.
- Co mu zrobiłaś?
           W tym momencie zaczęłam się mieszać.
- Nic takiego. – Włączył mi się tryb nerwowego śmiechu.
- Chyba jednak coś. – Nagle spoważniał.
- Nie zrozumiesz. Ja też wam coś powiem. Zaraz tu będzie moja siostra… - Zadzwonił dzwonek do drzwi. Jeżeli to ona to jak zwykle przed czasem. – Jeśli to ona. Nie mówicie jej, że nie mam pracy. Jak coś to przenoszę się na waszą portiernię, bo lepiej płacą.
- A jaka ona jest? – Zapytał zaciekawiony Myungjun.
- Młodsza. Nie mam czasu. Muszę otworzyć jej drzwi.
           Podbiegłam do przedpokoju. Nacisnęłam pospiesznie klamkę. Intuicja mnie nie myliła. To była Taerin z radością wypisaną na twarzy.
*Taerin*
           Zobaczyłam twarz mojej ukochanej siostrzyczki. Cieszyło mnie to ogromnie. Ona jednak wyglądała bardziej na przerażoną. Dziwiło mnie to. Może nie zdążyła posprzątać przed moim przyjściem? Nie interesowało mnie to. Po wejściu do środka widziałam, co chyba było powodem. W jej salonie siedziało dwóch przystojniaków. Wiedziałam kim są. Członkami jednego z nowych zespołów. Miałam szczęśliwy dzień.
- Co tu robią MJ i Rocky? – Szepnęłam z nadzieją, że jest to niedosłyszalne dla nich.
- Długa historia. Wejdź i usiądź. Ja zrobię herbaty.
-  Dobrze. – Odrzekłam z uśmiechem.
           Następnie w podskokach udałam się do sofy. Najpierw chciałam się z nimi przywitać. Tylko jak pojawiłam się na wprost Minhyuka oniemiałam. Był tak idealny na żywo. Moje policzki zalały rumieńce od samego patrzenia.
- Jestem Park Minhyuk. A ty? – Zwrócił się do mnie wyciągając rękę i uśmiechając tak, że nogi się prawie pode mną ugięły.
- Lee Taerin. – Wręcz wyszeptałam, bo nie potrafiłam wydobyć głosu.
- Miło cię poznać. – Powiedział ściskając moją dłoń.
- Jeżeli kogoś to interesuję to jestem Kim Myungjun. – Wtrącił MJ.
Wiedziałam kim są, lecz miło, że się postanowili przedstawić. Nie mogłam oderwać wzroku od Rockiego. Usiadłam naprzeciw niego. Cały czas się patrząc w nadziei, że nie wyjdę na jakąś idiotkę. Nie wierzyłam, że widzę kogoś takiego na żywo.
- Herbatka gotowa. – Powiedziała moja siostra podchodząc z tacką, na której były cztery kubki.
- Całe szczęście. Z nimi się zanudzę. Patrzą się tylko na siebie i nic poza tym. – Rzekł oburzony.
- Zazdrościsz im? – Udawałam, że tego nie słyszę.
- Tak. Chciałbym, żebyś ty tak na mnie patrzyła. – Tego nie mogłam zignorować.
- Co proszę?
- Twoja siostrzyczka nie przepada za mną, a ja wręcz przeciwnie. – Odparł z udawanym smutkiem.
- Podoba ci się?
- Ależ oczywiście. – Byłam w szoku, że tak szybko się przyznał. Coś w tym śmierdziało.
- Nie słuchaj go. – Wtrąciła Bora. – On zawsze przecież sobie żartuje.
- Widzisz jaka okrutna? Nie akceptuje moich uczuć. – Znowu widać było, że tylko udaje zawiedzienie.
           Moja siostrzyczka rzuciła w niego jaśkiem z kanapy.
- Przestań się wygłupiać. Dopiero co mnie poznałeś. Nie mogę ci się podobać.
           On może i żartował. Ale na policzkach mojej siostry pojawiły się różowe plamki. Tyle, że miała tak za każdym razem jak niedojrzały, słodki chłopak podrywał ją. Nie miałam pojęcia, więc czy to cokolwiek może znaczyć. Mimo to wiedziałam, że czuła się teraz niezręcznie. Nie chciała pewnie dać po sobie poznać swojej słabości do młodszych. Chciałam jakoś pomóc wybrnąć z tej sytuacji, lecz przytłaczał mnie wzrok utkwiony we mnie przez cały czas. Rocky chyba nie miał gdzie patrzeć?  Chciał wywiercić dziurę we mnie tym spojrzenia?
           Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, okazujący się wybawieniem Bory. Od razu podskoczyła z miejsca ze zdziwieniem. Widocznie nie spodziewała się nikogo. Jak tylko uchyliła wrota tego mieszkania na jej ustach pojawił się banan.
- Dongmin! – Krzyknęła radośnie.
- Po co on przychodził? – Marudził MJ.
- Przecież JinJin mu obiecał, że będzie mógł dołączyć do nas później. – Powiedział Rocky.
- I co z tego. Miałem nadzieję, że to nie nastąpi.          
           Chciałam uważanie ich słuchać. Bo zastanawiało mnie co siedzi w głowie MJ’a. Uwagę moją jednak zwrócił Eunwoo witający się z siostrą. Byli tacy uśmiechnięci.

*Bora*

           Dzwonek do drzwi tak dawno nie sprawił mi radości. Uratował mnie z krępującej sytuacji. MJ mnie denerwował, lecz myśl, że mogłabym się mu spodobać i tak mnie zawstydziła lekko. Dlatego z wielką radością podbiegłam otworzyć nie zapowiedzianej osobie. Okazał się nią Dogmin. Brawo. Niech ich więcej się zleci, żebym umarła na zawał, a moja siostra będzie świadkiem. Mimo to, otworzyłam z bananem na twarzy, bo cieszył mnie ten ratunek.
- Co cię tu sprowadza?  - Zapytałam, kiedy wchodził już do środka. – Przyszedłeś do chłopaków?
- Nie wspominali, że też wpadnę, jak skończę swoje obowiązki?
- Nie mieli pewnie okazji. Trochę się dzieje. Odwiedziła mnie siostra.
- O to miło. – Uśmiechnął się. Podobał mi się jego uśmiech. Miał w sobie coś.
           Ruszyliśmy do salonu. Postanowiłam przedstawić mu siostrę.
- To jest Taerin. – Wskazałam na nią. – Taerin poznaj Dongmina.
           Wstała grzecznie podając mu rękę.
- Miło mi. – Rzekła.
- Mi również. -  Odpowiedział serdecznie. – Widzę, że odziedziczyłaś wygląd po siostrze. Jesteście obie takie słodkie.
           Następny zaczynał.
- Uważam, że moja siostra jest ładniejsza. – A tej co? Ja jej dam. – Wiele chłopaków zawsze się za nią ogląda.
           Zapomniała dodać, że takich którymi nie interesują się nawet desperatki.
- Dzisiaj wam wszystkim się poprzewracało w głowie. Jedyny trzeźwy tu jest Minhyuk chyba.
           Wtedy zauważyłam jego zawieszony wzrok na Tae. Może powinnam cofnąć te słowa? Aczkolwiek jakby wyobrazić sobie ich jako parę… Głupia ja. On jest gwiazdą, a moja siostra musi się skupić teraz na nauce.
- Tak w ogóle, to muszę wam powiedzieć, że wy powinniście już wracać. – Zwrócił się nagle Dongmin do pozostałych chłopaków.
- Jak to? – Oburzył się Myungjun.
- JinJin potrzebuje teraz was. Szczególnie Minhyuka.
- Nic nie poradzimy MJ. – Odezwał się raper. – Nie możemy się dłużej obijać. – Wstał pośpiesznie i podszedł do mojej siostry. – Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że niedługo się jeszcze się zobaczymy. – Zakończył z uśmiechem i ruszył do przedpokoju rzucając. – Dziękuje za herbatę.
- A temu co?  - Zapytałam zaskoczona jego nagłym ożywieniem.
- Pracoholik. – Zarzucił Myungjun, wstając zawiedziony z swojego miejsca.
           Poszurał nogami idąc w moją stronę i zawiesił się przytulając mnie.
- Wiem, moja droga, że będziesz tęsknisz, ale nie przejmuj się. Długo nie minie i się zjawie znowu.
           Naprawdę miał nie po kolei w głowie. Nie rozumiał, że może takimi tekstami robić komuś nadzieję.
- Idź już. Bo poczuję gniew waszego lidera.

           Odprowadziłam ich do wyjścia, wraz z Eunwoo, który pomachał im przed zamknięciem drzwi i widać było zadowolenie w jego oczach. Czyżby nie przepadał za MJ’em? Ja wcale ich nie rozumiałam. Mam nadzieję tylko, że nie chodziło o mnie. Choć to byłaby lekka przesada.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz