poniedziałek, 6 lutego 2017

Miłosny scenariusz: Rozdział 18

Bez przedłużania. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników. Kocham was i liczę na opinie na temat rozdziału. :D

Miłosny scenariusz

Rozdział 18


*Kyurin*

        Oglądałam z rana telewizję.  Nic mi się nie podobało.  Przełączałam z kanału na kanał. Jooseung siedział obok mnie i zajadał jakieś kanapki.  Widziałam, że co jakiś czas patrzy na mnie z skrzywionym wyrazem twarzy.  W końcu chyba się zniecieprliwił i wyrwał mi pilot z ręki.  Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
- Zaraz wciśniesz wszystkie przyciski i zepsujesz tym pilot.  - Mówił to oburzony i z pełną buzią, a mi wydało się to zabawne, więc zaczęłam się śmiać. - Życie ci niemiłe. Nabijasz się ze mnie?.
- Wybacz.  - Zaczęłam powoli powstrzymując śmiech.  - Tylko czy nie o to chodziło? Chciałeś od kilku dni bym się przestała smucić. A teraz jesteś za to zły.  Jak tu cię rozumieć? - Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Yah! Dlaczego ja mam być ofiarą? Oglądamy program muzyczny. Zarządzam jakiem Panem tego domu. - Oznajmił z udawaną wyniosłością.
        Przeraziłam się, kiedy na ekranie ujrzałam Junmyeona.  Leciał akurat teledysk do piosenki "Growl".  Poczułam się źle w jednej chwili.  Tak bardzo chciałam być wtedy blisko niego. Nawet telewizor nie chciał pomóc mi zapomnieć bólu, jaki sprawiało mi uczucie tęsknoty.  Dlaczego tak piękne były piosenki i filmy o miłości skoro ona tak bolała?
- Czemu płaczesz? - Zapytał mnie nagle mój współlokator.
- Płaczę? - Wtedy uświadomiłam sobie, że miał rację.  Płakałam.  Łzy wypływały z moich oczu niekontrolowanie. Wytarłam je pospiesznie.
- To dlatego, że go widzisz w telewizji? Nie pamiętasz poprzedniego wieczoru? - Ostatnie pytanie mnie sprowadziło na ziemię.
- Nic, a nic.  - Powiedziałam szczerze zaskoczona.
- Ah to niedobrze.  Ja nie wiem dokładnie co się stało. Jednak powiem ci tyle, musisz z nim pogadać. Nie odrzucaj jego połączeń. Jesteś dorosła i powinnaś wiedzieć, że unikanie problemów to żadne wyjście. - Oznajmił mi te mądre słowa, a ja nie wiedziałam co miałam na nie odpowiedzieć. Byłam przerażona.  
- M... Mu... Muszę się przejść. - Wyjąkałam.
        Potrzebowałam świeżego powietrza. Musiałam pomyśleć nad kilkoma sprawami. Faktycznie nie potrafiłam sobie poradzić z uczuciem, które żywiłam do Junmyeona. Myślałam, że będzie łatwo. A tymczasem za bardzo zaczęło mi na nim zależeć. Dodatkowo to co powiedział Jooseung, utwierdziło mnie w przekonaniu, że miałam kontakt z Junmyeonem pod koniec imprezy. Nie wiedziałam, czy nie powiedziałam mu za dużo, czy nie zrobiłam niczego głupiego. To było uciążliwe. Powinnam była zadzwonić, zapytać. Bałam się dowiedzieć co nawyrabiałam. Mogłam pod wpływem alkoholu wiele zrobić.
        Joo nie zatrzymał mnie. Wiedział pewnie dlaczego to robię. Wzięłam też ze sobą portfel z myślą o zakupach. Na pewno takowe mi by się przydały.

*Junmyeon*

        Znowu czekałem na mojego menadżera. Musiałem załatwić tę sprawę z nim. Nie rozumiałem po co te zdjęcia wrzucili wreszcie do gazety. Cicho liczyłem, że to wcale nie ich sprawka, tylko fotograf chciał zarobić i sprzedał je jakiejś gazecie, lecz wiedziałem, że nie zleciliby takiego zadania, komuś niezaufanemu.
        Pewnie ktoś mógłby powiedzieć, że niepotrzebnie się staram i wszystko stracone. W końcu Kyurin była wcześniej na mnie zła nawet o to, że z nią najpierw nie porozmawiałem. Jednak jej zachowanie po pijanemu mówiło mi coś zupełnie innego. Potrzebowała mnie. Nie chciała mnie zostawić, a przede wszystkim kochała mnie i tego nie mogłem zaprzepaścić. Było jeszcze co ratować. Na dodatek rozmowa z Jooseungiem bardzo mnie rozjaśniła.

        Wprowadziłem Kyurin do mieszkania. W drzwiach czekał na nas Joo i szybko ją chwycił z drugiej strony. Oboje przetransportowaliśmy ją do jej sypialni. Coś tam jeszcze sobie bełkotała, ale szybko położyła się spać. Ulżyło mi, że była już bezpieczna.
- Znowu przegięła z alkoholem. - Marudził nasz przyjaciel.
- A ty znowu powierzyłeś mi ją w takim stanie. - Zaśmiałem się. - Przepraszam. Tym razem także przeze mnie się upiła. - Dodałem już poważniej.
- Daj spokój. - Powiedział klepiąc mnie mocno w plecy. - Chodź z tego pokoju.
        Wraz z jego poleceniem udaliśmy się do salonu, gdzie wskazał mi, bym przysiadł na kanapie. Chciał mnie ochrzanić? W końcu dobrze widziałem, jak często się o nią martwił. Dobry z niego był przyjaciel dla niej. Choć początkowo byłem zazdrosny, to teraz żywiłem do niego wdzięczność za opiekę nad Kyurin.
- Musimy porozmawiać. Otóż... Junmyeon. Nie zrozum mnie źle. Kyurin mi także się podoba od początku. Żywię do niej duże uczucia. - I czar prysł, bo okazało się, że nie była to zwyczajna przyjacielska troska. - Dawno też się poddałem. Kiedy uświadomiłem sobie, że przegrałem z tobą. - Te zdanie zakończył smutnym uśmiechem, przez co zrobiło mi się go żal. - Dlatego też... Powierzam ci Kyurin. Cokolwiek się nie stanie. Masz się nią zająć. Odciągnąć od niej wszystkie cierpienia. Ona na to zasługuje. Nie mogłem na nią patrzeć przez te kilka dni, kiedy chodziła po domu jak jakiś duch. Bałem się o nią i pragnąłem zrobić cokolwiek, by jej pomóc, ale czułem się bezradny, bo tylko ty mogłeś ją wyciągnąć z tej sytuacji.
        Poczułem się dziwnie. Jakby był starszym bratem Kyu i prosił mnie o opiekę nad nią. To było niesamowite z jego strony. Potrafił się tak poświęcić. Ja byłem przy nim taki mały. I nie chodziło tu o różnicę wzrostem, czy wiekową, jakie nas dzieliły.

        Wspomnienie poprzedniego wieczoru przerwało mi pojawienie się menadżera. Był jakby troszeczkę zdegustowany, że mnie widzi. Nie obchodziło mnie to. Musiałem to rozwiązać. Wszedłem z nim do środka. Usiadłem na tym samym miejscu, na którym ostatnio często zasiadałem. Spojrzałem na niego całkowicie poważnie i zacząłem.
- Musicie sprostować plotki na temat Kyurin. Zrujnowaliście jej właśnie karierę. - Zacząłem oskarżając ich, bo byłem prawie pewny, że to ich wina.
- A co jeśli tego nie zrobimy? Przecież nie odejdziesz. Zresztą po co mamy to robić? To nie jest nasza artystka. A gniew skupił się na niej, nie na tobie, więc nie widzę problemu. - Powiedział to całkowicie spokojnie, a ja miałem ochotę wybuchnąć, bo wszystko się we mnie gotowało.
- Ona nic złego nie zrobiła. A wy mścicie się tak po prostu na niej? Dlaczego? - Zacząłem robić mu wyrzuty.
- Nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. Za to mogę coś zaproponować. Dostanie drugą szansę dołączenia do wytwórni. Wtedy jakoś wszystko wyjaśnimy i ogłosimy tak jak należy. - Wyjaśnił mi, a mi zaświeciła się lampka w głowie.
- Chce pan powiedzieć, że nadal wszystko skupia się na jej dołączeniu do SM? Wiedzieliście, że przyjdę o to błagać? - Zacząłem zadawać szybko pytania.
- Nie. Nie chodziło nam o to, ale pewnie tam u góry ucieszą się, jak uda nam się ją sprowadzić. - Dodał dumny ze swojej wypowiedzi.
- Dobrze. - Westchnąłem ciężko. - Porozmawiam z nią, co o tym myśli.
- Tylko się pospieszcie. Bo z każdym dniem będzie coraz trudniej odkręcić to wszystko.
        Przytaknąłem i pospiesznie pożegnałem się z nim. Musiałem jak najszybciej udać się do Kyurin i z nią porozmawiać. Nie mogłem z tym zwlekać, a na szczęście w ten dzień nie miałem treningów, ani nic z tych rzeczy. Byłem też bardzo zainteresowany, czy pamiętała ona o jej wyznaniach po pijanemu, lecz byłem nastawiony z moim fartem, że wszystko zapomniała.

***

        Wchodząc do bloku Jooseunga zdziwiłem się, kiedy mnie prawie wyminął nie zauważając. Szybko go chwyciłem za rękę, żeby zatrzymać. On wytrzeszczył oczy na mnie, na szczęście po chwili pojawił się na jego twarzy szczery uśmiech.
- Kyurin wyszła na chwilę. Ja też muszę, ale możesz na nią poczekać. Jej mama cię wpuści. To dziś jakiś dzień odwiedzin chyba. - Zaśmiał się.
- Mówisz mama? - Byłem zdziwiony, z drugiej strony sam je pogodziłem. To chyba naturalne, że się o nią martwiła. Tylko, czy nie przyszła czasem w sprawie plotek z gazet? Miałem nadzieję, że w nie nie wierzyła.
- Tak. Spokojnie. Była miła, więc chyba nie chce niczego złego. - Uspokoił mnie tymi słowami.
        Pożegnałem się z nim, bo prawdopodobnie nie mieliśmy się już tego dnia spotkać i ruszyłem na odpowiednie piętro windą. Wahałem się przed użyciem dzwonka do drzwi. Spotkanie z jej mamą stresowało mnie bardzo. W końcu przeze mnie oczernili Kyurin. Jednak wykonałem wreszcie ten ruch i wtedy pospiesznie otwarła mi drzwi ta kobieta. Najpierw spojrzała na mnie skrzywionym wzrokiem, po chwili dopiero odsunęła się, by mnie wpuścić. Przywitałem się z nią grzecznie i głęboko ukłoniłem. Czułem jej zimne spojrzenie i panicznie zacząłem się bać.
- Po co tu jesteś? - Fuknęła na mnie, aż zadrżałem.
- Muszę porozmawiać z Kyurin. - Powiedziałem pospiesznie.
- O czym niby? O tym, jak przez ciebie jest teraz traktowana? Jak mogłeś powiedzieć, że cię uwiodła, by dołączyć do wytwórni?
        Ona myślała, że to ja powiedziałem? Musiałem szybko odkręcić to nieporozumienie. Nie chciałem, by miała złe o mnie zdanie. W końcu w pewnym sensie miałem zamiar być jej zięciem.
- Przepraszam, ale to nie ja. Próbuję właśnie coś z tym zrobić. Ja... - Chwilę się zawahałem. - Kocham pani córkę. Jest dla mnie bardzo ważna. - Widziałem, że analizowała moją wypowiedź. - Po prostu moja wytwórnia chciała, by Kyurin podpisała z nimi kontrakt i zrobili nam dwuznaczne zdjęcia. Zaproponowali, że jak ona dołączy do nich, to ogłoszą nasz związek. Nie chciałem by się dla mnie poświęciła. Niepotrzebnie zadziałałem na własną rękę, a w efekcie tego oni podali te zdjęcia gazetom.
        Widziałem, że jej surowy wzrok zmienił się na łagodny i smutny. Ulżyło mi, bo wychodziło na to, że mi uwierzyła. Jednak cisza, która panowała między nami troszeczkę mnie niepokoiła. Chciałem znać już jej zdanie.
- Wybacz za pochopne wnioski. Mam nadzieję, że uda wam się to odkręcić. I cieszę się, że żywisz takie uczucia do niej. - Poczułem wszechogarniające mnie ciepło. Takich słów potrzebowałem.

*Kyurin*

        Spacerowałam między półkami, szukając mąki ryżowej. Nienawidziłam, jak przestawiano asortyment w sklepach. Gubiłam się wtedy i potrafiłam kilka razy przejść sklep i nie wiedzieć, gdzie przestawili szukany przeze mnie produkt. Tak było i tym razem. Błądziłam.
- Kyurin?! - Usłyszałam okrzyk obok mnie.
        Spojrzałam na osobę, która go z siebie wydała. Nie kojarzyłam tego mężczyzny, czy też chłopaka. Jego wzrok był pełen nienawiści. Czego on ode mnie chciał?
- Ty jesteś aktorką z tej nowej dramy? - Ah więc o to mu chodziło.
        Przytaknęłam niepewnie, bo w końcu nie wiedziałam, jak miał zamiar się dalej zachować.
- Chodziliśmy do jednego liceum. - Zaskoczył mnie tym, choć z drugiej strony, szkoła to duży budynek i mogliśmy się nie znać. - Kiedyś mi się podobałaś i ucieszyłem się słysząc, że zagrasz w dramie. - Niby powinnam się czuć miło. Jednak mówił to dziwnym tonem, jakby kpiącym. - A teraz zrobiłaś takie coś? Naprawdę zachowujesz się jak dziwka? Myślałem, że jesteś mądrzejszą dziewczyną i wszystko zdobywasz umiejętnościami i intelektem, a nie w tak bezwstydny sposób. - Poczułam ukłucie w sercu.
        Nie wiedziałam co powinnam była zrobić. Moje oczy zrobiły się momentalnie mokre. Ludzie wierzyli przecież w te brednie. Byłam przerażona jego wybuchem. Był na mnie zły za to. Co ja mogłam zrobić? Mogłam zaprzeczyć, lecz pewnie by nie uwierzył. Mogłam na niego nakrzyczeć, by się odczepił, ale to wyglądałoby jak przyznanie się do winy. Byłam w kropce. Nagle on chwycił moje ramię i zaczął mną szarpać, a jego uścisk mnie bolał.
- Taka odważna jesteś? Płaczesz po takich słowach. A to czysta prawda o tobie. - Plunął na mnie. - Takie kobiety powinny być tępione.
        Miałam ochotę wybuchnąć głośnym szlochem. Ręka bolała mnie przeraźliwie, a jeszcze bardziej moje nieszczęsne serce. Ochroniarz przybiegł i rozdzielił nas. Mówił coś do mnie, a ja ledwo kontaktując udałam się do kasy. Byłam załamana. Najchętniej skoczyłabym z mostu do rzeki Han, ale nie mogłam przecież tak łatwo się poddawać.

***

        Kiedy otwarłam mieszkanie doznałam szoku. Na kanapie siedziała moja mama i Junmyeon. Wstali momentalnie na mój widok. Czemu oboje tu przyszli? Mama pewnie czytała gazety i nie byłam pewna, czy przyszła w dobrej mierze. A Jun chciał pogadać może o poprzednim wieczorze? Zestresowałam się. Nie byłam w humorze na takie rozmowy.
- Córeczko. - Odezwała się pierwsza mama i podbiegła do mnie.
        Przytuliła mnie, co mnie zaskoczyło. Przyszła mnie wesprzeć? Poczułam się od razu lepiej. Przynajmniej ona wiedziała, że nic nie zrobiłam. Odwzajemniłam uścisk.
- Przyszłam ci pomóc z sprostowaniem tego wszystkiego, lecz ten młodzieniec też działa w tej sprawie, więc jednak może lepiej, jak sami się z tym uporacie. - Wyszeptała mi. - Widzę, że bardzo się tobą przejął. Miły z niego chłopak. Twój współlokator także. Mam nadzieję, że ułoży ci się wszystko. - Uspokajały mnie jeszcze bardziej jej słowa. - Wpadnę jakoś na dniach to jeszcze pogadamy, a teraz już wam nie przeszkadzam. Kocham cię. - Po tych słowach dała mi buziaka w czoło, puściła mnie i wyszła.
        Zamurowało mnie. Czekała mnie teraz rozmowa z Junmyeonem. Bałam się szczerze. Mimo to, musiałam temu sprostać. Jeżeli dobrze zrozumiałam mamę, on miał jakiś pomysł na uratowanie jeszcze wszystkiego. Czułam, że nie zostawi mnie samej i prędzej, czy później się zjawił. W końcu on już taki był. Na pierwszym miejscu inni, potem on. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz