poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Utracone wspomnienia: Rozdział 5


Witam moi drodzy. Jak zwykle czekam na opinie w komentarzach. Pozdrawiam. :3


Utracone wspomnienia
Rozdział 5

           Kiedy rozpakowywałam się w jego mieszkaniu byłam całkowicie zestresowana. Nie wiedziałam, gdzie dawać swoje rzeczy. Nie chciałam być niegrzeczna. A on na dodatek w ogóle mi nie pomagał, tylko zajął się Kyuhyunem. Czasami mogłam zauważyć, że mówili coś o mnie. Jednak starałam się to ignorować.
           Gdy już wszystko było mniej więcej porozkładane usiadłam z nimi w salonie. Wtedy Kyuhyun wstał.
- To ja się będę zbierał. Skoro i tak nic na razie nie wskóram. Seolyun? – Zwrócił się do mnie, więc spojrzałam na niego. – Wracaj do siebie. A potem chcę was widzieć z powrotem. Rozumiemy się?
- Dobra idź już, bo przynudzasz. – Rzucił Henry i dał mu kuksańca w ramię. Był nad wymiar szczęśliwy.
           Odprowadził go do wyjścia. Machał mu zamykając drzwi i po zamknięciu ich odwrócił się w moją stronę z bananem na ustach.
- Nareszcie. Że też musiał dziś przyjść.
- Nie lubisz go?
- Uwielbiam. Tylko nie mogę się nacieszyć tym, że tu jesteś.
- Spokojnie. Jutro mam dzień wolny.
- Naprawdę? – Zobaczyłam iskierki w jego oczach.
- Pójdziemy do kina? Albo na lody? Albo i to i to? Już nie musimy się bać twoich rodziców.
           Zaśmiałam się. Jego ekscytacja była zabawna.
- Zrobimy co tylko zechcesz. O ile opowiesz mi wszystko wreszcie. Cały dzień chyba wystarczy?
- Chodzi ci, oto co robiłaś i jak się poznaliśmy?
- Dokładnie.
- Dobrze. Jutro wszystkiego się dowiesz. Dziś jednak odpocznijmy, pooglądajmy coś w telewizji.
- Jasne.
           Wieczór minął nam przyjemnie. Zamówiliśmy jakąś chińszczyznę. Siedzieliśmy na kanapie wtuleni oglądając jakąś komedię. Dużo się przy tym śmialiśmy. W pewnym momencie zaczął mnie też łaskotać. Myślałam, że posikam się ze śmiechu. Przed pójściem spać porozmawialiśmy jeszcze o Super Junior. Opowiedział mi o prawie każdym członku zespołu jaki jest. Szybko zapadła noc, ponieważ jak wiadomo jest ich trochę, a przebywając z nimi na co dzień wiedział o nich dużo.

***

           Tej nocy śniłam. W moim śnie zobaczyłam jakieś dwie postacie, których nie kojarzyłam oczywiście. Dwóch mężczyzn. Byłam z nimi znowu na sali z wielkim lustrem. Wygłupiali się, albo tańczyli dziwny układ. Śmiałam się z nich. Czułam, że to nie jest zwykły sen. Po przebudzeniu się myślałam, czy to nie kolejne wspomnienie. W takim razie kim oni byli? Wyglądali na zabawnych. Nie mogłam już potem zasnąć ponownie.
           Poszłam do kuchni nalać wodę. Nie miałam daleko, gdyż leżałam na kanapie w salonie. Uparłam się, że będę tu spać i wygrałam spór z Henrym o to. Była 3 w nocy. Idealna godzina. Postanowiłam iść jeszcze do toalety. Kiedy jeszcze byłam w środku usłyszałam hałas. Przewrócenie szklanki. Moje serce zaczęło mocno bić. Byłam przerażona. Nie wiedziałam czy powinnam była wychodzić z łazienki. Po przemyśleniu sytuacji stwierdziłam, że przecież żyję w realnym świecie i  na pewno z nadmiaru emocji bzikuję. Przesłyszało mi się zapewne.
           Spokojnie nacisnęłam klamkę. Jak tylko otwarłam drzwi, krzyknęłam tak głośno jak potrafiłam. Zaraz za drzwiami był Henry. Dodał szeptem „BU” z wielkim uśmiechem. Chciał, żebym umarła?
- Pogięło cię? – Zapytałam.
- Oj no nie spinaj się tak. Usłyszałem szmery. Pomyślałem, że nie śpisz. Zszedłem, ale byłaś w łazience. Na dodatek ta godzina. Aż się prosiło o wystraszenie ciebie. Czemu nie śpisz?
- Nie umiem już zasnąć, po dziwnym śnie. Możesz mi teraz wszystko opowiedzieć? Proszę. - Spojrzałam na niego maślanymi oczami.
- Dobrze. Od czego by tu zacząć…
- Najlepiej od początku. - Zaśmiałam się.
- Dobrze. Kochałaś K-pop, śpiew, taniec. Choć to ostatnie… Dojdziemy do tego.
- Nie umiałam dobrze tańczyć?
- Nie do końca. Nie przerywaj.
- Przepraszam.
- Pewnego dnia przyszłaś do SM na przesłuchanie. Nie było mnie przy tym, więc nie wiem jak to wyglądało. Jednak byli zachwyceni tobą i przyjęli cię jako trainee.
        Otworzyłam szeroko oczy. Teraz wiedziałam, że to co sobie przypominałam było prawdziwymi moimi wspomnieniami.
- Byłaś niesamowita. Na przesłuchaniu przedstawiłaś podobno taniec do jakieś piosenki Shinee. Nie pamiętam co zaśpiewałaś. W każdym razie zachwyciłaś ich talentem. Z czasem okazało się… Iż lepiej tańczysz męskie układy, niż damskie.
- Naprawdę?
- Tak. Musiałaś dużo ćwiczyć.
        Stąd przypominały mi się chwile, gdy męczyłam się na sali lustrzanej tańczeniem. Wszystko układało się w całość.
- Choreograf był dla ciebie ostry, ponieważ mieli wobec ciebie duże plany. Tylko twoje nieumiejętne tańczenie przeszkadzało.
- Wiesz. Ostatnio pojawiło mi się kilka wspomnień, jak dużo tańczę.
- Cudownie, że coś ci się przypomina. - Nie wyglądał przy tym na szczęśliwego. Może był śpiący.
- Dojdźmy teraz do momentu naszego poznania się.
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się.
- Stałem wtedy z Amber i wygłupialiśmy się, jak co dzień. Zobaczyłem biegnącą ciebie przez korytarz z łzami w oczach. Nie zastanawiając się długo oboje pobiegliśmy za tobą. Zatrzymałaś się na jednej z ławek na korytarzu i płakałaś bardzo mocno. Amber popchnęła mnie, żebym to ja podszedł bliżej. Tak też zrobiłem. Próbowałem się przyjrzeć tobie, lecz zakryłaś twarz rękami.
- Czekaj… - Przerwałam, bo w tym momencie wszystko do mnie napłynęło. Cała ta sytuacja pojawiła się w moich myślach.
Byłam zła na siebie. Nie przyłożyłam się znowu na ćwiczeniach. Kolejny raz choreograf krzyczał tylko na mnie. Czy on mnie nienawidzi? Mogłam jedynie płakać. Jestem za miękką osobą. Nie nadaję się tutaj. Dlaczego oni mnie tu przyjęli? I czemu już mnie stąd nie wyrzucą, tylko męczą i męczą? Opłaca im się to? Może lubią znęcanie się nad słabymi ludźmi. Nie powinnam była nigdy marzyć o czymś takim. Najgorsze jest to, że jak już się zacznie to trudno się z tego wywinąć. Już raz chciałam zrezygnować. Nie puścili mnie. Twierdzili, że mam potencjał i podpisałam z nimi umowę. Bali się, że pójdę do innej wytwórni. Dlaczego zachciałam robić coś tak trudnego? Mogłam wymyślić sobie łatwiejsze marzenie. Ale czy wtedy tak miło czułabym się, gdy się już spełni.
Zobaczyłam jakieś nogi, które pojawiły się przede mną. Ktoś się pewnie przyczepi teraz. Uniosłam powoli głowę. Zobaczyłam twarz Henryego z Super Junior. Była strasznie zamazana, przez moje łzy. Co on mógł chcieć? Przecież jestem nikim w porównaniu do niego.
- Halo? - Zwrócił się do mnie. Machał ręką przed moimi oczami.
- Sł..Słucham? - Wyjąkałam z ledwością.
- Nie wolno tutaj płakać. - Super. Przeszkadzam mu.
        Wstałam i chciałam już iść, jednak złapał mnie za nadgarstek.
- Gdzie idziesz? Chyba źle się zrozumieliśmy. Nie chcę, żebyś płakała.
        Doznałam szoku. O co mu chodzi? Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć.
- Nie znasz mnie nawet.
- Co z tego? Tak ładne dziewczyny nie powinny płakać. Chodź. - Mówiąc to przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Ja nie byłam obojętna i wtuliłam się także w niego. Pięknie pachniał. Było mi bardzo miło. Mogłam tak stać jeszcze długo, lecz on rozpoczął rozmowę.
- Musisz mi opowiedzieć co się wydarzyło. Dobrze?
        Odsunęłam się i kiwnęłam głową w celu potwierdzenia. Pragnęłam się komuś wyżalić, niestety nie miałam komu. Wskazał mi ręką ławkę z której niedawno wstałam. Zasiedliśmy na niej. Zarzucił rękę na moje ramiona. Nie pozwalał sobie za dużo? Jednak nie przeszkadzało mi to.
- No więc słucham.
- Trener się na mnie wyżywa, bo tańczę za mało płynnie. Lepiej sobie radzę z męskimi układami.
        On na to wybuchł śmiechem.
- Serio? Ale znam kogoś, kto może ci w tej kwestii pomóc. Zawsze wygodniej ćwiczyć z kimś, kto miał ten sam problem.
- Znasz kogoś takiego?
- Jest tu nawet. Amber! - Krzyknął. - Pokaż się nam.
        Zza ściany wyłoniła się Amber z zespołu f(x). Zawsze wyglądała na tomboy’a. Uśmiechnęła się szeroko w moją stronę.
- Witaj! - Zaczęła nie tracąc banana z twarzy.
- Hej. - Byłam lekko zestresowana sytuacją. Oni byli tacy sławni. Ja byłam dopiero szarą małą myszką w porównaniu do nich.
- Oczywiście, że mogę ci pomóc jeśli oto chodzi.
- A co jeśli ja po prostu się nie nadaje? - Zapytałam.
- Nawet tak nie mów. Też byłam tak nastawiona kiedyś. Musisz dać z siebie wszystko. Zobaczysz. Na następnym treningu zauważą różnice, jak się przyłożymy.
        Zrobiło mi się ciepło na sercu, że ktoś chciał mnie wesprzeć i pomóc. Odkąd zostałam trainee nie miałam czasu na przyjaciół. Bardzo mi tego brakowało. To był najpiękniejszy dzień mojego życia. Dzień w którym poznałam tego człowieka.
- Pamiętam to! - Rzekłam zachwycona.
        Oczy Henryego zaświeciły się.
- Świetnie! Ja uważam to za najwspanialszy dzień w moim życiu, bo wtedy poznałem ciebie.
        Zrobiło mi się strasznie ciepło w klatce piersiowej. Serce waliło jak oszalałe. Zbliżyłam się w jego stronę i złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach. Trwał jakąś chwilę. Gdy już przystopowaliśmy oboje uśmiechaliśmy się do siebie. Czułam się cudownie w jego towarzystwie. Teraz już wiem, że tak było od momentu poznania go.
        Postanowiliśmy włączyć telewizor i usiąść na kanapie. Wtedy oboje na niej zasnęliśmy.

***

        Przebudziliśmy się rano. Trochę niewygodne pozycje sprawiły, że bolały nas kości. Zaczęliśmy więc od wszelkiego rozciągania się. Następnie poszłam do kuchni przygotować jakieś lekkie śniadanie. Byłam prze szczęśliwa. Moje życie jednak było ciekawe. Dążenie do bycia gwiazdą. Idealny chłopak. Czego by tu chcieć więcej. Jedyne czego teraz pragnęłam, to żeby wszystkie moje wspomnienia wróciły. Niestety czułam, że to będzie niemożliwe.
        Gdy zajęłam się krojeniem warzyw Henry objął mnie delikatnie od tyłu i dał całusa w szyje. Ciarki mnie przeszły, ale wydało mi się to bardzo miłe.
- Nie pomyślałem o zapełnieniu lodówki. Tak więc skoczę do sklepu. Już jest otwarte. A ty grzecznie tu na mnie zaczekaj. Dobrze?
- A może ucieknę? – Zaśmiałam się.
- Ode mnie? – Prychnął. – Nie da się.
- Zabawny żart.
        Zebrał się do wyjścia. Ja patrzyłam jeszcze chwilę, za zamykającymi się drzwiami. Jak już go nie było zaczęłam sobie coś nucić pod nosem. Zastanawiałam się, czy miałam szansę na jakiś debiut. Jak fanki akceptowały mój związek z Henrym, czy może się ukrywaliśmy? A co z innymi gwiazdami z SM. Kogoś jeszcze znałam? Pojawiło się w mojej głowie mnóstwo pytań. Lecz miałam cały dzień na poznanie odpowiedzi na nie.
        Nagle zadzwonił telefon. Henry widocznie zapomniał swój wziąć. Leżał na stoliku w salonie. Podeszłam go odebrać, bo mogło to być coś ważnego. Nie spojrzałam nawet kto dzwoni, bo bałam się, że zaraz się rozłączy.
- Halo?
- Kto mówi?
- Park Seol Yun.
- Seol to ty? Naprawdę? – Ten głos wyrażał ewidentne zadowolenie, był damski.
- Tak, a z kim rozmawiam?
- To ja Amber.
- Amber. – Ucieszyło mnie to trochę. – Co się stało, ze dzwonisz?
- Chciałam spytać, kiedy Henry zamierza wrócić do SM. Martwimy się o jego karierę.
- Oj. To przeze mnie nie chce wracać?
- Nie mam pojęcia. Myślałam, że coś wiesz?
- Jeszcze nie znam dokładnego powodu. Widzisz… Straciłam pamięć.
- Co proszę? Żartujesz?
- Niestety to nie żart. Henry pomaga mi wrócić do normalności. Opowiada o przeszłości. Jesteśmy razem.
- Cudownie. Wiedziałam, że nie powinien był wtedy zrywać.
- Zrywać? – Nie rozumiałam. Nie pamiętałam, żeby opowiadał mi coś o zrywaniu.
- Chyba coś powiedziałam za szybko…
- Wyjaśnij mi. – Nie wiem czemu, ale przeraziło mnie to.
- Zanim wydarzyło się to nieszczęście. Nie byliście razem od jakiś kilku tygodni.
Te ostatnie zdanie uderzyło we mnie jak piorun. Chyba powinnam była to wiedzieć, zanim z nim znowu zaczęłam być?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz