środa, 26 lipca 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 26

Mamy kolejny rozdział. W sumie jestem w połowie z niego niezadowolona. Ale nie potrafię sobie wyjaśnić dlaczego. Nie ważne. Mam nadzieję, że wam się spodoba.  Miłego czytania i weekendu :)

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 26



*Yeori*

            Bardzo się zdziwiłam, kiedy weszłam do pokoju moich przyjaciółek. Był tam też Hakyeon. Nie wiedziałam co tam robił. Ewidentnie wyglądało mi na to, że kłócili się z Seo. Patrzyli na siebie wrogo. Wcześniej słyszałam krzyki zanim tu doszłam. Przycichli jak weszłam. N momentalnie się speszył. Można było się tego po nim spodziewać. W końcu ostatnio między nami działo się coś dziwnego. I chyba oboje tego nie rozumieliśmy. Czy on był we mnie zauroczony? Zakochany? Czy może ja coś do niego czułam? Gubiłam się powoli i męczyło mnie to okropnie.
- Co tu się dzieje? – Zapytałam niepewnie. Oboje milczeli. Żadne z nich nie raczyło mi chyba nic wyjaśniać. – Dlaczego nic nie mówicie? – Dodałam, a oni spojrzeli na siebie nawzajem porozumiewawczo.
- To sprawa między nami. – Oznajmiała Seo, a mnie zatkało. Poczułam przez chwilę, że mogli rozmawiać o mnie i przeraziłam się.
- Coś nie tak? – Zapytał zmartwiony Hakyeon. – Pobladłaś jakoś. – Wyjaśnił.
            Nie wytrzymałam. Poczułam jakąś dziwną presję od strony Seo, jak na nią spojrzałam. Nie wiedziałam, czy coś od niego wyciągnęła. Bałam się, że obgadywali mnie. Zaczęłam się powoli wycofywać i po prostu wyszłam z tego pokoju. Nie chciałam, by weszli na niezręczny temat.

*Hakyeon*

            Byłem zaskoczony. Seoyeon zawołała mnie do siebie na rozmowę. Myślałem, że będzie chciała rozmawiać o Wonsiku. Odkąd spędzili chwilę sam na sam w pokoju, on był jakiś nieswój. Wiedziałem, że spodobali się sobie szybko. Nie miałem tylko pojęcia co między nimi się wydarzyło. Za bardzo byłem pochłonięty swoim problemem. Uczuciami do Yeori, które musiałem szybko stłumić. Nie mogłem w niej się zakochać. Nie, kiedy inni chłopcy też byli nią zainteresowani.
            Zdziwiłem się, kiedy na wejściu Seo zmierzyła mnie badawczym wzrokiem. Nie mogłem wyczuć o co jej mogło chodzić. Wtedy ona zaczęła rozmowę.
- Powiedz mi, czy między tobą i Yeori coś jest na rzeczy? – Zapytała mrużąc oczy, a ja miałem ochotę się gdzieś schować. Nie byłem gotów na taki temat.
- Skąd takie pytanie? – Starałem się zachować przy tym spokój. Bałem się, że przejrzy mnie na wylot.
- Była u ciebie ostatnio w pokoju i wróciła jakaś dziwna. Co się między wami stało? – Drążyła to, a we mnie zabuzowało. Ja wiedziałem, że była jej przyjaciółką, tylko dlaczego ja miałem jej to powiedzieć? Skoro Yeori nie chciała to pewnie nie byłaby zadowolona, że ja to robię. Nie mogłem więc nic wyjawić.
- Nic się nie stało. Yeori nie chce o tym rozmawiać, to ja też nie będę. – Postawiłem sprawę jasno. Nie lubiłem, gdy ktoś próbował na siłę komuś pomóc.
- Naprawdę będziesz taki?! – Oburzyła się. – Ja chciałabym wiedzieć, by jej pomóc! – Podniosła na mnie głos. Zawrzało we mnie. Bezczelna dziewczyna.
- Może ty mi powiesz co robiłaś z Wonsikiem, że jest taki nie swój od waszego wieczornego spotkania? – Stwierdziłem, że zrobię odwet. Ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
- Ja pierwsza zadałam pytanie. Nie zmieniaj tematu! – Miałem ją w garści.
- Widzisz, jak to jest? Ty też nie chciałabyś mi opowiedzieć, choć ja też pragnę pomóc przyjacielowi. Zrozum, że nie mogę i ja o tym rozmawiać. – Wyjaśniłem, mając nadzieję, że da sobie już spokój.
- Nie bądź taki! To jest ważne! – Krzyczała. Nie mogła tego powiedzieć łagodnie? Mnie też często ponosiło, ale bez przesady.
            Wtedy usłyszeliśmy, że drzwi się otwarły i w nich stała Yeori. Oboje zmieszaliśmy się na ten widok.

***

            Coraz bardziej przyłapywałem się na tym, że coś do niej czułem. Nie mogłem już temu zaprzeczać. Nie mogłem też nic w tym względzie zrobić. Inni pewnie byli bardziej jej godni i bardziej ją kochali. Nie chciałem być tym, który wejdzie pomiędzy nich. Próbowałem jakoś do niej się zdystansować, lecz jak tylko ją widziałem, zapominałem o tym. Wtedy znowu to zrobiłem. Kiedy wyszła z pokoju zdenerwowana, zmartwiony poszedłem za nią.
            Chwyciłem jej dłoń i odwróciłem ją w swoją stronę po wyjściu z pokoju. Była zaskoczona. Nic dziwnego. Od momentu, jak powiedziałem jej, że nie zapomniałem pocałunku, nie rozmawialiśmy jeszcze. Pewnie miała dość mnie i czuła jakbym się narzucał jej.
- Przepraszam, kłóciłem się z twoją przyjaciółką, jednak o nic ważnego. - Oczywiście, że chciałem wejść na inny temat, lecz brakowało mi odwagi.
- Spokojnie. Ja się nie przejmuje. Po prostu musiałam wyjść. - Spuściła wzrok na moją dłoń, która nadal trzymała tą jej. Pospiesznie ją zabrałem. Zawstydziło mnie to. - Możemy się przejść i pogadać? - Zaproponowała, a mnie zamurowało. Nie byłem na to gotów. Domyślałem się o co jej chodziło.
- Chodzi ci o ostatnie wydarzenia między nami? - Postanowiłem wybrnąć z tego jakoś. Ona przytaknęła. - Nie przejmuj się. - Wymusiłem na sobie uśmiech. Miałem nadzieję, że ona go nie przejrzy. - Mnie niepotrzebnie poniosło. To nie tak, że coś do ciebie czuję. - Kłamałem i chyba próbowałem oszukiwać sam siebie. - Wiem, że podobasz się innym. Mnie nie bierz pod uwagę. - Czemu wydawało mi się, że Yeori posmutniała? Pewnie miałem jakieś urojenia, albo nadzieje na to, że to ona też coś do mnie czuła.
- Rozumiem. W takim razie pójdę do siebie, bo za chwilę wybieram się na rozmowę z ojcem i Hyejungiem. - Odpowiedziała jakoś pusto i poszła sobie. Byłem zły na siebie za to co powiedziałem. Z drugiej strony tak musiało być. Ona miała inne problemy na głowie i nie mogłem jej dorzucać siebie.
            Mimo to, coś mnie podkusiło, że podbiegłem do niej i przytuliłem ją od tyłu. Czułem, że tego potrzebowała. Ja także. Pragnąłem się do niej jeszcze na chwilę zbliżyć. Obiecałem sobie, że będzie to ostatni gest jaki wykonam w jej kierunku. Pewnie ją zatkało, bo nie ruszała się.
- Nie smuć się, bo boję się, że w jakiś sposób cię ranię. – Po tych słowach obróciłem ją za ramiona jeszcze w swoją stronę. – Chcę zobaczyć jak się uśmiechasz. – Ona na to delikatnie uniosła kąciki ust. Przy tym jeszcze na jej licach pojawiły się zaróżowienia.
Wyglądała tak pięknie. Musiałem jednak pozwolić jej iść. Puściłem ją potem i obserwowałem jak znika mi w jednym z korytarzy. Obracała się przed tym jeszcze kilka razy i patrzyła na mnie speszona. Dlaczego poznaliśmy się w takich okolicznościach i czemu reszta zespołu musiała też na nią zwrócić w ten sposób uwagę? Nic nie rozumiałem. Los ze mnie chyba sobie kpił.
            Schodząc po schodach spotkałem Hongbina. Wyglądał jakby czekał na kogoś i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że chodziło o mnie. Spojrzał na mnie takim smutnym wzrokiem.
- Mam kilka pytań hyung. - Zwrócił się do mnie, a ja szczerze bałem się tego.
- Wal śmiało. - Nie byłem przekonany do tej wypowiedzi, ale musiałem go wysłuchać. Byłem liderem. Problemy zespołu, to moje problemy. Byliśmy także przyjaciółmi i powinniśmy się wspierać.
- Czy podoba ci się Yeori? - Zatkało mnie. Powinienem być szczery? Nie mogłem. Czułem, że go to zrani. Pokręciłem na boki głową. - Mam nadzieję, że odpowiadasz szczerze. Widzisz... Yeori, ona mi przypominam pewną dziewczynę. Kochałem ją. Byliśmy razem i teraz cały czas cierpię, bo jej już nie ma przy mnie, a wszystko mi się z nią kojarzy. - Wiedziałem o tym. O jego związku, który ukrywał. Był z jedną z naszych trainee. Jednak nie domyślałem się ile to cierpienia mu przyniosło. Dziewczyna musiała wrócić do Japonii, bo stamtąd pochodziła i co za tym idzie rozstać się z nim. Nie chciałem zdradzić mu, że znałem sytuację. - Chciałbym związać się z Yeori, niestety boję się poddać uczuciom. Wiem, że odrzuciła Hyuka. Ględzi przy mnie o tym. Powiedział też, że domyśla się, iż odrzuci Jaehwana... Tylko dodał, że ty zostałeś. Nie rozumiałem co miał na myśli. Dlatego pytam.
            Przełknąłem głośno ślinę. Skoro Hyuk takie rzeczy mawiał, to gdyby nie Bin sam miałbym szansę. Mimo to, czułem, że to on jej bardziej potrzebował. Stanięcie mu na drodze byłoby okrutne. Ja się w tym momencie nie liczyłem. Pierwszy raz tyle poczułem do dziewczyny i jeszcze na pewno jakaś się pojawi. Nie może to być ta jedyna... Miałem na to wielką nadzieję.
- Zbliż się do niej. Myślę, że do siebie pasujecie. - Trudno przeszło mi to przez gardło. Po tych słowach po prostu go wyminąłem. Nie chciałem by zauważył, iż boli mnie to.

*Yeori*

            Byliśmy w szoku. Ja i Hyejung zastaliśmy naszą matkę w gabinecie ojca. Siedziała naprzeciw niego. Jeszcze nie wyjechała? I po co go nachodziła? Powinna się schować. Nie chciałam jej znać. Miałam ochotę powiedzieć jej co o niej myślę. Ona za to wstała na nasz widok. Widać, że sama była przerażona.
- Chcieliśmy porozmawiać z tobą tato, tylko widzę, że masz gościa. - Oburzyłam się.
- Ona już wychodzi. - Zwrócił się bardziej w jej stronę i spojrzał na nią wymownie. Posłusznie udała się do wyjścia patrząc zmartwionym wzrokiem na mnie. Nie podobało mi się to.
- Chcieliście mi opowiedzieć o jej przyjeździe? - Zgadnął ojciec, a my na to przytaknęliśmy zgodnie. - Nie ważne. Ta kobieta więcej się tutaj nie zjawi. Przykro mi Hyejung, że doświadczasz przykrości ze strony osoby, która cię wychowała. Dzisiaj oznajmiła, że lepiej będzie jak do niej nie wrócisz. - Widać było, że ojcu ciężko szło powiedzenie tego.
- Domyślałem się, że tak będzie po tym, jak się pokłóciłem z nią. - Spojrzałam na niego zdziwiona. - Kazałem jej się wynosić i nie pokazywać nam na oczy. - Mówił to ze łzami w oczach. To na pewno było dla niego ciężkie. Poklepałam go po ramieniu. - Nienawidzę jej za to, że to przez nią nie miałem normalnej rodziny. Zawsze w szkołach wyśmiewano mnie dlatego, że nie wiedziałem, kto jest moim tatą. Wychowywała mnie jakby od niechcenia. Kochałem ją, ale czasem wątpiłem, czy ona mnie. Podziwiałem, że dawała sobie sama ze mną radę, a to wszystko było jej winą.
- Nie krytykujmy jej. Ja też swoje zawiniłem na pewno. - W tym momencie zauważyłam, iż tata też płakał. Co ta kobieta zrobiła z tymi facetami? Może to po niej odziedziczyłam ranienie innych? Bo w obecnej sytuacji tak się czułam. Jakbym raniła członków mojego ulubionego zespołu. Przeraziła mnie myśl, że to mogłaby być prawda.

***

            Po tym wszystkim musiałam zajrzeć jeszcze do Seo. Wiedziałam, że potrzebowała rozmowy. Po tym jak Wonsik opowiedział mi o sytuacji, jaka zaszła między nimi. Sama pewnie nie zwróciłaby się z tym do mnie, bo bała się mojej opinii. Musiałam z niej to wyciągnąć.
            Kiedy do niej weszłam, zastałam ją samą w pokoju. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Czyli jak przypuszczałam, przeszła jej złość. Podeszłam do niej i usiadłam na jej łóżku. Czekałam, czy czasem ona nie chce zacząć rozmowy, ale milczała. Musiałam więc przejąć inicjatywę.
- Co się dzieje? - Dopytałam, a ona zmieniła minę na smutną.
- Ogłupiałam. Nie wiem co robię. - Nie rozumiałam nic z tej wypowiedzi. - Podoba mi się chłopak. Zdecydowanie stało się to za szybko. I jeszcze wszystko psuję! Uznał już pewnie mnie za wariatkę. - Panikowała, a mi się chciało z niej śmiać.
- Chodzi o Wonsika? - Zapytałam, bo domyślałam się, że zapewne jego miała na myśli.
- Tak. Aż tak to widać? - Powiedziała to przerażona. - Wiesz co ja ostatnio mu zrobiłam za scenę?
- Wiem. - Stwierdziłam, że ją uspokoję mówiąc coś więcej. - I uważam, że nie ma ci on jej za złe. Musicie pogadać i bliżej się poznać. Bo po pierwsze. Dochodzi między wami do nieporozumień, a po drugie krótko się znacie. - Wyjaśniłam, choć miałam ochotę po prostu jej powiedzieć, że ma się za niego brać, bo też mu się podoba.
- A ja śmiałam się z ciebie, jak nie radzisz sobie z facetami. - Zachichotałam na jej słowa. Faktycznie zawsze mówiła, że coś źle robię, jeżeli ktoś mi się podobał. Nigdy mi z tymi osobami nie wychodziło. - Kiedy w końcu z kimś ty będziesz? Wszyscy za tobą latają z tego co zrozumiałam. A ty nadal singielka. - Wytykała mi, aż zrobiło mi się głupio.

- Bo mam dylemat. Nie jestem pewna tego co czuję. - Taka była prawda. Jeszcze tego dnia usłyszałam, że między mną i Hakyeonem nic nie będzie. Powinnam się cieszyć, że ułatwił mi wybór, a to jakoś mnie bardzo zabolało. Miałam nadzieję, iż to jak wydawało mi się, że podoba mi się Hongbin i on jednocześnie nie było prawdą. A tym bardziej, że to do Hakyeona najwięcej czuję nie mogło się sprawdzić. Nie chciałam znowu być w takiej sytuacji. Dlaczego podobali mi się zawsze ci, którzy mnie nie chcieli?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz