wtorek, 14 lutego 2017

Miłosny scenariusz: Rozdział 19

Notkę napiszę na dole, bo związana z fabułą. Miłego czytania. :)

Miłosny scenariusz
Rozdział 19

*Kyurin*

        Siedziałam obok Junmyeona. Płakałam, bo opowiedziałam mu co wydarzyło się w sklepie. Po prostu musiałam się wygadać, a on był wtedy jedyną osobą przy mnie. Pocieszał mnie. Mówił, że ten idiota nie wiedział co mówi i był zaślepiony kłamstwem gazety. Gładził moje plecy, przytulając, przez co poczułam się bezpiecznie przy nim. Zawsze potrafił we mnie obudzić takie poczucie.
- Ja przyszedłem w związanej z tym sprawie. - Zaczął mówić delikatnie, jakby bał się poruszyć temat.
- Słucham więc. - Odpowiedziałam, ocierając moje łzy z policzków.
- Najpierw chcę wiedzieć ile pamiętasz z imprezy. - Mogłam się założyć, że po tych słowach przełknął głośno ślinę z nerwów. Czym tak się stresował? Aż tak nabroiłam?
- Nic. Znaczy się pamiętam wszystko nim Jooseung wyszedł. - Mówiłam niepewnie, cały czas obawiając się co zrobiłam.
- Więc nie powiem ci wszystkiego. - Wraz z tymi słowami na jego twarzy ukazał się uśmiech. - Nie zrobiłaś nic złego. Ja tak uważam i dużo mi powiedziałaś. To wszystko. I tak wolę to usłyszeć na trzeźwo, więc nie wspominajmy o tym. - Mimo to, zaniepokoiłam się, czy czasem nie wyznałam mu uczuć, bo tak mi to zabrzmiało.
- Dobrze. Nie mówmy o tym. - Postanowiłam, że jednak wolę przejść do tej poważniejszej sprawy.
- Gadałem dzisiaj z menadżerem. Powiedział, że jest możliwość odkręcenia wszystkiego, jeżeli jeszcze zdecydujesz się na wcześniejszą propozycję. Tym razem przyszedłem się skonsultować z tobą.
        Byłam szczęśliwa, że starał się coś z tym zrobić. Mógł rozwścieczyć swojego menadżera takim zachowaniem, ale on ryzykował dla mnie. Byłam mu wdzięczna i wiedziałam, że nie powinnam się tym razem wahać.
- Dobrze. Zrobię to. - Odpowiedziałam szybko, by nie zdążyć się rozmyślić.
- Na pewno? Mogę... - Przerwałam mu kładąc palec na jego ustach, przez to, że on go nimi dotknął, poczułam jak moje policzki stają się czerwone.
        Nie wiem, kto z nas bardziej nie wytrzymał i kto pierwszy zainicjował pocałunek. To było coś co musiało się wydarzyć, by roztopić niewidzialną barierę między nami. Towarzyszyło nam straszne napięcie spowodowane ostatnimi wydarzeniami i ten gest je rozładował. Kiedy odsunęliśmy się od siebie troszkę, on uśmiechnął się do mnie tak anielsko, że prawie mi nogi zamieniły się w watę. Musiałam wykorzystać sytuację.
- Kocham cię i dlatego chcę być blisko ciebie, nie ważne jakim kosztem. Nie robię tego dla ciebie, tylko dla siebie. - Stwierdziłam, że takie wyjaśnienie mu powinno wszystko wyklarować.
        Nie wierzyłam, że udało mi się to tak odważnie powiedzieć. Widocznie to dlatego, że byłam pewna tego co czuję. On patrzył na mnie swoimi oczami tak głęboko. Pewnie też się dziwił, że to tak po prostu powiedziałam. Nie byłam pewna, czy wyznałam mu uczucia dzień wcześniej, ale teraz miałam potrzebę powiedzieć to jeszcze raz, bo chciałam to pamiętać. Warto było.

*Junmyeon*

        Siedzieliśmy w gabinecie mojego menadżera. Stresowałem się okropnie. Bałem się, że coś pójdzie nie tak. Kyurin podjęła decyzję bardzo szybko, lecz równie szybko coś mogło ją zachwiać. Warunki kontraktu nie były nam jeszcze znane, ani też inne aspekty. Menadżer wlepiał w nas poważny wzrok.
- Czyli jednak po tym całym zamieszaniu, zgłosiłaś się do nas? - Zapytał kpiąco. Pewnie w duchu był z siebie dumny, że dopiął swego.
- Mam tylko nadzieję, że nie jesteście tak złą wytwórnią, jak o was się mówi.  - Powiedziała do niego oschle, a mi podobało się jej odważne zachowanie.
- Nie wiem co jest według ciebie w naszej firmie złe, więc zostawię ci to do ocenienia później. Teraz zadam kilka pytań. Po pierwsze. Masz jakiś talent poza aktorstwem? Śpiew na przykład? - Zapytał niespodziewanie. Wiedziałem, że Kyurin nie jest w tym za dobra.
- Nie. Nie potrafię śpiewać. - Spuściła wzrok na te słowa.
- Trudno. Po prostu jakbyś mogła być także naszą solistką, albo od czasu do czasu zaśpiewać coś do dram, to było by jeszcze lepiej. Dobrze, w takim razie udam się do dyrekcji wszystko uzgodnić. Prawdopodobnie wrócę z kontraktem do podpisania, więc prosiłbym byście zaczekali.
        Po tych słowach opuścił gabinet. Wtedy dopiero zauważyłem, że Kyurin ściska mocno piąstki na swoich kolanach. Chwyciłem jedną z nich, przez co spojrzała na mnie zaskoczona, pewnie bardzo się stresowała. Nic dziwnego. Właśnie decydowała o powierzeniu swojej kariery największej wytwórni w Seulu na najbliższe kilka lat. Pamiętałem do dziś, jak ja czułem się podpisując  w tym miejscu swój pierwszy kontrakt. Wtedy nikt nie siedział obok mnie.
- Nie stresuj się tak. Dokładnie przejrzę z tobą warunki. Wiem na co zwrócić uwagę. - Zacząłem ją uspokajać, dzięki czemu jej kąciki ust się uniosły.
        Byłem gotów zrobić dla niej wiele. Cieszyłem się częściowo, że miała od tamtej chwili być blisko mnie i mogliśmy zacząć się wkrótce spotykać jawnie. Mimo to, miałem wiele obaw. Wiedziałem, że działy się w tej wytwórni różne rzeczy. Widziałem też nie raz, jak wiele par w showbiznesie rozpadało się zaraz po wyjawieniu ich sekretu. Fani także potrafili zajść za skórę. Wierzyłem, że przezwyciężymy to wszystko.
        Po jakiejś pół godzinie wreszcie wrócił mój menadżer. Miał uśmiech na twarzy, więc wszystko poszło pewnie po jego myśli. Poczułem jak Kyurin zadrżała, bo nadal trzymałem ją. Przycisnąłem jej delikatnie tę dłoń, by poczuła, że jestem przy niej.
- Ustaliliśmy, że sprostujemy to tłumacząc jako czyste nieporozumienie. Kyurin już dawno miała dołączyć do SM, ale cały czas podejmowała decyzję. Twoje uczucie do niego nie miało na to wpływu, jaki i to nie ty wyszłaś z inicjatywą, więc nie ma mowy o poderwaniu dla kariery. Nadmienimy także, że to przecież nie inna gwiazda decyduje o dołączeniu kogoś do wytwórni, a przełożeni. Więc nawet jakby Junmyeon się za tobą wstawiał, nic by to nie dało. Możliwe, że dodana będzie informacja, iż swoją pierwszą rolę otrzymałaś tylko i wyłącznie dzięki talentowi, a nie urokowi. Wystarczy?
- Oczywiście. - Przytaknęła już z widoczną ulgą.
- Co do kontraktu, oto i on. - Mówiąc to położył przed nią plik papierów. - Pełno w nim chorych oświadczeń i tym podobnych. Musisz wszystko podpisać. Dam ci zaraz czas na zapoznanie się z nim.  Jutro za to, poznasz swoją menedżerkę. Wiem jedynie, że będzie nią kobieta. Prosiłbym więc, byś spotkała się z nią około godziny dziesiątej.  - Na wszystko odpowiadała kiwnięciem głowy. - Jeszcze jedna kwestia. Mieszkanie. Do tej pory dzieliłaś je z innym aktorem. Nie możemy na takie coś pozwolić. Na szczęście zostało nam małe puste mieszkanko na przydzielenie jakiejś gwieździe, więc póki co je otrzymasz. Możesz się z niego wyprowadzić, jak zarobisz na coś swojego, bo aktorzy nie muszą mieszkać w dormach.  To chyba tyle. Jakieś pytania?
        Zapadła chwila ciszy. Pewnie Kyurin nie wiedziała o co mogłaby zapytać. Ja także nie miałem pomysłu. Wydawało się mi wszystko jasne i klarowne. Z racji tego, że o nic nie dopytaliśmy, menadżer znowu chwilowo wyszedł, byśmy mogli poczytać kontrakt. Nie widziałem w nim zbyt wielu kruczków. Wszystko to było wiadome każdemu idolowi. Myślałem, że bez problemu mogła to podpisać. Zapytała mnie o kilka niezrozumiałych dla niej punktów, a po wyjaśnieniu jej ich zobaczyłem, że zaczyna podpisywać dokumenty i wpisywać w nie swoje dane.  Odetchnąłem, bo wszystko szło ewidentnie ku lepszemu.

*Kyurin*

        Zaraz po podpisaniu mojego kontraktu wyszła informacja o tym, plus sprostowanie plotek, które obiecała mi wytwórnia. Czytałam cały wieczór opinie ludzi na ten temat. Były podzielone. Ale już bardziej na zwolenników mojego związku z Junmyeonem i tych, którzy z zazdrości pisali jakieś bzdury na nasz temat. Nie brzmiało już jednak to tak źle. Byłam szczęśliwa, że udało się to tak rozwiązać.
        Szłam właśnie na spotkanie z moją menedżerką. Trochę się jeszcze stresowałam. W końcu nie wiedziałam, jaką może być osobą. Nie mogłam się nastawić na nic. Na szczęście szybko trafiłam pod jej gabinet, gdzie ona już czekała. Zobaczyłam siedzącą za swoim biurkiem młodą kobietę z szczerym uśmiechem na ustach. Coś czułam, że nie mogła być zła. Zasiadłam naprzeciwko niej, wcześniej grzecznie się witając.
- W takim razie Kyurin od dzisiaj zaczynasz ze mną współpracę. Będę przekazywać ci propozycję grania w dramach, jak i występów w radiach, programach rozrywkowych i tym podobnych. W końcu będziesz u nas kreowana na gwiazdę. Ludzie będą chcieli cię poznać.  – Zaczynała mi tłumaczenie, początkowo takie coś by mnie przeraziło, a tego dnia byłam na to gotowa.
- Rozumiem. – Odpowiedziałam posłusznie.
- Dodatkowo będziesz dostawała lekcję zachowania wśród fanów. Szkolenie językowe też cię czeka.
Najchętniej wywinęłabym się z tego, bo to jak powrót do szkoły, ale stwierdziłam, że dam radę. Słuchałam kolejnych punktów omawianych przez panią menadżer. Nie wiedziałam ile czasu mijało, bo mi się on strasznie dłużył. Przez chwilę  nawet pomyślałam, że może ja się do tego wszystkiego nie nadaję. Po jakimś czasie jednak coś zmieniło moje zdanie. Hayeon, bo tak się zwała ta kobieta, zaczęła mówić mi o tym co było dobre w mojej grze i czemu zwróciłam swoją uwagę innych. Byłam zachwycona z tych wszystkich pochwał. Przypomniałam sobie, jak marzyłam o takim graniu w filmach, wczuwaniu się w postaci, które musiałam odzwierciedlić dla widzów. Przestałam żałować i stwierdziłam, że zacznę się do wszystkiego porządnie przykładać, by być jeszcze lepsza.
Kiedy wychodziłam z jej pokoju byłam już spokojniejsza. Wiedziałam, że dobrze będzie mi się z nią współpracować. Na dodatek nie czułam, by obarczała mnie rzeczami niemożliwymi do wykonaniu. Moje serce uradowało się jeszcze bardziej, gdy ujrzałam jego. Junmyeon szedł w moją stronę. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, a co najdziwniejsze miał zmieniony kolor włosów. Kiedy już stał przy mnie dotknęłam ich i je mu roztrzepałam. Był blondynem. Jak ja miałam do tego przywyknąć?
- Co oni ci zrobili? – Powiedziałam do niego, jakby z pretensją w głosie.
- Przefarbowali. - Jego ton głosu mówił sam za siebie, był zdziwiony. – Nie podoba ci się?
- To nie tak. Po prostu… Dziwnie teraz mi na ciebie patrzeć. – Stwierdziłam szczerze.
- Przywykniesz. – Dodał pewien siebie. – A wiesz, co to oznacza, że zmieniłem kolor? – Zapytał nagle, zbijając mnie z tropu.
- Hm… Bo zakończyłeś nagrania do dramy i teraz możesz szaleć? – Wiedziałam, że to nie było to, ale nie miałam żadnych pomysłów.
- Nie. Będę miał comeback. - Cała radość z niego prysła. To dlatego, że nie zrozumiałam od początku? – Nie istotne. – Uśmiechnął się ponownie. – Niestety oznacza też to, że więcej będę siedział w wytwórni. Będziemy dużo ćwiczyć. - Teraz zaczął udawać smutną minkę, jak to robiły takie głupiutkie dziewczyny, mimo to, w jego wykonaniu było to przezabawne, że mało co, a nie opanowałabym śmiechu.
- Spokojnie, ja też będę pewnie dużo przesiadywać w wytwórni. Będziemy się przynajmniej tutaj widzieć. To i tak wiele. Inni mają gorzej. - Pocieszałam go.
- Masz rację. A wiem co chciałem ci jeszcze powiedzieć. Za to, że nie chcesz nazywać mnie Oppa...
- Naprawdę do tego wracasz? - Oburzyłam się, że odkurzył temat z początków naszej znajomości, bo szczerze bałam się, co wymyślił.
- Daj mi dokończyć. Chcę byś od czasu do czasu zrobiła mi lunch. - Wytrzeszczyłam na niego oczy. - Cokolwiek będziesz robić, pewnie będzie mi smakować. Nie jestem wybredny, a jak to będzie od ciebie, będzie wyjątkowe.
- Kiedyś to wymyślił?
- Tak jakoś przed chwilą. Zanim do ciebie przyszedłem. Wiesz ile się nad tym głowiłem? - Mówił to z takim przejęciem. Jak ja bym chciała żebyśmy już zawsze mieli takie problemy.


Nie to jeszcze nie koniec. :D Jak widzicie wszystko niby się układa, więc jestem ciekawa waszej opinii. I jesteście gotowi na koniec już wkrótce? :D
Mogę jeszcze dodać, że kolejne opowiadanie po tym, będzie o Chanyeolu. Będzie ono jeszcze krótsze chyba od tego. Ale to jeszcze się zobaczy w praniu. :)



PS. Czy ten gif nie jest przeuroczy? :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz