środa, 27 września 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 34

Jestem ciekawa reakcji na ten rozdział. Zresztą wasze reakcje coraz bardziej mnie ciekawią. :D Dziękuję za wszystkie komentarze, bo bardzo mnie motywują. Miłego czytania.


Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 34


tumblr_o6hssaIQpR1sqvm67o1_500.gif


*Ravi*
            Seoyeon szła obok mnie trzymając mnie za rękę. Przyglądałem się  jej. Ta bardzo energiczna, trochę zagubiona kobieta zawróciła mi w głowie bardzo szybko. Nie dało się ukryć, jak wiele dla mnie znaczyła. Nie bałem się nawet żadnych konsekwencji. Liczyło się tu i teraz. Wiedziałem, że nawet jak wrócę do pracy nic się nie zmieni. Ona nadal będzie dla mnie na pierwszym miejscu i będę starał się spędzać z nią każdą wolną chwilę.
            Na każdym kroku myślałem, jak udowodnić jej, jak bardzo mi zależało. Ostatnio idąc do zoo, kupiłem kłódkę z sklepie z pamiątkami. Wygrawerowałem na niej nasze inicjały i według zaleceń ekspedientki, właśnie prowadziłem Seo do mostu, na którym chciałem ją umieścić. Miałem nadzieję, że ten gest jej się spodoba. Kiedy zbliżyliśmy się do celu, ona wytrzeszczyła na mnie oczy.
- Czemu przyszliśmy nad jezioro? - Zapytała niepewnie.
- Chciałbym przejść z tobą po moście i zapiąć na nim to. - Wyciągnąłem z kieszeni najważniejszy element, a jej zaświeciły się oczy na ten widok.
- Wonsik! Nie przypuszczałam, że z ciebie taki romantyk. - Zachichotała uroczo. Mi zrobiło się przyjemnie, że mój gest się udał. Zaskoczyłem ją pozytywnie i o to mi chodziło.
- Podobno to przynosi szczęście, a chciałbym, by nasze się nie skończyło. - Wyjaśniłem i sam siebie pochwaliłem w myślach, bo zabrzmiało to bardzo dobrze.
- Chodź ty tu. - Powiedziała i pociągnęła mnie w swoją stronę.
            Zsunęła z mojej buzi maskę, która miałem w razie czego na twarzy i wtopiła się namiętnie w moje usta. Nie byłem jej dłużny, szybko pogłębiając ten pocałunek i mając gdzieś całe otoczenie. Oddałem się całkowicie chwili. Kiedy przestaliśmy, odsunęliśmy się tylko kawałek od siebie. Tak, że nasze oddechy jeszcze się ze sobą mieszały i mogliśmy patrzeć sobie w oczy. Widziałem w jej taką radość, że nie mogłem się oprzeć, by się szczerze i szeroko uśmiechnąć. Pogłaskałem jej policzek, a z jej oczu wypłynęły łzy. Wystraszyłem się.
- Czemu płaczesz? - Spanikowałem i próbowałem wytrzeć jej lica.
- Wzruszyłam się. Jeszcze nikt nie był dla mnie tak kochany. Zmieniasz moje myślenie na temat miłości. Myślałam, że taka prawdziwa nie istnieje, a z dnia na dzień przekonujesz mnie, iż zadłużyłam się w tobie nie na żarty. - Byłem w szoku. Te wyznanie było głębokie i bardzo mnie poruszyło. Miałem nadzieję, że rzeczywiście nie zmaszczę niczego w tym związku, bo naprawdę byłoby to wielką stratą dla mnie i Seo. Potrzebowała mnie, a ja chciałem być dla niej najbliższą osobą.
            Przeszliśmy się mostem podziwiając taflę jeziora. Zachwycaliśmy się nawet rodziną kaczek pływającą w zbiorniku. Zawiesiliśmy też naszą kłódeczkę obok innych. Nie wiedziałem, że uczucia mogą tak zmienić człowieka. Stałem się wrażliwszy, bardziej romantyczny i chciałem przychylić nieba tej jednej osobie. Jakby nagle liczyła się już tylko ona. Dla mnie było to nowe i wspaniałe uczucie. Miałem nadzieję, że będzie trwało długo i moja kariera nie wejdzie nam w drogę.


*Yeori*


            Siedziałam z Serim i Chanyoonem w moim pokoju. Wspominaliśmy wiele naszych przygód. Żałowaliśmy, że nie siedzi z nami Seo, ale pobiegła do Wonsika i nie było jej się co dziwić. Zakochała się ewidentnie i nie widziała świata poza nim. On był najlepszym materiałem na jej chłopaka. Smuciło też mnie to, że nie spędzałam czasu z moimi przyjaciółmi jak miałam w planach, tylko to zespół był ostatnio dla mnie najważniejszy. Niby wiele razy wychodziły one ze mną, lecz każda z nas była czymś innym zajęta i jak to zwykle bywało to z całej trójki najwięcej gadałam i tak z Yoonem.
            W końcu weszliśmy na smutniejszy temat. Pożegnań. Okazało się, iż pod moją nieobecności chłopcy zaproponowali, byśmy zorganizowali sobie grill pożegnalny. Przypomniał mi się zaraz ten na powitanie, gdy robiłam z siebie niezłą pokrakę. Jednak było wesoło. Tym razem miałoby się to odbyć w większym gronie, bo oprócz moich przyjaciół chcieliby dołączenia Sulli, jej kuzynki i mojego brata. Dziewczyny w ten sposób miały się także pożegnać ze mną. W końcu mieszkały w centrum Seulu i wypadałoby kiedyś do niego wrócić.
- Najbardziej mi się śpieszy, a Seo stwierdziła, że na nią też będzie pora. - Wyjaśniła Serim smutnym głosem.
- Gdzie ci się śpieszy? - Oburzył się Chan. - Z tego co pamiętam czeka na ciebie tylko ten kretyn. - Powiedział to zdecydowanie za ostro, więc uderzyłam go gazetą w głowę.
- To mój ojciec, więc nie wyrażaj się tak o nim. - Oburzyła się, nie chciałam w tamtym momencie jeszcze ich kłótni.
- Ojciec? Co to za rodzic, co traktuje swoją córkę, jak popychadło. - Prychnął ze złością. Zawsze uważał, iż w momencie osiągnięcia pełnoletniości Serim powinna była opuścić swój rodzinny dom. Ona zaś nie potrafiła. Kochała swojego tatę mimo wszystko i ja starałam się to rozumieć.
- On mnie potrzebuje. By nie zejść na większe dno. - Mówiła to sama nie wierząc w te słowa. Dało się to wyczuć. Wiedziałam, iż liczyła na dzień, kiedy jej ojciec znajdzie porządną pracę, rzuci alkohol i stanie się znowu taki jak przed śmiercią jej matki.
- Nie potrzebnie prujesz swoje nerwy. Najlepszym rozwiązaniem jest definitywne odcięcie się od tego co nas niszczy. A ty pozwalasz sobie wchodzić na głowę. - Dziwiłam się, że naskakiwał na nią tak nagle.
- Przestaniesz? Co cię ugryzło? - Spojrzał na mnie zaskoczony. Jakby nie wiedział co zrobił źle.
- Nic. Po prostu... Zawsze tak myślałem. Tylko dzisiaj jestem rozgadany. - Wytłumaczył się, a ja czułam, że jest jakiś inny. Mówił takie rzeczy, a myślami wydawał się być gdzie indziej.
- Ja... Pójdę powiedzieć Hyukowi, że się zgodziłaś na organizację grilla. Później ustalimy szczegóły, jak ten człowiek przestanie na mnie najeżdżać. - Powiedziała to ostro w stronę Yoona i wyszła z mojego pokoju.
            On także podnosił się już, pewnie by wyjść. Ja złapałam go pospiesznie za dłoń i pociągnęłam ponownie, żeby usiadł. Spojrzałam na niego wymownie, a on w momencie zaczął unikać mojego wzroku. Oho. Chyba się zorientował, iż coś zauważyłam. Co się z nim działo?
- Pewnie chcesz wiedzieć co się dzieje? - Pytał nie patrząc na mnie. Śmiać mi się chciało. Jeszcze go takim nie widziałam.
- Bardzo bym chciała. Ja ci mówię dosłownie wszystko, a ty znowu ukrywasz coś. Dlaczego jesteś taki okrutny? - Zaczęłam się z nim droczyć i uderzyłam go piąstką w ramię. On automatycznie zaczął masować to miejsce i w końcu uraczył mnie spojrzeniem, a na dodatek nieśmiało się uśmiechnął.
- Jest taka jedna. - Zaczął, a ja już miałam ochotę skoczyć z ekscytacji. Ktoś się spodobał mu? Dobrze się z tym przed nami krył cwaniak. - Kelnerka w waszej restauracji. - Dokończył to i wiedziałam, że będę musiała zadać mnóstwo pytań, by wywiedzieć się więcej. Cały Chan.
- Spodobała ci się rozumiem? - Przytaknął na to z wielkim wyszczerzem na twarzy.
- Ponadto, ja chyba nie jestem jej obojętny. - Zaskoczył mnie pozytywnie. Nie wiedziałam, kiedy to wszystko się mogło wydarzyć, ale w końcu byłam zajęta swoimi problemami i pochłonięta przez nie. - Dzisiaj idę z nią na randkę i biorę Hyejunga, bo ma przyprowadzić koleżankę. Uważa, iż jest totalnie w typie jej znajomej. - Zaśmiał się. - Swatam ci brata.
            Cieszyło mnie to, że mój najlepszy przyjaciel tak bardzo zbliżył się do mojego brata i jeszcze znalazł w końcu kogoś, komu może się podobać. On nie był zły. Trafiał na złe dziewczyny, w tym mnie. Nigdy sobie nie wybaczę chyba tego, że narobiłam mu niepotrzebnych nadziei będąc z nim. Powinnam zawsze trzymać się przyjaźni z nim. Niestety ja i życie uczuciowe to dwie różne bajki. Nie potrafię pojąć jak to jest kochać z wzajemnością, bo zawsze coś mi wychodzi i miałam nadzieję, że Bin pomoże położyć temu kres.


***


            Zrobiło mi się smutno, zamiast wesoło, gdy wieczorem rozpoczęliśmy grilla. Wspomnienia z chłopakami przewinęły mi się w głowie i chciało mi się płakać, bo miałam od teraz widywać ich zdecydowanie rzadziej. Możliwe, że niektórych nawet nie miałam już wcale zobaczyć. Widziałam uśmiechy na twarzach wszystkich obecnych, z wyjątkiem jednej osoby. Serce mi się krajało na widok Hakyeona. Co się stało z tym człowiekiem? Może miał jakieś osobiste problemy, o których nie wiedziałam? W końcu nie był tak blisko mnie, by mi to powiedzieć. Na szczęście. Jego bliskość źle na mnie działała.
            Koło mnie zasiadł Bin. Wyglądał mi na jakiegoś podenerwowanego. Bałam się go zapytać co jest nie tak. Po chwili chwycił moją dłoń i uśmiechnął się do mnie, więc mi ulżyło. Nie wyglądało to na wymuszone i czułam, że złość mu przechodzi. Cokolwiek to było, nie było po co pewnie do tego wracać.
            Za chwilę zobaczyłam wielki płomień buchający z grilla. Przeraziłam się. Obok stał przerażony Jaehwan. Trzymał w dłoni butelkę z rozpałką w płynie. Co on czynił? Kto mu w ogóle dał podchodzić do ognia? Podbiegłam tam i nie tylko ja. Z drugiej strony nadbiegł Hakyeon.
- Chcesz nas wszystkich spalić? - Oburzył się N, a ja miałam ochotę prosić go o uspokojenie się. Nie zrobiłam tego jednak, bo brakowało mi znowu języka.
- Ja po prostu chciałem zwiększyć te płomienie, bo to wcale nie postępuje. Głodni jesteśmy. - Marudził Ken, a ja nagle niekontrolowanie wybuchłam śmiechem. Wszyscy pewnie się na mnie gapili z niezrozumieniem.
- Ja się tym zajmę. - Rzekłam uspokajając się powoli. - W końcu po to tu jestem, by wami się zająć moje drogie dzieciaczki. - Wziął mnie nagle jakiś dobry humor. Hakyeon mrugał kilka razy jakby nie rozumiejąc co się dzieje.
            Grzebałam w grillu i próbowałam doprowadzić to do takiego stanu, jaki miał mieć. Wiedziałam, że Jaehwan nas zostawił przy tym i dlatego wolałam nie spoglądać w swoją prawą stronę, bo Hakyeon nadal tam stał. Peszył mnie swoim wzrokiem.
- Pomóc ci? - Wyszeptał, a ja tylko pokiwałam na boki głową. Za chwilę jednak uznałam, iż wypadałoby go uraczyć jakimś słowem.
- Nie trzeba. - Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam, mając nadzieję, że nie sztucznie. - Poradzę sobie. Idź baw się do reszty, bo ponuro wyglądasz. - Dodałam na zakończenie. Chciałam bardzo go rozweselić. Martwiłam się o niego, lecz byłam tak speszona, iż nie potrafiłam mu pomóc.
- Lepiej bawię się stojąc koło ciebie. - Wyglądało to tak, jakby powiedział to niechcący. Nie rozumiałam jego wypowiedzi. Widocznie, polubił mnie. Mimo iż co chwilę mi powtarzał, że nie darzy mnie głębszymi uczuciami, musiał chociaż polubić mnie jak koleżankę.  Tak musiało być. Bo czemu miałby powiedzieć takie słowa?  A może traktował mnie jak siostrę? Albo swoje dziecko? Dobra, to ostatnie to powinnam sobie wybić z głowy. Jeżeli jednak był względem mnie opiekuńczy, jak dla swojego zespołu i mówił takie coś, to kto wie, jak mnie traktował. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, iż możemy wyglądać dziwnie. Gapiłam się na niego z widełkami w dłoni i staliśmy tak naprzeciw siebie.
- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam. - Wtrącił się Bin pojawiając się obok mnie, co mnie totalnie rozproszyło. Hakyeon po prostu bez słowa przeszedł obok nas i usiadł ponownie w kącie, a ja odprowadziłam go smutnym spojrzeniem. - Chodź. - Zwrócił się znowu do mnie mój chłopak i pociągnął mnie za dłoń.
            Stanęliśmy mniej więcej tak, iż wszyscy mogli na nas sobie patrzeć. Wyczuwałam, że Bin chce im coś powiedzieć. Domyślałam się co i panikowałam wewnętrznie nie wiedzieć czemu. Spojrzałam niepewnie na Hakyeona. Bałam się jego reakcji. Pewnie jeszcze o tym nie wiedział, co zamierzał powiedzieć Hongbin.
- Ja i Yeori jesteśmy parą. - Zapadła grobowa cisza. Wiele osób nie wyglądało na zdziwionych, jedynie lider spojrzał na nas wyłupiastymi oczami. Dlaczego miałam ochotę go przeprosić? - Pewnie część z was wie. Wolę jednak powiedzieć to oficjalnie. - Dodał to tak triumfalnie.
            Trochę mnie zdziwiło, że postanowił to przekazać w ten sposób. Nie mówił mi, iż miał taki plan. Mógł też to ktoś niepożądany usłyszeć na przykład z gości hotelowych, bo od czasu do czasu ktoś spacerował po ogrodzie. Nie czułam, by Bin tak bez powodu nagle to postanowił. Coś go do tego popchnęło i jakoś wydawało mi się, że znowu była to zazdrość. Przypomniałam sobie jego słowa, jak przyszedł do mojego pokoju i wyznał mi jak się czuł patrząc na mnie i Hakyeona, a teraz po mojej rozmowie z nim od razu odstawiał takie coś. Niby miał prawo im to powiedzieć, a nawet można by rzec, że wypadało, tylko naprawdę zdawało mi się, że gdyby nie ten impuls zrobiłby to inaczej.
            Nie potrafiłam przestać obserwować Hakyeona. Martwiłam się widząc jego stan, który wydawał się pogorszyć od nowiny, jaką zgotował wszystkim Bin. Dziwnie się z tym czułam, bo znowu miałam myśli, czy może jednak on nie ukrywał swoich uczuć. Z drugiej strony mógł się przejąć, iż po tych wakacjach mieli już trzy pary do ukrywania. Mnie z Binem, Leo z Sulli i Seoyeon z Wonsikiem. Wiedziałam, że to nie to, jednak nie umiałam znaleźć innego tłumaczenia.  
            Po jakimś czasie obok mnie usiadł Hyuk. Nie było wtedy koło mnie Bina. Zaczął mi się intensywnie przyglądać, jak jadłam. Nie lubiłam, gdy ktoś tak robił.
- Nie wyglądasz na szczęśliwą i zakochaną. - Wypomniał mi, a ja zadrżałam.
- A jak taka osoba ma wyglądać? Po prostu stresuje się i jest mi smutno, iż wyjeżdżacie. - Wybrnęłam z tego, lecz wiedziałam, iż ten osobnik będzie dociekliwy.
- Ta jasne. - Zakpił, a ja dziwiłam się na jego postawę. - A tak szczerze? Co czujesz do Bina? Litość? A może jest twoją odskocznią od uczuć żywionych do kogoś innego?  - Czy ja mogłam mu zaprzeczyć w tej drugiej opcji. To nie tak, że kompletnie nie zależało mi na Binie i byłam z nim tylko by zapomnieć o Hakyeonie, ale tak to mogłoby wyglądać.
- Zbliżyłam się ostatnio z Hongbinem i naprawdę dobrze się czuję będąc z nim. - Taka w końcu była prawda. O ile Hakyeon nie siedział gdzieś w pobliżu.
- Widzę, że się nie dogadamy i Bin wraca do ciebie. Powiem jedno. Jeszcze będziecie cierpieć. Cała trójka. - Wypowiedział swoją proroczą gadkę, a ja znowu miałam tyle pytań w głowie. Co on miał na myśli przez trójkę? Czy on także uważał, że Hakyeon coś do mnie czuje i się tego wypiera? Na ten moment wolałam by tak nie było. W końcu już podjęłam jakąś decyzję i nie chciałabym ranić Bina w żaden sposób. Jeżeli Hakyeon popełniał ten błąd to najwidoczniej tak musiało być. Może nie chciał się wiązać? Może wolał ustąpić innym? Zabolała mnie ta myśl, bo to oznaczało, że mogłam z nim być, gdyby nie zataił wszystkiego. Dlatego też, od razu wyparłam się tego i starałam się udawać, iż wypowiedź Hyuka wcale nie zasiała we mnie niepewności.
original (1).gif

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz