środa, 30 marca 2016

BONUS DO 20 ROZDZIALU

Część specjalna. Specjalnie dla tych którzy mnie czytają. ^^

Rano w sobotę jak tylko wstałam, od razu zadzwonił mój telefon. To był Sungyoon. Odebrałam szybko z nadzieją, że odwoła swoje przyjście. 

Ratuj Amelia! Usłyszałam, co dobrze się zapowiadało.

— Co się dzieje? — zapytałam niepewnie. 

Nie wiem w co się ubrać! — Powstrzymałam się, by nie wybuchnąć na to śmiechem. 

— Wiesz, ja małą wagę przywiązuję do strojów. Ubieram to co wygodne po prostu. Nie wiem czy byłabym w stanie ci coś doradzić. — To była prawda, nie byłam dobrą doradczynią w tych tematach.

Ja uwielbiam twój styl. Jest taki naturalny. — Zaskoczyła mnie ta odpowiedź. 

— Nie wiedziałam, że mam jakiś styl. — Zachichotałam do tego. 

A ja jestem w kropce teraz — marudził. 

— Myślisz, że chłopcy będą zwracać uwagę jak się ubierzesz? — zasugerowałam, bo w sumie nikt nie patrzył na to tam. 

Masz rację. Spanikowałem. Dobrze. Więc ubiorę się jak na co dzień — odpowiedział już spokojniejszy. — To rozłączam się. Spotkamy się na skrzyżowaniu naszych ulic? —dodał na koniec.

— Jasne.

To do zobaczenia za chwilę. 

Ta rozmowa trochę rozluźniła mnie z rana. Zeszłam więc promienna na śniadanie, co zadowoliło chyba ojca. Po wyszykowaniu się zarzuciłam torbę na ramię, wzięłam jabłko z koszyka z owocami stojącymi w kuchni i podeszłam do taty siedzącego wtedy na kanapie przed telewizorem. Dałam całusa w policzek i pożegnałam się. 

Gdy doszłam do punktu w którym miałam spotkać się z Sungyoonem, jego jeszcze nie było. Czekałam więc…

Jak był spóźniony piętnaście minut zobaczyłam go biegnącego z daleka. Przy mnie stanął cały zdyszany. 

— Ty i spóźniony? A tak wypominasz Sumin każde spóźnienie na kursach — zauważyłam. 

— Wybacz, że musiałaś czekać. Jednak dziś wszystko się na mnie uwzięło. Nawet rodzice. Zrobili mi wywiad. Musiałem udawać, że idę na randkę, żeby dali mi święty spokój. Normalnie nie wychodzę na długo w weekendy — mówił szybkim tempem.

— Rozumiem. Wybaczam. Chodźmy więc. 

W drodze opowiadał mi inne nieszczęścia, które spotkały go, gdy szykował się do wyjścia. Trochę mnie to śmieszyło, bo wiedziałam, że wszystko spowodowane było jego niepotrzebnym stresem. W końcu Chanyeol będzie pewnie go unikać i zaledwie pozna kilku nowych kumpli. Ale był przy tym tak słodki, że nie chciałam tego burzyć. 

Gdy zapukaliśmy do drzwi, otworzył nam Baekhyun. 

— O jesteście — odrzekł uradowany, co zdziwiło mnie trochę. — Czekamy na was. 

— To miło — odparł Sungyoon. 

— Co powiecie na to, żeby iść do klubu wieczorem? — dodał. 

— Znowu? — zniesmaczyłam się tą propozycją.

— Widzisz, Tao sobie ubzdurał, że spodobał się jednej dziewczynie tam. Chce ją znowu spotkać. Wszyscy mówią, że ewidentnie ona patrzyła tylko na Jongdae. Każdy ma swoją wersję. Na dodatek są źli, że ostatnio ciebie nie było. Dlatego tym razem bez ciebie nie idą — wyjaśnił szczegółowo mi. 

— A co jeśli nie chcę? — Bo naprawdę nie miałam na to ochoty. 

— Twoje zdanie się nie liczy — skwitował to bezczelnie. 

Sungyoon przyglądał się sytuacji nie wiedząc chyba co miał ze sobą począć. 

— A ja też mam iść? — wtrącił niepewnie. 

— Oczywiście. Jesteś przyjacielem Sumin i Amelii, więc i naszym — zakomunikował Baek.  

— Kolegą Sumin i przyjacielem Amelii brzmi poprawniej — zaznaczył, co mnie nie zaskoczyło. Nie przepadał za nią. 

— O ktoś tu chyba nie lubi zadziornego charakteru Sumin? — zaśmiał się wokalista. 

— Dokładnie. — Uśmiechnął się do Baekhyuna po tych słowach. 

— Spokojnie nie powiem jej — dodał. 

— Ona o tym doskonale wie — powiedział machając ręką Sungyoon. 

— W takim razie, może lepiej powiedzieć tak: Spokojnie, nie powiem Krisowi. — Na to i ja zachichotałam. 

— A kto to Kris? Znaczy się wiem kim jest w zespole. Jednak co on ma do Sumin? — zdziwił się chłopak.

— Nie mówiłyście mu? — Baek też był w szoku. 

— Jakoś tak wyszło. — Zakłopotałam się, że nadal to była tajemnicą dla naszego przyjaciela. — Widzisz Sungyoon, Yifan to chłopak Sumin.

— Naprawdę? Niesamowite. Pewnie świetnie się dobrali — podsumował.  

Podążyliśmy później do salonu. Przedstawiłam publicznie Sungyoona, co go bardzo zestresowało. Wszyscy odpowiadali coś w stylu „Witaj. Miło cię poznać.”. 

Przez większość dnia Sungyoon nie opuszczał mnie nawet na krok. Chował się za mną. Chciał się wybić jakoś, stres na nic mu nie pozwalał. Namjun nie przyszła do dormu. Miała się dopiero zjawić na imprezie. Cieszyło to mnie, gdyż dzięki temu czułam się swobodnie, jak na początku wizyt w tym miejscu. Wszyscy zagadywali do Sungyoona, aby go rozkręcić. Jedynie Chanyeol skupił się na grze, pod pretekstem, że chce ją przejść całą. Domyślałam się, że chodziło o osobę, którą ze sobą przyprowadziłam. Raper starał się unikać konwersacji z nim. Gdy tylko ktoś go wołał, nawet się nie odwracał i odpowiadał wpatrzony w ekran. W pewnym momencie wstał i wyszedł z pokoju. Poprosiłam, żeby Sehun pogadał z Sungyoonem, a sama poszłam za Chanyeolem. 

Wszedł on do kuchni. Podreptałam także do tego pomieszczenia. Zerknął na mnie kątem oka i otworzył lodówkę udając, że coś w niej szuka. 

— Mogę cię o coś spytać? —rzuciłam do niego.

— Wal śmiało — odparł bez wahania. 

— Czy ty boisz się Sungyoona? 

Spojrzał na mnie swoimi wyłupiastymi oczami. Nie wiedział co odpowiedzieć. Czułam, że miałam rację. 

— Może trochę — mówił trochę nieśmiało. 

— To ci nowina! — zaśmiałam się, czym go zdezorientowałam. 

— On cię nie zje — próbowałam go uspokoić.  

— Niby wiem. A co jak zacznie ze mną flirtować?  Co ja mam wtedy zrobić? — dopytywał zestresowany. 

— Sungyoon? On prędzej schowa głowę w piasek. Spokojnie. On wie, że nie każdy to gej — wyjaśniłam zgodnie z prawdą. 

— Masz rację. Przesadzam, a mu też pewnie nie jest miło widzieć, jak go unikam. — Po tych słowach spuścił głowę w dół. 

— O to mi chodzi. Mógł to zauważyć. A i tak kiepsko sobie radzi z otwarciem się na kogokolwiek tutaj. Trzyma się tylko mnie — wytłumaczyłam. 

— W klubie może się rozkręci. Potańczy z jakimiś dziewczynami… — Chwilę się zawahał. — Czy wolałaby z chłopakami? 

Znowu się zaśmiałam z tego jak niezręcznie czuł się Chanyeol. Wiedziałam, że to kłopotliwa sytuacja dla obydwu chłopaków. Jednak bawiło mnie ich speszenie. Byli uroczy na swój sposób. 

***

Wysiedliśmy wszyscy z vanów. Większość szczęśliwa ze zbliżającej się rozrywki. Jedynie ja czułam się, jakbym znalazła się tam za karę. Nawet Sungyoon był zadowolony, gdyż coraz lepiej dogadywał się z Sehunem od rozmowy w salonie. 

Podbiegła nagle do nas Namjun, która prawdopodobnie już jakiś czas na nas czekała. Rzuciła się do przytulenia Yixinga. a ja przyglądałam się temu wmawiając sobie, że to tylko jednostronny uścisk. Lecz wiadome było, iż każde zbliżenie tej Koreanki do niego mnie bolało. Nie chciałam tego okazywać. Miałam zamiar pokazać, że świetnie się będę bawić. Postanowiłam zrobić to dla chłopaków, za to, że byli dla mnie tacy dobrzy. Ostatnio też myślałam, że będzie źle i rozkręciłam się. Tym razem miałam nadzieję na to samo. 

W środku światła oślepiały, a muzyka ogłuszała. Wszyscy ruszyli od razu na parkiet za wyjątkiem mnie. Usiadłam na kanapie zarezerwowanej dla nas. Zastanawiałam się co miałam robić. Nie chciałam pierwsza nikogo poprosić do tańca. W pewnym momencie dosiadł się do mnie Sungyoon wraz z Sehunem.

— Co to za siedzenie? Przyszliśmy się bawić chyba, co nie? — oburzył się maknae. 

— Ja po prostu… — próbowałam jakoś się wytłumaczyć, ale nie dawali mi dokończyć. 

— Żadnego tłumaczenia się. Idziesz z nami. Sungyoon, ty za jedną rączkę, ja za drugą i porywamy ją. Że też wszyscy idioci rzucili się do tańca nie patrząc kto zostaje  — burknął Sehun. 

Nie miałam oczywiście już nic do powiedzenia. Zostałam wciągnięta na parkiet i musiałam tańczyć między dwoma chłopakami. Nie spodziewałam się, że Sungyoon potrafił tak dobrze tańczyć. Gdy się wczułam mocno w rytm muzyki i rozluźniłam, ktoś wyciągnął mnie z tłumu. To była Namjun. Nie miałam pojęcia o co tym razem jej chodziło. 

— Co ty odwalasz?! — Starała się przekrzyczeć hałas Koreanka.

— Tańczę? Staram się bawić? — mówiłam to co faktycznie robiłam. 

— Z kim? — oburzała się nadal, a ja coraz bardziej się gubiłam. 

— Z Sehunem? I moim przyjacielem Sungyoonem. 

— Kto pozwolił ci się zbliżać do Sehuna? — rzuciła, zatykając mnie całkiem tym. 

— Ja mu nic nie robię. — Tego było za wiele dla mnie. O co tej dziewczynie chodziło? 

— On się tobą nie zainteresuje — prychnęła. 

— Ja przecież jedynie z nim tańczę. Nie chcę go podrywać. Ostatnio jak byłam tu tańczyłam z każdym, który był. Uważasz, że wtedy też ich wszystkich podrywałam? — Byłam zła za takie aluzje jakie ona snuła. 

— Ciebie wszyscy z nich lubią, więc nic dziwnego. Ja mam zaledwie Lay’a i Sehuna — marudziła. 

— I nie pozwolisz mi się z nim nawet zaprzyjaźnić? Gdybyś była milsza, też by cię polubili inni — mówiłam wtedy to co myślałam powoli.

— Nie prawda. Nie jestem tak ładna jak ty. — To mnie bardzo zaskoczyło, że miała takie zdanie o mnie. 

— Co ty gadasz? — Nie wierzyłam w to co słyszałam. Nigdy nie przypuszczałabym, że ktoś może zazdrościć mi czegokolwiek. 

— To co słyszysz. Nie zbliżaj się do Sehuna, bo się sparzysz. To akurat ostrzeżenie w dobrej wierze. A co do Lay’a. On już jest mój. Jasne? — Irytowało mnie to co mówiła. 

— Kim jesteś, że mam cię słuchać?! — krzyknęłam stanowczo. 

— Pożałujesz jeśli mnie olejesz. Wierz mi. Będziesz cierpie — groziła mi, a ja miałam ochotę jej coś wygarnąć, choć nie miałam za wiele pomysłów. 

— Ja tyle wycierpiałam, że nic mi nie straszne — skwitowałam. — Mimo to nie bój się. Od dziś nie wchodzę ci w drogę, tylko nie czepiaj się z kim się przyjaźnię. Dobrze? — Postanowiłam, że niech robi co chce. Jeżeli uda jej się poderwać Yixinga, to znaczyłoby, że nie łączyło nas nic silnego. 

— Nie do końca ci ufam. Jednak masz rację. Nie ma wojny. I dam ci radę. Bierz się za Baekhyuna, bo ktoś też ci go zwinie i będziesz płakać potem w samotności. — Nie podobało mi się, jak się do mnie odnosiła. Uczepiła się strasznie.

— Ja to dobrze wiem, co zrobię ze swoim życiem, nie musisz się wtrącać w moje sprawy. 

— Co tu się dzieje? – zapytał Suho, który pojawił się koło nas dość nagle. 

— Nic, nic — odrzekła potulnie Namjun. — Pochowałyśmy topór wojenny i wyjaśniłyśmy pewne nieścisłości. Prawda? — pytając spojrzała na mnie. 

— Tak — odpowiedziałam niechętnie, byleby mieć już spokój.  

— To świetnie. Bo chcę z tobą zatańczyć — rzekł lider do Koreanki. — A ciebie woła Baekhyun na parkiet. Idź, marsz się bawić. 

— Dobrze mamo — zażartowałam.  

— Ej! — oburzył się, ale ja go potem nie słyszałam dalej, bo pobiegłam do Baekhyuna. 

— Co się stało, że nie masz na mnie focha? — rzekłam bezpośrednio w stronę Koreańczyka, który miał wspaniały humor. 

— Przemyślałem to. Życie jest za krótkie na takie rzeczy. I nie potrafię się na ciebie gniewać — oznajmił, czym mnie ucieszył. 

Roztańczyliśmy się bardzo szybko. Nikt nam nie przerywał. W pewnym momencie ustanowiliśmy przerwę i poszliśmy do reszty siedzącej na kanapach. Wszyscy oprócz nas mieli drinki. Stwierdziłam, że może pomoże mi to nadal udawać dobry humor, jeśli się napiję. Poprosiłam więc także o jeden. 

Prawie nigdy nie piłam, bo widziałam jak często alkohol staczał ludzi. Pierwszy łyk przeszedł mi dość ciężko. Wzdrygnęło mnie z każdym kolejnym. Nikt na szczęście wtedy na mnie nie patrzył. Byli wszyscy zajęci rozmową. Wzięłam kolejnego twierdząc, że jeden mało pomógł. Upewniałam się co chwile, że nie byłam na pewno obserwowana. Zaczęło mi się powoli kręcić w głowie. Zrozumiałam, że za szybko to zrobiłam. Spróbowałam wstać, lecz zachwiałam się i złapał mnie Chanyeol. 

— Ostrożnie — powiedział. — Chyba nie potykasz się już o własne nogi? Za dużo szalejesz z moim przyjacielem, co? 

— Nieeee — mówiłam przeciągając nienaturalnie, dziwnie się czułam. 

— Czy ty piłaś? — zaskoczył się raper. 

— Troszkę. Nic mi nie jest — zapewniałam. 

— Ile wypiłaś? – Bez wahania rzekł Yixing, który wyrósł koło mnie i podtrzymywał, jakby bojąc się, że się przewrócę.

— Tajemnica. — Zaśmiałam się, lecz widząc miny innych uznałam, że nikomu innemu nie było do śmiechu. — Co wszyscy tak patrzycie? Idę na parkiet — dodałam i próbowałam odwrócić się w jego stronę. 

— Nie w takim stanie! — Próbował Lay mnie zatrzymać, a ostatecznie poszedł za mną na parkiet. 

Ja nagle stanęłam zamurowana na jego środku, patrząc w jeden z rogów sali, a to co tam widziałam bardzo mnie szokowało. Był to Kris całujący się z inną dziewczyną. 

— Ty potworze! — krzyczałam. Byłam jednak zbyt daleko by to usłyszał. Pobiegłam więc do niego, a za mną Yixing i Namjun, bo pojawiła się za nami.

— O matko! Trzeba to będzie powiedzieć Sumin. Co za drań! — Zaczęła się wkurzać Koreanka razem ze mna. 

— To na pewno da się jakoś wyjaśnić — tłumaczył go Lay, albo chcąc załagodzić sytuację, albo nie wierząc w to, że jego kolega mógł zdradzić Sumin. 

— Idę reszcie powiedzieć! — wykrzyczała Namjun i pobiegła z powrotem do nich. 

Ja jeszcze spojrzałam tam z Chińczykiem i zauważyliśmy dalej jak Kris odpychał dziewczynę od siebie i ewidentnie na nią krzyczał. Wkurzony szedł w naszą stronę. Lay złapał go za rękę. 

— Co się stało? — zapytał zaniepokojony. 

— Jakaś laska się przyssała. Nie wiem co to za jedna. Nie chciałem jej odpychać, żeby nie zrobić jej krzywdy, ledwo stała na nogach, ale wkurzyłem się. To jakaś psycholka. — Widać było, że naprawdę nie spodobała mu się ta sytuacja. 

Ulżyło mi, że nie zdradził mojej przyjaciółki. Natomiast co innego zaczęło mi ciążyć. Coś na żołądku i właśnie próbowało wyjść górą. Robiłam co mogłam, by powstrzymać się od wymiotowania. 

— Matko ona będzie rzygać. — Obrzydził się Kris zatykając nos. — Lay zrób coś! 

— Amelia choć do łazienki — odrzekł opanowanie. 

Chwiałam się, więc zaczął mnie mocno trzymać i pośpiesznie podążył ze mną do damskiej toalety. Nie zważał na to, iż przez to pełno dziewczyn wybiegło stamtąd z piskiem. Postawił mnie przed jednym z sedesów, a ja uklękłam przed nim i ulżyłam swojemu żołądkowi pospiesznie. Gdy skończyłam usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. 

— Amelia, co jest? Źle ci? — Martwił się o mnie, a mi było wstyd.

— Już lepiej, ale jestem ciamajdą — wyjąkałam.

— Nie jesteś. — Mówiąc to uśmiechnął się i dał mi kosmyk włosów za ucho, co wywołało przyjemne dreszcze. — Chodź. Wyjdziemy stąd. Wrócimy do dormu. 

— Zepsuję ci zabawę — odparłam niepewnie, bo tak naprawdę chciałam z nim wrócić. 

— Nieistotne. Teraz ważne, żebyś lepiej się poczuła — odparł spokojnie. 

Do łazienki wbiegł Baekhyn.

— Jakbyś nie zauważył to damski — zażartował w jego stronę Lay. 

— Bardzo śmieszne — odburknął chyba urażony tym. — Kris i Namjun powiedzieli mi, że z Amelią źle. Przybiegłem sprawdzić. — Jak zwykle też się mną przejmował. Było mi go szkoda. 

— Myślę, że odwiozę ja do dormu  — oznajmił mu Yixing. 

— Ja też chcę jechać — wtrącił Koreańczyk wciąż przejęty. 

— Dobrze to zbierajmy się. Pomożesz mi ją wziąć z drugiej strony? — zaproponował, a ja się dziwnie poczułam z tą myślą, że mieli mnie prowadzić. 

— Jasne — Przy tych słowach w podskokach pojawił się przy mnie siedzącej nadal na kafelkach. 

Gdy podnieśli mnie, ledwo stałam. Poczułam się bezpiecznie i w tamtym momencie urwał mi się film. 

 


Rozdział 20

Nowy początek
Rozdział 20

Sama nie wiedziałam, czemu to zrobiłam. Zaczęłam go całować. On się nie opierał, co było dla mnie zrozumiałe. Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Za chwilę jednak mnie zaskoczył i wycofał się. Przerwał ten moment namiętności, przepełniony moim żalem. Usiedliśmy oboje na ziemi naprzeciw siebie.

— Co ty robisz? — zapytał przestraszony. Nie do końca rozumiałam co się działo.
— Jak to co? Pewnie chciałeś mnie pocałować, ale się powstrzymywałeś? — Nie tego się po nim spodziewałam. Myślałam, że będzie cieszył się, że do tego doszło.
— Tak dokładnie i przypominam ci, że powodem była obietnica, że cię nie pocałuję. Wiem też, że do Lay’a coś czujesz. Dlatego czemu to robisz? — Po tym całkowicie mnie zatkało. Wystraszyłam się, że byłam tak przewidywalna.
— Nie czuję — zaprzeczałam, chyba chcąc to też wyprzeć z siebie.
— Pogubiłaś się, co jest zrozumiałe. Tylko proszę… Nie rań mnie przy tym. — Poczułam się strasznie. — Myślisz, że pocałunki nic dla mnie nie znaczą? Nie chcę, żebyś robiła mi złudną nadzieję. Skoro wiesz, że nie będziemy razem, to dlaczego to zrobiłaś? — Chciało mi się płakać. Znowu wracałam do tego potrzasku.
— To nie tak. Nie chcę cię krzywdzić. Ja też tego chciałam z jakiegoś powodu. — Wiedziałam, że moje tłumaczenie było głupie. On miał rację, że nie powinnam była tego robić.
— Niestety nie wierzę w to. Czy to ma związek z Namjun? Uważasz, że zabiera ci Lay’a, więc mam być pocieszeniem?

Chyba próbował jakoś mi pomóc to poukładać sobie. Już nie wiedziałam co miałam mu odpowiadać. Bałam się z nim zgodzić. Nie chciałam być do końca zdemaskowana.
— Ja przepraszam. — Jedynie to potrafiłam z siebie wydusić.
— Rozumiem, że nie porozmawiasz ze mną otwarcie — mówił to coraz mniej uprzejmym tonem.

Z przedpokoju dobiegały hałasy. Ktoś wchodził do dormu. Po głosach dało się rozpoznać, że to Luhan i Sehun. Baekhyun wstał z podłogi i próbował wyjść z salonu. Ja złapałam go szybko za rękę.
— Gdzie idziesz? — zaniepokoiłam się, nie chcąc tak kończyć rozmowy.
— Przywitać się z chłopakami i do pokoju. Potrzebuję chwili dla siebie — wyjaśnił, a mi zrobiło się smutno.
— Dobrze — odpowiedziałam spuszczając głowę.

Siedziałam tak chwilę sama, dopóki nie zjawili się Sehun i Luhan w pokoju.
— Czemu tu siedzisz? — zapytał Chińczyk, który jak zwykle od razu się mną przejął. Ja milczałam krępując się Sehuna. — Mi nie powiesz?

Wtedy wtrącił się właśnie maknae.
— Myślę, że chodzi o mnie. Pójdę wziąć prysznic, a wy sobie rozmawiajcie. — Mówiąc to klepnął starszego kolegę w ramię i wyszedł.
Lu natomiast przysiadł przy mnie i wpatrywał się we mnie z niepokojem. Czekałam aż on zacznie rozmowę, albo zada pytanie, bo ja nie miałam pojęcia gdzie zacząć.
— Myślałem, że dołączycie do reszty w klubie. Wysłaliśmy też tam Lay’a i niestety Namjun też poszła — oznajmił mi, a ja żałowałam, że się tam nie udałam.
— Nie chciałam iść, gdy usłyszałam, że was tam nie ma. Zostaliśmy tu z Baekhyunem — odparłam niechętnie.
— I co robiliście? — dopytywał się, bo pewnie widział, że coś było z nami nie tak.
— Tańczyliśmy — skwitowałam krótko, bojąc się wyjawić prawdę.
— Muszę z ciebie wszystko po kolei wyciągnąć? — oburzył się.
— Przewróciliśmy się i go pocałowałam. On się wściekł — mówiłam to bez żadnych emocji. Było mi tak wstyd.
— Wściekł? Pocałowałaś? Amelia, dlaczego? — Mój przyjaciel panikował.
— Nie wiem, czemu to zrobiłam. A on jest zły, bo twierdzi, że czuję coś do Lay’a i niepotrzebnie mu nadzieję robię takim zachowaniem. — Rozwinęłam w ten sposób swoją wypowiedź.
— Ma w tym szczerą rację — odparł poważnie.
— Zrobiłam źle. Fakt. Powiedz mi co się ze mną dzieje? – Do moich oczu napłynęły łzy.

Chińczyk przytulił mnie pospiesznie. Zaczęłam płakać na jego ramię. Wszystko wydawało mi się teraz trudne do pojęcia. Nie mogłam zdecydować, co robić i czego chciałam. Bałam się, że wszystko zawalę. Że popełnię błędy, które ostatecznie sprawią, iż nie będzie już nikogo przy mnie.

Gdy minęła dłuższa chwila, znowu słychać było wchodzenie do mieszkania. Tym razem prawdopodobnie cała reszta wróciła z klubu.

Puściłam szybko Luhana i zaczęła szybko wycierać łzy. Nie miałam ochoty pokazać Sumin, że płakałam. Przyjaciel natomiast podał mi paczkę chusteczek, która leżała na stole. Wstaliśmy z podłogi i czekaliśmy, aż ktoś wejdzie do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy. Pierwszy zrobił to Junmyeon.
— O wy też jesteście? — zaskoczył się na nasz widok.
— Tak od niedawna. Dotarł do was Lay z Namjun? — oznajmił mu Luhan.

Suho zrobił zdezorientowaną minę. Zaczął się drapać po głowie. Nie podobała mi się ta reakcja.
— Nie było ich z nami. Myślisz, że nie zdążyli do nas dojść zanim wróciliśmy? — Widać było, że się zmartwił.
— Obawiam się, że tak blisko ich doprowadziliśmy, że to nie powinno mieć miejsca — odpowiedział. Czuć było lekkie zdenerwowanie w jego głosie.
— Wiesz co Luhan, ja pójdę do siebie. Jestem zmęczona — wtrąciłam, bo nie potrafiłam tego słuchać. Nie chciałam się głowić, gdzie oni razem zniknęli.
— On na pewno nigdzie z nią nie poszedł. To bardzo dziwne. Uwierz mi. On czuje do ciebie coś i nigdy nie poczuje do niej. — Próbował mnie uspokoić dobrze wiedząc, co musiałam czuć.
— Spokojnie Luhan. Naprawdę jestem zmęczona. — Nie do końca zmyślałam, męczyła mnie bowiem już ta sytuacja.
— Ani ja, ani Luhan w to nie wierzymy — odrzekł lider. — Wszyscy idą spać, ale my tu zostaniemy i ty również i będziemy czekać na wyjaśnienia Yixinga. Rozsiądźcie się na kanapie, ja za to zaparzę nam herbatki.

Zrozumiałam, że nie miałam nic do gadania. Jak on coś kazał to nie było dyskusji. Dziwiło mnie tylko, że Sumin nawet się nie przejęła moją nieobecnością w klubie. Postanowiłam, że zapytam potem Suho co z Koreanką.

Usiedliśmy z Luhanem posłusznie na meblu, który wskazał nam wcześniej lider. Ten natomiast za chwilę zjawił się z obiecanym ciepłym piciem. Postawił szklanki na stoliku i przysunął go bliżej nas. Sam spoczął i zaczął siorbać ze swojego naczynia. Jednak poparzył się i wydał z siebie dziwny okrzyk. Coś podobnego do „Auć” i „Ojć”. Na ten dźwięk, wybuchliśmy śmiechem z Luhanem.
— Super, może chciałem was rozweselić, lecz smuci mnie to, że to moja krzywda was rozbawiła — oznajmił ściągając na siłę kąciki ust w dół.
— Przepraszamy. Nic nie poradzimy na to, że rozśmiesza nas twoja niezdarność — stwierdził Chińczyk.
— Przyznajcie, że ten dźwięk, który wydałem był słodki — zażartował jeszcze Suho, co znowu nas delikatnie rozbawiło.
— Ja chcę o coś zapytać — wtrąciłam po chwili.
— Słucham cię. — Przy tym nagle spoważniał.
— Co jest z Sumin? — Nurtowało mnie to strasznie.
— Widzisz. Był alkohol, ona trochę popiła i zasnęła w vanie, więc Kris od razu zaniósł ja do łóżka — opowiedział mi, a ja dzięki temu zrozumiałam, czemu nie było jej z nami.

Siedzieliśmy potem jakiś czas w ciszy. Zaczynałam się robić już trochę zmęczona także fizycznie, wiec przysnęłam. Czułam zaledwie jak głowa osunęła się mi na ramię Luhana.
***

Wstałam wypoczęta. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy zasnęłam i jak znalazłam się pokoju. Chciałam też bardzo wiedzieć, czy Lay wrócił. Choć bałam się usłyszeć, co robił z Namjun. A nawet mało powiedziane. Byłam przerażona. I coś mnie uciskało w klatce piersiowej.

Zaraz po przebraniu pobiegłam do kuchni. Zastałam tam właśnie Yixinga.
— Amelia — zwrócił się do mnie, jakby wyrwany z przemyśleń.
— Myślałam, że będziesz teraz spać, skoro wróciłeś ostatni — uznałam i stresowałam się mocno, że tak szybko miało dojść do naszej rozmowy.
— Nie potrafię — wyznał. — Musimy pogadać — dodał, na co mnie zmroziło.
— Nie ma o czym — rzuciłam nieprzemyślanie, chcąc chyba uniknąć rozczarowania. — Ważne, że nic ci nie jest.
— Posłuchaj mnie, proszę. — Brzmiał tak błagalnie, a mnie to coraz bardziej przerażało. Pomyślałam, że pewnie coś narobił i chciał się z tego tłumaczyć.
— Nie obchodzi mnie, co robiłeś z Namjun. — Po tych słowach wróciłam do pokoju.

Czułam, że po części zrobiłam źle, lecz nie umiałam się przemóc i go słuchać. Chciałam by to wszystko się skończyło. Dręczyły mnie te nieporozumienia.

***

Przed południem ojciec zajechał po mnie na moją prośbę, żeby był wcześniej. Nie zdążyłam przedtem z nikim rozmawiać. Od razu jak się zjawił, wsiadłam do samochodu bez słowa i całą drogę milczałam. W domu natomiast szybko ruszyłam do swojego pokoju. Siedziałam tam do obiadu. Dopiero podczas posiłku udało nam się z nią nawiązać rozmowę.

— Co się dzieje? — czułam, że się niepokoił. Nie chciałam go martwić moim mętlikiem.
— Nic, wszystko w porządku — skłamałam, choć nie miałam tego robić.
— Od razu było widać po tobie, że coś się wydarzyło. Mieliśmy być szczerzy. Chłopcy cię źle potraktowali? Pewnie ten co po ciebie przyszedł? Od razu wydawał się za odważny. — Próbował zgadnąć, czym trochę mnie rozbawił. Widocznie Baekhyun nie przypodobał się tacie.
— On niczemu nie jest winien. — To była prawda. Tym razem ja chyba sama sobie byłam winna.
— Pokłóciłaś się z Sumin? — Próbował dalej.
— Nie, nie chcę o tym gadać — wymamrotałam, choć nie chciałam go urazić.
— Córeczko… — jęknął zawiedziony pewnie. Musiałam chyba się przełamać.
— Co jak ci powiem, że dwóch chłopaków coś tam do mnie czuje? — zapytałam, chcąc rozpocząć jakoś tą rozmowę.
— Ten który tu był i jeszcze jeden? — zastanawiał się tata.
— Uczepiłeś się Baekhyuna. — Zaśmiałam się. — Mimo to, tak zgadłeś.
— Rozumiem, że problem polega na tym, że nie potrafisz wybrać?
— Coś w ten deseń. Jest trochę bardziej skomplikowanie. Wątpię, że ogarniesz jak ci to opowiem. — Nie wiedziałam co mogłam mu do tego powiedzieć, bo faktycznie trochę zaplątało się ostatnio wszystko.
— Uważasz swojego ojczulka za mało kumatego? Ja ci dam — odrzekł i wybuchł śmiechem, co rozluźniło atmosferę.

Tata oznajmił później, że będzie mi ufał cokolwiek zrobię. Martwił się o mnie, że byłam smutna i nie potrafiłam ogarnąć swojej sytuacji, jednak wierzył, że wkrótce wszystko się wyjaśni. Ja również chciałam tego.
***

Przez cały tydzień na uczelni nie potrafiłam się skupić na nauce. Bałam się tego, że zbliżał się weekend. Przez chwile przebrnęła mi nawet myśl, żeby nie pójść tam tym razem. Już miałam to powiedzieć Sumin, na jednej z przerw, jednak ta pierwsza rozpoczęła rozmowę.

— Słuchaj! Prawie zapomniałam. Nie idę do dormu w ten weekend — wyskoczyła z tym nagle, a mnie zatkało.
— Jak to? — zapytałam niepewnie.
— Znaczy się może dojdę w niedzielę. Lecz w sobotę odpada, bo ciotka jakaś mi zmarła. Oczywiście przyszywana i nigdy nie widziałam jej na oczy, mimo to obiecałam, że pojadę na pogrzeb z tatą — wytłumaczyła mi, a ja to rozumiałam. Musiałam wykorzystać okazję.
— To w takim razie ja też…
— Ani się waż — przerwała mi. — Widziałam jak się zwijałaś ostatnio. Nie będziesz mi unikać chłopaków przez jakąś idiotkę. Nie zaprzeczaj, że to wina Namjun. Ja to wiem. Musicie się wszyscy ogarnąć. Jak nie chcesz iść sama to weź ze sobą kogoś — zaproponowała.
— Kogo? — spytałam, bo w sumie nie miałam pomysłu.
Koło nas niespodziewanie zjawił się Sungyoon.
— Mam te notatki, które mogą się nam przydać — zaczął mówić.
Sumin kiwnęła w jego stronę głową, dając mi znak, by właśnie jego wziąć.
— Co? — zapytał, widząc nasze sygnały.
— Amelia wstydzi się zapytać, czy spędzisz sobotę z nią w dormie — oznajmiła od razu Sumin.
— Słucham? — Jego oczy prawie wyskoczyły z orbit. — Ja miałbym spędzić więcej czasu blisko… Wiecie o kogo mi chodzi. — Widać było, że był zmieszany tą propozycją.
— Spokojnie. Przecież on cię nie zje. Skąd ma też wiedzieć, że podoba ci się?
Na te słowa chciałam przypomnieć, o tym co Sumin powiedziała w sklepie Chanyeolowi. Powstrzymałam się, bo Koreanka kiwała mi głową, abym stała cicho.
— Masz rację. Trochę wyolbrzymiam. Mogę pójść — uznał ostatecznie.
Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Na dodatek nie miałam jak wywinąć się przed zjawieniem się tam w sobotę. Bałam się coraz bardziej, co z tego wyniknie.


PS. Teoretycznie mogłabym właśnie skończyć. Jednak skoro to już 20 rozdział postanowiłam, że przydałoby się uczcić wasze i moje wytrwanie, aż do teraz. Z tej okazji napisałam drugą część rozdziału dalej. ^^ Miłego czytania. :D


niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 19

Nowy początek

Rozdział 19

Coraz bardziej pragnęłam czerwca. Chciałam odpocząć od tej nauki na kursach. Skupić się na innych rzeczach, może znaleźć jakąś dorywczą pracę nim podejmę dalsze kroki. Jednak jeszcze sporo czasu było czasu zakończenia kursu. Musiałam się wziąć w garść. Jedyne co mnie pocieszało to to, że na uczelni widywałam się co dzień z Sumin, Mizny i Sungyoonem i nawet Jinki nie sprawiał żadnych problemów. Wręcz przeciwnie. Często teraz go widywaliśmy na korytarzach z Minzy. Byli zawsze uśmiechnięci razem. Wszyscy już wiedzieli, że coś między nimi iskrzy. 

We wtorek Sumin poszła do domu ze mną. Miałyśmy w planach zrobienie projektu. Cieszyłyśmy się, bo był to pretekst do spędzenia ze sobą czasu. Zanim zabrałyśmy się do pracy, tata ugościł ją obiadem. Później zamknęłyśmy się w pokoju. Koreanka co chwile odbiegała od tematu, nie potrafiła się skupić, na tym co musiałyśmy zrobić. W pewnym momencie zadała pytanie. 

— Co myślisz o tej całej Namjun? — Nie zdziwiło mnie to, że ją to ciekawiło.  

— Słabo ją znam. — Jakoś nie miałam ochoty o tym w tamtym momencie mówić.

— Mi się wydaje, że za bardzo się Yixingowi narzuca — zagadała, a ja doskonale wiedziałam jak było. — Nie powinnaś być taka obojętna w tym temacie. Czy między tobą, a nim czegoś nie ma? — zasugerowała. 

— Nie wiem, wydaje mi się, że coś jest. Boję się jedynie, że ona i tak namiesza. — Wyraziłam w końcu swoje obawy.  

— Amelia… Poczułaś mocniejsze uczucia do Yixinga i nic mówisz mi? Mam wrażenie, że czasem o mnie zapominasz i rozmawiasz tylko z Luhanem o wszystkim — oburzyła się, a coś w tym racji było. To jemu prędzej się zwierzałam. Może powodem było to, że jego rady prawie zawsze mi pomagały rozwiązać moje dylematy? 

— Głupoty gadasz. Skupmy się na tym na czym powinnyśmy, dobrze? Chcę to skończyć. — Tak naprawdę nie chciało mi się przypominać o tej dziewczynie. 

— Jasne. Jeszcze dodam, że mam nadzieję, iż ona nie zjawi się w ten weekend — wymamrotała pod nosem. 

Ja w głębi duszy także na to liczyłam. Mocno się stresowałam przez jej obecność tam i bałam się, że ona w końcu skłóci mnie z Lay’em, choć on starał się być nieugięty. 

***

Do weekendu czas uciekał na nauce. Postanowiłam, że w dormie zjawię się dopiero w sobotę. W ten dzień rano, gdy już byłam praktycznie gotowa, ktoś zadzwonił do drzwi. Pośpiesznie zbiegłam na dół, lecz tata zdążył otworzyć temu komuś. Gdy podeszłam tam, okazało się, że na dworze stał Baekhyun. 

— Dzień dobry — przywitał się z grzecznościowym ukłonem.

— Dzień dobry. Przyszedłeś po Amelię? — zapytał zaciekawiony. Przypomniałam sobie o spotkaniu z Baekiem o którym wiedział. Pewnie podejrzewał, że coś nas łączyło. 

— Dokładnie. Ojciec Sumin, nie może po nią przyjechać, więc stwierdziłem, że ja po nią podejdę i przy okazji pospacerujemy. — Wtedy mnie zauważył i spojrzał z wielkim uśmiechem w moją stronę. — Ślicznie wyglądasz — dodał to bez zastanowienia, co mnie speszyło. 

Tata też się trochę zaskoczył i odchrząknął nerwowo.

— To ja wam nie przeszkadzam. Baw się dobrze — zwrócił się do mnie. 

— Dziękuję tato. 

Dałam mu jeszcze buziaka w policzek i wyszłam. Beakhyun cały czas mi się przyglądał. Zaczęło mnie to stresować. Nie wiedziałam jednak, jak mu to powiedzieć. 

— Przepraszam, że tak przy twoim ojcu powiedziałem od razu. Nie mogłem się powstrzymać. — Nie do końca go rozumiałam. Wyglądałam jak zawsze. Może chodziło o to, że ubrałam sukienkę?

— Spokojnie. Jest bardzo wyrozumiały — uspokoiłam go. 

— Jesteś może zainteresowana jakimś wypadem w ten weekend? — zapytał, a ja nie chciałam nic potwierdzać. Wolałabym to zrobić z Yixingiem. 

— Pomyślimy. A Sumin jest od wczoraj? — dopytałam, licząc, że nie tylko o niej wspomni. 

— Jest. I nie jedynie ona — powiedział z bardziej ponurą miną, a ja trochę się zdziwiłam, czemu go to martwiło. 

— Czyli Namjun przyszła? — Chciałam sprecyzować, czy się nie myliłam. 

— Widzisz ma bandaż na ręce. Powiedziała Sehunowi, że się pocięła, bo załamała ją sytuacja z poprzedniego weekendu. On stwierdził, że ją przyprowadzi i ją pocieszymy. Jak na razie to widzę jedynie, jak się przystawia na okrągło do Lay’a. — To było do przewidzenia. Przykro mi było, jeżeli faktycznie robiła sobie krzywdę, a jednak jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. 

— A co on na to? — wystrzeliłam. 

— Sam nie wiem — odparł to od niechcenia. — Jesteś o niego zapewne zazdrosna? — dodał. Raczej ciężko byłoby to ukryć, a mimo to coś mnie kusiło, by skłamać. Bałam się ranić Baekhyun, choć powinnam była być szczera. 

— To nie tak. Ja nic do niego nie czuję. — To było głupie z mojej strony, że tak powiedziałam. 

— Myślisz, że ci wierzę? — oburzył się. 

— Nie ważne… Nie mówmy o tym. — Sama nie wiedziałam, co się ze mną działo. Na nowo się gubiłam przez Namjun. 

— Przepraszam — szepnął jeszcze. 

Zmieniliśmy temat na jakiś weselszy. Rozmawialiśmy nie wiadomo czemu o swoich ulubionych dramach. Śmialiśmy się dużo przy tym, jak zwykle. I tak minęła nam droga do dormu.

Jak weszliśmy do środka, przywitała nas niespodzianka. Był to Kibum z Shinee. Ucieszył mnie jego widok, bo dawno go nie widziałam. 

— Amelia! — krzyknął na mój widok. — Pomocy! Pomożesz mi prawda? — Był zrozpaczony, aż się przejęłam o co chodziło. 

— W czym? — rzekłam pospiesznie. 

— Jest taki jeden film. Dramat, romans i tak dalej. Bardzo chcę go obejrzeć w kinie, ale nikt nie chce ze mną pójść. Może ty się zgodzisz? — Zatkało mnie na te jego słowa. Naprawdę chodziło tylko o to? Brzmiał dużo tragiczniej. 

— Czemu by nie? — Chciałam się rozerwać, a może i miałabym okazję się go poradzić? 

— Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć — rzekł uradowany i przytulił mnie. – Ostatnio to nawet Jonghyun mnie olewa. Czuję się taki samotny — jęczał biedny. — Pójdziemy tak około szesnastej. Teraz możemy posiedzieć z twoimi przyjaciółmi. 

— Oczywiście — odparłam radośnie. 

W salonie panowała wrzawa. Wszyscy rozmawiali między sobą. Nikt nawet nie zauważył mojego wejścia. 

— Ej wy! Amelia przyszła— krzyknął Key, tak głośno, że musiałam zasłonić sobie uszy. 

Reszta natychmiast ucichła. Sumin podbiegła się przywitać, a tuż za nią Namjun. Po co ona? Pewnie chciała udawać miłą. 

— Witaj — rzekła do mnie. 

— Co ci się stało w rękę? — zapytałam, udając, że nic nie wiem. 

— Musiałam sobie ulżyć. Widzisz, mi zawsze nic nie wychodzi. Bardzo mnie to boli. Znowu jestem tą gorszą. — Miałam wrażenie, że wszystko co mówiła było wyolbrzymione przez nią. 

— Czemu zaraz tą gorszą? — dopytałam. 

— Przecież widać, że wszyscy cię tu uwielbiają, a na mnie patrzą spod byka. Nie wiem po co tu przyszłam. — Udawała, czułam to. Chciała, żeby było mi jej żal. 

— Wydaje ci się na pewno. Oni nie są tacy, więc na pewno cię polubią — pocieszyłam ją, choć nie do końca chciałam tego. 

Po chwili podszedł do nas Sehun.

— Czemu znowu jesteś taka przygnębiona? — zwrócił się do niej. 

— Nie jestem. Uwziąłeś się? — oburzyła się. Mi wmawiała, że było jej źle, a na niego o to się wściekała. Nic nie szło pojąć. 

— Martwię się o przyjaciółkę. To chyba zrozumiałe? — uznał maknae i miał rację. 

— Daj mi święty spokój. — Mówiąc to odepchnęła go mocno i pobiegła zamknąć się do jednego z pokoi.  

— Co ja znowu zrobiłem? — zapytał zszokowany. 

Nie uzyskał od nikogo odpowiedzi, ja nie umiałam także jej mu udzielić. Namjun była dla mnie dziwna. On po chwili wrócił do grania z Chanyeolem. Starałam się nie myśleć o niej. 

Usiadłam między Lay’em i Luhanem, bo było tam wolne miejsce. 

— I jak minął ten tydzień? — zagadał pierwszy Lu.

— Zleciał. Dużo nauki miałam — marudziłam. 

— Rozumiem. A z przyjaciółmi nic ciekawego nie porabiałaś? —próbował ciągnąć rozmowę. 

Yixing za to jakoś milczał. Wyglądał, jakby był w innym świecie myślami. 

— Nie było na to czasu — podsumowałam. 

Nagle zawibrował mi telefon. Odebrałam go pośpiesznie nie zwracając uwagi kto dzwonił. Usłyszałam głos Minzy po drugiej stronie.

Amelia! Nie uwierzysz. — zaczęła krzycząc radośnie. 

— Co się stało? — spytałam zaciekawiona. 

Jinki jest od dziś moim chłopakiem odrzekła pospiesznie.

— Wiedziałam, że coś się między wami święci. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi razem — mówiłam szczerze. 

Ja też. Troszkę się boję, że za szybko mu ufamy. Lecz myślę, że teraz już nie będzie się popisywał przed nikim. I czuję, że jest ze mną naprawdę szczery. — Też to czułam i też miałam nadzieję, że nie myliłyśmy się.

— Cieszy mnie to. Trzymam za was kciuki. — Chciałam dodać jej trochę otuchy. 

Musiałam zadzwonić. Nie wytrzymałabym do poniedziałku. A ty dziś w dormie z Sumin? — dopytała. 

— Dokładnie. 

Pozdrów ode mnie wszystkich. Trzymaj się cieplutko, papa. — Tak zakończyła rozmowę. 

Poczułam na sobie wzrok dwóch Chińczyków. Mieli bardzo dziwne wyrazy twarzy. Domyślałam się czemu, oni by mu nie zaufali. 

— Jak możesz się cieszyć z tego? Tu chodzi o potwora. Mam nadzieję, że ją ostrzegłaś przed nim — oburzył się Luhan. 

— Ona go zna lepiej niż ja. Nie mam jej przed czym ostrzegać. Sama raz już się na nim przejechała. Widocznie mu wybaczyła, skoro ona chce z nim być, to liczę na to, że będzie im się układać. On się naprawdę zmienia teraz i możliwe, że zasługuje na druga szansę. — Próbowałam to w ten sposób wyjaśnić. 

— Dziwne, że ona tak potrafi – dodał Lay. 

Po tych słowach wstałam i poszłam opowiedzieć Sumin co się wydarzyło. 

***

Dzień leciał szybko, pełen śmiechu, rozmów i wygłupów. Gdy zbliżała się szesnasta, zaczęłam się zbierać. Namjun, która niedawno znowu wyszła z pokoju zauważając to podeszła do mnie w przedpokoju. Byłam tam sama.  

— Możemy szybciutko pogadać? — zaproponowała. 

— Mów, póki Key nie przyjdzie — burknęłam, choć nie do końca była mi na rękę rozmowa z nią. 

— Lay będzie mój. Będę o niego walczyć. A ty się zastanów, czy chcesz się w to bawić, czy nie lepiej się poddać. — Groziła mi? Dlaczego musiała być tak uparta? Wierzyła pewnie, że zmieni jego uczucia.

— Rób co chcesz — powiedziałam to od niechcenia. Nie zamierzałam z nią dyskutować.

— Nie potrzebuję twojego pozwolenia. — Po wypowiedzeniu tych słów prychnęła i poszła sobie. 

Miałam nieodpartą ochotę się wypłakać znowu. Chciałam już świętego spokoju. Jak Jinki przestał mnie dręczyć to pojawiła się ona. Powstrzymałam się, ponieważ nie chciałam martwić Key’a. Ten przybiegł do przedpokoju zwarty i gotowy do wyjścia. Lecz gdy przyjrzał się mojej twarzy, pokiwał głową. 

— Co się dzieje? Widzę, że zaraz wybuchniesz płaczem — zagaił zmartwiony. 

— Spóźnimy się na seans. Później ci może opowiem. — Nie chciałam mu psuć radości z oglądania filmu. 

— Trzymam za słowo. 

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w milczeniu. Zamyśliłam się. Zastanawiałam się co miałam robić. Nie chciałam się kłócić z Namjun. Druga sprawa, że jeżeli faktycznie się pocięła, to nie chciałam być tego powodem. Może powinnam się zbliżyć do Baekhyuna? Przy nim też czułam się dobrze i to było prostsze niż sprzeczać się z nią. Może powinnam walczyć, o prawdziwą miłość? Czy to było to w ogóle to? Pomyślałam nawet, że może mi przejdzie. Tyle pytań zadawałam sobie w głowie. Ledwo przez to zauważyłam, kiedy byliśmy na miejscu. 

Kibum otworzył mi drzwi. Złapał mnie pod rękę i weszliśmy do wielkiego centrum w którym miało znajdować się kino. Musieliśmy wjechać windą na ostatnie piętro. Na nim skierowaliśmy się w stronę kas, by zakupić bilety. Potem podeszliśmy do wejścia na salę. Była to jedna z większych i na dodatek była prawie pusta, więc mogliśmy swobodnie usiąść w dowolnym miejscu. 

Film bardzo nas wciągnął, dzięki czemu tak dużo nie myślałam. Oglądaliśmy go z szeroko otwartymi oczami. Kilka razy poleciały nam łzy wzruszenia. Popcorn bardzo szybko był przez nas pochłaniany. Prędzej czułam się jak na seansie z przyjaciółką, a nie jakimś kolegą. Gdy był już koniec, oboje wyszliśmy. Key zaproponował coś jeszcze przegryźć. Tak więc usiedliśmy przy jednej z restauracji z fast foodami. 

— Oboje płakaliśmy — zaśmiał się Koreańczyk. — Piękny film, kocham takie. A ty? 

— Też, ale nie za często, bo później chodzę smutna. Jednak warto było go obejrzeć — oznajmiłam trochę zresetowana emocjonalnie po nim. 

— Oczywiście. A teraz słucham co cię trapi. — Cieszyłam się, że to powiedział. 

— Chodzi o to, że podobam się dwóm chłopakom. Jednego lubię, do drugiego zdaje mi się, że żywię coś więcej. Nie byłam długo gotowa na związek, bo troszkę dużo przeszłam. Pojawiła się pewna dziewczyna. I jej się zaczął podobać, ten sam chłopak co mi. Ona strasznie to przeżywa, że jej nie wychodzi podrywanie go  i dodatkowo jest nieprzyjemna dla mnie. Ja nie chcę się z nią kłócić, w końcu zwodzę ich dość długo i może to moja wina. Czy powinnam ustąpić? 

Kibum chwilę zbierał myśli. 

— Sam nie wiem. Posłuchaj. Jesteś pewna uczucia głębszego niż lubienie? I o których chłopaków chodzi?

— Ja niczego nie jestem już pewna. Na pewno bliżej jestem z Yixingiem i przy nim mi lepiej, ale z Baekhyunem też się dobrze bawię i spędzam czas — wyjaśniłam pospiesznie. 

— A myślisz, że gdyby nie wyszło z Lay’em mogłabyś się zbliżyć do Baeka? — dodał mi niepewności. Chwilę musiałam się zastanowić. 

— Całkiem możliwe. — Wydawało mi się, że gdybym musiała zapomnieć o Chińczyku, to byłoby realne dla mnie otworzyć się na niego. 

— Powiem co ja bym zrobił, a potem pomyślimy co tobie doradzić. Ja bym dał sobie spokój na razie. Niech ona sobie robi co chce. Kto powiedział, że on zwróci na nią uwagę? Jeżeli mu zależy na tobie, samo się ułoży. A na dodatek nie wyjdziesz na tą złą jak nie będziesz naciskać — zaproponował, a ja słuchałam go uważnie.  — Z drugiej strony, jeżeli to jest głębsze. Nie możesz mu pozwolić się oddalić. Bo to zrani ciebie okropnie. Musisz być pewna uczuć. Bez tego do niczego nie dojdziesz. 

— Lecz jak mam się upewnić? — zaniepokoiłam się, że to było dla mnie za trudne. 

— To teraz sama musisz znaleźć sposób. Nie znam ciebie na tyle. Czas się zbierać, bo pewnie za tobą tęsknią — rzucił na końcu, a ja dalej miałam mętlik w głowie. 

— Dadzą sobie jakoś radę — zażartowałam i uśmiechnęłam się mówiąc to. 

Odwiózł mnie na miejsce i odjechał machając. Jak wchodziłam do dormu, zszokowała mnie cisza panująca w środku. Nie rozumiałam co mogło się wydarzyć. Z salonu wyszedł Baekhyun. 

— Czemu tu tak cicho? — wystraszyłam się, że to była jego sprawka. Że może chciał mi zrobić jakąś niespodziankę. 

— Wyszli do klubu. Sumin chciała na ciebie czekać, ale kilka osób się niecierpliwiło. Więc kazałem im iść i powiedziałem, że ja cię przyprowadzę — wytłumaczył mi, a ja się delikatnie zawiodłam, że nie był to na przykład Lay. 

— Nie będzie za tłoczno z taką liczbą osób? — zdziwiłam się. 

— Musisz wiedzieć, że nie wszyscy poszli. — Wydawało się, że Baekhyun nie chciał o czymś powiedzieć. A raczej próbował, tylko nie umiał.

— Czyli? — Miałam złe przeczucia co do tego, co miałam usłyszeć w odpowiedzi. 

— Luhan z Sehunem i Lay’em poszli gdzieś indziej, sam już nie wiem gdzie się wybierali  i przyczepiła się do nich Namjun. — Zasmuciło mnie to. Ona i Yixing byli w tamtym momencie razem. Byłam okropnie zazdrosna. 

— Mi się nie chce iść — mruknęłam, bo nie widziałam siebie w klubie w takim momencie. 

— Naprawdę? — rzekł zawiedziony, a mi nawet było przykro, bo on cały czas się tak starał, a ja akurat odwzajemniałam uczucia Yixinga bardziej. — Słyszałem, że ostatnio dobrze się bawiłaś. I chciałem z tobą potańczyć — dodał. 

— Przykro mi, nigdzie nie idę — mówiłam stanowczo. Czułam, że on ze mną zostanie. 

— Skoro tak… To potańczymy tutaj? — zaproponował, a widząc moje wahanie dodał: — Nie interesuje mnie, czy potrafisz. Będzie wesoło, chodź. 

Pociągnął mnie za rękę do salonu. Włączył głośniki. Podskakując radośnie jak piłeczka puścił na cały regulator jakąś kpopową listę przebojów. Pierwsza była piosenka: „Bounce” zespołu Boyfriend. Na początku nie wiedziałam co mam robić. Nie miałam humoru na taniec, a z drugiej strony byłam sfrustrowana, że Namjun była z Lay’em, że chciałam na złość im się dobrze bawić z Baekiem. Potem on złapał mnie za ręce i nimi zaczął wymachiwać. Zaczęło mnie to rozśmieszać i dzięki temu przełamałam się, dałam się ponieść muzyce. Szaleliśmy coraz bardziej. Robiliśmy coraz żywsze ruchy. Kilka razy Koreańczyk prawie popłakał się ze śmiechu. W pewnym momencie zaatakował mnie łaskotkami i przewróciliśmy się oboje na podłogę i zaczęliśmy po niej tarzać. Próbowałam wydusić z siebie „starczy”, lecz znowu brakowało mi tchu jak zawsze podczas takiej zabawy. Po chwili jednak uspokoił się. Zawisł nade mną. Leżałam na podłodze na plecach, a on zawiesił wzrok na moich oczach. Wpatrywał się w nie. Chciał pocałunku, czułam to. Powstrzymywał go strach, że zdenerwuje mnie tym, jak ostatnio. W końcu miał tego już nie robić. Był sztywny. Wtedy zrobiłam coś, czego się nie spodziewał. Przybliżyłam twarz do niego i pocałowałam go. 


CDN