środa, 5 lipca 2017

Diagnostyka serca: Rozdział 6

Rozdział dodawany po ciemku. Dziś cierpię na bezsenność przez wypicie późno kawy. Ale co tam, przynajmniej mogę dużo porobić. :D Tylko, żebym na drugi dzień nie była zombie. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się senność i położę się do łóżeczka. Miłego czytania. :D

Diagnostyka serca
Rozdział 6



*Jiwon*

            Siedzieliśmy na kanapie zajadając się popcornem i oglądaliśmy z Jonginem jakiś śmieszny program. Lubiłam to robić z siostrą. W tamtym momencie na brzegu tego mebla zjawił się jej kot. Nie lubiłam go za bardzo i musiałam zajmować się nim pod jej nieobecność. Irytowało  mnie to, że się do nas zbliżał. Wszedł na kolana Kaiowi, a ten jakby z automatu zaczął go głaskać. Nie zwrócił jednak uwagi, że kot miał inny cel. Zaczął zaglądać do naszej miski, więc próbowałam go odstraszyć prychając na niego.
- Co ty robisz? - Śmiejąc się zwrócił się do mnie Kai.
- Odstraszam go od popcornu. - Powiedziałam to całkiem szczerze i poważnie.
            Na te słowa wybuchł rechotem jeszcze głośniejszym i kot wystraszył się, wskakując przez to do miski. Popcorn rozsypał się po całym pokoju, a ja nie wiedziałam kogo mam większą ochotę udusić. Jego, czy pana śmieszka.
- Nie rób takiej groźnej miny, bo dostaniesz zmarszczek noona. - Próbował mnie uspokoić, ale ja już wręcz wrzałam. Kto to miał niby sprzątać? Pewnie ja?
- Widzisz co te kocisko przez ciebie zrobiło?! - Wykrzyczałam do niego, a uśmiech na jego twarzy momentalnie ustąpił szokowi.
- Moja wina, że kot boi się śmiechu? Widocznie za mało razy to robicie i jest nieprzyzwyczajony. - Oburzył się.
- Oczywiście, że często to robię! Ale nie tak głośno i nagle, jak ty. I co to w ogóle znaczyło, że się ze mnie zacząłeś nabijać? - Ja i mój niewyparzony język właśnie w tamtym momencie się obudziły. On chyba nie spodziewał się, że mogłam tak się zachować.
- Czemu tak wybuchasz? Lubisz się kłócić, czy co? - Zadał mi dziwne pytanie. Dopiero się zorientowałam, że on mimo wszystko mówił cały czas łagodnie, a ja darłam się okropnie. Zrobiło mi się troszkę głupio.
- Nie. Nie lubię, tylko często nerwy mi popuszczają. - Mówiłam to już szeptem, przytłoczona sytuacją.
- Musiałaś wiele przejść w życiu, skoro taka jesteś. - Z tymi słowami dotknął dłonią mojego policzka. Co on wyprawiał? Głaskał mi go kciukiem, a ja nie wiedziałam, czy powinnam była go odepchnąć, czy może pozwolić mu na tą kojącą czynność.
- Myślę, że odziedziczyłam to po rodzicach u których kłótnie były na porządku dziennym. - Wyjaśniłam niespokojnie, bo głos zaczynał mi się powoli łamać, kiedy patrzył w moje oczy swoimi.  Przez to też spuściłam głowę w dół, która on momentalnie z powrotem ustawił do pionu, chwytając za mój podbródek.
- Czyżbym cię zawstydził? - Uniósł ponownie kąciki ust, a mi nagle zrobiło się gorąco wraz z jego słowami i nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. - To dla mnie dobry znak. - On naprawdę wziął sobie za cel poderwanie mnie, czy jak?
            Zbliżył gwałtownie nasze twarze do siebie. Był bardzo blisko, zdecydowanie za blisko. Moje serce przyspieszyło na myśl, że chyba miał zamiar znowu mnie pocałować. Jak on to robił? Ten dzieciak zmienił mnie w szaloną nastolatkę, a tego nie chciałam do końca. Próbowałam być dorosła i racjonalna, jednak on wszystko miał zamiar zburzyć.
- Ciekawisz mnie coraz bardziej. - Wyszeptał, na co przeszły mnie dreszcze. Jego głos w tamtym momencie był taki... męski? - Nie wiem co siedzi w twojej głowie, lecz jeszcze większą zagadką jest twoje serce. Coś czuję, że one nie współgrają ze sobą. Trzeba będzie to naprawić. - Po tej jakże robiącej mi mętlik w głowie wypowiedzi zetknął nasze usta.
            Od razu pozwoliłam mu pogłębić pocałunek. Chciałam go z jakiegoś powodu. Wplątał dłoń w moje włosy. Ja za to nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Serce waliło mi coraz mocniej, oddychanie odeszło na dalszy plan, przechodziły mnie wspaniałe dreszcze. Czy tak czuło się namiętność? Jeżeli to było to cudowne uczucie. Tak mało wiedziałam o takich rzeczach, bo wiele razy stosowałam obronne postawy, by nikt się do mnie nie zbliżał, a on sprawił, że nie potrafiłam mu odmówić. Mimo iż rozum wiedział, że może się to źle skończyć.
            Kiedy oderwaliśmy się do siebie, chciałam nas połączyć ponownie, lecz stało się coś dziwnego. Światło nagle zgasło w pokoju. Pierwszą myślą były wybite korki, jednak telewizor nadal chodził. Przeraziłam się momentalnie i wyjrzałam zza pleców Jongina. Wtedy zechciałam zapaść się pod ziemię. Moja kochana siostra stała w drzwiach do salonu i to najwidoczniej ona zgasiła światło.
- Nie odwracaj się. - Szepnęłam tak, by ona tego nie usłyszała.
- Nie przerywajcie sobie, ja zrobiłam wam tylko klimat. - Rzekła z wyczuwalną urazą. Chwila, to ja nie miałam prawa sobie przyprowadzić kogoś do domu, jak jej nie było?
- Przecież nie dzisiaj miałaś wrócić. - Wyjąkałam niepewnie.
- Dlatego do ciebie dzwoniłam, by cię ostrzec. Nie odbierałaś, a chciałam, żebyś mnie odebrała ze stacji. Leje tam strasznie. Jednak ty nie wiesz pewnie nawet, iż twój telefon się rozładował, bo masz ważniejszą sprawę na głowie. Obściskiwanie się z nim! Kimkolwiek jest ten drań. Nie miałaś nikogo jak przedwczoraj jechałam, więc domyślam się, że właśnie jesteś ofiara jakiegoś podrywacza, który myśli tylko o tym by cię przelecieć. A myślałam, że jesteś bardziej rozważna! - Robiła mi kazanie, jakby to ona była tą starszą. Trochę nawet zabawne było to, iż właśnie obgadywała swojego idola. Nie zauważyła, że to on, bo pewnie nie przypuszczała, że mógłby się zjawić w naszym mieszkaniu. I dzięki temu czułam wielką ulgę. Jakby się dowiedziała, byłoby jeszcze gorzej. Zauważyłam też, że Kai powstrzymywał się od śmiechu i spojrzenia na nią. To także było komiczne i obawiałam się, że on długo tak nie wytrzyma.
- Nie znasz go! - Krzyknęłam by dodać dramaturgii mojej wypowiedzi. - Mnie także, a co jak chcę przygody na jedną noc? - Wiedziałam, że to ostatnie pytanie mogłam sobie darować i niepotrzebnie je wypowiedziałam.
- Nie wierzę, że ty to powiedziałaś. - Zamrugała kilkakrotnie z niedowierzania chyba. - Kim jesteś i co zrobiłeś z moją siostrą? - Mówiąc to przybliżała się nagle, więc musiałam działać.
            Wystrzeliłam jak z procy i wtuliłam się w nią, by nie zrobiła ani kroku dalej. Starałam się też jednocześnie przesuwać ją w stronę wyjść z salonu. Miałam nadzieję, że odwiodę ją tym, od zobaczenia jego twarzy. Udało mi się wyjść tak na korytarz.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytała lekko zirytowana.
- Stęskniłam się to cię przytulam. - Skłamałam jak zwykle mało perfekcyjnie.
- Co proszę? Wymyśl lepszą wymówkę. Czemu nie chcesz bym go zobaczyła? Aż tak brzydki? - Zatkało mnie. Co ja miałam jej powiedzieć? Musiałam coś wymyślić, by odbiegła od tematu.
- Wyjazd się nie udał? Wcześniej wróciłaś i jesteś rozdrażniona. - Nie byłam dobra w zmienianiu toku rozmowy, lecz miałam nadzieję, że tym razem mi się udało.
- Jakby się udał, nie byłoby mnie tu teraz. A rozdrażniona jestem przez ciebie, bo dziwnie się zachowujesz. - Wygarnęła mi. Nie dziwiłam jej się trochę.
- Idź odpocząć, ja pożegnam się z kolegą, a jutro rano porozmawiamy. - Uśmiechnęłam się do niej, a ona delikatnie też uniosła kąciki ust.
- Niech ci będzie. Nie rozumiem tylko, czemu nie mogę go zobaczyć. Idę. - Oznajmiła i ruszyła w stronę swojego pokoju, a ja wleciałam ponownie do salony zamykając za sobą jego drzwi.
- Przykro mi, że tak nagle, ale.. Musisz wyjść. - Rzekłam do mojego gościa, a on przytaknął na to.
- Rozumiem sytuację. - Po chwili wstał i zbliżył się do mnie składając na moich ustach delikatny całus, co mnie trochę rozproszyło. - Szkoda, że nam przerwała. Mimo to, było cudownie. - Po tych słowach po prostu wyszedł zostawiając mnie z zbyt szybko bijącym sercem i mętlikiem w głowie. Czemu on mi to robił? Czemu musiał zakłócić moje spokojne życie w ten sposób?

*Chen*

            Byłem taki niecierpliwy na kolejne spotkanie z Chayeon. Ciekawiła mnie ogromnie, a wydawała mi się strasznie tajemnicza. Nie chciała zbytnio o sobie opowiadać. Nurtowało mnie to i podobało się jednocześnie. Mogłem ją poznawać kawałek po kawałku. Z drugiej strony martwiło mnie to, że tak bardzo się nią zainteresowałem. Nie chciałem kolejnego zawodu. W końcu raz już zostałem odrzucony, a za drugim razem związek zbytnio mi nie wyszedł przez odległość. Może zbyt szybko działałem do tej pory?
            Musiałem trochę przystopować, choć nie chciałem. I pomyśleć, że tak działa na mnie osoba, na którą podczas pierwszego spotkania nakrzyczałem. Mogłem sobie pogratulować taktu. A co jeśli ona szukała po prostu ze mną przyjaźni? To było całkiem prawdopodobne. Postanowiłem się nie nastawiać na nic i nie działać pierwszy, dopóki nie będzie nic wiadome. Miałem wielką nadzieję, że tak potrafiłem.
- Chen skup się! - Usłyszałem krzyk naszego choreografa, bo akurat jak tak rozmyślałem byliśmy w trakcie treningu.
- Przepraszam. - Wyszeptałem trochę zażenowany sobą.
- Albo jednak zróbcie sobie przerwę. Dobrze wam to zrobi. Po niej macie być ogarnięci. Rozumiemy się? - Na te słowa przytaknęliśmy mu wszyscy.
- Jongdae. - Zwrócił się do mnie stojący obok mnie Baek. - Czy to ma związek z twoim ostatnim zniknięciem? Jesteś jakoś rozkojarzony od tamtego czasu. - Mówił to z chytrym uśmieszkiem za który miałem ochotę mu przywalić porządnie. Snuł bowiem już swoje podejrzenia. Niech on sobie kogoś wreszcie znajdzie, a nie wtrąca się w sprawy innych. Chciałem mu zaprzeczyć, lecz ktoś uprzedził mnie w swojej wypowiedzi.
- Moim zdaniem to,jest to powiązane z pewną lekareczką. - Wtrącił Kai, który już nie żył w moich sadystycznych myślach.
- Głupoty gadasz. Po prostu ostatnio potrzebowała pocieszenia, to ją pocieszyłem. Od co. Nie wyolbrzymiaj sytuacji. A jestem rozkojarzony, bo straciłem współlokatora i teraz mi smutno. - Wymyśliłem głupią wymówkę na poczekanie.
- To przeze mnie? - Zdziwił się Minseok, który chyba wziął to na poważnie.
- Skąd ci przyszło do głowy, by się wyprowadzać? - Udałem oburzenie, z przykrością stwierdzają, że niepotrzebnie wyżywałem się na Xiuminie.
- Telefon ci zawibrował. - Oznajmił Jongin, a ja na te zdanie podbiegłem bardzo szybko do mojego urządzenia.
            Ujrzałem wiadomość tekstową od Chayeon. Od razu kąciki ust mi się uniosły, jednak zauważyłem, że wcale nie przyszła w tej chwili, tylko dużo wcześniej. Spojrzałem na Kaia, powstrzymywał się od śmiechu i wraz z tym jak na niego spojrzałem, on wybuchł. A zaraz potem zawtórował mu Baekhyun, który podszedł do mnie i zaczął dodatkowo klepać mnie po ramieniu.
- Chyba już wpadłeś po uszy mój przyjacielu. - Zirytował mnie tym zdaniem. - Czyli ma na imię Chayeon? - Dodał, a ja zastanowiłem się skąd on znał jej imię i zorientowałem się w momencie, że zaglądał mi do telefonu, więc go szybko przytuliłem do ciała.
- Nie twój interes jak ma na imię moja przyjaciółka. - Ostatnie słowo starałem się mocno zaakcentować. - Nie wyobrażajcie sobie niczego. To tylko przyjaciółka! - Wykrzyczałem im i wyszedłem z sali, by móc na spokojnie odpisać na jej wiadomość... Uznałem, że powinna nią zostać przez całą naszą znajomość. Nie zamierzałem sobie stwarzać problemów, ale chciałem ją nadal pocieszać, bo było to ciekawym zajęciem. To nie było jeszcze żadne uczucie. Tak sobie to próbowałem wmówić.

*Juniel*

            Nie wiedziałam co ze sobą począć od kilku dni. Wydarzenia z obiadu z Minseokiem nie dawały mi spokoju. Chciałam sobie wmawiać, iż mnie oszukał. Jednak nie potrafiłam zrozumieć, czemu miałby to robić. Na dodatek od początku wydawał mi się godny zaufania. Miałam wielki mętlik w głowie. Z jednej strony pragnęłam udawać, że rzeczywiście mówił prawdę, a z drugiej nie wierzyłam, że spotkałabym kogoś takiego na ulicy i od tak zechciałby się ze mną spotkać. Był jeden sposób by się upewnić. Tylko za bardzo bałam się, iż potwierdzi to moją teorię o tym, że mnie oszukał.
            Będąc w sklepie muzycznym, do którego weszłam nie wiem po co , usłyszałam jego imię wypowiadane przez jakieś dziewczynki. Od razu zaciekawiła mnie ta rozmowa.
- Xiumin oppa jest taki uroczy. Nie da się wierzyć, iż jest najstarszy z zespołu. A te jego policzki, jak u chomika. Aż chce się je dotknąć. - Zaśmiała się na koniec swojej wypowiedzi.
- Masz rację, jednak Xiumin nijak umywa się do mojego Luhana. - Prychnęła ta druga, a ja postanowiłam w tamtym momencie zaryzykować i do nich zagadać.
- Przepraszam. - Zaczęłam, lecz odpowiedziała mi cisza. - Mówiłyście coś o Xiuminie. - Dodałam, bo może nie patrzyłam bezpośrednio na nie i nie zorientowały się, że to do nich.
- Ah tak. To mój ultimate bias. - Mówiła to pełna zachwytu, pewnie dlatego, że o niego spytałam.
- A mogłybyście mi puścić coś, gdzie słychać go? - Zapytałam troszkę niepewnie. Pewnie dziwnie to brzmiało, że o takie coś poprosiłam nagle, lecz sama sobie by nie poradziłam z tym.
- Z ogromną chęcią. - Rzekła radośnie i za chwile poczułam słuchawkę przykładaną mi do ucha. Chwyciłam ją i poprawiłam sobie. - Mam kompilację jego śpiewu i rapu, co ty na to? - Zwróciła się do mnie, a ja przytaknęłam, by to puściła.
            Kiedy śpiewał, mogłam jeszcze zaprzeczać, jednak gdy usłyszałam jego rap, wiedziałam, że to jego głos od razu. Przeraziłam się tym strasznym podobieństwem tego co słyszałam w słuchawce i tego chłopaka, którego poznałam jakieś kilkanaście dni temu. Czyżbym źle zrobiła nie ufając mu? Tylko co mogłam poradzić na to, że brzmiało to tak nierealnie.
- Ma dobry głos. - Stwierdziłam i oddałam słuchawkę. - Dziękuję wam. - Po tych słowach, już miałam odejść, ale wpadłam na jakiś pomysł. - A jest tu może coś do kupienia z ich zdjęciami? Jestem niewidoma, dlatego pytam. - Wyjaśniłam szybko, by nie uznali mnie za jakąś głupią osobę.
- Są photobooki. Ten na przykład. - Rzekła ta druga i wręczyła mi do ręki coś. Uznałam, że kupię taki, bo miałam pewien pomysł. Poszłam więc z tym za chwilę do lady, jak skończyłam dziękować dziewczynom, które pewnie dziwiły się na co to niewidomej osobie.

***
            Kiedy byłam przed moim blokiem zastanawiałam się, czy ta miła babcia siedziała przed nim na ławce. Nie wiedziałam jak się tego wywiedzieć. Na szczęście ona tam była i zwróciła się do mnie.
- Piękną mamy pogodę, czyż nie? - Zagadała, a ja pospiesznie podeszłam z uśmiechem do ławki i usiadłam obok niej.
- Owszem, piękną. Choć mogę to stwierdzić jedynie po grzejącym mnie słońcu. - Westchnęłam. Życie było dla mnie takie uciążliwe momentami. - Mogę mieć do pani prośbę? - Zapytałam niepewnie.
- Oczywiście. - Odpowiedziała bez wahania staruszka.
            Wyjęłam więc z torebki ten cały photobook. Troszkę trzęsła mi się przy tym ręka. Nie wiedzieć czemu stresowałam się ogromnie. Bałam się, że to potwierdzi, iż na pewno Minseok, którego poznałam to Xiumin i będę żałować, że go tak potraktowałam, oraz, że może okazać się, iż jednak głos ma podobny, ale to nie on i zawiodłabym się na nim. Siedząca obok mnie pani chwyciła chyba książkę, którą jej podałam, co mnie obudziło z moich przemyśleń.
- Czy może pani sprawdzić, czy kojarzy pani kogoś z wyglądu stamtąd? - Zapytałam cicho, bo nie byłam pewna swego, nie wiedziałam, czy byłam gotowa na prawdę.
- Już patrzę słonko. - Trochę poczułam się dziwnie, bo wydało mi się, że siedziała ona troszkę dalej od mnie, lecz na pewno ktoś był obok mnie... Czyżby ktoś jeszcze siedział na ławce pomiędzy nami? A ja bezczelnie się dosiadłam. - O widzę tego chłopaka, o którym ostatnio rozmawiałyśmy. - Moje serce zaczęło bić szybciej i poczułam wielką ulgę. - Czyli jesteś piosenkarzem? Wiedziałam, że dziwnie się ubierasz jak na za zwyczajnego człowieka. - Zmartwiło mnie to, że zwróciła się jakby do niego. Mówiła do jego zdjęcia? Albo on był przy tym obecny.

- Teraz mi wierzysz Juniel? - Zapytał mnie jego głos, wydobywający się od osoby siedzącej obok mnie. Byłam w szoku. On widział, co zrobiłam. Wiedział już, że upewniłam się, iż on to on. Z jednej strony cieszyło mnie to, bo nie miałabym mu jak powiedzieć, że się pomyliłam, gdyby sam nie przyszedł.  Z drugiej strony byłam zażenowana sobą i nie wiedziałam, co powiedzieć w jego stronę, choć tak wiele było do wyjaśnienia. Ja musiałam go przeprosić i wytłumaczyć się, oraz musiałam o wiele go wypytać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz