czwartek, 28 września 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 35


Witajcie! Jestem szczęśliwa, bo to jest rozdział, na który czekałam, aż będziecie go mieli. Pewnie część osób mnie za niego zabije, ale co tam. :D


Hotel godzien sześciu giwazd
Rozdział 35

tumblr_n8s65jU7G51qb0jj4o1_500.gif


*Yeori*

           Pospiesznie zbiegłam na portiernie. Zobaczyłam tam chłopaków z walizkami. Tylko tego jednego nie widziałam. Gdzie był Bin? Chciałam z nim dobrze się pożegnać. Musiałam z tego powodu wstać o godzinie szóstej nad ranem. Byłam zaspana i nie myślałam do końca racjonalnie, a go jak na złość nie widziałam. Stwierdziłam, że może skorzystam z okazji i najpierw podejdę do reszty, a go zostawię na koniec.
            Tak też zrobiłam, zaczynając od Jaehwana. Przytulił mnie od razu, by po chwili spróbować mnie połaskotać. Myślałam, że mu coś zrobię i już napływały mi łzy do oczu, na myśli, że długo nie zobaczę jego uśmiechniętej buzi, a dopiero co się z nim dogadałam. Zaraz po nim podbiegł do mnie Hyuk. Ten także uściskał mnie.
- Noona. Pamiętaj, że jesteś u nas zawsze miło widziana. - Rzekł to dość poważnie. O ile na początku obawiałam się, że wraz z ich powrotem urwie się nasz kontakt, to teraz było inaczej.
            Następny był Ravi. Ten zaś poczochrał moją głowę i kazał się trzymać. Z Leo zrobiło się niezręcznie. Życzył mi powodzenia z Binem, a ja mu z Sulli. Dodał też, że dzięki mnie ją zna i jest mi wdzięczny i po raz kolejny przeprosił za swoje początkowe zachowanie. Chciałam podejść następnie do Hakyeona, ale ktoś dotknął mojego ramienia. To był Bin. Jak się odwróciłam przodem do niego, to widziałam, że coś chowa za swoimi plecami. Pomyślałam, że to jakiś upominek i było mi źle, że sama nic dla niego nie miałam.
- Możemy wejść na jakieś zaplecze czy jakieś inne ustronne miejsce? Wiesz, menedżer patrzy. - Wyjaśnił, a ja mu przytaknęłam i udaliśmy się do zaplecza na portierni zamykając się w środku.
            Widać było ekscytacje w jego oczach. Stresowałam się, wtedy on odłożył jakieś pudełeczko na bok i wtopił się w moje usta dość szybko. Całował mnie natarczywie i desperacko. A ja korzystałam z tego, jakby to był mój ostatni pocałunek z nim. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Niestety nie mogliśmy tego zbyt długo kontynuować, bo wkrótce mieli już wyjeżdżać.
- To dla ciebie. - Wraz z tym zdaniem wręczył mi pudełko. otworzyłam je pośpiesznie.
            Papier jak na złość zrywało się dość trudno. W końcu udało mi się dotrzeć do zawartości i moim oczom ukazała się śliczna błękitna ramka, a w nią wsadzone jedno z naszych zdjęć, które sobie zrobiliśmy w dopasowanych koszulkach. Wyglądaliśmy dobrze razem. Tak pomyślałam w tamtym momencie. Poczułam ogarniające mnie szczęście.
- Dziękuję. - Wyszeptałam i dałam mu jeszcze na zakończenie buziaka w usta. - Będę okropnie tęsknić. - Powiedziałam to szczerze.
- Ja też Yeori. - Po tym przytulił mnie do siebie. Trwaliśmy w tym uścisku, aż ktoś nie zapukał do środka. Momentalnie się od siebie oderwaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia z tego pomieszczenia.
            Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam za nimi Taekwoona. Pewnie przyszedł ponaglić Bina, bo musieli jechać. Rozejrzałam się za Hakyeonem, bo nadal nie mogłam się z nim pożegnać i wystraszyłam się, kiedy go nie dostrzegłam. Tak jak i całej reszty.
- Nie wiem kogo szukasz, ale wszyscy poszli do samochodu. - Oznajmił mi Leo, a ja momentalnie posmutniałam. Nie mogłam nic zrobić?
            Pobiegłam do swojego pokoju, po tym jak odprowadziłam Hongbina do wyjścia. Zamknęłam się w nim i chciałam tak tam siedzieć. Zrobiło mi się smutno, że wyjechali i większości z nich pewnie nie zobaczę długo. Przywiązałam się do nich. Zaprzyjaźniłam z kilkoma. Byli idolami. Nie powinnam była marudzić, bo dostałam wielką okazję od życia, by ich poznać, a jednak nie potrafiłam zaakceptować ich wyjazdu.
            Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, miałam ochotę udawać, że nie ma mnie w pomieszczeniu. Mimo to, podeszłam zajrzeć kto to. Przez oczko zauważyłam Hakyeona i gwałtownie otworzyłam drzwi. Miał trochę przestraszoną minę. Ja rzuciłam się na niego nie zważając na nic i przytuliłam mocno. Puściłam łzy, które powstrzymywałam od jakiegoś czasu.
- Będę za wami tęsknić. - Mówiłam pociągając nosem. On także mnie objął i zaczął głaskać moje włosy. To mnie trochę uspokoiło.
- My także będziemy tęsknić za tobą. Pewnie w szczególności Hongbin. Choć znając jego determinację, będzie cię widywał tak często, jak to możliwe. - Niby miało mnie to pocieszyć, lecz zabolało, iż nie wspomniał, że to on nie będzie tym, który najbardziej tęskni. Chyba nadal coś do niego czułam... Wiedziałam, że teraz będę go unikać i mnie to dobijało. Dlatego nie potrafiłam i nie chciałam go puścić. Zrobiłam to tylko dlatego, by nie nabrał podejrzeń. Odsuwając się od niego coś mnie zastanowiło.
- Leo powiedział, że już poszedłeś do samochodu, więc co tu robisz? - Zapytałam, bo trochę to było dziwne. Przecież Taekwoon mnie chyba nie okłamał, bo po co?
- Jaehwan stwierdził, że zapomniał swojego swetra, a kiedy byłem w jego pokoju napisał mi wiadomość, że tak naprawdę go ma, tylko chciał mi kupić czas, bo powinienem się był z tobą pożegnać. - Wyjaśnił, a ja wiedziałam, że później musiałam podziękować temu człowiekowi. Tak bardzo pragnęłam ostatni raz zobaczyć Hakyeona.
- Dobrze zrobił. - Powiedziałam uśmiechając się, nie myśląc co robię. Hakyeon zaczął mrugać oczami na te słowa. - W końcu nie będziemy się długi czas widzieć, a ty tak po prostu uciekłeś do pojazdu bez pożegnania. - Udawałam oburzoną, choć pragnęłam znowu się rozpłakać, że nie mogę ich jakoś zatrzymać.
- Masz rację. To niesprawiedliwe. Tym bardziej po tym wszystkim co razem tu przeszliśmy. - Dokładnie, dużo się między nami wydarzyło. Dwa pocałunki, które na zawsze zostaną chyba w moim sercu. I wiele innych sytuacji. I pomyśleć, że początkowo jedynie się kłóciliśmy. - Muszę iść. - Oznajmił na co przytaknęłam. - Trzymaj się ciepło, Yeori. - Nie wiedzieć czemu na dźwięk mojego imienia wypowiedzianego jego głosem zadrżałam. Czułam się jeszcze bardziej smutna, gdy ostatni raz mi pomachał i zniknął za jednym z filarów w korytarzu. Widziałam go po raz ostatni.
            Po tym wszystkim wróciłam do pokoju i zaniosłam się głośnym płaczem. Moje serce bolało mnie. Byłam za bardzo zachłanna. Miałam miłość jednego chłopaka, a płakałam za innym. Jak mogłam się tak zachowywać? Pewnie prędzej czy później los mnie za to ukaże. Pomyślałam.

*Hongbin*

Kilka godzin przed grillem

            Hyuk poprosił mnie o podejście do Taekwoona po ładowarkę telefoniczną. Oboje mieli taką samą, a nasz maknae gdzieś zapodział swoją. Na początku nie zgadzałem się na to, bo przecież mógł iść sam, ale prosił mnie i prosił, to w końcu uległem. W pokoju zastałem tylko Hakyeona. Leo spędzał ostatnie chwile z Sulli sam na sam.
            Zauważyłem od razu, że coś nie tak jest z naszym liderem. siedział zapatrzony w ścianę i nawet się nie odezwał, kiedy do niego wszedłem. Podejrzliwie mu się przyjrzałem i przypomniałem sobie słowa Hyuka. On nie mógł nic czuć do Yeori.. To oznaczałoby koniec mojego związku z nią. Przecież się jej podobał jako pierwszy. Widziałem to jak na niego patrzyła i za każdym razem zjadała mnie zazdrość. Gdyby mnie oszukał co do uczuć, to byłby niemały problem. Moje szczęście runęłoby jak piramida z kart za pośrednictwem lekkiego wiatru.
- Możemy pogadać? - Zapytał, jakby dopiero orientując się, że jestem w jego pokoju. Kiwnąłem mu na zgodę i usiadłem na łóżku Leo, by być naprzeciw lidera.
- Słucham cię. - Powiedziałem to dość oschle, bo przeczuwałem najgorsze.
- Ja was wszystkich oszukuję.- Zaczął dość złowieszczo i już we mnie zawrzało. - Kocham Yeori. - Rozszerzyłem oczy i zacząłem drżeć. Dlaczego mi to zrobił? Pozwolił z nią być, zapewnił, że nic do niej nie czuje, a tak naprawdę zaprzepaścił odwzajemnione uczucie. Jak ja miałem się z tym czuć? Jeżeli Yeori by o tym wiedziała, mogłaby po prostu ze mną zerwać i pójść do niego. Nie chciałem tego.  - Wiem, że to nic nie zmienia. Chciałem, żebyś wiedział. Ja czuję się strasznie ostatnio. Zapomnienie o niej staje się coraz trudniejsze do osiągnięcia. Nie wiem co się ze mną dzieje. - Bolało mnie to. Odbierałem mu ją. - Mimo to, uważam, że dobrze zrobiłem. Nie powinna być ze mną, tylko z tobą. Potrzebujecie siebie. Ja zresztą bym się pewnie jedynie z nią kłócił. - Zaśmiał się sam do siebie, a ja jakoś nie potrafiłem widzieć w tym nic wesołego.
- Jak możesz tak kpić sobie z tego? - Uniosłem się, a go to zamurowało. Nic dziwnego, pewnie nie spodziewał się takiej reakcji. Może nie zdenerwowałbym się tak, gdybym wiedział, że to do niego coś czuła Yeori... O ile nie czuje nadal. - Kłótnie? Kiedy ostatni raz się pokłóciliście? Ostatnio jesteś dla niej milszy niż inni.
- To nieważne. Ty bardziej do niej pasujesz. Jesteś ugodowy, a ja mam swój charakter. Nie wiem jak obchodzić się z dziewczynami. Proszę cię, myśl o sobie.
            Czy on naprawdę uważał to takie proste? Przez moment miałem ochotę powiedzieć mu o uczuciach Yeori. Powstrzymałem się. Bałem się ją stracić w tym momencie. Zachowałem się jak egoista i postanowiłem skorzystać z danej mi szansy. Dlaczego miałbym pomóc komuś, kto rezygnował na własne życzenie ze szczęścia? Wiedziałem, że długo jeszcze będzie mnie gryzło sumienie. Wyszedłem i na wyjściu powiedziałem mu jeszcze, że będzie cierpiał przez swoje zachowanie.
***
            Kiedy zobaczyłem Yeori i Hakyeona patrzących się na siebie w osłupieniu przeraziłem się. Myślałem, że zaraz dojdzie do jakiegoś wyznania i ja odejdę na dalszy plan. Byłem zdesperowany i miałem dość naszego lidera. Zachowałem się bardzo okrutnie względem niego ogłaszając nagle, iż ja i Yeori jesteśmy razem. Próbowałem sprawić, by do niego dotarła rzeczywistość. Myślałem, że jakoś na to zareaguje. On po prostu wydawał się bardziej smutny i nic więcej. Jego postanowienie o poświęceniu się dla mojego dobra było najwidoczniej silniejsze. Zaczynało mnie to martwić.
           Ocknąłem się z moich przemyśleń, bo ktoś zagrodził mi drogę w wytwórni stając na środku wąskiego korytarza. Spojrzałem na tą osobę i o mały włos nie dostałem zawału. To była Noriko. I nie był to żaden sen, a ona stała właśnie przede mną uśmiechając się od ucha do ucha. Miałem ochotę nawet przez chwilę ją przytulić. Nie mogłem się tak zachować.
- Tęskniłeś? - Zapytała mnie nieśmiało. Pewnie krzyknąłbym radośnie, że tak, ale czy powinienem? Miałem teraz Yeori i ona powinna się dla mnie tylko liczyć.
- Jak mógłbym nie. Przyjechałaś na jakiś czas? - Próbowałem się dowiedzieć, ile będę musiał jej unikać. Bo spotykanie jej mogło źle na mnie wpłynąć.
- Zostaję już na stałe. Myślisz, że wpuściliby mnie to wytwórni, jakbym przyjechała na chwilę? - Miała rację. Nie mogłaby tu wejść nie będąc trainee, ani nic z tych rzeczy. Zacząłem się stresować. - Nie widzę, żebyś się cieszył. - Posmutniała w momencie, a mnie zrobiło się strasznie źle. Nienawidziłem jej takiej widzieć.
- To nie tak. Po prostu jestem w szoku, bo nie spodziewałem się jeszcze ciebie kiedykolwiek ujrzeć. - Poniekąd była to prawda.
- Czyli znalazłeś kogoś innego? - Zapadła cisza między nami. Ona spuściła wzrok. - Nic nie szkodzi. Miałeś do tego prawo. Nie przyjechałam w nadziei, że znowu będę mogła być u twego boku. - Próbowała jakoś wmówić mi, że nic jej nie ma, a ja wiedziałem swoje. Zawiodła się. A ja czułem się z tym okropnie. Niby to nie tak, że powinienem był na nią wiecznie czekać, a z drugiej strony czułem się podle, że nie mogłem jej przytulić do siebie i powiedzieć jak mocno mi na niej zależało. Czułem, że ona tego potrzebowała, a ja nie mogłem jej tego dać.
- Noriko. Ja przepraszam. - Wyszeptałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
-Za co? Życie nasze toczy się dalej. Najwidoczniej tak być musi. Już nie zajmuję ci czasu. - Po tych słowach mnie wyminęła, a ja ukradkiem ujrzałem, że płakała.
            Wiele złych myśli przeszło mi przez głowę. Pragnąłem schować się przed światem. Los chyba ze mnie kpił, że w momencie, gdy zdecydowałem się porzucić dawne uczucia, ona znowu się pojawiła. Na dodatek widać było po niej ewidentnie, że też o mnie nie zapomniała.
- W porządku? - Usłyszałem głos za sobą. Wiedziałem kto to był, bo poznałem po głosie. Hakyeon. Odwróciłem się do niego niepewnie.
- Nie twój interes. - Odpowiedziałem może zbyt oschle. Jednak nie chciałem, by poznał moja sytuację. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić w tamtym momencie, bo zacząłem żałować, iż odebrałem mu Yeori.

*Yeori*

            Minął jakiś czas, jak nie było  zespołu, a także dziewczyn ze mną. Dużo rozmawiałam z przyjaciółkami na wideo rozmowach. Z Hongbinem trochę mniej, bo nie miał na to czasu. Miałam już wkrótce przenieść się do naszego rodzinnego domu i przepełniało mnie z tego powodu szczęście, a jak się okazało, to nie był koniec dobrych nowin. Tego dnia odwiedziła mnie w pokoju Kyodong.
- Masz chwilkę? - Zapytała niepewnie, a ja jej przytaknęłam i zaproponowałam, by usiadła na krześle. - To dla ciebie. - Mówiąc to, wręczyła mi jakąś kopertę.
            Zdziwiłam się i szybko zaczęłam ją rozpakowywać. Widziałam, że patrzyła na mnie wyczekująco. W środku znalazłam wydrukowany list i jakąś wizytówkę. Na obu tych elementach widniało logo wytwórni Jellyfish. Czytałam treść powoli stresując się każdym słowem tam napisanym. Jeżeli dobrze rozumiałam, wynikało z tego, że miałam wolny wstęp do wytwórni. Podobno chłopcy bardzo pochwalili to, jak się nimi zajęłam i prosili o to. Nic mi o tym nikt nie wspomnieli. Pewnie miała to być niespodzianka i nie byli pewni, czy im się uda to dostać. Byłam w szoku.
- Twój tata wiedział, że takie coś będzie miało miejsce, więc muszę ci coś powiedzieć w związku z tym. - Wtrąciła Kyudong domyślając się pewnie, że przeczytałam treść po moim zachwycie. Momentalnie na nią spojrzałam i czekałam, co powie. - Możesz jechać do Seoyeon na tydzień i odwiedzić przy okazji chłopaków. Stwierdził też, że może coś cię w centrum zainteresuje i dowiesz się co chciałabyś robić dalej.
            Dałabym głowę uciąć, że prawie udusiłam w tamtym momencie na Kyodong. Wyściskałam ją z całych sił. Wiedziałam, że dużo w tym było jej zasługą. Musiała podsunąć tacie ten pomysł. Byłam zadowolona z takiego obrotu spraw. Nie wiedziałam co bardziej mnie cieszyło. Zobaczenie znowu znajomych, za którymi zdążyłam zatęsknić, ujrzenie Bina, czy zwiedzanie wytwórni. Wszystko wydawało się takim cudownym planem, że już nie mogłam się doczekać.
tumblr_mloo6vJiKv1s7ut8uo1_500.gif

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz