środa, 13 kwietnia 2016

Rozdział 24

Nowy początek

Rozdział 24 

*Bonusowe scenki z trzeciej osoby*

— Możemy porozmawiać? — zwrócił się do Sungyoona Kyungsoo.  

— Owszem. — Kiwnął Koreańczyk w celu potwierdzenia. 

Wyszli oboje z dormu. Na dworze poraziło ich słońce prosto w oczy, więc Sungyoon przysłonił twarz dłonią. Stresował się nie na żarty. 

— Posłuchaj. Coś sobie wyjaśnijmy — zaczął wokalista. 

— Słucham uważnie — odparł krótko. 

— Ten pocałunek. Ja chciałem tylko sprawdzić, jak to jest. Mówiłem ci, że nie jestem do końca gejem. Po prostu ciężej poderwać mi dziewczynę przez nieśmiałość. Dlatego zainteresowałem się też chłopakami. Wie o tym Junmyeon. Mimo to, iż łączy nas pociąg do tej samej płci, nie znaczy to, że powinniśmy być od razu parą — tłumaczył obszernie. 

— Nie rozumiem. — Sungyoon trochę się pogubił.

— Źle mnie zrozumiałeś. Ja nic do ciebie nie czuję. Nie jesteś w moim typie. Ja w twoim też raczej nie. Oprócz tego pocałunku nic między nami nie ma — wyjaśnił D.O. bardziej dosadnie. 

— Zrobił mi on nadzieję na więcej, jednak wiedziałem, że nic nie znaczył dla ciebie. Myślałem, że wreszcie spodobałem się jakiemuś facetowi. Dlatego głupio było mi tu więcej przychodzić. Sumin wierciła dziurę, to wymyśliłem bajkę, że ktoś mnie zranił i przypuszczałem, że wtedy da mi spokój, a nie będzie drzeć się na cały dorm "Kto skrzywdził Sungyoona?". — Mówiąc to wymachiwał rękami. 

 Kyungsoo zaśmiał się. Znał dobrze Sumin i wiedział, jak to musiało wyglądać. 

— Ona jest nieprzewidywalna — dodał, choć znał ją lepiej niż mogłoby się wydawać. — I wyobrazić sobie nie mogę teraz, że podobała mi się. 

— Naprawdę?! — Ta wiadomość go zszokowała.  

— Tak. Mi i Jongdae. Pierwsi ją poznaliśmy z naszego zespołu. Ale ostatecznie potraktowała nas jako przyjaciół i wybrała Yifana. Długa historia. Do tej pory nie wiem. czy wiedziała o nas. Więc proszę nie mów jej nic. Może co do Chena się domyślała, lecz co do mnie możliwe, że nie — opowiedział mu. Westchnął też głęboko na wspomnienie tych perypetii, jakie się wtedy wydarzyły. 

— Rozumiem. Nie spodziewałbym się — odparł szczerze. Wydawało mu się, że ta dziewczyna nie pasowała kompletnie do niego. 

— Tobie się podoba Chanyeol? Tylko chodzi o wygląd? — zagadał zaciekawiony. 

— Charakter mogę prawdziwy dopiero zacząć obserwować. Uwielbiam to, że jest tym takim Happy Wirusem. Nie ma to i tak najmniejszego sensu. On woli dziewczyny i źle się czuje z tym co wie. — Sungyoon był trochę zakłopotany tym tematem. 

— Spokojnie, przecież zawsze możesz wzdychać do niego w ukryciu, a z czasem kogoś poznasz. — Pocieszał go idol. 

Oboje postanowili wrócić do środka. Nie chcieli ciągnąć tej rozmowy, bo nie było już takiej potrzeby. Gdy wchodzili do przedpokoju wyskoczył Chanyeol z kuchni. 

— Sungyoon. Słyszałem, że nie jadłeś obiadu. Podobno Sumin cię wyciągnęła z domu tuż przed nim — zagadał ochoczo. 

— T.. Tak — wyjąkał w odpowiedzi, bo go to zaskoczyło.

— To co powiesz na to, że coś ci przygotuję? My niedawno jedliśmy i nic nie zostało. Mam takie jedno danie, które mogę zrobić. Chcę ci zrekompensować to, że źle się przy tobie zachowywałem — zaproponował raper, a jemu zrobiło się miło za to. 

— Naprawdę nie musisz, lecz z chęcią coś zjem. — Uśmiechnął się zawstydzony. 

— To choć ze mną do kuchni. Pomożesz mi. — Zaproponował i tam się udali razem. 

Spędzili tam wesoły czas, robiąc specjał Chanyeola. Parówki z patelni z ketchupem i innymi dodatkami. Przełamali swoją nieśmiałość. Chanyeol zaczął czuć się bardziej naturalnie i traktować nowego znajomego normalniej, a Sungyoon nie wstydził się go od tamtego momentu. 

***

Do poniedziałku zleciał czas szybko. Amelia powoli niecierpliwiła się na przyjazd przyjaciółki. Chciała w końcu jej wszystko poopowiadać. Była także zestresowana pozostawieniem Lay'a i Namjun samych. Bała się, że Koreanka coś narobi. Jednak liczyła, że to tylko wyolbrzymione obawy. Dziwił ją też fakt, że dziewczyna nie skomentowała w żaden sposób tego, że Polka zajmowała się Chińczykiem i była z nim sam na sam. Może wszystko się wyjaśniało powoli? 

O godzinie jedenastej trzydzieści zjawiła się Namjun, tak jak się umówiły. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie podobało się to Amelii, bo dodało niepewności. Niestety nie miała innego wyboru jak tak to zostawić. Gdy już musiała wychodzić przekazała jeszcze ważne informacje Koreance i pożegnała się z Lay'em.

On siedział u siebie w pokoju. Nie chciało mu się wychodzić do Namjun, miał zamiar ją unikać. Nie za bardzo podobał mu się pomysł zostania z nią. Zdecydowanie wolałby spędzać czas z Amelią  i poczekać te trzy godziny, a nawet więcej na jej powrót. Zastanawiał się co robić w tym czasie, jak jej nie będzie. Wszystko co mu przychodziło do głowy wiązało się z zejściem na dół. Postanowił, że musi się przełamać. Najwyżej powie co myśli o niej, jak ta będzie coś kombinować. 

Zanim doszedł do schodów, usłyszał szelest w pokoju należącym do Sehuna i Junmyeona. Zdziwiło go to. Był tu przecież tylko on i Namjun. Czyżby grzebała w rzeczach jednego z nich? Uchylił lekko drzwi do tego pomieszczenia. Nie wydały one żadnego dźwięku, gdyż i tak były nie domknięte. Zobaczył Koreankę kucającą przed jedną z szuflad. Ewidentnie czegoś szukała. Wyjęła akurat jakieś zdjęcie i usiadła na podłodze. Zaczęła płakać przytulając fotografię. Lay nie wiedział, czy powinien był coś zrobić. 

Nie wytrzymał. Popchnął mocniej drzwi i wkroczył do środka. Ona wystraszyła się i zaczęła szybko ocierać łzy. 

— Mam do ciebie dwa pytania — powiedział poważnym tonem. 

— Słucham? — szepnęła pociągając jednocześnie nosem. 

— Co robisz w tym pokoju? I czemu płaczesz? — Drugie pytanie wypowiedział zdecydowanie łagodniej. 

— Przepraszam. Wiem, że nie powinnam była tu wchodzić. 

Lay zagrodził jej drogę jedną z kuli, co ją zaskoczyło i speszyło delikatnie. Wycofała się o kilka kroków w tył.  

— Nie wyjdziesz bez wyjaśnień — oznajmił oburzony. 

— Czemu jesteś dla mnie taki okrutny? — zapytała smutno. 

— Po prostu interesuje mnie to co się przed chwilą stało. Na dodatek ty nie powinnaś takiego pytania zadawać, bo sama jesteś okrutna względem naszych przyjaciół — skwitował to.

— Ah niech ci będzie. Weszłam... Chciałam sprawdzić coś co mnie nurtuje. A mianowicie miałam podejrzenia, że Sehun woli chłopaków. 

Lay zaśmiał się lekko, a ona patrzyła na niego zaciekawiona. Domyślić się mogła, że on jej zaraz wszystko wyjaśni.  

— Ja uważam, że w stu procentach to dziewczyny go pociągają — oznajmił, na co ona zadrżała. Naprawdę mogła się tak pomylić? 

— Jesteś pewien? — Jej oczy zaświeciły się jak dwa diamenciki na tą myśl. 

— Tak. A skąd płacz? — dodał pospiesznie, bo chyba zaczynał stopniowo czegoś się domyślać i chciał mieć pewność. 

— Znalazłam nasze zdjęcie z dzieciństwa. Trzyma je tu. Ja uwielbiałam spędzanie z nim czasu. Odkąd stał się gwiazdą płaczę dość często. On nie może mnie pocieszyć zawsze kiedy mi smutno. Już nie jesteśmy tak blisko. Boli mnie to. — Znowu zaczynała powoli szlochać, a Lay’owi robiło się powoli jej żal. Wiedział, że musieli wiele poświęcać należąc do zespołu. 

— Wybacz, że jestem bezpośredni. Czy ty go kochasz? — Uznał, że zapyta wprost. 

— Tak — odpowiedziała bez wahania, a jego ucieszyła ta odpowiedź. 

— W takim razie. Czemu robiłaś to wszystko, żeby oddalić mnie i Amelię od siebie? — Był ciekaw, jak można było wyjaśnić jej zachowanie. 

— Myślałam, że Sehun jest gejem. Ubzdurałam sobie, że muszę o nim  zapomnieć. Postanowiłam, że zbliżę się do ciebie. Jednak okazało się, że jesteście blisko z tą Europejką. Byłam wściekła. Na początku miałam zamiar kilka razy odpuścić. Ale za każdym razem, gdy patrzyłam na Sehuna bawiącego się dobrze z kumplami coś we mnie wrzało i wyżywałam się na Amelii. Jest mi teraz za to wstyd. Przepraszam was. Zepsułam wszystko prawda? — mówiła to ze skruchą w głosie. 

Spokojnie, jeszcze nic straconego. Wiem, co ona czuje i nie poddam się. Mimo to, powinnaś przeprosić Amelię — zasugerował, bo naprawdę ją krzywdziła bez potrzeby. 

— Masz rację. Myślisz, że Sehun kiedyś zauważy co ja czuję? — Zdziwiła go tym pytaniem. 

— A co jeśli on czuje to samo? — zapytał on także. 

— Niemożliwe — zaprzeczyła pospiesznie. Nie widziała żadnych sygnałów z jego strony nigdy. Z drugiej strony ubzdurała sobie sygnały, których nie było? Może dlatego, że źle myślała, nic nie zauważyła?

— A może jednak? Widzisz, mogłoby być tak, że nie chce nic mówić, bo boi się zepsuć tą przyjaźń. W dodatku dawałaś mu do zrozumienia, że to ja ci się podobam. — Wierzył w to co mówił, bo znał Sehuna i dziwił się, że ona tego nie domyślała się. Z drugiej strony on bardzo się zmieniał jak został idolem, a z nią miał wtedy słabszy kontakt. Ona pewnie pamiętała tego dzieciaka z którym się przyjaźniła przez lata. 

— Śmiem wątpić, że tak jest, mimo to dziękuję za pocieszenie. I przeproszę Amelię, obiecuję. Musicie być razem, bo szczerze to pasujecie do siebie. — Nie mógł zaprzeczyć temu. Też uważał, że ona do niego pasowała i musiał ją do tego przekonać. Cieszył się, że to wielkie nieporozumienie wkrótce miało się skończyć. Chciał zaznać szczęścia z Polką i to się dla niego liczyło najbardziej w tamtym momencie. 

*pov Amelii*


Wypatrywałam na lotnisku przyjaciółki z niecierpliwością. Szczęście rozrywało mnie od środka. Mimo tylu emocji myślami wędrowałam także co chwilę do dormu. Zadawałam sobie pytania w stylu. "Co oni teraz mogą robić?", "Czy Lay w ogóle przepada za Namjun?".

Nagle znajoma mi twarz wyłoniła się zza rozsuwanych drzwi. Miała dużą walizkę ze sobą i torbę turystyczną zarzuconą przez ramię. Szła bardzo pokracznie przez to. Patrzyła też pod nogi zamiast przed siebie i zderzyła się z jakimś mężczyzną spieszącym się gdzieś. Na ten widok zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. To była cała Kasia. Gdy już uniosła głowę i ujrzała mnie, zaczęła machać z całych sił. Ja zaś pokazałam jej ręką, żeby przyszła bliżej. 

Kiedy Kasia wreszcie doszła do mnie i taty ten zabrał jej bagaże. Bez zastanowienia, po uwolnieniu się od nich rzuciła się aby przytulić mnie mocno. Stałyśmy tak długo piszcząc i obracając się. 

— Tęskniłam. Myślę, że nie powinnyśmy tak mało się kontaktować jak wyjechałaś — zaczęła, a mi zrobiło się smutno, bo faktycznie brakowało mi jej. 

— Wiem. Też tego żałuję, bo myślałam, że nigdy więcej cię nie zobaczę. Tyle mam ci do powiedzenia, że nie wiem, czy starczy nam czasu — mówiłam bardzo szybko. 

— Nadal chodzisz do EXO, rozumiem? I jeszcze z żadnym nie jesteś? — Nie dziwiłam się tym pytaniom. Chciała wszystko wiedzieć jak najszybciej. 

— Wyjaśnię ci po kolei na spokojnie jak się ma sytuacja, zanim dojedziemy dziś do dormu. — Próbowałam ją trochę uspokoić. Choć sama nie mogłam się doczekać, aż poznałaby chłopaków i Sumin.  

Wtedy zawibrował mi telefon. Pospiesznie go wyciągnęłam. Kasia zaciekawiona patrzyła w jego ekran, pewnie by dojrzeć osobę która dzwoni. Ciekawość musiała ją zjadać. A na wyświetlaczu widać było podpis Jung Jinki. 

— Czego on teraz chce? — zapytałam jakby samą siebie.

— To twój chłopak? — zagaiła przyjaciółka, nie ukrywając podniecenia. 

— Nie, to chłopak przyjaciółki. Odbiorę — skwitowałam krótko. 

Kasia przybliżyła się twarzą do mojej twarzy, żeby podsłuchiwać, zapominając zapewne, że i tak nie rozumiała języka koreańskiego. 

Amelia. Potrzebuję pomocy — rozpoczął desperackim głosem. 

— Co się stało? — zmartwiłam się. 

Chcę kupić coś dla Minzy, lecz nie mam pojęcia co. Zdaję mi się, że ona wszystko już ma. Widzisz mamy małą kłótnię. — wyjaśnił, a mi ciężko było odpowiedzieć. 

— Myślę Jinki, że ty ją lepiej znasz niż ja — odparłam szczerze. — Gdy nie wiesz co kupić to najlepszym wariantem są słodycze i kwiaty. Ewentualnie biżuteria. Zależy od dziewczyny. 

Czemu nie pomyślałem o czymś najprostszym? — zaśmiał się z siebie. — Przepraszam za kłopot. I co dzisiaj robisz? — dodał na koniec. 

— Odbieram przyjaciółkę z Polski z lotniska — odpowiedziałam dumnie. 

Świetnie. Musisz ją z nami zapoznać — zaproponował, co było w sumie miłe z jego strony. Z drugiej strony przypomniałam sobie, co ona mówiła mi wcześniej, gdy o nim jej powiedziałam przez telefon i bałabym się czy to mogłoby się dobrze dla niego skończyć. 

— Oczywiście, tylko najpierw sama muszę się nią nacieszyć.

Po tym zdaniu pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Kasia patrzyła się na mnie wyczekująco. Oczywiście chciała wszystko wiedzieć, co było zrozumiałe. Musiałam stopniowo wprowadzać ją w moje nowe życie. 

— O czym gadaliście? — zarzuciła od razu. 

— O prezencie na przeprosiny dla jego dziewczyny — powiedziałam obojętnie. 

— Pokłócili się? — mówiła to tonem przepełnionym troską.  

— Widocznie tak. Pewnie szybko się pogodzą. — Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. — Chodźmy do auta. Tata dawno do niego ruszył. Porozmawiamy w drodze i u mnie. 

— Masz rację — odpowiedziała mi.

Ruszyłyśmy w stronę pojazdu szybszym już krokiem. W środku niecierpliwie za kierownicą czekał tata. Pewnie nie chciał stać na parkingu za długo. 

— Co tak powoli szłyście? — zagadał.  

— Bo dzwonił jakiś Jinki — odrzekła prosto z mostu Kasia. 

Przeraziłam się, bo nie mówiłam w końcu tacie, że z nim rozmawiałam normalnie. On natomiast nie ukrył swego niezadowolenia. Czułam, że ta rozmowa się źle potoczy.  

— Czego znowu chciał ten smarkacz? — zbulwersował się. 

Kasia zerkała zdziwiona to na mnie, to na tatę. Nie wiedziała najpewniej co się dzieje. Zawsze widziała go opanowanego i spokojnego. 

— Bo widzisz… — próbowałam zacząć coś mu wytłumaczyć. 

— Nie rozumiem, czemu on się w końcu nie odczepi? Czego on jeszcze od ciebie chce? Nadal cię dręczy? Mam porozmawiać z kimś z jego rodziców? — mówił to bardzo zdenerwowany. 

— A to o niego chodziło? — Ocknęła się Kasia, przypominając pewnie nasze rozmowy na jego temat. 

— Uspokój się tato, proszę. Ja z nim normalnie rozmawiam od jakiegoś czasu — oznajmiłam to jednym tchem, by nie zdążył mi przerwać. On chyba czekał, aż powiem coś więcej, bo milczał. — Zmienił się i żałuje wszystkiego. Jest teraz też chłopakiem Minzy. 

— Wiesz, że ci ufam, mimo to, lepiej tylko nie obdarzaj go pełnym zaufaniem — podsumował, a ja zrozumiałam to. 

— Dobrze, jestem ostrożna i mam znikomy z nim kontakt ostatnio. — mówiłam zgodnie z prawdą. Nie chodziłam już na uczelnię, a on skupił się na Minzy. 

Reszta drogi minęła w ciszy. Kasia chyba bała się odezwać po tym jaki temat zaczęła. Dopiero jak wniosłyśmy walizki na górę do mojego pokoju zaczęłyśmy rozmawiać otwarcie. 

— Twój tata się tak zdenerwował, jak nigdy chyba. Czemu rozmawiasz z tym Jinkim? — pytała z dużą dawką ciekawości. 

— Długa historia. Stopniowo naprawił mi opinię na uczelni, zaczął spotykać z czasem z Minzy i jakoś tak rozmawiam z nim tylko w jej temacie  — mówiłam to ze spokojem, co oznaczało, że nie było to dla mnie bolesne w żadnym stopniu.   

— Straszne, ja bym tak nie mogła. Pewnie do końca życia bym go nienawidziła  — zdziwiła się. 

— Ona też miała kiedyś z nim problemy. Mimo to… Wiedziała jaki jest pod tą skorupą fałszywości i zeszli się — wyjaśniłam pokrótce. 

— Nie rozumiem was, lecz pewnie inaczej wyglądało to dla osób, które były z tym na bieżąco — rzekła wyrozumiale. 

— Przejdźmy do innego tematu. Obecnie opiekuję się Yixingiem, który miał wypadek w sumie przeze mnie… — rozpoczęłam opowiadanie wszystkiego. 

Zaczęłam od tego jak namieszało się między mną, a chłopakami przez Namjun, że odrzuciłam bezczelnie Lay’a, pocałowałam bez potrzeby Baekhyuna. I wyjaśniłam jej co postanowiłam zrobić. Opisałam także Sungyoona, żeby Kasia nie musiała być zaskoczona żadną osobą.  

— I co ty na to? — zagaiłam na koniec. 

— Jestem w szoku, ogromnym szoku. Naprawdę podobasz się, aż dwóm tak wspaniałym chłopakom i ty, cicha Amelia z Polski przeżywasz tutaj takie rzeczy? — zachwycała się. — Obudź mnie z tego snu, bo zaraz umrę od emocji. — Mówiąc to klapnęła na moje łóżko plackiem. 

— Nie mogę. Musimy się zwijać, bo Lay na nas czeka — powiedziałam to bardziej niecierpliwie niż chciałam. Tęskniłam za nim i martwiłam się co robił w dormie z Namjun. 

— Lepiej się pospieszmy. Jak mu nie wyznasz uczuć teraz, to ja mu to wykrzyczę, że go kochasz!  — groziła mi, a mnie to rozbawiło i trochę wyluzowało. 

— Nie możesz tego zrobić za mnie! — udałam oburzenie. — Może będzie ciężko ci się z wszystkimi dogadywać, bo nie oszukujmy się, ale nie jesteście za dobrzy w angielskim, a ty koreańskiego nie ogarniasz. Mimo to… Jakoś to będzie — podsumowałam.

— Właśnie, damy radę! Będę mogła dać buziaka Xiuminowi? I przytulić Suho? — pytała o swoich biasów, a ja zaczęłam się z niej śmiać. Wiedziałam, że ona będzie się z nimi dobrze bawić.

Nie mogłam się doczekać, by ich poznała, jak i powrotu do Yixinga. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz