poniedziałek, 9 maja 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 9

No i mamy kolejny rozdział. Proszę o jakieś mobilizujące komentarze, bo to opowiadanie ostatnio bardzo ciężko mi się pisze. ;-; Ewentualnie uwagi co mogę w nim poprawić. Mam nadzieję, że nie jest beznadziejny ten rozdział.


Utracone wspomnienia:
Rozdział 9


           Zastanawiałam się co powinnam zrobić. Powiedzieć o tym komuś co teraz się wydarzyło? Wycofać się i robić wszystko, by jej nie podpaść? Na to było jednak już za późno. Stał przede mną Henry, a ja byłam zalana łzami. Nie dało się nic ukryć i nie potrafiłabym teraz milczeć.
- Seolyun… Co się stało?
- Taeyeon… Ona mi groziła.
- Jak to?
- To ona robiła nam zdjęcia. – Wyszeptałam, żeby przypadkiem nikt nie usłyszał.
- Zrobię coś z tym. Obiecuję.
- Co takiego?
- Zobaczysz. A teraz przejdźmy do powodu naszego spotkania i nie płacz. – Mówiąc to starł z mojego policzka łzy i dał całusa w czoło.
           Poczułam się tak dobrze. Od razu moje serce się uspokoiło i przestałam się denerwować. Działał na mnie, jak lek na wszystko.
- Wiem już dlaczego wtedy zerwałeś.
- Skąd? – Zaskoczył się. – Przecież mówiłem o tym tylko Donghae.
- No właśnie…
- Widziałaś się z nim?
- Nie wiesz, że on i Eunhyuk przyjechali do mnie?
- To po to pytał gdzie pracujesz i tym podobne rzeczy. Cwaniak z niego. Ale rozumiem, że skoro już wiesz, to mi wybaczasz?
- Tak. Przepraszam też, że cię nie wysłuchałam.
- Miałaś mętlik w głowie. Ja też powinienem ci najpierw wszystko wyjaśnić.
- Spokojnie. Nie obwiniajmy się już nawzajem. Ważne, że doszliśmy do porozumienia.
- Racja. Chcesz nadal ze mną być?
- Pragnę tego.
           Wtedy on zbliżył wargi, do moich. Złożył mi soczysty pocałunek. Nie byłam mu dłużna. Staliśmy może w nieodpowiednim miejscu na takie okazywanie uczuć, jednak nie potrafiliśmy się powstrzymać. Pragnęłam go całować całą noc i dzień. Moje palce wplątywały się w jego włosy, on masował moje plecy intensywnie. Na chwilę się oderwaliśmy od siebie. Dotknęliśmy się czołami, wtuleni.
- A co jak ktoś nas zobaczy?
- Stoimy w martwym punkcie, gdzie nie ma zasięgu kamer, a o tej porze mało kto tu jeszcze jest.
- Dziewczyny czekają na mnie.
- Mogą jeszcze chwileczkę poczekać?
- Sama nie wiem. Dawno ich nie widziałam.
- Pamiętasz je?
- Troszkę mi się przypomniało.
           Usłyszeliśmy jakieś oklaski za moimi plecami. Szybko się odwróciłam. Oczywiście, któż inny może przerywać taką chwilę, jak nie Woohyun?
- Czego znowu chcesz? – Zapytałam. Henry dziwnie na mnie spojrzał. Nie rozumiał chyba co się dzieje.
- Nic nie chce. Myślałem, że już pojadę do dormu. Ale zobaczyłem was tutaj. Nie mogłem się powstrzymać, żeby podejść i pogratulować wam… Czego? Ponownego zejścia się?
- Czemu tak dziwnie się zachowujesz? – Zdziwił się Henry.
- Dobrze wiesz czemu. Jak ciebie nie było, to mi przychodziła wypłakać się w rękaw. A teraz znowu wraca do ciebie jak gdyby nigdy nic. Nie wierzę, że powód zerwania może być dobry.
- Daj mi to samej ocenić.
- Ty nic nie pamiętasz. Próbuję ci uświadomić ile wycierpiałaś.
- Rozumiem, że nasza przyjaźń jest zakończona? – Wtrącił nagle Henry.
- Od momentu, jak z nią zerwałeś nie ma między nami przyjaźni.
- Jutro porozmawiam z menadżerem. Żeby nie przyszło im znowu do głowy ustawiać cię z nią w związku. Nie zbliżaj się do Seolyun. Widać, że nie przepada już za tobą. A ja nie chcę, żeby moja księżniczka się denerwowała niepotrzebnie. I tak ma za dużo problemów.
- Nie możesz mi nic zabronić. Widzisz jaki on jest? Uważa się za jakiegoś króla.
- Ja twierdzę, że słusznie robi.
- Zapamiętacie jeszcze mnie. – Mówiąc to minął nas twardym krokiem.
- Co mu się stało?
- Zachowuje się tak odkąd go wyrzuciłam.
- Wydaje się teraz niebezpieczny. Uważaj na niego.
           Pokiwałam twierdząco głową.
- Zajął nam tyle czasu. Teraz musisz już pewnie iść.
- Wypadałoby.
           Pocałował mnie tym razem delikatnie w usta.
- Tak więc, śpij dobrze kochanie.
- Ty także. – Uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam.
           Wracając do dziewczyn nie przejmowałam się już niczym. Nie zamierzałam marnować swojego zdrowia na takich ludzi jak Taeyeon i Woohyun. Postanowiłam cieszyć się szczęściem z Henrym i moim zespołem.


***


           Rano zadzwonił mój budzik w telefonie. Próbowałam wymacać go na ślepo, jednak jedynie go zrzuciłam tym sposobem. Próbując go podnieść z podłogi wyturlałam się z łóżka na ziemię.
- Seolyun. Nic ci nie jest. – Wystraszyła się Miki z którą miałam pokój.
- W porządku. – Odparłam leżąc na podłodze.
- Uff. Ulżyło mi. Nie chcę, żebyś znowu straciła pamięć.
- Spokojnie. – Zaśmiałam się. – Od takiego upadku chyba mi to nie grozi.
- Dzisiaj tak w ogóle mamy wolne. Mamy się nacieszyć twoim powrotem, a od jutra ostry trening się zacznie.
- Tragedia. Boję się troszkę.
- Nie ma czego. Dasz z siebie wszystko.
           Nagle usłyszałyśmy trąbienie w tak jakby zabawkowe instrumenty.
- Co to za hałas? – Zapytałam.
- Nie mam pojęcia.
           Drzwi pokoju gwałtownie się otwarły. To byli Donghae, Eunhyuk i Amber. Mieli różowe trąbki ze sobą. Odruchowo przykryłyśmy się kołdrami.
- Witajcie dziewczyny. Wasi wspaniali seniorzy przyszli zrobić imprezę powitalną na cześć powrotu naszej kochanej Seolyun, oraz waszego nadchodzącego pełną parą debiutu. Tak więc ruchy z tych łóżek. – Wygłosił przemówienie Eunhyuk i zamknął ponownie drzwi.
           Słyszałyśmy jeszcze potem, jak otwiera kolejne z innego pokoju i krzyczy podobną zapowiedź. Szybko więc wyskoczyłyśmy z łóżka i zaczęłyśmy się przebierać.
- Kto ich wpuścił. – Zdziwiła się Miki.
- Też mnie to zastanawia.
           Byłyśmy już gotowe i wtedy Eunhyuk krzyknął.
- Kolejno wymarsz z pokoi natychmiast!
           Wybiegłyśmy więc przed nasz pokój i stanęłyśmy w rządku, który tworzyły już Gayeon,  Amber i Minhee.
- Co tak długo?! – Jego słowa były zwrócone w moją stronę. Czy on musiał nadal krzyczeć?
- Bo.. Ja…
- Nie umiesz nawet się wysłowić. Jaka z ciebie będzie liderka? Co?
- Jak to liderka? Nie ja nią już jestem.
- Widzisz. – Zaczęła Minhee -Gayeon wczoraj poprosiła w wytwórni, żeby to jednak ciebie wybrali na liderkę. Ona uważa, że lepiej sobie poradzisz w tej roli.
- Kiedy ja nic nie pamiętam.
- Ale to ty zawsze miałaś największą mobilizacje w oczach i opiekowałaś się nami. Trenowałaś dużo dłużej niż my i miałaś kilka występów jako wsparcie innych zespołów. Masz więc nawet doświadczenie na scenie. – Tłumaczyła Gayeon.
- Tylko, że teraz nie jestem tą samą osobą. Nie pamiętam tych występów. Myślę, że przeceniłaś mnie.
- Ja uważam inaczej.
- Co to za pogaduchy?! – Tym razem to Donghae się wydarł.
- Nie możemy rozmawiać?
- No nie. Impreza nasz czeka. Później sobie wszystko wyjaśnicie. Za chwilkę zjawią się tu ważne osobistości.
- Czyli?
- Sehun, Luhan, Suho, Chanyeol, Baekhyun, Kyuhyun, Zhoumi, Luna, Krystal, Joy, Wendy, Tiffany, Yoona i Jessica. A i oczywiście Henry! – Wymienił Donghae próbując zliczyć te osoby na palcach.
- Przecież nie pomieszczą się tu wszyscy.
- Nie takie warunki bywały na imprezy. – Szybko rzucił Eunhyuk. - Teraz słuchajcie. W kuchni macie przygotować z tego co przynieśliśmy przekąski dla gości. Ugościć trzeba ich jak przystało na dziewczyny. My z Amber zajmiemy się dekoracją waszego salonu i przygotowaniu sprzętu.
- Tak jest! – Odpowiedziałyśmy wszystkie równo.
- Rozejść się!
           Udałyśmy się więc posłusznie do kuchni.
***
Około godziny 16 rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam z nadzieją, że może to Henry pierwszy przyszedł. Zdziwiłam się bardzo widząc Woohyuna.
- Z tego co wiem nikt cię nie zapraszał. – Chciałam od razu zamknąć drzwi, ale je zatrzymał.
- Nie tylko ty się przyjaźnisz z idolami. Yoona kazała mi wpaść. Choć jak bardzo chcesz, to możesz jej powiedzieć, że mnie wyrzuciłaś.
- Skoro tak to wejdź. – Odparłam zrezygnowana.
           Przez chwilę stałam jeszcze w przedpokoju. Podeszła do mnie Miki.
- Coś nie tak?
- Woohyun przyszedł. Nie chciałam go za bardzo widzieć.
- Rozumiem. Pokłóciłaś się z nim?
- Tak.
           Dzwonek zadźwięczał ponownie. Tym razem wszedł Suho z resztą ekipy z EXO. Witali mnie serdecznie. Nie do końca pamiętałam, który jest którym, lecz starałam się to ukryć. Przywitali się wszyscy ze mną z uśmiechem.
           Później zeszła się reszta. Henryego nadal nie było. Ja nie wiedziałam kogo znałam osobiście przed wypadkiem,  więc stałam pod ścianą. Podeszła do mnie Amber.
- Co jest?
- Nie wiem, gdzie on się podziewa.
- Mówił, że ma ważną sprawę do załatwienia, więc pewnie się spóźni.
- Rozumiem.
- Gdzie twoja energia. Dziewczyno. Tyle się tu dzieje, a ty tylko stoisz i patrzysz w jeden punkt.
- Czuję się troszkę zagubiona.
- Chodź. – Mówiąc to chwyciła mnie za rękę i podeszliśmy do grupki stojącej w kółeczku. – Chanyeol. Co robicie?
- Nic. – Odpowiedział chórek równocześnie i stanęli na baczność. Widać było, że coś ukrywają.
- Sehun. Mów już co kombinujecie.
- Nie mogę. Zabiją mnie jak coś powiem.
- Ale my się nudzimy i z chęcią dołączymy do waszej zabawy. Powiedzcie tylko o co chodzi. Widziałam, jak się śmialiście na okrągło.
- Nie możecie z nami w to grać. – Odezwał się, ten którego imienia jeszcze Amber nie wymówiła, więc nie wiedziałam jak się zwie.
- Niby czemu?
- To gra dla mężczyzn. Możemy porobić coś innego. – Podsumował Chanyeol. – O kalambury. Co na to powiecie?
- Dla mnie wspaniale. – Spojrzała potem na mnie. – A ty?
- Może być.
- Co jej jest? – Zapytał Sehun. – Wygląda jakoś na nieobecną.
- Dlatego musimy ją rozkręcić.
- Rozumiem. – Rzekł Chan i momentalnie pojawił się na kanapie. – Halo wszyscy. Dzielimy się na grupy i gramy w kalambury! – Po tych słowach zeskoczył i zwrócił się znowu do nas. – Jesteśmy jedną grupą? Mam na myśli mnie, Sehuna, Baekhyuna i ciebie i Amber.
- Dobrze – Odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Musimy obmyśleć strategię. – Wyrwał się Baekhyun.
- Strategię do kalambur? – Zapytałam zdziwiona.
- No tak. Co jak nie będziemy wiedzieli jak coś pokazać?  Albo nie będzie osoba zgadująca nic rozumieć?
- On tak mówi, bo nie potrafi pokazywać i zgadywać. – Wtrącił Sehun na co wybuchliśmy śmiechem.
           Rozgrywka przebiegała zabawnie. Rzeczywiście najgorzej było zgadnąć podpowiedzi Baekhyuna, które nie pomagały za wiele. Jednak udawało mu się nawet zgadywanie. Natomiast kiedy Chanyeol coś pokazywał, wszyscy śmiali się głośno, bo był strasznie zabawny. Martwiło mnie tylko jedno, że nadal nie było Henryego.
           Długo już nie czekała, bowiem jakieś 15 minut po zakończonych sukcesem kalamburach w wejściu do salonu ukazał się mój Henry. Nie miał szczęśliwej miny. Coś musiało się wydarzyć. Podeszłam do niego pospiesznie.
- Co jest? – Zapytałam.
- Co on tu robi? – Mówiąc to wskazał na Woohyuna.
- Podobno Yoona go zaprosiła. Ale nie z tego powodu masz taką minę prawda?
- Racja. Wyjdziemy na zewnątrz?
- Jasne.
           Narzuciłam sweterek, bo robiło się chłodno. Wyszliśmy przed mieszkanie.
- Teraz zamieniam się w słuch.
- Widzisz, byłem w wytwórni porozmawiać o nas tak jakby. Powiedzieli, że Woohyun już nie musi udawać z tobą pary, bo to sensu nie miało i słusznie. Prosili też, żebyśmy się nie spotykali do twojego debiutu. Chcą was wypuścić bez żadnych już komplikacji. Wiele stracili już raz się wycofując.
- Możemy się spotykać w ukryciu przecież.
- Nie. Wolę być całkowicie ostrożny. Nie róbmy kłopotów sobie i wytwórni. To rozsądne rozwiązanie. Wiemy, że to przetrwamy. Wiele ostatnio przeszliśmy.
- Ja nawet nie zdążyłam się nacieszyć tobą.
- Wiem co czujesz. Nie możemy jednak myśleć tylko o sobie. Wracając tu piszesz się na karierę idolki. Musisz wziąć się w garść. To nie jest zabawa. Też będzie mi ciężko. Mimo to, uważam, że wszystko potem będzie jeszcze lepiej. Kiedy już was wypromują inaczej będą cię traktować, będziesz miała częściej ochronę. Wtedy nawet może ogłoszą nas oficjalnie, tak żeby już nikt nie miał nic do tego.
- Uważasz, że wszystko tak po prostu się ułoży?
- Dokładnie.
- Ja się boję…
- Będzie dobrze. Tylko trzymaj się z daleka od Woohyuna i uważaj na Taeyeon.
- Nie chcę bez ciebie przeżywać ważnych chwil.
- Będę czuwał. – Po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i pocałowaliśmy się.

           Trwało to jakąś chwilę. Przerażała mnie myśl, że to prawdopodobnie nasz ostatni pocałunek, na długi czas.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz