poniedziałek, 2 maja 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 7


Kolejny rozdział dodaję i życzę miłego czytania. Czekam też na wasze opinie w komentarzach. ;3

Utracone wspomnienia
Rozdział 7

           Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Mogła to być tylko jedna osoba, bo kto inny wszedłby do mieszkania. Głaskał moje ramiona i usiadł obok na kanapie. Ja odwróciłam się do niego i wtuliłam. Potrzebowałam tego. Mimo iż przypomniało mi się tak wiele i naczytałam się tych artykułów, pragnęłam w głębi, by to Henry był obok. Chciałam, żeby wszystko mi wyjaśnił i mogłam z nim być na dobre i na złe.
           Było jednak inaczej. Przytulałam się do Woohyuna, a wspomnienia potwierdzają, że wcale nie było tak idealnie z Henrym.
- Po co to czytałaś? – Zaczął.
- Widzisz. Przypomniałeś mi się. Potem wchodząc do domu zobaczyłam to na podłodze. – Mówiąc te słowa pokazałam urywek z gazety.
- Wypadło z mojej kieszeni.
- Chyba chcę, abyś mi wszystko opowiedział.
- Po kolei?
- Tak. Aż do wypadku.
- To może zrobimy sobie herbatę?
- Może być.
           Wstał i ruszył do kuchni. Od razu trafił do szafki w której były chowane herbaty. Dziwne mi się to wydało.
- Wiesz gdzie wszystko się znajduje?
- Tak. Dużo tu przebywałem. – Uśmiechnął się.
- Rozumiem. Choć nie do końca.
- Lubiliśmy się z Henrym. Dzięki niemu cię poznałem.
- Nie wspominał mi o tobie.
- Nie dziwię mu się. Ja z chęcią nie opowiadałbym tobie o nim, gdybym pierwszy miał okazję pomóc ci w odzyskaniu pamięci.
- Jesteście okrutni.
- On nie do końca. Poprosił mnie o pomoc. Ja owszem. Potrafię być okrutny.
- Mam się ciebie bać?
- Nie bałaś się wcześniej, więc chyba teraz też nie musisz.
- Zobaczymy.
           Wziął do ręki filiżanki z gorącym napojem i ruszyliśmy z powrotem na kanapę.
- Od czego mam zacząć? – Zadał pytanie, a ja nie miałam pewności, czy retoryczne, czy skierowane do mnie. – Chyba wiem. No to już wiesz, że jako trainee poznałaś Henryego. Zakochaliście się w sobie. Spędzaliście mnóstwo czasu razem. Fanki was przyuważyły z czasem. Zaczęła się nienawiść w twoją stronę. Normalnie wyleciałabyś. Ale wytwórnia miała wielkie plany względem ciebie. Prosili, abyście się bardziej ukrywali. Nie mogli w końcu wam całkowicie zakazać być razem. Choć najchętniej by to zrobili. Wy walczyliście o to by mieć spokój. Niestety komuś w innym zespole też nie podobało się wasze zżycie. Zaczęła ta osoba wysyłać zdjęcia do gazet. Burza się dopiero rozpoczęła.
- Straszne.
- Przechodziłaś piekło. Z jednej strony musiałaś ciężko trenować, bo miałaś być liderką zespołu. Z drugiej strony atak fanek Henryego. – Wziął malutki łyk herbaty i kontynuował. – Od jakiegoś czasu też byłem trainee. Nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka. Poznałem Henryego. Zakumplowaliśmy się. Zapoznał mnie z tobą… Zacząłem dużo czasu z wami spędzać. Raz nawet przyłapałem cię na płaczu. Bałaś się saesangów. Przytuliłem cię w celu pocieszenia. Zrozumiałem, że zakochałem się w tobie.
- Naprawdę?
- Tak. Rozumiesz już więcej?
- Robi się powoli jaśniej. Nadal jednak opowiadaj.
- Dobrze… Postanowiłem być przy tobie w trudnych chwilach. Nie chciałem ingerować w wasze relacje, bo mimo wszystko przy nim czułaś się najlepiej.
- To miłe.
           Znowu uniósł kąciki ust.
- Ludzie SM zauważyli, że dużo czasu spędzamy w trójkę. Powiedziano nam, żebyśmy udawali związek. Tak by to wszystko z Henrym ucichło. Zgodziliśmy się. Henry nie miał nic przeciwko. Też uważał, że to rozsądne. Nie wiedział tylko jednego. Co ja czuję. Pokomplikowało się. Mogłem cię przytulać częściej. Trzymaliśmy się za ręce publicznie. Przez to pragnąłem stanąć pomiędzy wami. Nie miałem pojęcia jak zacząć. Powiedziałem Henryemu co czuję. Wściekł się. Prosił wytwórnię, żeby cofnęli to wszystko. Nieźle mu się oberwało za takie zachowanie i nic nie wskórał. Zaczął się robić zazdrosny. Zaczęliście się kłócić.
- Dlaczego mi to robiłeś?
- Cieszyłem się z takiego stanu sytuacji. Miałem nadzieję, że potem będziesz ze mną naprawdę. A ktoś nadal was nie lubił i kontynuował zabawę w paparazzi.
- Kto to był?
- Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie, któraś z Girls’ Generation.
- Rozumiem.
- Fanki przestały wierzyć w nasz związek. Henry nagle zerwał z tobą nie podając powodu.
- I pewnie wtedy zbliżyliśmy się do siebie.
- Nie do końca…
- Słucham?
           Wyglądało jakby się nad czymś zastanawiał.
- Masz rację. Zacząłem cię wspierać mocno. Zauważyłaś, że coś czuję. Zostałaś moją dziewczyną naprawdę. Byłem szczęśliwy. Aż do wtedy. Najpierw raz zaatakowały cię pod wytwórnią. Psychicznie chore idiotki. Musiałem opatrywać twoje siniaki. Czułem się okropnie, że nie było mnie przy tobie wtedy. Potem… Wracałaś raz do dormu. Było już późno. Nie wiem gdzie wtedy byłaś. Z opisu jakiejś Pani dowiedzieliśmy się z Henrym, że oberwałaś kamieniem. Ja zobaczyłem cię dopiero w szpitalu Niestety tylko przez szybę. Twoi rodzice kazali mi znikać… Nigdy mnie nie lubili. Powiedzieli też, żeby Henry się już nie pokazywał. On nie posłuchał. Poprosił o przerwę w wytwórni i przesiadywał tu. Dalej już wiesz jak było.
- Czemu to zrobił skoro zerwał ze mną?
- Nie mam pojęcia.
- Nurtuje mnie to.
- Może prędzej powinnaś się dowiedzieć, czemu zerwał. Powiedz mi… Czy możemy nadal być razem?
- Nie. – Odpowiedziałam stanowczo. Chyba zdziwiło go to. – Po tym jak powiedziałeś mi, że specjalnie chciałeś, żebym kłóciła się z Henrym? Dziękuje. Jesteś okropny. Gorszy niż on.
- Jak możesz?
- Mogę.
- On zaszył się tu i wmówił ci, że jest twoim chłopakiem i nawet nie wspomniał, o mnie, który faktycznie przed wypadkiem nim był.
- Ja nic do ciebie nie czułam.
           Jego oczy się zaszkliły. Musiałam przesadzić. Jednak wiedziałam, że to prawda.
- A do niego.. Nadal czujesz? – Zapytał, a raczej wysyczał przez zęby.
- Tak myślę.
           Uderzył pięścią w stół. Przeraziło mnie to. Odsunęłam się od niego.
- Czemu?  Zawsze myślisz o nim, nie ważne co zrobi. Ja jestem tylko cieniem.
- Serca nie oszukasz. I jeszcze coś…
- Słucham…
- Nie powinieneś zostawać tu dwa tygodnie.
- Dobrze. Idę się spakować z powrotem. Dużo nie zdążyłem wyjąć, więc za chwile mnie nie będzie.
           Nie odpowiedziałam nic. Zobaczyłam tylko jak znika na schodach. Nie chciałam się z nim nawet pożegnać. Byłam zła na niego. Nie wiem czy przegięłam. Wiedziałam, że nie wytrzymam tu z nim dwóch tygodni.
           Co do powrotu do SM. Nie byłam pewna co miałam zrobić. Niby nie chciałam tego zaprzepaścić. Miałam też by okazaję znowu zobaczyć Henryego. Z drugiej strony… Wracanie do świata showbiznesu na pewno nie byłoby łatwe. Musiałam to przemyśleć.
***

           Minął tydzień. Nadal chodziłam do pracy w sklepie. Nie podjęłam też żadnej decyzji. Walczyłam z myślami. Na dodatek codziennie podchodziłam do telefonu, znajdowałam numer Henryego i wycofywałam się pośpiesznie do ekranu głównego i odrzucałam go na kanapę. Chciałam z nim porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko raz na zawsze. Jednak bałam się, że usłyszę coś, co nie do końca mnie zadowoli.
           Tym razem po pracy musiałam pójść na zakupy. Sklep był w przeciwną stronę niż dom. Jakiś człowiek opierał się o ścianę budynku w którym mieściła się moja praca. Nie zdziwiłoby mnie to. Lecz gdy ruszyłam w przeciwną stronę niż zwykle, on także zaczął iść za mną. Jakiś prześladowca, czy coś? Zaczęłam się bać.
- Donghae! Dlaczego nie poczekałeś?! – Usłyszałam krzyki za sobą. Nie mogłam się odwrócić. – O patrz! To ona!
- Cicho Eunhyuk. Wszystko zepsujesz. Wystraszy się nas.
           Wiedziałam już, że na pewno idą za mną. Przyśpieszyłam kroku. Po czasie zaczęłam logiczniej myśleć. Eynhyuk… Donghae… Przecież to członkowie Super Junior. Zatrzymałam się. Poczekałam, aż pojawią się koło mnie. Stanęli po moich obu stronach. Teraz skojarzyłam te twarze.
- Gdzie to się wybierasz? – Zapytał Donghae. – Przecież nie w tą stronę mieszkanie.
- Nie. Ale sklep tak.
- A idziesz na zakupy?
- Czasem trzeba.
- Przyłączymy się.
           Oboje zawiesili ręce na moich ramionach. Czy to było normalne? Wyglądaliśmy z lekka jak trójka idiotów. Szliśmy w milczeniu.
- Seolyun. Powiedz co słychać?
- Nic. Praca, dom, praca, dom.
- Mówisz jak stara baba. – Odezwał się Eunhyuk.
- Dzięki. – Rzekłam sarkastycznie.
- A co z wytwórnią? – Spytał Donghae. – Wiesz, że możesz wrócić?
- Tak wiem. Mimo to, boję się.
- Nie ma czego. Masz tam wielu przyjaciół. Takich jak my. – Dodał Eunhyuk.
- Dużo osób mnie lubiło?
- Owszem.
- Ja na dodatek uważam, że Henry chce cię bardzo zobaczyć. – Wystrzelił nagle Donghae.
- A! Pewnie on was przysłał.
- Nie. Postanowiłem z tobą porozmawiać.
- Skąd wiedziałeś, gdzie pracuję?
- Woohyuna spytałem.
- Zrobię zakupy, a resztę powiecie mi w domu.
- Ja tu tylko jestem do towarzystwa. – Uniósł ręce dowcipniś. – On chciał z tobą gadać.
- Dobrze. – Uśmiechnęłam się. Przypomniałam sobie, że to oni byli w tym dziwnym wspomnieniu, co wygłupiali się ze mną na sali.
           Szybciutko zrobiłam zakupy, żeby nie musieli długo czekać. Niestety kolejka była ogromna. Stojąc tak w niej poczułam, jak ktoś mnie klepie po ramieniu. Odwróciłam się. Za mną stał chłopak, którego widziałam pierwszy raz na oczy, lub nie pamiętałam go.
- Seolyun? - Spytał
- Tak.
- Niesamowite. Byłem twoim fanem.
- O naprawdę?
- Oczywiście. Martwiłem się, jak zostałaś zaatakowana przez fanki. Na dodatek czekałem bardzo na twój debiut i się nie doczekałem.
- Przykro mi.
- Co się z tobą stało? SM milczy, ślad po tobie zaginął.
- Straciłam pamięć. – Spuściłam wzrok.
- To okropne. Czyli już nie wrócisz?
- Możliwe, że tak. Dostałam szansę. Nie będę już liderką. Jednak nadal mogę być w tym zespole. Musiałabym w ciągu tego tygodnia wrócić do wytwórni. Jeszcze się zastanawiam.
- A to oznacza naukę wszystkiego na nowo?
- Większości tak. – Zobaczyłam, że byłam przy kasjerce. – Przepraszam. Moja kolej.
- Jasne. Dziękuję za rozmowę. Jak zadebiutujesz, to przyjdę po autograf.
- No ja myślę. – Odpowiedziałam z uśmiechem.
           Następnie zapłaciłam za towar i poszłam do wyjścia.
- Co tak długo? – Marudził Eunhyuk.
- Kolejka była.
- Nie ważne. Chodźmy. – Zarządził Donghae.

***
           Nalałam im wody do szklanek, bo nic więcej nie chcieli. Usiedliśmy w salonie i czekałam, aż zaczną mówić z czym przyszli.
- Widzisz, mam do ciebie pytanie. – Zaczął Donghae. – Czy wracasz do SM?
- Nie wiem… Zastanawiam się cały czas.
- Wiesz, że już dużo czasu nie zostało?
- Tak. Jednak nie chcę podjąć pochopnej decyzji.
- Rozumiem. Przejdźmy do drugiej sprawy. Pokłóciliście się Henrym. Prawda?
- Tak.
- Powiedział mi o co poszło. Uważam, że jest to niesprawiedliwe, iż go nie wysłuchałaś.
- Niby czemu?
- Bo nie wiesz czegoś, co może zmieniłoby twoje zdanie. A mianowicie. Powód zerwania.
- Słucham więc…
- Donghae.. On nie kazał ci tego mówić.
- Nie obchodzi mnie to. Widzisz… Byłaś strasznie nienawidzona przez jego fanki. Na dodatek pojawił się Woohyun, który wyznał, że cię kocha i był w ustawionym związku z tobą. Stwierdził, że lepiej będzie jak powierzy cię jemu. Kochał cię. Niestety bał się, że fanki i tak się dowiedzą, nawet jeśli będzie się ukrywać. Nie chciał, byś dłużej cierpiała z jego powodu. Wiedział też, że jeżeli poda ci prawdziwy powód nie zgodzisz się z nim, dlatego nie podał żadnego.
- Naprawdę? – W moich oczach pojawiły się łzy.
- Ja nigdy nie kłamię w takich sprawach. Nie podoba mi się to jaki jest teraz załamany. Odkąd zerwał cały czas udawał uśmiech na twarzy. Potem obwiniał się za twój wypadek. Twierdził, że to przez to, iż już cię nie chronił. Dlatego postanowił cię odzyskać. Bał się, bo nie wiedział od czego ma zacząć. Starał się ci pomóc. A na końcu i tak wszystko się posypało.
- Nie wiedziałam..
- Mimo to, powinnaś była go wysłuchać. Myślę, że musisz wszystko przemyśleć. Mam nadzieję, że zobaczymy cię w tym tygodniu w wytwórni. I jeszcze jedno. Uważaj na Woohyuna, bo się troszkę wściekł na ciebie.
- Rozumiem. Dziękuję za wszystko.
- Ale wy przynudziliście. Chodźmy już. Muszę zrobić coś szalonego, bo umrę. – Podsumował Eunhyuk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz