Dziękuję osobom, które mnie czytają, choć ostatnio jest ich zdecydowanie mniej. Pewnie dlatego, że zakończyłam mój ff o Exo. ;-; Zapraszam do komentarzy, bo są bardzo motywujące w dalszym pisaniu. A i jeszcze chciałabym przeprosić fanów Taeyeon za użycie jej w tym rozdziale. Ja do niej nic nie mam. Po prostu ona ze względu na swoją pozycje w zespole pasowała mi do tej roli. Nie chciałam jej w żaden sposób urazić. ^^"
Utracone wspomnienia
Rozdział 8
Myślałam bardzo długo nad wszystkim co dowiedziałam się dzień wcześniej. Byłam zła na siebie, że nie wysłuchałam Henryego. Kocham go… Tak myślę. Musiałam go porządnie przeprosić. Tak wiele zrobił dla mnie. Choć uważam, że nie powinien ze mną zrywać w taki sposób wtedy, jestem w stanie mu to wybaczyć. Moja utrata pamięci na pewno nie jest jego winą.
Kolejnym moim problemem był powrót do SM. Zdecydowałam się na niego. Donghae dał mi bezpośredni numer do moich przełożonych, żebym zadzwoniła najpierw i wszystkiego się upewniła. Trzymałam karteczkę z nim i patrzyłam na nią z kilka razy. Stresowałam się rozmową z nimi, bo ich nawet nie pamiętałam. Stwierdziłam, że muszę to zrobić.
Już dotykałam ekranu w celu kliknięcia zielonej słuchawki, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Że też w takim momencie. Podeszłam więc sprawdzić, kto to. Nie zerkając przez oczko, otworzyłam je. Zobaczyłam przed sobą Chaerin i Woohyuna. Czego oni tu chcieli? I czemu przyszli razem?
- Co wy tu robicie?
- Już mnie nie lubisz? Spotkałam Woohyuna i powiedział mi, że idzie do ciebie. Chciałam się z nim zabrać, bo nie wiem gdzie znajduje się to mieszkania, a bardzo chcę z tobą porozmawiać.
- No dobrze. A ty po co tu?
- Miło nas witasz. Z drugiej strony co ja tam wiem? Jestem tylko twoją zabawką.
- Przestań tak mówić. Nie podoba mi się twoje zachowanie.
- A to wy nie wróciliście do siebie?
- Słucham? – Popatrzyłam zdziwiona na Chaerin.
- No przecież byliście wspaniali razem. On zawsze cię wspierał. Nawet po zerwaniu Henryego.
- Jego zerwanie to przeszłość. Nie chcę o tym gadać. Jeżeli przyszliście mi nawijać takie głupoty, to idźcie sobie.
- Nagle nie chcesz mówić z nami o przeszłości? A tak bardzo chciałaś ją znać. Co się zmieniło?
- Już wszystko co powinnam wiedzieć wiem.
- Proszę wpuść nas. – Błagała mnie była przyjaciółka.
- Dobrze. Choć nadal nie znam celu.
Weszli do środka i zasiedli na mojej kanapie. A raczej nie do końca mojej. Podeszłam i nie usiadłam obok nich. Wolałam mieć z nimi dystans, więc przysiadłam na fotelu.
- Czemu chcesz zapomnieć, o tym, że Henry zerwał z tobą? – Widziałam jak mówił to ze złością w oczach.
- Prawie tego nie pamiętam, więc żaden problem. Chcę dać mu kolejną szansę.
- Popełniasz błąd. Ja i Chaerin wiemy jako jedyni, jak wiele wtedy cierpiałaś.
- Będąc z nim?
- Po części. A jeszcze bardziej jak rzucił cię.
- A znasz powód? Bo ja tak.
- Kto ci go powiedział?
- Dongahe i Eunhyuk.
- To jego kumple. Mogą dla niego kłamać.
- Ja im ufam.
- A nam już nie? – Odezwała się znowu dziewczyna.
- Posłuchajcie. Chcecie mi zrobić mętlik w głowie? Mam tego dość. Nie chcę was słuchać. Właśnie miałam zadzwonić do SM. Wracam do wytwórni i do Henryego. Cokolwiek się ma wydarzyć.
- Uważasz, że jestem ci już niepotrzebny?
- Twierdzę, że gdybyś był troszkę inny, moglibyśmy się przyjaźnić. Niestety ciężko może to wyglądać, skoro tak bardzo nie popierasz mojego wyboru.
- Tak więc nic tu po mnie. Zobaczymy za ile przyjdziesz się wypłakać.
- Masz rację. Nie powinno cię tu być.
Po tych słowach wyszedł trzaskając drzwiami wyjściowymi. Nie poruszyło mnie to wcale. Nie byłam moim zdaniem okrutna. Po prostu ten człowiek według mnie miał nierówno pod sufitem. Chaerin patrzyła na mnie zaszklonymi oczami. Nie umiałam już jej ufać. Nie chciało mi się nawet z nią rozmawiać.
- Słuchaj. – Zaczęła. – Zraniłaś go. On tak bardzo ci się wtedy starał pomóc.
- To nie on pomógł mi wyrwać się od rodziców, nie on był przy mnie, gdy najbardziej byłam zagubiona i przypominał mi wszystko. To wszystko robił Henry.
- Ty go bardzo kochasz?
- Oczywiście.
- Życzę wam szczęścia. I lepiej pójdę, bo widocznie nasza przyjaźń umarła dawno temu.
- Nie chcę cię zasmucać. Jednak nie oszukujmy się, ona umarła.
- Żegnaj. – Powiedziała wylewając łzy, a ja tylko czekałam aż wyjdzie.
Kiedy drzwi za nią się zamknęły wzięłam ponownie telefon do ręki. Postanowiłam, że zaraz po telefonie do wytwórni, zadzwonię do Henryego. Chciałam tak bardzo usłyszeć jego głos.
Pierwsza rozmowa była udana. Dogadałam się, że przyjadą po mnie na drugi dzień pod wieczór. Do tego czasu miałam spakować potrzebne rzeczy, bo podobno nawet większość moich ciuchów jest nadal w dormie. Rodzice nie mogli przekonać wytwórni do zerwania kontraktu. Przedłużali tylko moją przerwę. Na szczęście dzięki temu mam łatwiejszy powrót. Nie muszę nic nowego podpisywać. Resztę szczegółów miałam omówić w biurze za dwa dni.
Potem trochę już bardziej rozpromieniona zadzwoniłam do niego. Czekałam dość długo aż odbierze, a kiedy myślałam, że wreszcie to zrobił usłyszałam kobiecy głos po drugiej stronie.
- Słucham?
- Przepraszam. To telefon Henryego?
- Seolyun. Nie poznajesz mojego głosu?
W mojej głowie pojawiały się jakieś przebłyski. Słyszałam go gdzieś, tylko nie mogłam powiązać go z twarzą i jakąkolwiek sytuacją.
- Przykro mi, ale nie.
- To smutne. Bo bardzo dobrze się znałyśmy.
- Ja chciałam porozmawiać z Henrym.
- Hmm… Pogodziliście się?
- Nie twój interes.
- Ostatni raz jak pamiętam, nie chciał z tobą rozmawiać.
- Teraz chce. Proszę cię.
- Szwenda się gdzieś z Amber. Zapomniał telefonu zabrać, jak mnie zostawił tu samą.
- Co masz na myśli przez tu?
Nie podobał mi się ton tej dziewczyny. Wyglądało jakby się ze mną bawiła.
- W mojej i jego skrytce?
- Nie rozumiem.
Potem usłyszałam jakiś szum. I do moich uszu przemówił ten upragniony bardzo głos.
- Seolyun? Co ona ci nagadała?
- Nic ważnego. Chciałam bardzo z tobą porozmawiać.
- Cieszy mnie to ogromnie. – Jego ton głosu zmienił się na bardziej promienny.
– Nigdy więcej nie każ opiekować się mną Woohyunowi. To po pierwsze.
- Jak to? Myślałem, że jesteście bliskimi przyjaciółmi? W końcu pomagał ci jak mnie nie było przy tobie…
- Henry… Jutro wieczorem będę w wytwórni. Będziemy mogli porozmawiać?
- Jasne. O 19 już będziesz?
- Na pewno.
- To 19 przy wejściu.
- Dobrze.
***
Następnego dnia wyjaśniłam mojej szefowej, że już więcej nie przyjdę do pracy. Na szczęście miała telefon do jakiejś dziewczyny, która pytała zaraz po mnie o miejsce, więc może ona teraz będzie w tym sklepie pracować. Przeprosiłam, że tak nagle, lecz zrozumiała mnie i nie miała do mnie żalu.
Wieczorem czekałam z walizką przed mieszkaniem. Byłam strasznie niecierpliwa. Podjechał wkrótce samochód. Szofer wyszedł i pomógł mi schować mój bagaż. Po czym wsiadłam do środka. Zdziwiłam się, gdy na tylnym siedzeniu zobaczyłam Woohyuna. Nie wiedziałam, co on tu robi. Znowu zepsuł mi humor. Nie odezwałam się słowem.
- Kazali mi po ciebie jechać. Chyba, będziemy musieli nadal udawać parę.
- Dlaczego? Przecież to najmniejszego sensu nie ma?
- Będzie miało, jeżeli nie przyłapią cię już z Henrym.
- Równie dobrze, mogę nie być z nikim…
- Nie wiem jeszcze co zadecydowali. Ja tylko tak wywnioskowałem.
- Mam nadzieję, że się mylisz.
Resztę drogi milczeliśmy. Patrzyłam tylko na to co działo się za oknem. Musiałam się wyciszyć. Nie minęło wiele czasu i byliśmy na miejscu. Wyskoczyłam z samochodu i czekałam na walizkę. Gdy już ją dostałam, nie czekając nawet na Woohyuna weszłam do budynku. W portierni zobaczyłam uśmiechniętą kobietę.
- Witaj Seolyun.
- Witam.
- Dziewczyny czekają na ciebie w sali 30.
Nie miałam pojęcia, gdzie jest ta sala. Widocznie dało się to wyczytać ze mnie, bo potem dodała.
- Zaprowadzić cię?
- Ja to zrobię. – Odezwał się rzep, który się do mnie przyczepił.
Złapał mnie pod rękę i prowadził przed siebie. Nie dał mi nawet czasu na zbuntowanie się. Kiedy stanęliśmy pod tą salą zrobiło mi się niedobrze. Znowu poczułam piorunujący ból. Kolejne wspomnienie.
- Seolyun kochana nasza. – Odezwała się moją stronę farbowana na rudy kolor dziewczyna. Nazywała się Miki. – Skąd wiedziałaś, że zgłodniałyśmy?
Wszystkie, czyli 4 dziewczyny zgromadzone w tym pomieszczeniu, wyciągnęły ręce w stronę bułeczek, które trzymałam w ręce.
- Kochamy cię, wiesz? – Dodała nasza maknae Minhee. – Zawsze się o nas troszczysz.
- Skoro mam być waszą liderką, to się staram już od początku.
Wtedy każda z nich podeszła i zaczęły mnie tulić.
- Myślicie, że zawsze będziemy się tak dobrze dogadywać? – Zapytała Miki.
- Sądzę, że tak. Wiele już razem przeszłyśmy, a jeszcze dużo przed nami. Musimy się dogadywać i wspierać wzajemnie, inaczej zginiemy tutaj.
Byłam tak z nimi zżyta? Zapytałam siebie w duchu. Jeżeli rzeczywiście to prawda, to nie mogę się doczekać ich reakcji na mój powrót.
- Coś się stało? – Zapytał Woohyun, o którego istnieniu zapomniałam na moment.
- Nie, nic. – Odparłam mało przekonująco.
- Jak to? Stanęłaś i złapałaś się za głowę jakby cię zabolała.
- Po prostu… Przypomniałam sobie dziewczyny.
- O to świetnie.
- Jakbyś mógł już pójść. Chcę z nimi widzieć się sama.
- Jasne. – Prychnął i poszedł.
Znowu się wściekł? Ale on miał zmienny humor. Jak jakaś kobieta w ciąży. Nacisnęłam klamkę. Za drzwiami zobaczyłam trójkę dziewczyn patrzących z zaciekawieniem. Rzuciły się na mnie jak tylko weszłam i zaczęły tulić.
- Wróciłaś. – Powiedziała z rozpaczą w głosie Minhee.
- Tak.
Najwyższa z nich, której imienia nie pamiętałam zaczęła mi się uważnie przyglądać.
- Nawet blizny nie masz po tym kamieniu? Szczęściara.
- Dzięki. Gorzej z pamięcią, nie obraź się.. Możesz przypomnieć mi imię? Pamiętam Miki i Minhee…
- Gayeon. – Mówiąc uśmiechnęła się serdecznie. – Teraz ja mam być liderką.
- No to cudownie.
- Nie wiem. Głupio mi z tym.
- Spokojnie. Dziwnie byłoby, gdyby osoba, która ledwo cokolwiek pamięta miała dowodzić.
- Lecz przy tobie nie wyrzucili by Eunhye.
- Czemu ją wyrzucili?
- Nie radziła sobie emocjonalnie. Była załamana, że znowu wycofali nasz debiut po twoim zniknięciu. Bała się, że ogólnie to koniec. Straciła motywacje. Ja nie potrafiłam nic z tym zrobić.
- Nie obwiniaj się. – Zaczęła Miki. – My też powinnyśmy jakoś pomóc. Jednak wszyscy byliśmy bezsilni.
Znowu wszystkie się przytuliłyśmy.
- A tak z innej beczki. – Wtrąciła Minhee. – Czyżbyś pogodziła się z Henrym? Bo był tutaj i uspokoił nas opowiadając co u ciebie.
- Naprawdę?
- Tak, tak. Ale nie chciał zdradzić, jak wam się układa.
- Cóż… Wróciliśmy do siebie. Niestety chwilowo jesteśmy pokłóceni tak jakby. Dzisiaj wszystko jeszcze naprawię. Mogłabym wiedzieć, która godzina?
- 18:30.
- Oj to za pół godziny jestem z nim umówiona przy wejściu. Będziemy tu jeszcze tyle?
- Jasne. Poczekamy tu na ciebie, jak do niego pójdziesz. Chyba, że nie zamierzasz na noc wrócić do dormu. To weźmiemy twoja rzeczy i…
- Nie wracałam czasami na noc do dormu? – Przerwałam wypowiedź Miki.
- Dość często. – Rzekła drapiąc się nerwowo w tył głowy.
- Czyli, że ja.. I on…
- Nie mówiłaś nic nam na ten temat. Choć można podejrzewać, że tak…
Czułam się dziwnie. Mogłam mieć za sobą swój pierwszy raz i nic nie pamiętałam?
- Czyli nic nie pamiętasz?
- Mało co pamiętam. Nawet nie wiecie, jak okropnie się z tym czuję.
- Nie przejmuj się. Jesteś silna. Dasz radę rozpocząć wszystko na nowo.
- Postaram się. – Podsumowałam z uśmiechem.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę i musiałam zbierać się do Henryego. Postanowiłam podejść troszkę wcześniej w umówione miejsce, choć dziewczyny uważały, że i tak wcześniej nie skończy treningu. Na miejscu zobaczyłam jakąś ładną dziewczynę. Pomyślałam, że też na kogoś czeka. Ta jednak podeszła do mnie.
- Seolyun. Znowu się widzimy.
- Witaj. Przykro mi, ale nie pamiętam cię.
Widać było, że nie spodobało jej się to.
- Posłuchaj mała. A przypominasz sobie co to za zespół Girls Generation?
- Ah tak. – Wtedy skojarzyłam. To była Teayeon, liderka.
- Czyli coś ci świta.
- Już wiem kim jesteś.
- Dobrze. Tak więc… Musisz zapamiętać sobie jedną rzecz. Lepiej nie myśl, że staniesz się kimś lepszym niż ja i mój zespół. Jesteście tylko małymi ziarnkami grochu przy nas. I jeszcze jedno. Przestań się spotykać z Henrym, bo gorzko tego pożałujesz. To nie partia dla ciebie.
- Niby czemu? Podoba się też tobie?
- Nie moja droga. Po prostu nie znoszę patrzenia na wasze szczęście.
- Przykro mi, lecz mogę cię nie posłuchać.
- Pożałujesz tego. Zobaczysz.
Mówiąc to odeszła szturchając mnie ramieniem. Zostawiła mnie z mętlikiem w głowie. Co jeśli to ona właśnie dawała zdjęcia do gazet? Widać, że mnie za coś nienawidzi. Nie miałam pojęcia co jej zrobiłam. Może gdybym więcej pamiętała mogłabym coś wywnioskować. Niestety moja pamięć nadal mnie zawodziła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz