Nie wiem, co napisać na początku tego rozdziału. Znowu słabiej sprawdzany, bo przed piątkiem zawsze mam mniej czasu. ;-; Ale mam nadzieję, że będzie dobrze. Miłego czytania. :D
Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 37
*Hyejung*
Dziwnie się czułem na propozycję Chanyoona. Podwójna randka, tym bardziej dla mnie w ciemno, nie była przekonywująca. Nie chciałem mu sprawić przykrości, więc zgodziłem się na to spotkanie. Zawsze mogłem potem nie kontynuować tej znajomości. Starałem się być opanowany i nie myśleć o tym, że moje dotychczasowe związki były niewypałami. Zawsze trafiałem na dziwne dziewczyny i co najgorsze, wydawały się bardzo ciekawe przy pierwszym poznaniu, gdy już się do nich zbliżałem było już tylko gorzej. Najgorszym doświadczeniem dla mnie była moja prześladowczyni. Do tej pory często miałem ciarki na wspomnienie o niej i tym co wyczyniała.
Udaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Dziewczyny miały dojść do nas później. W końcu jak na kobiety przystało nie mogło obyć się bez spóźnienia. To nie tak, że mi się one nie zdarzały. Wręcz przeciwnie. Często spóźniałem się na spotkania. Ja po prostu miałem zazwyczaj pech zwany powszechnie korkiem na ulicach, bądź nieszczęśliwym wypadkiem.
Długo jednak nie trwało, zanim owe panie się zjawiły na miejscu. Od razu poznałem naszą kelnerkę, która wpadła w oko Chanyoonowi, więc wywnioskowałem, że druga osoba przyszła tego dnia dla mnie. Dziewczyna była w przybliżonym do mnie wieku, może troszeczkę młodsza. Nie była szczupłą osobą delikatnie mówiąc, a miała w sobie jakiś urok. Ubrała sukienkę odkrywając tym samym swoje nie troszkę bardziej okazałe nogi niż u przeciętnych Koreanek. Wyglądało, jakby miała zaraz schować się pod stół, bo szła ze spuszczoną głową. Może nie była najbardziej urodziwa, mimo to jej twarzy wyglądała dla mnie słodko i możliwe, że miała dużo lepszą osobowość niż te panie z figurą modelek. Chciałem się o tym przekonać i dać jej pewności siebie, jak tylko rozwinie się nasza rozmowa.
Tak się nie stało. Dziewczyna siedziała naprzeciw mnie. Praktycznie mi tylko przytakiwała, jak próbowałem z nią pogadać. Udało mi się jedynie wyciągnąć z niej imię Hanri. Dziwiło mnie to. Aż tak bardzo się krępowała? Próbowałem cały czas naprawić tę sytuację, lecz nie potrafiłem. Yoon zajął się sobą z kelnerką, której imienia nawet nie znałem. Nie wiedziałem jak to wszystko rozkręcić.
- Przepraszam, ale możesz przestać udawać uprzejmego względem mnie. Pewnie moja przyjaciółka cię o to prosiła? - Zwróciła się w końcu do mnie więcej niż jednym słowem, a mnie zamurowało, przez to co oznajmiła.
- Ja nie udaję. - Oburzyłem się, a oczy naszych znajomych zwróciły się na nas. - Naprawdę chcę cię bliżej poznać, a ty tworzysz jakąś barierę. - Powiedziałem to szczerze. Starałem się nie z czystej uprzejmości.
- Spójrz na mnie. Wśród Koreanek jestem definicją brzydoty. - Mówiła to już ze łzami w oczach. - Ja mam uwierzyć, że tego nie widzisz?
- Sądzę, że przeginasz. Aż tak źle z tobą nie ma. To po pierwsze, a po drugie spotkałem tyle wytapetowanych lali, że mam ich po dziurki w nosie. Miałaś prześladowcę? - Ona spojrzała na mnie z ewidentnym zdziwieniem i zaczęła kręcić głowa na boki. - Ja miałem i nie polecam. Dlatego też, skupiam się na charakterze osoby przede wszystkim. I tak wydajesz mi się urocza z wyglądu.
Jej policzki zalały rumieńce. Wreszcie na mnie patrzyła. Co prawda wyglądała trochę na nieobecną. Po chwili jednak zagościł na jej buzi uśmiech. Uradował mnie on niesamowicie. Naprawdę była w tym momencie przesłodka i nie można było tego w żaden sposób zaprzeczyć.
Od mojej przemowy krępacja zniknęła. Zaczęliśmy opowiadać o swoich zainteresowaniach, ja wyjawiłem jej historię o hotelu mojego ojca i tym jak po latach dowiedziałem się, że mam siostrę i to moja matka jest wielką intrygantką. Wszystko słuchała uważnie, podziwiając moją cierpliwość. Dowiedziałem się, że sama nie ma łatwo w życiu, dorabia by pomóc matce wykarmić jej rodzeństwo i stara się bardzo o ich dobro. Wiedziałem, że ma ciekawą osobowość i że na jednym spotkaniu ta znajomość się nie skończy.
*Hongbin*
Ćwiczyłem taniec z Noriko. Początkowo próbowała mi odmówić tłumacząc, że nie powinniśmy tyle czasu spędzać razem, ale wmówiłem jej, że chcę to robić po prostu jako jej przyjaciel. Bolało mnie to, że musiałem siebie tak nazywać. Zrozumiałem w ciągu ostatnich dni jak wiele popełniłem błędów. Zamiast próbować zapomnieć o Noriko zanim będę z Yeori, ja wolałem być z Yeori, by przy niej zapomnieć o Noriko. Skąd miałem wiedzieć, że ona znowu się pojawi? Z drugiej strony byłem pewien, że pokochałem także Yeori wystarczająco. A po pojawieniu się mojej pierwszej miłości ponownie straciłem dla niej głowę. Nie chciałem nikogo zranić, przez co ostatnio byłem okropny. Nie dało się ze mną dogadać, cierpiałem wewnętrznie. Nie mogłem też nikomu powiedzieć co się ze mną dzieję, bo bałem się przyznać, że zaliczyłem porażkę. Nie powinienem podrywać dziewczyny nie zapominając kompletnie o byłej. Tym bardziej wstyd mi było przed Hakyeonem. Przecież okropnie potraktowałem go tamtego dnia przed grillem.
Wyżywałem się w tańcu emocjonalnie i przez brak skupienia w pewnym momencie zaplątały się nam nasze nogi. Straciliśmy oboje równowagę i poleciałem wprost na nią. Skończyłem leżąc na Noriko. Nasze twarze były za blisko. Moje serce waliło jak oszalałe z tęsknoty za naszą bliskością. Wtedy nieoczekiwanie zacząłem przybliżać do jej twarzy moją. Robiłem to pod wpływem wielu uczuć. Zasłużenie oberwałem w twarz zanim do czegokolwiek doszło. To był dobry ruch ze strony Noriko. Potrzebowałem otrzeźwienia. Podniosłem się szybko i ona także. Od razu zauważyłem w jej oczach łzy.
- Bin. Ty masz dziewczynę! - Krzyknęła w moją stronę. - Przestań się tak zachowywać. Ranisz tym mnie. - Poczułem się okropnie. Sprawiałem ból sobie, jej i pewnie Yeori, bo byłem względem niej oziębły. Czy ja jeszcze zasługiwałem na kogokolwiek?
Noriko udała się do wyjścia z sali. Wyparowała z niej jak burza. Ja jeszcze ją nawoływałem i zbierając swoje rzeczy dobiegłem do niej. O dziwo stała w przejściu. Zrozumiałem czemu, gdy zobaczyłem naprzeciw kogo stała. Yeori była przed nami i ewidentnie nie była zadowolona z tego widoku. Pewnie od razu domyśliła się kim jest owa dziewczyna i to sprawiło, że miałem ochotę wyparować stamtąd. Bałem się tego, co za chwilę miało mieć miejsce.
- Co tu robisz Yeori? - Wystrzeliłem odruchowo, a przecież to nie to powinna była ode mnie usłyszeć.
- Czyli to ty jesteś Yeori. - Noriko wręcz to wyszeptała. Pewnie bardzo niezręcznie jej było widzieć moją dziewczynę po takiej, a nie innej sytuacji. - Przepraszam. - Dodała, po czym spojrzała na mnie. - Ona ma tu prawo przyjść, to ja nie mam już prawa z tobą spędzać czasu. Przestań się mną zajmować. Skup się na teraźniejszości. - Wybuchła, a dla mnie każde jej słowo było ciosem w serce. Miałem ochotę ją pocieszyć i powiedzieć, że to wszystko moja wina, bo pewnie myślała inaczej, ale miałem inny problem. Yeori nadal tu była i to na powinna mieć rozjaśnioną sytuację najpierw.
- Yeori, proszę cię. Daj mi to wyjaśnić. - Starałem się nie brzmieć zbyt desperacko. Nie udało mi się to.
Ona zaś się wycofała i pobiegła gdzieś. Powinienem udać się za nią, a nie potrafiłem zostawić Noriko. Bałem się strasznie, że to właśnie świadczyło o moim wielkim błędzie jaki popełniłem. Ja nadal wolałem ją i kochałem.
- Pobiegnij za nią teraz! - Krzyknęła w moją stronę Japonka. Też płakała. I miałem tak po prostu pójść? Musiałem dokonać jakiegoś wyboru. Albo zostawić Noriko samej sobie i pobiec za obecną dziewczyną, albo skrzywdzić co prawda Yeori, ale posłuchać głosu serca. Dylemat miałem ogoromny. Powinienem był wybrać pierwszą opcję, wszystko sobie wyjaśnić z Yeori, a ja głupi po prostu przytuliłem Noriko. Nie potrafiłem jej opuścić w takim momencie.
*Yeori*
Poczułam się oszukana i zraniona. Powtarzał, że wcale nie byłam tylko zastępstwem, a właściwie okazał w tamtym momencie coś innego. Noriko była dla niego ważna. Mogłam to zrozumieć. Mimo to, moje zranione serce sprawiało, iż miałam ochotę go nienawidzić za to. Uważałam, że był moją jedyną nadzieją na zapomnienie o Hakyeonie. Już praktycznie było dobrze. Kiedy ja chciałam tego związku coraz bardziej, on się zaczął ode mnie oddalać. Widocznie już wtedy była tu ona.
Usiadłam na korytarzu, na jakimś krześle i z bezsilności się popłakałam. Naprawdę mnie to uderzyło. Zależało mi na tym wszystkim. Jak zwykle wszystko było nie tak. Wiedziałam, że to już koniec i nic nie zrobię. On kochał ją ewidentnie. Może nie powiedział tego, lecz widziałam gołym okiem jak na nią patrzył. Takim wzrokiem nie obdarzył mnie ani razu. Zrobił mi tylko nadzieję na szczęście. Z drugiej strony nie byłam święta i pewnie na to sobie zasłużyłam.
- Coś się stało? - Usłyszałam zaniepokojony głos obok siebie. Wiedziałam kto to. Zrobiło mi się wstyd, że nakrył mnie w takim stanie. - Yeori, mogę ci pomóc jakoś? - Dopytywał mnie Inguk, a ja miałam ochotę schować głowę w piasek, jak miały to w zwyczaju robić strusie.
- Wszystko w porządku. - Skłamałam nie odkrywając mojej twarzy, bo była cała zapłakana.
- Spójrz na mnie. - Zabrzmiało to bardziej jak rozkaz. Nie umiałam się mu przeciwstawić, więc wykonałam jego polecenie. Ujrzałam przed sobą jego zmartwioną twarz.
- Ktoś cię skrzywdził? Boli cię coś? - Wypytywał. Nie znaliśmy się na tyle, by mu się zwierzyć. Nie wiedziałam jak wymigać się z tej rozmowy. - To któryś z chłopaków? - Nie wytrzymałam i pokiwałam twierdząco głową. - Który? - Brzmiał już groźniej. Domyśliłam się, że jeżeli mu coś powiem, może próbować interweniować. Nie potrzebowałam tego.
- Nieistotne. - Podsumowałam i miałam wstać, jednak zostałam przez niego pociągnięta ponownie na siedzenie.
- Opowiadaj proszę. Nie musisz podawać mi imion, bo pewnie obawiasz się, że coś zrobię. Potrzebujesz się wygadać, a ja nie mogę patrzeć obojętnie na twoje łzy. - Wyjaśnił mi swoje intencje. Uznałam, że ma rację. Warto było zaryzykować, bo może poczułabym się lepiej.
- Zauroczyłam się jakby w dwóch chłopakach. W jednym bardziej, ale mnie odrzucał, a w drugim mniej, a on chciał być też ze mną. Uważał, że przypominam jego byłą. Mimo to uznał, że się we mnie po prostu zakochał, a nie jestem wcale jej zastępstwem. Był o mnie nawet zazdrosny. Dziś widziałam go z byłą. To jak na nią patrzył. Byłam świadkiem, jak prawie ją pocałował. Nie mam nic do niej. Widać, że sama nie jest z tej sytuacji zadowolona. Kazała mu się mną zająć. On zaś został z nią, kiedy uciekłam od nich. Wiem, że to koniec. Zabolało mnie to. - Starałam się wszystko dobrze ubrać w słowa. Nie wspominałam o dwóch wcześniejszych odrzuconych kandydatach, bo uznałam to za zbyteczne.
- A co z tym, który cię odrzucał? Wiedział o twoich uczuciach? - Dopytał mnie Inguk, a ja przeraziłam się. Bałam się, że to co on doda będzie jeszcze boleśniejsze.
- Nie. Po prostu na każdym kroku powtarzał, że nic do mnie nie czuje. - Mówiąc to spuściłam wzrok, bo wiedziałam, że pewnie według niego powinnam mu powiedzieć co czułam.
- Który to? On nie zawinił, więc powiedz mi po prostu w którym się zadłużyłaś. - Poprosił mnie. Wahałam się wewnętrznie, czy to zrobić. Po chwili jednak nabrałam odwagi.
- Hakyeon. Błagam cię tylko, byś nic z tym nie robił. - Dodałam to pospiesznie, a on pokiwał głową twierdząco.
- Chodźmy pośpiewać. - Oznajmił wstając, a ja spojrzałam na niego z niezrozumieniem. - Musisz się jakoś odprężyć. Śpiew jest do tego dobrym sposobem. To coś co potrafimy oboje. - Miał rację, potrzebowałam jakiejś odskoczni.
Poszłam za nim do studia. Zdziwiłam się, że bierze mnie w takie miejsce. Nigdy nic nie nagrałam. Nie wiedziałam, czy będę dobrze brzmieć, ale chodziło w końcu o relaks po prostu.
Dał mi tekst dobrze mi znanej piosenki duetowej i kazał wejść do odpowiedniego pomieszczenia. Czułam presję. Od razu widać było, że wszystko było dźwiękoszczelne, by nic nie zakłócało śpiewu. Nałożyłam słuchawki na głowę. Widziałam na filmikach, jak często robił to gwiazdy. Przeszła przeze mnie fala ekscytacji. Gdy zabrzmiały pierwsze nuty troszeczkę się spięłam, więc zaczęłam brać głębokie oddechy, bo żeby dobrze zaśpiewać musiałam się rozluźnić.
Nadeszła kolej na wydanie z siebie dźwięków. Starałam się jak mogłam brzmieć czysto i wczuć się dobrze w muzykę. Odpłynęłam śpiewając. Za chwilę wyciągałam najwyższe nuty, jakie potrafiłam. Robiłam wszystko z zamkniętymi oczami, by poszło mi lepiej. Dopiero jak wszystko się skończyło spojrzałam na Inguka i widziałam, że nie był sam. Przeraziłam się, że stał z nim jakiś mężczyzna. Mój znajomy idol kiwnął w moją stronę ręką, żebym do nich przyszła. Zrobiłam to w pośpiechu.
- Piękny głos. - Rzekł nieznany mi mężczyzna na przywitanie. - Mówił ci Inguk o konkursie?
- Całkowicie o nim zapomniałem. - Wtrącił sam zainteresowany z wielkim szokiem na twarzy. O czym oni mówili. Musieli się zorientować, że ciekawi mnie to, co mieli na myśli.
- Jest organizowany konkurs na wokalistkę, która zaśpiewa z Ingukiem do internetowej dramy. Wystarczy przyjść na przesłuchanie i zaśpiewać coś co nas będzie mogło do ciebie przekonać. - Wyjaśnił jasno ten człowiek, a ja zaczęłam analizować powoli jego słowa w głowie.
- Uważam, że Yeori musi wziąć w tym udział. Tylko obawiam się, że przez to, iż ją najlepiej znam i wiem na co ją stać nie będę sprawiedliwy w moim osądzie. - Zażartował i posłał mi przyjemny uśmiech, który szybko odwzajemniłam.
- Przemyśl to. Przesłuchanie za dwa dni. Musiałabyś się przygotować. - Skinęłam na to głową i mężczyzna po prostu po tym wyszedł. Rozrywało mnie od środka na myśl, że ktoś z wytwórni mnie pochwalił. Czułam się doceniona.
- A ja chciałam jeszcze przed chwilą jechać do domu. - Taka była prawda. Po bolesnym widoku Bina i jego byłej uważałam, że nie powinnam zostawać w Seulu dłużej i chciałam wracać do rodziny.
- Całe szczęście spotkałem cię na korytarzu. - Oznajmił dumny ze swojego czynu.
Jeszcze chwilę z nim siedziałam i rozmawiałam. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Uznaliśmy, że skoro los splatał nasze losy, to warto byłoby utrzymać taką znajomość. Wracałam do siebie dość późno. Praktycznie ulice były już puste i wszędzie było ciemno. Mijałam namiot, gdzie ludzie siedzieli i popijali alkohol, oraz zajadali się do tego. Nabrałam ochoty odprężyć się tam. Zerknęłam na telefon. Nieodebrane połączenia od Bina widniały w powiadomieniach. Nie byłam gotowa na jego tłumaczenie się. Była godzina dwudziesta pierwsza. Uznałam, że godzinkę mogłabym tam spędzić i nie zaszkodzi mi to.
Zasiadłam przy stoliku i zamówiłam sobie butelkę soju. Popijałam ją powoli, lecz wtedy znowu zachciało mi się płakać. By poczuć się lepiej zaczęłam zamawiać więcej alkoholu. Dodało mi to odwagi. Wystukałam w smsie numer Bina i zaczęłam mu pisać. Pewnie popełniłam wiele błędów przez mój nietrzeźwy stan, mimo to udało mi się coś uklecić.
Nie dzwoń do mnie. Porozmawiamy jak będę na to gotowa. Obiecuję ci, że nie będzie to łatwa rozmowa. Przygotuj się na twój koniec.
Byłam dumna z końcówki. Wydawała mi się brzmieć groźnie. Po chwili postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Nie byłam pewna, czy dobry numer wybrałam z kontaktów, bo wszystko się rozmazywało mi przed oczami. Kiedy usłyszałam, że ktoś odebrał i powiedział mi, iż mnie słucha zaczęłam majaczyć.
- Taxi? Halo Taxi. Potrzebuję podwózki do domu. Jestem gdzieś pod namiotem, gdzie się pije. Jestem w pełni trzeźwa! Nie sprawie kłopotu. Niech pan będzie miły i przyjedzie. - Po tych słowach rozłączyłam się. Czekałam jeszcze chwilę, aż urwał mi się film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz