Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będę mogła znowu doczytać się waszych ciekawych komentarzy. :D Choć ostatnio późno na nie odpowiadam, to wiedzcie, że czytam od razu.
Ps. Niespodzianka którą wam obiecałam pojawi się w końcu w niedziele. :D Trochę z tym jednak było roboty. Myślałam, że szybciej mi pójdzie. :D
Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 33
*Taekwoon*
Siedziałem w pokoju z naszym liderem i z przejęciem go obserwowałem. Był taki nieswój ostatnio. Słyszałem, że Yeori randkowała z Binem. Pewnie nasz biedny N był tym załamany. Niby popojutrze już mieliśmy wracać. Jak Hakyeon miał w takim stanie wrócić do pracy? Jako nasz lider miał więcej zadań od nas i nie mógł być tak rozkojarzony. Martwiłem się o niego i nie miałem pojęcia jak mu pomóc. Nie wiedziałem co to za uczucie, gdy ktoś inny umawia się z twoją miłością. Bo tak to mogłem chyba określić. On był w niej ewidentnie zakochany. To nie mogło być tylko zauroczenie jak w przypadku reszty, która szybko się pozbierała po wszystkim.
- Widziałeś moje skarpetki w pandy? - Zapytał mnie przerywając moją analizę.
- Niestety nie. Możemy pogadać? - Zaproponowałem, a on przytaknął i usiadł na swoim łóżku patrząc przy tym na mnie wczekująco. Nie wiedziałem jak zacząć temat.
- Jest ci jakoś ciężko? - Jak zwykle pierwsze pytanie zawaliłem.
- Trochę. Nie mogę jednak nic z tym zrobić. - Dodał do tego sztuczny uśmiech.
- Dlaczego nie działałeś, gdy była taka możliwość? - Trochę mnie to nurtowało. Niby rozumiałem o co mu chodziło, lecz z drugiej strony, czy on nie przesadzał?
- A jak to sobie wyobrażasz? Yeori znowu by miała mętlik w głowie, gdybym z Binem się o nią starał. Miała problemy w rodzinie, nie chciałem jej dokładać kolejnych. A tak będzie miała dobre wsparcie od niego i nie musi wybierać. - Wyjawił to tak, jakby to wszystko było oczywiste. Dla mnie nie było. Nie wyobrażałbym sobie oddania Sulli w czyjeś ręce bez walki.
- Moim zdaniem powinna wiedzieć, że osadziłeś w niej swoje uczucia. To nie jest sprawiedliwe, że nie jest tego świadoma. - Próbowałem mu przemówić do rozsądku, choć z drugiej strony i tak było za późno.
- Nie rozumiesz mnie. - Westchnął ciężko.
- Jak mam to zrobić? Każdy komu byś to opowiedział zareagowałby tak samo. Czuję, że gdyby Bin się zorientował także wolałby byś się tak łatwo nie wycofał.
- Skończysz? - Przerwał mi poważnym tonem. - Wiem, że chcesz mi coś udowodnić. Ja za to wiem swoje i nie zamierzam zmienić nic. Tym bardziej teraz, kiedy widzę, że między nimi się powoli układa. Ona potrzebuje go, a on jej. Ten układ jest idealny. Są dla siebie stworzeni. Nie widzisz? - Czułem, że on przekonywał tą wypowiedzią także samego siebie. Pewnie wiele się razy wahał, czy dobrze zrobił. Współczułem mu. Wybrał ciężką drogę. Musiał też się zastanawiać, co by było, jakby jednak nie zrezygnował z niej. Z jednej strony podziwiałem jego poświęcenie sprawie, z drugiej uważałem to za wielki błąd, który jeszcze mógł wywołać nieciekawe sytuację wśród tej trójki.
*Yeori*
Pokazywałam Binowi moje zdjęcia z dzieciństwa. śmialiśmy się ze mnie, bo lubiłam strasznie pozować i to w dziwny sposób. Na niektórych byłam umazana czekoladą, na innych podkradzionymi kosmetykami Kyodong. Czułam się beztrosko podczas naszego wspólnego popołudnia. Później postanowiliśmy obejrzeć film. Wybraliśmy oboje komedie, bo to najlepszy sposób na rozweselenie się. Bin już ją widział, ale uważał, że nie mogę tego nie znać i zgodziłam się bez problemu z nim to obejrzeć skoro uznawał to za świetny film.
Cieszyłam się, bo od pierwszych minut wiedziałam, iż jest to rodzaj komedii, który kocham. Mieliśmy taki sam gust? Jeżeli to było prawdą, to mogłam wierzyć, iż to przeznaczenie nas ze sobą złączyło. Może tak miało być od początku. Chwilę później zrobiłam sobie przerwę na toaletę, bo bałam się, iż posikam się ze śmiechu prędzej, czy później.
- Skąd wziąłeś taką świetną komedię? - Zapytałam wracając do niego.
- Noriko mi pokazała. - Powiedział to jak gdyby nigdy nic. - Kochała takie. - Wyjaśnił jeszcze dobijając mnie tym doszczętnie.
Wymieniał jej imię dość często. Czułam się jakbym była jej zastępstwem, lecz starałam się to ignorować. Udawałam, iż wcale tak nie jest. Tą jedną wypowiedzią zadał mi cios prosto w serce. Naprawdę nie rozumiał, jak ja mogłam się czuć z tym, iż mnie do niej porównywał. Próbowałam ochłonąć. Odechciało mi się oglądać ten film, a nie chciałam zrobić mu przykrości.
- Macie najwidoczniej podobny gust. - Tego mógł nie mówić na głos. Miałam ochotę się rozpłakać przez niego. Musiałam mu wyjawić, że to mnie boli.
- Bin. Nie mów tak. - Wyszeptałam, bo głos ugrzązł mi w gardle. On spojrzał na mnie zaskoczony i przerażony. Pewnie nie domyślił się nawet co zrobił nie tak. - Jestem Yeori. Nie żadna Noriko. Czuję się źle z tym jak mnie do niej porównujesz. Czy ja ci ją tylko zastępuję? - Zadając to pytanie wszystko we mnie pękło. Ostatnio za bardzo emocjonalnie podchodziłam do wielu rzeczy. Przez moje problemy stałam się zachwiania. Wybuchłam płaczem. On pospiesznie mnie do siebie przytulił. Poczułam się od razu lepiej, mimo to, łzy nie przestawały lecieć.
- Ja przepraszam. To nie tak, że ciebie nie kocham. Yeori. Kocham cię mocno. - Zadrżałam. Te słowa... Nie umiałam ich przyjąć do siebie tak po prostu. - Po prostu trochę mnie to nurtuje. Wygląda jakby nasze drogi specjalnie się splątały skoro przypominasz mi Noriko. Nie jesteś tylko jej zastępstwem. - Czemu nie potrafiłam zaufać jego słowom? Bałam się, że jeżeli ona pokazałaby się na naszej drodze, to wtedy poleciałby właśnie w jej ramiona. Czy nie miałam tak samo? Co zrobiłabym, gdyby okazało się, iż Hakyeon coś do mnie czuje?
Trwaliśmy tak chwilę w milczeniu. On pewnie zastanawiał się nad tym wszystkim jak i ja. Nie wiedziałam, czy nie powinnam zostać z tym sama. Jeszcze nie byliśmy razem, a już robiłam takie sceny. Musiałam to przemyśleć. Czy w ogóle był sens to ciągnąć? Wtedy on odsunął mnie od siebie, po czym zaczął desperacko mnie całować. Ta czynność oślepiła moje negatywne myślenie. Nagle zaczął się pojawiać spokój i pełno pozytywnych emocji. Może wszystko wyolbrzymiłam? Jemu widocznie strasznie na mnie zależało, a ja panikowałam niepotrzebnie.
- Kocham cię. - Wyszeptał znowu po oderwaniu się ode mnie i tym razem widziałam w jego oczach szczerość. - Dlatego chcę byśmy w końcu byli parą.
Zamurowało mnie. Miałam tyle wątpliwości, a wystarczyło, że mnie pocałował i o nich zapomniałam. Chciałam zgodzić się bez żadnego oporu. Tylko znowu nie potrafiłam nic powiedzieć. Przytaknęłam mu nieśmiało, a on obdarzył mnie promiennym uśmiechem, który był przepiękny. Lubiłam, kiedy zdobił jego przystojną twarz. Czasami wydawał się wtedy taki odrealniony.
Pomyślałam przez chwilę, że teraz będzie tylko lepiej. Wiedziałam, że zapamięta, by nie wspominać już Noriko, a ja musiałam przekonać się w końcu do jego uczuć. Potrzebowałam więcej optymizmu i zaufania, a wszystko mogło się jeszcze potoczyć bardzo dobrze.
On po jakiejś chwili pocałował mnie znowu. Jakby dopiero to do niego dotarło. Trwaliśmy tak jeszcze jakiś czas. Odczuwałam coraz większą ekscytację i przestałam żałować swoich ostatnich wyborów. Widocznie to tak miało być.
***
Odwiedziłam pokój Chanyoona. Przywitał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha. Zasiadłam obok niego na łóżku. Dawno z nim nie rozmawiałam, a potrzebowałam się poradzić w jednej sprawie. To on znał mnie najlepiej i często naprowadzał mnie na dobre decyzję. Postanowiłam jednak zacząć od innego tematu. Nie mogłam z nim milczeć z ekscytacji. On widział, że do czegoś zmierzam, więc po prostu czekał.
- Jestem dziewczyną Hongbina. - Powiedziałam na jednym wydechu, a on wytrzeszczył na mnie oczy. Po chwili powrócił do wcześniejszego wyrazu twarzy, czyli wrócił na nią wielki banan.
- Rozumiem, że to cię cieszy, więc mnie też. - Oznajmił, co mnie trochę zaniepokoiło. Czy on miał inne zdanie? Coś tak czułam. Tylko dlaczego mi go nie mówił, jak zazwyczaj? - Jeszcze w jakiejś sprawie przyszłaś? - Dopytał, jakby odgadł.
- Ojciec zapytał mnie, czy czasem nie chciałabym zrobić czegoś innego w życiu niż władać tym hotelem. Zasiał we mnie ziarnko niepewności. - Wyjaśniłam. To była prawda.
Od kilku dni myślałam nad tym co powiedział. Co mogłabym robić, gdybym nie miała go odziedziczyć? Jakoś ostatnio naszła mnie ochota na zmienienie czegoś. Nie wiedziałam tylko na co.
- Chcesz może śpiewać? - Zapytał mnie, a ja drgnęłam. Może bym i chciała tego...
- Za późno już na to. Kto zechce mnie w takim wieku tylko z przeciętnym głosem? - Wyjaśniłam mu swoje wątpliwości, a on pokręcił na boki głową.
- Nie musisz zostać idolką, by nadal śpiewać. Wytwórnia na taką cię nie przyjmie to fakt. Nie miałaś lat treningu, twój taniec na pewno nie jest na dobrym poziomie. Mimo to, twój głos nie jest przeciętny, a bardzo dobry. Zawsze zostaje solowa kariera, czy coś podobnego. Niekoniecznie też musisz być sławna. Są inne zawody związane ze śpiewem. Może pomyśl w tym kierunku, czy coś z tego jest dla ciebie. - Zobrazował mi to, co on myślał. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Nie pozostało mi nic innego jak posiedzieć i zastanowić się nad tym co powiedział. Może jednak to muzyka była mi przeznaczona, choć traktowałam ją jak hobby. Byłam dużo młodsza decydując się na zarządzanie hotelem, a teraz dojrzałam i pewnie dlatego szukałam czegoś co bardziej mi pasowało. Dziwnie byłoby nagle wszystko zmienić, z drugiej strony, mogłabym żałować, jakbym nie spróbowała coś zmienić.
- Jeżeli ci pomogłem, to ja będę wychodził. - Powiedział to jakiś pełen ekscytacji.
- Dokąd? - Zaciekawiłam się, bo gdzie mogło go nieść?
- Do kuchni. - Odpowiedział niepewnie. Zastanowiło mnie, czego szukał w kuchni. Nie chciałam go naciskać i wiedziałam, że powie mi wszystko jak przyjdzie na to czas.
***
Postanowiłam zobaczyć tego dnia sobie nasz stary dom. Serim chciała mi towarzyszyć, bo nudziło jej się. W drodze opowiadała mi cały czas o Hyuku. Ja wiedziałam, że potrafiła o nim dużo mówić, lecz tym razem, to było inne. Odnosiła się z szacunkiem do jego osoby i spokojem. Nie piszczała przy tym i nie ekscytowała się. Po prostu mówiła. Zaskoczyła mnie ta zmiana. Przypomniałam sobie co się działo w zoo. Czy może wtedy coś się zmieniło? Zapytałam ją o to.
- Cóż, to całkiem możliwe. Wtedy zrobiło się poważnie. Odkryłam przed nim siebie i myślę, że dzięki temu i on zmienił nastawienie do mnie i ja zaczęłam go inaczej traktować. Tylko nikomu nie mów... - Nie za bardzo rozumiałam co miałam przemilczeć. - Zakochałam się w nim. Nie chcę, by ktokolwiek wiedział. Nawet on. Jest dla mnie przyjacielski i pomaga mi. Nie chcę by czuł się znowu przy mnie skrępowany, a sądzę, że tak będzie jak się dowie. - Wyjaśniła mi to wszystko. Zgadzałam się z nią. Tak było lepiej, jeżeli rzeczywiście Hyuk widział w tym tylko przyjaźń. Choć czy ja dobrze mogłam radzić w sprawach uczuciowych? Byłam w nich wiecznie pogubiona i popełniałam błąd za błędem. - A ty i Bin jesteście razem? - Zapytała już bardziej radośnie.
- Tak. Nie wiem skąd to wiesz, ale tak. - Spojrzała na mnie wymownie i od razu się domyśliłam, iż maknae jej powiedział. Szybko to się roznosiło. Oby tylko nie za daleko.
Dotarłyśmy na miejsce. Mój stary dobry domek wcale się nie zmienił. Był taki jak go zapamiętałam. Zapukałam delikatnie i czułam jak coś mi się przewraca z ekscytacji w środku. Otworzyła mi Kyodong. Nadal nie wiedziałam, jak mam ją zwać. Była dla mnie prawie jak matka. Za chwilę obok jej nogi stała mała Hyo. Uroczo wyglądała i widząc mnie szeroko się uśmiechnęła. Przedstawiłam jej Serim i od razu mi ją porwała, by coś jej pokazać. Zaskoczyło mnie to. Serim musiała wyglądać jej na wesołą osobę, że tak zareagowała.
- Nie mogę się doczekać, aż ponownie tu zamieszkamy. - Zwróciłam się do Kyodong, ona uniosła kąciki ust delikatnie. Wiedziałam, że czuje to samo.
- Na dodatek w większym składzie. - Dodała, a ja przytaknęłam. Mój brat i Hyo powiększyli naszą rodzinę. Radowało mnie to. Niedługo miał przestać ten dom świecić pustkami.
Rozejrzałam się po otoczeniu. Wszędzie były folie na meblach. Widocznie miało być dopiero malowanie w salonie. Podeszłam do czegoś, co dawno nie dotykałam i zdążyłam się stęsknić. Fortepian. Stał również opatulony ochronnie. Odsłoniłam jego kawałek by podnieść osłonę na klawisze. Stuknęłam w jeden z nich. Wydał tępy dźwięk oznajmiający, że dawno nie był ten sprzęt konserwowany. Zasmuciłam się. Wiedziałam, że jeszcze trochę minie nim znowu na nim zagram. Mimo to, mogłam go już nigdy nie zobaczyć, a jednak.
- Pamiętam jak uczyłam cię na nim grać. - Powiedziała Kyodong w moją stronę. Ja też to pamiętałam, choć byłam dużo młodsza. Potem grywałyśmy po prostu razem. To ona zaraziła mnie miłością do muzyki. Wieloma rzeczami mnie zaraziła i wiele mnie nauczyła, dlatego szczęśliwa byłam z jej i mojego ojca decyzji.
- Jak skończy się remont, to znowu na nim zagramy, prawda? - Oznajmiłam radośnie, a ona mi przytaknęła. Poczułam się znowu małym dzieckiem.
Ruszyłam potem do swojego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło też. Nadal różowe ściany. Zdziwiłam się osobą którą w nim spotkałam. Chunji właśnie zakrywał moje biurko folią. Zastanawiałam się, jak dał się namówić na ten remont. Zazwyczaj wymigiwał się z dodatkowej pracy. On także zaskoczył się widząc mnie.
- Wyłaź stąd! - Oburzył się po chwili, a ja patrzyłam na niego zdziwiona. - To tajny projekt i nie możesz obserwować. - Wyjaśnił, a ja nadal nic nie rozumiałam. - Twój pokój ma być niespodzianką i do zakończenia mamy cię tu nie wpuszczać.
Zaczęłam się zastanawiać, czyj był to pomysł. Taty, czy może Kyo? Z drugiej strony wiedziałam, że kogokolwiek był to na pewno miało to być coś pięknego, skoro chcieli mnie tym zaskoczyć. Stałam nadal w wejściu więc zirytowany Chunji praktycznie mnie wyprowadził.
- Co tu robisz? Co się stało, że zgodziłeś się tu pracować? - Dopytałam niepewnie, a on odchrząknął i wskazał mi palcem na osobę zdejmującą jeden z obrazów na ścianie. Poznałam od razu chłopaka, którego Chunji ostatnio mi wskazał jako swój obiekt obserwacji.
- Teraz rozumiesz? Dowiedziałem się dużo o nim będąc tu. - Wyszeptał to, tak by tamten nie słyszał i zachichotał na koniec. - I tak ci nie wybaczę, że zapomniałaś o mnie. - Dodał całkiem poważnie.
Faktycznie zapomniałam o tym całym CV, które miałam sprawdzić. Na szczęście nie było już takiej potrzeby. Z drugiej strony może to i lepiej, że dowiaduje się tego w taki sposób, a nie jak jakiś szpieg.
Dzień powoli się kończył, a ja spędzałam go w ciepłym gronie. Wiele rozmawiałam z Kyodong. Nie mogłam się powstrzymać, by pochwalić się związkiem z Binem. Uznała, że powinnam o tym powiedzieć tacie, lecz ja się jakoś krępowałam. Dodatkowo miałam jakieś przeczucie, że lepiej tak szybko tego nie robić. Jakby to nie wypaliło to pewnie Bin miałby przechlapane u mojego ojca, a ja tego nie chciałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz