Kolejny rozdział i znowu nie wiem co pisać. :D Dlatego tylko wam życzę miłego czytania. :D
Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 31
*Yeori *
Wbiegłam radośnie do gabinetu ojca. Wezwał mnie i czułam, że zbliżały się dobre wieści. Jak się okazało zaraz za mną wszedł Hyejung. Tata uśmiechnął się na nasz widok. Nie mogłam się doczekać tego, co miał nam do powiedzenia. Miałam nadzieję, że miało to związek z Kyodong i nie myliłam się.
- Yeori, Hyejung. Moje kochane dzieci. - Zaczął dość nietypowo. Spojrzeliśmy na siebie troszeczkę zdziwieni. - Pewnie uznacie mnie za starego idiotę, ale muszę wam to powiedzieć. Co wy na to, żeby wrócić do domu. By znowu w nim mieszkać, a nie w hotelu? - Miałam ochotę skakać do sufitu. Ojciec zamknął naszą willę od momentu, jak wyjechałam na studia. Nie chciał mieszkać sam w dużym domu, co w pełni rozumiałam. - Pomieszczeń jest wystarczająco, by nas pomieścić, lecz jest jeszcze coś. Chcę by Kyodong i jej córeczka do nas dołączyli. - Nie mogłam pohamować radości.
- Naprawdę? - Pisnęłam wręcz. - Wiesz jak się cieszę? Tęskniłam za domem. Tu czuję się, jakby nic nie było nasze. Mimo iż hotel należy do ciebie. A powrót babci uważam za cudny pomysł. - Tata był zadowolony, a Hyejung troszeczkę zdezorientowany. Pewnie nie wiedział o naszej posiadłości i nie rozumiał o co chodzi z córeczką Kyo, bo nie mówiłam mu o tym.
- Przestań ją tylko tak nazywać. Sprowadzam ją dlatego, że nadal mnie kocha i mi również nie jest obojętna. Chcemy razem tworzyć jedną rodzinę, szczęśliwą. To będzie dziwne, jak nadal będziesz zwać ją babcią. - Oburzył się mój drogi rodzic i miał rację. Jak miałam od tej pory ją zwać? Matką? To było chyba jak na razie za wiele, skoro rzadko ją widywałam i mała mogłaby być zazdrosna.
- Może być ciocia? - Zadałam niepewne pytanie. - Bo nie wiem jak się mam do niej zwracać.
- Tak chyba będzie lepiej. Zawsze możesz to z nią uzgodnić. Jest już u nas w domu. Stwierdziła, że doprowadzi go do porządku zanim się tam ponownie wprowadzimy. - Wyjaśnił to ze spokojem.
- Tak sama? Nie ma nikogo do pomocy? Czemu nic nie mówisz? Nie muszę wychodzić z zespołem, to mogłabym jej pomagać po posprzątaniu u nich...
- Spokojnie. - Przerwał mi. - Wysłałem kilku ludzi z hotelu do pomocy. A ty ciesz się wolnością jaką masz, bo wkrótce czeka cię ciężka praca. - Tym ostatnim zdaniem ojciec sprowadził mnie na ziemię.
To prawda. Miałam zacząć swój okres próbny u jego boku. O ile wcześniej byłam na to gotowa, nie mogłam się tego doczekać, o tyle w tamtym momencie zaczęłam się tego bać. Nie byłam nagle na nic gotowa. Nie wiedziałam, czy poradzę sobie. A druga sprawa była taka, że nagle zapragnęłam, by to Hyejung zastąpił ojca. Myślałam raz nad tym, by się poddać. Poświęciłam temu moją naukę, przygotowywałam się do tego mentalnie, czułam potrzebę rządów, a jakoś ostatnio mi to przeszło. Zapragnęłam czegoś innego spróbować. Tylko czego? W niczym innym nie byłam dobra, by się temu poświęcić. Musiałabym zmienić kierunek nauczania, pójść na inne studium. Dużo komplikacji. A czas leciał i byłam coraz starsza.
- Yeori? Słuchasz mnie? - Ocknęłam się po tych słowach taty. Przeraziłam się, że tak odpłynęłam.
- Przepraszam. Możesz powtórzyć co mówiłeś? - Nieśmiało zwróciłam się do niego.
- Mówię, że jeśli nie chcesz tego robić, to nie musisz. Wiem, że zawsze tego pragnęłaś i interesowałaś się hotelem. Czuję, że coś się ostatnio zmieniło. Już nie biegasz między pracownikami, nie pytasz mnie o nic, co dotyczy hotelu, zajmujesz się sobą. Martwię się, że poświęcasz się niepotrzebnie, a co innego byłoby twoją pasją. - Drżałam słysząc to. Miałam wszystko nagle zmienić? To pewnie przez moje zachwianie emocjonalne się tak zachowywałam. Za chwilę mogło mi to przejść, jak życie wróci na odpowiedni tor, a ja bym żałowała wycofania się z interesu.
- Muszę to przemyśleć, bo ostatnio dzieją się ze mną dziwne rzeczy. - Widziałam, jak Hyejung i ojciec obrzucają mnie zmartwionymi spojrzeniami. Zrobiło mi się głupio. Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść. - Pójdę. - Dusiłam się. Bałam się cokolwiek mówić. Czułam jakąś presję, choć nikt nie wywierał jej na mnie. Oni mi przytaknęli, a ja z ulgą wyszłam.
Na korytarzu stanęłam i myślałam co robić. Powinnam wszystko ustabilizować, by ponownie być sobą. Tak byłoby najlepiej. Postanowiłam się za to wziąć. Po pierwsze musiałam dogadać się z osobą przez którą moje sumienie nie było spokojne. Jaehwan. Poszłam w stronę jego pokoju. Może to był błąd robić to od razu po rozmowie z ojcem. Ale chciałam mieć to za sobą. Nie podobało mi się to, że wszystko między nami się zepsuło. Wiedziałam, że to moja wina i miałam zamiar go przeprosić.
Rozczarowałam się, gdy drzwi do jego pokoju okazały się zamknięte. Mógł wyjść gdziekolwiek i wątpiłam, że był na terenie hotelu. Zasmuciło mnie to. Pomyślałam, czy może nie być u innego z chłopaków w pokoju. Nie chciałam go jednak szukać, bo nie wiedziałam, co powiedzieć, by porozmawiał ze mną sam na sam. Stałam tam jeszcze chwilę. Aż nie usłyszałam szeptu po mojej prawej stronie.
- Yeori? - To był Hakyeon. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Poczułam się dziwnie. Nie chciałam go widzieć. - Zawiesiłaś się chyba trochę. - Zaśmiał się uroczo. A ja nie potrafiłam tego odwzajemnić i spuściłam wzrok na moje stopy. Bałam się patrzeć w jego oczy.
- Tak. Już dobrze. Idę do Bina. - Oznajmiłam pospiesznie i wparowałam w odpowiednie drzwi nie myśląc nawet o pukaniu. Na szczęście zastałam go ubranego i siedzącego na swoim łóżku z laptopem. Zdziwił się moim widokiem. Ja sama zdziwiłam się, że udałam się do jego pokoju. Zrobiłam to pod wpływem chwili, by uciec przed ich liderem.
Podniósł się i odłożył sprzęt na swoje łóżko, oraz podszedł do mnie. Byłam roztrzęsiona i zorientowałam się co do tego dopiero jak złapał dłońmi moje ramiona. Co się ze mną działo? Spojrzałam w jego oczy. Badawczo mi się przyglądał i nagle przyciągnął mnie do siebie. Tulił mnie do siebie, dzięki czemu zaczęłam się uspokajać. Wsłuchałam się w jego bicie serca. Zamknęłam oczy. On zaczął mnie głaskać po głowie i koić moje nerwy tym. Uniosłam kąciki ust na to. Tego potrzebowałam.
- Coś się złego wydarzyło? - Zapytał trochę zaniepokojony.
- Nic wielkiego. Po prostu jestem ostatnio w rozsypce i dzięki tobie jest mi teraz lepiej. - Wyjaśniłam to tak, by nie musiał się o mnie martwić.
- Rozumiem. Dzięki tobie lepiej się czuję od kilku dni. - Rzekł radośnie, a ja się trochę zawstydziłam. Nic dla niego nie zrobiłam. Poszłam z nim na jedną randkę i tyle. - Wybierzemy się gdzieś znowu?
- Oczywiście. - Odpowiedziałam mu ochoczo. Potrzebowałam przywiązać się do niego bardziej, by zapomnieć o tym co mnie bolało. Wiedziałam, że to będzie proste dla mnie. Bin był cudowny, a na dodatek czuł coś do mnie. Choć nie byłam pewna, jak określić te uczucia, to schlebiały mi. Pomagały się podnieść i wierzyć, że jutro będzie lepiej.
* Jaehwan*
Siedziałem na ławce przed domem Mayoung. Miała zaraz wrócić ze spotkania ze znajomymi. Poinformowała mnie o tym w smsie, jak się do niej wybierałem. Głupi się nie zapowiedziałem i przez to troszeczkę się naczekałem na nią. Ona jednak stwierdziła, że wyrwie się stamtąd, jak tylko oznajmiłem jej swoje przybycie. Trochę głupio mi było, że przeze mnie rezygnowała z czegoś innego, ale najwidoczniej taka była jej wola. Może wolała mnie niż to spotkanie?
Ujrzałem ją w oddali. Wyglądała uroczo, bo miała ubraną piękną sukienkę w kwiaty. Lubiłem, jak dziewczyny nosiły sukienki. Strój takowy był im przeznaczony. Uśmiechała się do mnie szeroko, co ja także odwzajemniłem. Machała też do mnie, jak małe dziecko. Była momentami bardzo dziecinna. Polubiłem to w niej, bo przez to zawsze było mi z nią wesoło.
- Wejdziemy? - Zapytała mnie, a ja jej przytaknąłem i udałem się za nią do wejścia. Otwarła drzwi kluczami, choć dobrze było wiadome, że jej matka będzie w domu. Ostatnio nie miały dobrych relacji. Ich wszystkie rozmowy były kłótniami. Martwiło mnie to, choć Mayoung udawała, że wszystko jest w porządku.
Od razu udaliśmy się do jej pokoju. Zapytała mnie czego się napiję i jak poprosiłem tylko o wodę to pobiegła po nią do kuchni. Zauważyłem zmianę w jej pokoju. Zmniejszona liczba plakatów z BTS i powieszony mój plakat. Obok niego jeszcze nasz zespół i małe zdjęcie przyczepione odwrotną stroną. Korciło mnie. Wziąłem je do ręki, odczepiając od ściany. To było moje zdjęcie. Zrobione jak siedziałem i grałem w jakąś dziwną grę na jej laptopie. Nie wiedziałem po co kazała mi to robić wtedy. Już rozumiałem. Chciała, bym zajął się czymś innym. Cwaniara z niej była. Nie lubiłem, jak ktoś robił mi zdjęcia z ukrycia, a jakoś nie umiałem jej mieć tego za złe.
Odłożyłem je pospiesznie na miejsce i usiadłem tam gdzie byłem, słysząc zbliżające się kroki. Weszła po chwili do środka z szklankami i butelką wody. Udawałem, że nic nie widziałem, choć miałem ochotę śmiać się z jej dyskretności.
- Co dzisiaj chcesz porobić? Dokończymy oglądanie tamtej dramy? - Zaczęła wypytywać, a ja nie potrafiłem się skupić na jej słowach. Musiałem się otrząsnąć.
- Jasne. Możemy. - Starałem się brzmieć, jakbym wcale nie był myślami gdzie indziej.
- Dobrze, bo strasznie mi się to podoba. - Wyjaśniła z uroczym uśmieszkiem. - Choć szczerze, wolę Chil Bongiego*. On jest lepszą partią dla głównej bohaterki. - Mówiła na temat fabuły, a ja znowu nie kontaktowałem, bo przyglądałem się jej badawczo. Nie wiedziałem co dzieje się ze mną tego dnia.
- Masz rację. - Powiedziałem machinalnie. Choć nie wiedziałem nawet, czy się z nią zgadzam w tej kwestii.
Po chwili siedzieliśmy oboje na łóżku. Raczej leżeliśmy prawie obok siebie, lecz to tylko taki mały szczegół. Patrzyliśmy na dramę, a ja nie umiałem się skupić. Podczas pocałunku głównych bohaterów spojrzałem w stronę Mayoung. Ona też patrzyła na mnie przygryzając wargę. Miałem już rozszerzyć oczy ze zdziwienia, jednak się powstrzymałem, by jej nie speszyć, aż tu nagle ona rzuciła się na mnie i zaczęła mnie całować. Początkowo mnie zamurowało, więc wyszło to trochę sztywnie. A i tak czułem, jakby miało mi zaraz wyskoczyć serce z klatki piersiowej i zrobiło mi się strasznie gorąco. Nie spodziewałem się tego. Ona szybko się odsunęła i przyglądała mi się z przerażeniem.
- Wybacz, wiem, że nie powinnam była. Ja po prostu przesadzam. Widzę w tobie cudownego faceta. Dniami i nocami o tobie myślę odkąd wtargnąłeś do mojego pokoju. Pocieszyłeś mnie ogromnie i rozpromieniłeś moją ponurą duszę. Wiem, że nie powinnam się w tobie nawet zauroczyć. Mimo to, to stało się samoistnie. Wybacz mi naprawdę. Jesteś bardzo cudownym chłopakiem i po prostu przy tobie gubię się powoli. - Mówiła jak najęta. Pewnie ze stresu, a ja nie potrafiłem jej przerwać przez to, że mnie zatkało. Myślałem, że to kolejna dziewczyna traktująca mnie jak przyjaciela. Podobała mi się bardzo, lecz tłumiłem to w sobie, bo niedawno co zraniła mnie Yeori i nie chciałem tego powtarzać, a tu niespodziewanie stało się takie coś.
- Ja też cię zdążyłem bardzo polubić, tylko myślałem, że potrzebujesz jedynie przyjaciela i nie chciałem się narzucać. - Wyjaśniłem w końcu z ulgą. Ona tym razem zastygła. - Masz prawo się nawet we mnie zakochać. Nie mów głupot w stylu, że nie powinnaś. Jak tak się stanie, będziesz moją księżniczką i zrobię wszystko, byś była szczęśliwa. - Postarałem się zabrzmieć jakoś wyjątkowo, a jak zwykle wyszło tandetnie, na co ona wybuchła śmiechem. Przynajmniej ją rozbawiłem.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że mogłabym ci się spodobać. - Powiedziała kręcąc głową na boki, a ja musnąłem jej usta delikatnie swoimi na dowód, że pragnąłem pocałunku, ale tamten za bardzo mnie zaskoczył. Zmieniliśmy to prędko w bardziej intensywny pocałunek. Jego usta wydawały mi się takie słodkie i to nie przez błyszczyk, który na nich miała. Ogólnie to cała ociekała dla mnie słodkością.
- Teraz wierzysz? - Zapytałem. - Jesteś bardzo urocza i codziennie biegam do ciebie, wykorzystując całe moje wolne. Chcę dla ciebie jak najlepiej. Wspieram cię, pocieszam i to nie dlatego, że jesteś w takiej potrzebie. Korzystam z tego pełną parą. Boję się jednego. Co to będzie jak wyjadę do Seulu? Jak będziemy się widywać? Tu niby nie jest daleko. Mimo to, przez brak czasu mogę mieć problem z częstym jeżdżeniem do ciebie. - Zacząłem myśleć racjonalnie, a ona spojrzała na mnie z dziwną miną.
- Czemu mówisz, jakbym została właśnie twoją dziewczyną? - Zdziwiła się, a ja zrozumiałem, że trochę się zagalopowałem.
- A nie chcesz? - Rzekłem z szerokim uśmiechem. Widać było, że myślała nad tym. Mogła bać się. Bycie z kimś takim, jak ja, to znaczy z idolem, nie było usłane różami. Chyba, że takimi z wieloma kolcami.
- Chcę. - Odpowiedziała po chwili radośnie. Miałem ochotę skakać ze szczęścia. Udało mi się poznać w końcu kogoś, do kogo bym pasował. Kogoś kto zechciał odwzajemnić moje uczucia, a nawet lepiej, kogoś kogo uczucia mogłem odwzajemnić.
- Co ty na to, byś poznała jutro zespół? - Wystrzeliłem nagle z szalonym pomysłem. Ona patrzyła na mnie mrugając oczami.
- Naprawdę możesz to zrobić? Ja z chęcią ich poznam, choć Leo i ciebie już znam, co i tak jest wielkim zaszczytem. - Odpowiedziała jakby z nutą niedowierzania, a ja byłem uradowany, że mogę jakoś jeszcze ją uszczęśliwiać.
- Mogę. Sulli nas zna, to czemu ty nie miałabyś móc. Na pewno wszyscy się ucieszą, skoro nasze relacje weszły na taki poziom. - Wyjaśniłem.
Nie mogłem się doczekać, aż przedstawię ją innym. Chciałem też pokazać Yeori, że jestem w końcu szczęśliwy i wyciągnąć do niej rękę. Obraziłem się na nią jak małe dziecko, a nie powinienem. Słyszałem, że przechodziła ostatnio ciężkie chwile i pewnie dlatego ciężej było jej ze mną porozmawiać. Wybaczyłem jej dawno, lecz głupio było mi się przyznać, że wyolbrzymiłem sytuację. Najwyższa pora, bym sobie z nią to wyjaśnił i może nawet nadal z nią przyjaźnił. Niedługo mieliśmy wyjechać i mógłbym mieć wyrzuty sumienia w związku z tym. A nie chciałem takowych się nabawić. Wolałem cieszyć się tym co tego dnia się rozpoczęło w pełni.
* Chil Bongi - Postać z dramy Reply 1998. Kocham go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz