środa, 4 maja 2016

Kiedy dorosnę?: Rozdział 2


Oto i jest drugi rozdział. Czekam na wszelkie opinie. ^^

Kiedy dorosnę?
Rozdział 2


           Stanęłam przed budynkiem na którym widniał ogromny szyld Arirang.tv. Co ja tutaj robię? Pomyślałam. Znowu się wahałam. Jak zwykle przed wielką zmianą. Byłam dużo wcześniej nić powinnam, bo bałam się, że nie trafię. Nie wiedziałam, czy mogę tak wcześnie być. Raz kozie śmierć. Wkroczyłam do środka. W portierni stała jakaś miła pani z uśmiechem na ustach. Podeszłam więc, obserwując jednocześnie dwóch goryli przechadzających się po korytarzu, czy czasem nie idą mnie wyrzucić.
- Dzień dobry.
- Witaj dziewczynko. W czym mogę ci pomóc?
- Nazywam się Lee Bora i…
- A to ty jesteś nową stylistką? – Przerwała mi.
- Tak jakby. – Odrzekłam niepewnie.
- W takim razie zaczekaj chwilkę. Na miejscu jest chyba tylko Kevin, zadzwonię po niego, żeby cię zaprowadził. Reszta dziewczyn przyjdzie za jakiś czas. Jesteś bardzo wcześnie.
- Tak wiem.
- Usiądź na tym krzesełku tam. – Wskazała jedno pod ścianą naprzeciwko.
           Posłusznie wykonałam polecenie. Usiadłam i czekałam. Spuściłam głowę i oglądałam swoje stopy. Lubiłam to robić, kiedy się stresowałam. Zaczęłam także nimi wymachiwać na wszystkie strony. Nie wiem czemu. Może z nudów.
- Wyglądasz, jak mała dziewczynka. – Usłyszałam znany głos z telewizji.
Kevin Woo stał przede mną. Szybko uspokoiłam moje odnóża i wstałam na baczność, tak jakbym była w jakimś wojsku naprzeciwko oficera. On na ten widok się zaśmiał. Nie wątpię. Musiałam wyglądać komicznie.
- Przepraszam.
- Za co?
- Sama nie wiem. – Zaczęłam się drapać z tyłu głowy, ze zdenerwowania.
- Ty jesteś Lee Bora, tak?
- Dokładnie. – Uśmiechnęłam się z leksza głupkowato.
- To świetnie. Chodź za mną.
           Odwrócił się i ruszył przed siebie. Ja małymi kroczkami za nim, lecz nagle się zatrzymał i z powrotem stanął przodem do mnie.
- Byłbym zapomniał. Wiesz kim jestem? Chodzi mi o to, czy nie powinienem się przedstawić.
- Jakże mogłabym nie wiedzieć. Kevin Woo. Wspaniały prezenter i członek U-kiss, o nieziemskim wokalu. – Sama nie wierzyłam, że powiedziałam to tak po prostu.
           Na jego twarzy pojawił się duży banan.
- Miło, że masz o mnie takie zdanie. Aż cieplutko na serduszku się robi.
- Po prostu powiedziałam co myślę. – Podsumowałam.
- Dobra chodźmy. I jakbyś mogła chodź ze mną na równi. Przecież nie jestem jakimś oficerem, że stajesz na baczność przede mną i nie możesz zrównać kroku ze mną.
           Czy on czytał mi w myślach? Po prostu troszkę się go wstydziłam. Był taki sławny, a ja stałam dwa kroki od niego. Mimo to, musiałam wziąć się rzeczywiście w garść. W końcu szefowa wierzyła, że potrafię się opanować widząc takich ludzi.
- Oczywiście już wyrównuję.
           Szłam obok niego. On pokazywał mi różne sale i tłumaczył co się w nich znajduje. Wyjaśnił też, że najprawdopodobniej będę zajmować się stylizacją fryzur i możliwe, że nie tylko przed występami w takich programach, jak After School Club, czy Simply Kpop, bo to robiła moja poprzedniczka. Do tych programów przychodzą często całe zespoły, więc jest trochę przy tym roboty, a oprócz mnie są tylko jeszcze dwie dziewczyny. Ostrzegł mnie, żebym się przy nich nie wychylała. One bardzo skupiają się na pracy i nie są za rozmowne. Podobno dziewczyna, która pracowała z nimi przede mną wyleciała właśnie z ich powodu. Stwierdziłam więc, że będę starała się nie podpadać przy nich i to wszystko.


***


2  tygodnie później…


           Weszłam w wir pracy. Było cudownie. Spotykanie gwiazd z czasem stało się dla mnie normalnością. Dziewczynami się nie przejmowałam. One miały mnie gdzieś. Nie przeszkadzałam im i to chyba było najważniejsze. Kevin Woo bardzo mnie polubił i często przychodził porozmawiać, jak jakiś przyjaciel. Wymieniliśmy się nawet numerami telefonów. Gdy spotykałam się z Yurin i opowiadałam o tym, ona wymyślała historie miłosne nie z tej ziemi, które według niej mogą mi się w tej pracy przytrafić. Ja tylko się z niej śmiałam.
Tego dnia trwały przygotowania do kolejnego odcinka Simply Kpop. Pierwsi na scenę mieli wyjść B.A.P. Kochałam ich piosenki, jednak obiecałam sobie, że nie będę za bardzo zwracać na siebie uwagę. Powierzono mi Zelo. No idealnie. Najmłodszy. Byłam przerażona. Do tej pory trafiali mi się starsi i mniej znani. Musiałam się skupić, żeby nie popełnić gafy.
Usiadł grzecznie na krześle z telefonem w ręce. Zaczęłam przygotowywać się do układania. On machnął mi ręką, żeby zatrzymać mnie.
- Coś nie tak? – Zapytałam zaskoczona.
- Mogę zdjęcie przed i po sobie zrobić?
- Jasne. – Odrzekłam, nie widząc w tym nic złego.
- Dziękuję. Jakbyś mogła się nachylić do mnie.
- Co? Ja? Po co?
- Chciałbym z moją stylistką.
- Nie wiem czy powinnam.
- Spokojnie. Ja tak często robię. Nikt nie miał nic przeciwko. – I uśmiechnął się do mnie tak słodko, że zapomniałam jak się powinno odmawiać.
- No dobrze.
           Zrobiłam tak, jak prosił. Nie wiedziałam sama czemu. Może dlatego, że nie mogłam mu się oprzeć? Jednak gdy się tak nachyliłam w ekranie telefonu ujrzałam nad nami rogi zrobione z czyiś palców. Odwróciliśmy się by zobaczyć kto to. To był Youngjae.
- Czemu psujesz mi zdjęcie?
- Jak to psuje? Nadaje mu odpowiedniego humoru. Po co ci milionowe zwyczajne zdjęcie twarzy?
- Nie jest na pewno milionowe i chodziło mi raczej, by zrobić coś, żeby ta dziewczyna zgodziła się na zdjęcie ze mną. A ty zepsułeś.
           Zatkało mnie. Po co mu zdjęcie ze mną? Dlaczego mi to robił? Zauważył mój stres? I tak w ogóle nie zorientował się, że go słucham, czy jest na tyle głupi, by się tak łatwo wygadać.
- Spokojnie takie dziewczyny, jak ta pani nie zwracają uwagi na dzieciaczki.
          Odezwał się. Sam był w końcu też troszkę młodszy ode mnie. Miałam ochotę zrobić mu na złość.
- Przesadzacie. Ja z chęcią sobie zrobię zdjęcie. Wcześniej nie chciałam się zgodzić, bo byłam zakłopotana tą sytuacją. – Odparłam obserwując reakcję starszego.
- A ja też będę mógł zdjęcie?
- Wiecie co, jestem w pracy. Więc raczej trochę powinnam się ogarnąć.
- Podejdziemy do ciebie po programie po zdjęcie.
- Ja też chcę. – Dodał nagle Daehyun, który siedział na krześle po prawej stronie Zelo.
           Ja natomiast modliłam się, żeby dożyć tego momentu. I opanować się na tyle, żeby nadgonić stracone minuty na rozmowie z nimi. Jeżeli będzie więcej takich akcji to wyleją mnie. Jednak praca z gwiazdami nie była taka prosta. Po jakimś czasie poczułam czyjś piorunujący wzrok na mnie. Bałam się, że któraś z dziewczyn była wściekła. Lecz okazało się, że zabijał mnie swoimi oczami Youngguk siedzący w końcu sali. Albo po prostu się zawiesił w jednym punkcie, albo nie podobało mu się to, że chłopcy zrobili zamieszanie wokół jakiejś dziewczyny. Przez niego ręce lekko mi się trzęsły, mimo to poradziłam sobie z dalszymi stylizacjami.  
           Nie miałam pojęcia dlaczego, ale gdy program dobiegł końca byłam już wykończona. Padłam na krzesło i doiłam butelkę wody. Ktoś pojawił się przede mną. Zerknęłam pospiesznie. Był to Himchan.
- Słyszałem, że chcesz z nami zdjęcia. Ja zgłaszam się jako pierwszy. – Uśmiechnął się.
- Chcę zdjęcia?  To Zelo chciał ze mną selfie. Potem Youngjae i Daehyun także zachcieli.
- Oh. No cóż. W takim razie, ja też z chęcią sobie zrobię.
- Po co wam to?
- Myślę, że to dlatego, iż słodko wyglądasz.
- Ja? Ja wcale nie wyglądam słodko.
Spojrzałam ukradkiem w stronę luster. Miałam luźno zapiętą kitkę na czubku głowy, z której większość włosów mi wyleciała. Tak więc miałam nieźle rozwaloną fryzurę. Czy to według nich było słodkie?
- Jestem nie uczesana. Prędzej, jak wiedźma wyglądam.
- Właśnie nie. Dodaje ci to uroku.
           Pojawiła się za nim reszta paczki.
- Ja byłem pierwszy. – Mówił przeciskając się do przodu Zelo.
- Mogę wiedzieć, czy z wszystkimi stylistkami chcecie robić sobie zdjęcia?
- Nie. Tylko z tymi wyjątkowymi. – Zaczął maknae. - A oni chcą mi pewnie zrobić na złość.
           Zaśmiałam się delikatnie.
- Dobrze. Po jednym zdjęciu i zmykam. Bo jestem wykończona.
- Tylko po jednym? – Oburzył się Daehyun. – A co jak nie wyjdzie?
- To już wasz problem. – Odparłam złośliwie. – A i rzeczywiście on był pierwszy. Więc przykro mi, lecz sprawiedliwość musi być. – Tak faworyzowałam Zelo, a co poradzę na to, że jego urok mnie powalał.
           Dumny z siebie raper stanął obok mnie. Postarałam się zrobić najlepszą minę jaką potrafiłam, żeby wyjść dobrze. Efekt był znośny. Później podchodzili po kolei. W ostateczności musiałam zrobić też zdjęcie z liderem i Jongupem. Po całej sesji podeszłam jeszcze do Zelo.
- Możesz mi przesłać zdjęcie?
- Jasne. – Odparł zadowolony.
- Ja też mogę. – Dodał Youngjae.
- Ciebie o to nie prosiłam. – Chciałam także zrobić mu na złość, tak jak on starał się zrobić to młodszemu, jednak kiedy zauważyłam jego zawiedzioną minę i zrobiło mi się go żal. Byłam za miękka. – Żartuje, prześlij także.
           Od razu bez zastanowienia wyjął telefon z kieszeni z uśmiechem na ustach. Chwilę jeszcze z nimi porozmawiałam. Pytałam się, jak podobało im się dziś w programie i takie głupoty. Bardzo chętnie opowiadali o tym. Chciałam skorzystać z krótkiej chwili z nimi, bo nie często pewnie już ich będę mogła spotkać. Chociaż w tej telewizji nigdy nie wiadomo.
***


           Kolejny dzień zapowiadał się ciekawie. After School Club z udziałem dzieciaczków Astro. Kevin miał więcej okazji do porozmawiania przyszedł z tego powodu wcześniej. W pewnym momencie do naszego pomieszczenia weszła zdyszana Lena – taką ksywkę miała jedna z tych moich współpracownic.
- Jesteśmy dzisiaj same, bo nasza koleżaneczka zachorowała. Ja także co chwilę latam do kibla. Jakaś jelitówka chyba panuje. – Oznajmiła na wejściu.
- Dobrze. Ja zaczęłam wcześniej z Kevinem, więc może damy radę. – Powiedziałam mobilizująco.
Wtedy do środka weszli główni bohaterowie dzisiejszego programu. Byli ubrani na żółto biało. Nie kojarzyłam ich jeszcze za dobrze, bo niedawno debiutowali. Jeden z opaską na głowie podszedł do mnie w podskokach i z bananem na twarzy.
- Dzień doberek. Piękny mamy dzień co nie?
- Witam. Mój nie za dobrze się zaczął. Skoro już jesteś tu to siadaj i biorę się za ciebie.
- Bierzesz się za mnie? – Zaśmiał się. – Tak tu przy ludziach?
           Zrobiłam się czerwona. Nie wiem, czy bardziej z zawstydzenia, czy wściekłości, że tak to skojarzył.
- Siadaj lepiej i nie gadaj. – Rzekłam oburzona.
- Nie bądź taka nie miła. Jak możesz traktować tak, kogoś za kogo chcesz się brać?
- Będziesz się czepiał cały czas tego tekstu?
- Coś taka sztywna?
- Człowieku nie mam czasu na przekomarzanie się z tobą. Idziesz do tamtej dziewczyny.
           Po tych słowach chwyciłam jakiegoś szatyna za rękę, zaciągłam  przed krzesło i posadziłam go. Uświadomiłam sobie w tym momencie jaki był słodki. Jednak musiałam się szybko opanować. Jego przerażony wyraz twarzy nie pomagał.
- Wybacz, mamy mały problem, bo jedna z dziewczyn zachorowała i musimy się pośpieszyć.
           Zmienił wyraz twarzy momentalnie. Uśmiechnął się tak, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Spokojnie. Nic nie szkodzi. Jak się nazywasz? – Zapytał wypatrując mojej reakcji w lustrze.
- Lee Bora. A ty? Wybacz, że jeszcze was nie kojarzę.
- Nie jesteśmy na tyle sławni na razie, by każdy nas rozpoznawał. Ja jestem Lee Dongmin, w zespole nazywam się Cha Eunwoo.
- Rozumiem. – Uniosłam lekko kąciki ust.
- Dacie sobie z nami radę?
- Jasne. Musimy. Bo kto inny was przygotuje? – Zaśmiałam się.
- Dobrze. Chciałbym zapytać o coś, ale to głupie. – Mówiąc to bawił się swoimi palcami. Czyżby się czymś stresował?
- Słucham.
           W tym momencie pojawił się koło nas śmieszek.
- Długo jeszcze mam czekać?
- Mówiłam ci, że masz iść do tamtej dziewczyny.
- No cóż. Tylko, że ona poszła chyba wymiotować. I wskazała mi palcem w twoją stronę.
- Że jak?! – Przerażona spojrzałam na miejsce w którym powinna stać Lena.
- Tak być nie może. Nie dasz sama rady. – Zasmucił się Dongmin. Widziałam po nim, że gdyby mógł pomógłby.
- Muszę. – Odrzekłam pośpiesznie.
           Postarałam się szybko dokończyć Eunwoo. Doszło do tego, że Eric Nam i Jimin stwierdzili iż sami sobie jakoś poradzą, bo nie takie rzeczy tu się działy. JinJin i Sanha, bo tak nazywali się inni dwaj członkowie zespołu byli już skończeni przez Lenę w przerwach między wizytami w toalecie. Ja zrobiłam więc Bina i MJ’a tak prędko jak potrafiłam.
           Efekt końcowy nie był porażką. Byłam szczęśliwa, że jednak jakoś się z tym uporałam. Nie była to może sytuacja ekstremalna. Niestety trochę czasu straciłam wcześniej.
           W trakcie programu jeden z ochroniarzy podszedł do mnie i oznajmił bym udała się do biura szefa. Zdziwiło mnie to. Nie domyślałam się nawet powodu. W środku siedział on z bardzo poważną miną spoglądając w jakieś kartki papieru. Nawet na mnie nie raczył spojrzeć.
- Nawet nie siadaj. – Rzekł.
- Dobrze. – Odpowiedziałam przerażona.
- Proszę cię, abyś więcej tutaj nie przychodziła.
- Słucham? Odwaliłam większą robotę dzisiaj i pan mnie zwalnia?
- Nie będę powtarzał. Twoje zachowanie podobno było karygodne. Jedna dziewczyna nie przychodzi, druga jest chora, a ty flirtujesz z gwiazdami sobie w najlepsze?
- Nie flirtowałam…
- Cicho. – Nie dał mi się wytłumaczyć. - Wczoraj podobno było tak samo. Robiłaś sobie jakieś zdjęcia z B.A.P. A mówiono mi, że masz dobre rekomendacje.  Chyba bardzo się ktoś pomylił co do ciebie.
- To nie tak. Wczoraj, to oni mnie na to namawiali. Miałam być względem nich oschła? A dzisiaj te dzieciaki. Ich nie dało się ogarnąć. Co chwile się wygłupiali….
- Dość! – Podniósł głos. – Proszę wziąć swoje rzeczy i po dobroci wyjść, chyba, że woli pani być wyprowadzona przez ochronę.
- Poradzę sobie. – Dodałam oburzona.
           Nie pożegnałam się nawet. Byłam taka wściekła. Wiedziałam, kto nagadał na mnie te rzeczy. Czułam, że podwinie mi się tu noga, lecz nie że tak szybko. Chciałam płakać. Wolałam jednak powstrzymać się zanim stąd nie wyjdę, bo w garderobie, gdzie miałam rzeczy nie chciałam, by ktoś zobaczył mnie ze łzami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz