piątek, 20 maja 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 12



Uwaga! Praktycznie to opowiadanie chyli się ku końcowi. Lecz jeszcze kilka rozdziałów mam w zanadrzu. ;3 Nie zdradzę ile ich będzie, żebyście spokojnie to czytali. ^^ Powiem tylko, że po tym ruszam z ff z zespołem Infinite. Niedługo pojawi się zapewne opis i postacie. ^^ Jestem ciekawa ile osób będzie chciało to czytać. ;D Jak na razie największą popularność miało moje opowiadanie o EXO, co mnie cieszy i martwi zarazem. ^^” Mniejsza o to. Zapraszam do czytania i komentowania. ;D


Utracone wspomnienia:
Rozdział 12

Czekałam niecierpliwie, aż menadżer przejdzie do rzeczy. Znowu ktoś nas widział? Albo zakażą mi się z nim widywać? Co jeszcze gorszego mogą wymyślić?
- Czy wy nadal jesteście razem? – Wystrzelił z pytaniem.
- Trudno mi na to odpowiedzieć.
- No dobrze. To nie odpowiadaj. Powiem ci co jeśli tak, a co jeśli nie i zdecydujesz potem, czy możesz mi powiedzieć. – Uśmiechnął się. Jakoś byłam w stanie zaufać, że to szczery uśmiech. – Jeżeli nadal jesteście razem, chciałbym o tym wiedzieć. Na razie nie może być o tym głośno. Więc choć będzie to trudne, mam do was prośbę. Nie pokazujcie się razem w miejscach publicznych, jak i tam, gdzie są osoby z innych zespołów, albo najlepiej nie spotykajcie się obecnie. Ktoś was nie lubi w SM i nie mamy pojęcia kto. Chyba, że wy macie jakieś domysły.
           Wytrzeszczyłam oczy. Wiem kto to był. Nie chciałam mimo wszystko na nią kablować, dlatego milczałam.
- Widocznie nie wiesz. Ktokolwiek to jest, powinien ponieść konsekwencje, bo bardzo chce wam zaszkodzić, a co za tym idzie wytwórni. Prosiłbym nie ukrywać, jak dowiecie się kto to robi.
- Dobrze. – Wyszeptałam.
- Po twoim debiucie postaramy nagłośnić oficjalnie wasz związek. Jak będziesz miała swoich fanów będzie całkowicie inaczej. Będziesz także pod ochroną i nie powtórzy się wcześniejsze wydarzenie.
- Dziękuję. – Dodałam już radośniej.
- Pamiętaj. Nie możesz nic przede mną ukrywać. Daj znać, jak coś się dzieje.
- Zapamiętam.
- To teraz wracaj do dziewczyn. Później pewnie będzie cię szukał Kyungsoo w sprawie duetu.
- Rozumiem. Dziękuję za wszystko i zmykam. Do widzenia.
- Do widzenia.
           Kiedy  byłam za drzwiami odetchnęłam z ulgą. To, że menadżer jest bardzo miły nie wystarczyło, żeby sytuacja nie była stresująca. Bałam się najgorszego. Mimo wszystko spotkało mnie wreszcie tu coś miłego. Pozostało mi jeszcze porozmawiać z Henrym, tak jak radził mi Woohyun. Co jak co, ale naprawdę uważam, że miał rację. Nie wiedziałam tylko, gdzie mam szukać. Chodziłam korytarzami, zamiast podążyć do naszej sali treningowej.  
           Po dłuższym czasie błądzenia byłam zrezygnowana. Zaglądałam wszędzie i spotykałam różne gwiazdy. Lecz tej osoby na której najbardziej mi zależało nie potrafiłam znaleźć. Smuciło mnie to okropnie. Postanowiłam iść tam, gdzie powinnam się była udać od początku. Dziewczyny zapewne martwiły się.
           Gdy skręcałam gwałtownie w jeden z korytarzy, zderzyłam się z biegnącą osobą. Oboje odbiliśmy się od siebie i upadliśmy na podłogę. Mój tyłek strasznie zabolał. To nie było nic przyjemnego. Byłam wściekła, bo kto normalny tu pędzi? Lecz gdy spojrzałam na tą osobę odjęło mi mowę. To był Kyungsoo. No to piękne pierwsze wrażenie na nim zrobiłam. Zapewne poprosi bym to nie ja z nim śpiewała. On także na mnie spojrzał. Patrzył się uważnie swoimi wyłupiastymi oczami. Nagle zrobił je jeszcze większe w wyniku zdziwienia.
- To ty? – Zapytał.
- Zależy kogo masz na myśli. – Odpowiedziałam niepewnie.
- Będziemy razem śpiewać. – Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wstał błyskawicznie i wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Do Kyungsoo. – Złapałam go za nią, żeby się podnieść.
- To wiem. Ja jestem Park Seolyun.
- Ja też wiem, jak się nazywasz.
- Jak to?
- Jak powiedzieli o naszym duecie, dowiedziałem się wszystkiego co się dało o tobie. Nawet podsłuchiwałem, jak śpiewasz. – Mówiąc to opuścił głowę. Czy on się zawstydził?
- Oj to… - Nie wiedziałam jakim słowem określić jego zachowanie. – Miłe.
- Naprawdę tak uważasz? Myślałem, że uznasz mnie za szaleńca.
- Po prostu chciałeś wiedzieć, z kim będziesz pracować. Ja o tobie wiem wiele. Może nie tak wiele jak wiedziałam kiedyś, ale mimo to w tym nic dziwnego, bo jesteś idolem.
- To co mówią w gazetach i telewizji to jedno. A ja mogę być całkiem inną osobą i zapewne nie domyślasz się jaką.
- Tak sądzisz?
- Jestem nieśmiały. Ciężko mnie poznać widząc mnie tylko przez pryzmat kamer.
- W takim razie poznam cię z chęcią osobiście. – Wydawał się bardzo ciekawy, a ja lubiłam zawierać nowe przyjaźnie.
- Przepraszam, że teraz wykażę się ciekawością. Lecz chciałabym się upewnić w dwóch sprawach. Mogę cię o coś zapytać?
- Śmiało.
- To prawda, że straciłaś pamięć?
- Niestety tak.
- Musiało być ci ciężko zaczynać wszystko od nowa tutaj.
- Po trochu sobie coś przypominam, jednak masz rację, jest ciężko. Jestem w tyle, bo dziewczyny wszystko potrafią, a ja muszę uzupełnić  braki.
- Jak będziesz potrzebować pomocy, to śmiało do mnie możesz zawsze podejść.
- Będę pamiętać. – To było miłe z jego strony. – A o co jeszcze chciałeś zapytać?
- Na to nie musisz odpowiadać. Jesteś nadal z Henrym?
           Pytanie na które nie da się odpowiedzieć tak lub nie. A bardziej rozbudowana opowieść może namieszać w głowie. Nie wiedziałam co mam mówić w takim wypadku. Długo myślałam. Już miałam zacząć mówić, ale ktoś mnie ubiegł.
- Nie są razem. – Damski głos, którego nie chciałam słyszeć, Taeyeon.
- O witaj. – Zdziwił się Kyungsoo. – Przykro mi. I widzę, że chyba chcecie porozmawiać to zmykam.
           Minął nas pospiesznie, przez co nie zdążyłam mu nic wyjaśnić. Wyglądało, jakby się czegoś przestraszył, albo kogoś. Czyżby bał się Taeyeon? Nic dziwnego. Mnie też przerażała. Spojrzałam na nią wściekła. Czego tym razem ode mnie chciała?
- Posłuchaj. Jak tylko wrócisz do Henryego i tak znowu sprawię, że się rozstaniecie, więc się nawet nie trudź.
- Daj mi wreszcie spokój. Ja ci nic nie zrobiłam.
- Może. Ale jesteś dla mnie zagrożeniem. Odejdź z wytwórni to dam ci spokój.
- Ani mi się śni. Teraz, gdy zaszłam tak daleko, nie poddam się łatwo. – Sama się dziwiłam swoim słowom.
- Zobaczymy. – Mówiąc to poszła sobie ode mnie.
           Czy ona naprawdę myślała, że mnie zastraszy? Nie mogłam jej słuchać. Muszę dać z siebie wszystko i pokazać jej jak bardzo się myli. A co do Henryego… Nadal chciałam z nim porozmawiać i powiedzieć co myślę. Lecz marnowałam czas. Pewnie i tak trener mnie zaraz wręcz udusi za to spóźnienie.
           Okazało się, że trener sam nie przyszedł, bo miał jakiś ważny wyjazd i dziewczyny tańczyły same. I tak było mi głupio, że przyszłam dużo później. One natomiast myślały, że tyle czasu spędziłam u menadżera. Ja jednak nie zamierzałam ich okłamywać i powiedziałam, jak było naprawdę. Ucieszyły się na mój duet z Kyungsoo.
           Kochałam je za to, że nie zazdrościły mi sukcesu. Gayeon oddała mi nawet rolę liderki, choć uważam, że na nią nie zasłużyłam. Były dla mnie jak siostry i najlepsze przyjaciółki. Lepiej trafić nie mogłam.
***

           Po treningu byłam już wykończona. Zapadł wieczór więc chciałyśmy tylko wrócić do domu, wziąć odświerzający prysznic i iść spać do wygodnych łóżeczek. Tak bardzo się zdziwiłam, kiedy za drzwiami sali ujrzałam Henryego. Nie przyszedł do mnie. Stał i rozmawiał z Amber. Musiałam skorzystać z okazji mimo zmęczenia. Nie wiedziałam kiedy będę mogła z nim jeszcze porozmawiać.
           Podbiegłam do niego i przyjaciółki. Kiedy pojawiłam się obok nich, nawet nie zauważył mnie i nadal nie przerywał z nią rozmowy. Ona go szturchnęła. Spojrzał na mnie. Pewnie zastanawiał się, czemu tak niespodziewanie podeszłam.
- Coś się stało? – Zapytał lekko wystraszony.
- Musiało się stać?  Ja chciałabym porozmawiać.
- To ja lecę. – Powiedziała szybko Amber i przybiła mu piątkę na pożegnanie, po czym pobiegła gdzieś.
- O czym chcesz rozmawiać? – Rzekł prostując się, jakby szykując się na cios.
- O nas.
- Czyli?
- Nie chcę tego dystansu.
- Tłumaczyłem ci.
- Zrozum. Kocham cię. Zerwałeś ze mną i tego żałowałeś. Pamiętasz?
- Teraz jest inaczej. Wiesz dlaczego to robię.
- Nie jest inaczej. Znowu cię nie będzie przy mnie. Znowu zostanę sama z problemami. Wiem, że mam dziewczyny i one mnie wspierają,  lecz skoro mnie kochasz, a ja ciebie to jesteś mi potrzebny.
- Seol… Proszę. – Mówił powoli łamiącym się głosem.
- O co? O rozstanie?  Zbyt wiele wymagasz. Mamy prawo być razem. Dla ciebie tutaj wróciłam. Nie chciałam cię już tracić.. A ty znowu to robisz. Znowu nas rozdzielasz. Jak mam się cieszyć moimi sukcesami, kiedy nie ma obok mnie najważniejszej osoby?
- Po debiucie wrócimy do siebie. Wtedy będziesz miała wiele sukcesów do świętowania.
- Teraz też mam kilka. Dostałam propozycje duetu z Kyungsoo.
- Jak to? – W jego oczach było widać nie tylko zaskoczenie. Widoczny był także strach.
- Zaproponowano mi to dzisiaj.
- Słuchaj. Nie możesz z nim zaśpiewać.
- Czemu?
- Obiecaliśmy sobie, że twój pierwszy duet będzie ze mną. Mieliśmy doprosić oto SM. Ostatnio o tym wspominali i odmówili dodając, że ewentualnie po twoim debiucie. Myślałem, że wtedy będę pierwszym chłopakiem, z którym zaśpiewasz. – Mówiąc to opuścił głowę.
- Na to chyba za późno. Nie mogę odmówić. Już i tak narobiłam wielu problemów wytwórni.
- Jesteś zmęczona. – Zmienił nagle temat.
- Troszkę.
- Jedź do dormu.
- Tak nagle mnie wyganiasz?
- Proszę… Jedź. Wrócimy do siebie po debiucie, jak mówiłem. Nie chcemy, by znowu zdarzyło się nieszczęście.
- Tchórz. – To jedyne słowo, które nasunęło mi się na myśl, kiedy usłyszałam co mówi.
           Ze łzami w oczach wybiegłam z wytwórni. Biegłam przed siebie. Powinnam była pojechać z dziewczynami samochodem. Nie miałam ochoty mówić im dlaczego płaczę. Musiałam przemyśleć co się teraz wydarzyło. Czy jakikolwiek jest sens moich uczuć do Henryego, skoro jest nam tak ciężko przez nie? Zaczynałam powoli myśleć, że chyba nie.

***

           Piątek był dla nas wspaniałym dniem. Normalnie pewnie tak by  nie było, gdyby nie to, że ten weekend dali nam wolny. Cieszyłam się niezmiernie i postanowiłam zrobić dziewczynom przepyszny deser. Po naszym piątkowym wysiłku wszystkie udałyśmy się do dormu. Zaraz po tym, jak każda zajęła się sobą, ja wymknęłam się po cichutku. Poszłam do większego sklepu oddalonego dość spory kawałek od nas, by znaleźć tam wszelkie składniki potrzebne mi. Kiedy byłam blisko, zaczynałam się obawiać najgorszego. Na niebie pojawiały się ciemne chmury niesione przez wiatr. To mogło oznaczać, że zaraz zacznie się burza, albo po prostu popłyną dalej. Zdecydowanie wolałam tą druga opcję. Panicznie bałam się burzy. Szczególnie gdy byłam sama, tak jak teraz. Miałam nadzieję, że jak wyjdę z zakupów wszystko już będzie w porządku.
           Tak bardzo się myliłam. Trochę zajęło mi wybieranie ładnych owoców i decydowanie się które składniki lepiej się opłaca zakupić. Kiedy wyszłam na zewnątrz było strasznie ciemno. Tak jakby momentalnie zapadła noc. Nienawidziłam siebie za to, że nie sprawdziłam prognozy na ten wieczór. Zaczęłam trząść się ze strachu, bo usłyszałam grzmot. Chmury tak jakby się nagle rozerwały i poleciał z nieba strasznie obfity deszcz. Z każdym moim krokiem mokłam bardziej i nasilały się błyski, oraz hałas jaki wydawało to zjawisko pogodowe. Chciałam stanąć i płakać. Bałam się iść. Nagły huk, wydający się być blisko mnie sprawił, że wystrzeliłam jak z procy prosto do klatki jakiejś kamienicy.
           Tutaj było jeszcze ciemniej. Lecz drzwi tłumiły odgłosy z zewnątrz w małym stopniu i tu nie mogły mnie dosięgnąć błyskawice. Oddychając bardzo szybko osunęłam się na ziemię, skurczyłam swoje nogi, tuląc je i zaczęłam mój głośny szloch. Płakałam z wielu powodów. Tylko jednym z nich była pogoda i mój strach. Innym było wszystko to co ostatnio mi się przytrafiło. Teraz gdy nikt nie patrzył, postanowiłam pożalić się nad sobą.

           Wtem usłyszałam dzwoniący mój telefon. Na ekranie wyświetliła mi się uśmiechnięta twarz Henryego. Dlaczego dzwonił w takiej chwili?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz