czwartek, 16 marca 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 7

Witam serdecznie wszystkich. Nie wiem czy zauważyliście, ale do tej pory w każdym rozdziale dawałam perspektywę jakiegoś innego członka co rozdział. Jakby to określić… Każdy miał swoje pięć minut. :D Teraz tak jakby zaczyna się druga tura. :D Troszkę może dziwnie to brzmi, ale wiecie o co chodzi, ale od razu mówię, kolejność nie będzi ta sama. :D


Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 7



*Yeori*
        Usłyszałam pukanie do mojego pokoju, więc odpowiedziałam zwykłe „proszę”. Nikt nie wchodził, więc wstałam z łóżka na którym leżałam, odłożyłam książkę, którą czytałam i podeszłam do drzwi. Po otworzeniu ich zdziwiłam się, bo nikogo za nimi nie było. Rozglądałam się na boki i pustka. Zdziwiło mnie to i miałam już wrócić do środka. Na szczęście spojrzałam w dół i ujrzałam ładne czerwone pudełeczko. Zaskoczona przykucnęłam nad nim i je otwarłam. W nim znajdowało się te piękne lusterko o które pokłóciłam się z Hakyeonem. Byłam zaskoczona. Co to miało znaczyć? Kiedy je podniosłam do ręki, zauważyłam, że była jeszcze w nim karteczka. Postanowiłam jednak ją przeczytać z powrotem u siebie, a nie na korytarzu.
        Usiadłam z nią znowu na łóżku. Była poskładana w prostokącik, więc ją rozwinęłam. Bardzo równo i estetycznie ktoś napisał treść na niej.

„Pewnie wiesz, kto ci to daje. Nie będę owijał w bawełnę. Źle się czułem z tym, że mogłabyś być na mnie zła o ten przedmiot. Dlatego nie gniewaj się na mnie dłużej. Oddaje je w twoje ręce i mam nadzieję, że będziesz o nie należycie dbać. Przepraszam za psucie twoich nerwów. ”

        Zaskoczyła mnie pozytywnie ta wiadomość. Uśmiechałam się do kartki. To było urocze z jego strony. Po tym musiałam mu wybaczyć. Ba. Wiedziałam, że i tak by mi przeszło, a on tak bardzo się przejął. Zapragnęłam mu się odwdzięczyć za to poświęcenie, ale nie chciałam dać czegoś tylko jemu, by źle tego nikt nie odebrał. Postanowiłam więc, że będzie to coś dla każdego. Na przykład babeczki! Już zakasałam rękawy i miałam sprawdzić, czy mam jakieś składniki, a w drzwi znowu ktoś zapukał.
- Słucham? – Rzekłam otwierając je i mając pewność, że to któryś z zespołu, a tu niespodzianka. Hyejung stał przede mną.
- Przeszkadzam? – O dziwo zapytał o to.
- A w jakiej sprawie przyszedłeś? – Odpowiedziałam mu oschle. Ostatnio niemiło mnie potraktował.
- Porozmawiać. Pokojowo. – Mówiąc to był jakby zakłopotany. Co im wszystkim tego dnia się działo?
- Dobra wejdź. – Rzekłam niepewnie, wpuszczając go.
        Od razu skorzystał. Stanął w przedpokoju ze mną, więc zamknęłam drzwi. Czekałam, aż odezwie się i wyjaśni czego chce.
- Powinienem przeprosić. – Spojrzałam na niego badającym wzrokiem, bo nie wiedziałam jak miałam to zrozumieć. – Powiedziałem ostatnio wiele niemiłych słów. Nie powinienem był. Myślałem, że jesteś rozpieszczoną córeczką tatusia, co dostaje wszystko, jak tylko machnie palcem. Nie wiedziałem, że żyjesz bardzo skromnie i na dodatek, jak wielkim marzeniem było dla ciebie prowadzenie hotelu. Dlatego powiem ci tak… Twój tata nie chciał mi po prostu go oddać. Jestem obecnie na okresie próbnym, a potem to czeka i ciebie i wtedy zdecyduje, które z nas będzie zarządzać tutaj.
        Nie mogłam zaprzeczyć, że ta opcja była bardziej racjonalna. Jednak nadal zastanawiało mnie dlaczego ojciec tak nagle zachciał wypróbować kogoś innego. Nie wierzył we mnie, albo rzeczywiście ten chłopak tak dobry był, że postanowił mu dać szansę? Przejmowałam się tym, lecz przeszła mi złość na tego człowieka stojącego przede mną. Nie potrafiłam długo się gniewać, a on niby jakoś się wytłumaczył. Ważne, że nie był chytrym cwaniaczkiem, który chciał podwędzić mi wszystko.
- Rozumiem. – Odpowiedziałam mu wreszcie. – Wybaczam ci również twoje zachowanie. – Mówiąc to wyciągnęłam w jego stronę rękę na zgodę i uśmiechnęłam się szczerze.
        On chwycił ją i również odwzajemnił mój gest. Przyglądałam mu się chwilę. Był nawet przystojny. Ale poczułam się jakoś dziwnie myśląc o tym mu się tak.

***

Babeczki udały mi się bezbłędnie. Wzięłam się za nie zaraz po zniknięciu Hyejunga. Ozdobiłam najładniej jak potrafiłam. Dobrze, że kiedyś poprosiłam ojca o piekarnik w moim pokoju. Nie chciałoby mi się tego robić w kuchni hotelowej. Spakowałam je do kolorowych pudełek i dałam do mojego plecaka. Tego dnia w planach z nimi miałam tylko spacer do parku w którym zawsze dużo się działo. Stwierdziłam, że mogę wziąć je tam jako przekąskę. Miałam nadzieję, że im się to spodoba. Pomyśleć, że zrobiłam to dla mojego ulubionego zespołu, którego nie marzyłam zobaczyć nawet z bliska, a co dopiero w taki sposób.
Winda zatrzymała się na piętrze gdzie nocowali. Ruszyłam do pokoju Wonsika jako pierwszego. Zapukałam delikatnie i długo nie czekałam na odzew. Drzwi się otwarły i Ravi od razu uśmiechnął się na mój widok.
- Gotowi? – Zapytałam radośnie.
- Ja i Jaehwan z tego co wiem, to już dawno. Myślę, że reszta również. A co masz taki wypchany plecak? – Zaciekawił się. – Przecież to tylko park. – Zagadywał mnie ciekawsko.
- Niespodzianka. – Odpowiedziałam tajemniczo. – Dowiecie się na miejscu. Chodźmy po resztę.
        Jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Kolejnym pokojem był ten Hakyeona i Taekwoona. Stresowałam się przed nim. Nie wiedziałam czemu. Otworzył nam lider i powiedział byśmy na chwilę spoczęli u niego, bo Leo zszedł po coś na portiernię. Kiedy próbowałam usiąść na jednym z foteli, musiałam najpierw podnieść z niego skrawek kartki i pewnie odłożyłabym go na bok bez problemu, gdybym go nie rozpoznała. To było moje pismo. Wręczyłam go im na jednym z fanmeetingów. To było tak dawno temu. To był jeden z ich pierwszych.  Jeszcze nie byłam zdecydowana na żadnego biasa, więc pisałam po trochu do każdego wiadomość. Tylko jak on…
- Wonsik Oppa? – Zapytałam niepewnie i on odwrócił się do mnie, co oznaczało, że słuchał. – Trzymacie listy od fanów?
- Tylko te najciekawsze. – Po tych słowach zmarszczył czoło patrząc na kartkę, którą trzymałam. - Ale co on tu robi? Powinien być w naszym dormie.
- Menadżer wczoraj nasze pudełko przywiózł, widocznie na prośbę Taekwoona i ten czytał wszystkie przed spaniem. – Oznajmił nam Hakyeon.
- Co go nagle na czytanie listów wzięło? – Zaśmiał się Ravi.
        Ja się zastanawiałam, czy zorientował się, że to mój. Nie podpisałam się imieniem. Jedyne co mógł skojarzyć, to to, że pisałam coś o hotelu. Odłożyłam go pospiesznie, żeby nie domyślił się, jeśli tego jeszcze nie wiedział. Z drugiej strony było prawie pewne, że do tego doszedł i dlatego ten, a nie inny leżał na tym fotelu.
- Co tu robicie? – Powiedział Taekwoon zjawiając się w swoim pokoju.
- Czekamy na ciebie. – Odpowiedziałam pospiesznie.
        Nie wiedzieć dlaczego, wydawał mi się trochę wystraszony. Może wyolbrzymiałam. Podszedł jednak pospiesznie do szafki na której odłożyłam list, złożył go na kilka części i wrzucił do pudełka, gdzie było takich listów więcej. Zastanawiałam się, czy pomyślał, że ja go odłożyłam na bok. Bałam się go o cokolwiek zapytać, bo nie wiedziałam jaka mogłaby być jego reakcja.
- To idziemy. – Z przemyśleń uratował mnie Hakyeon i ruszyliśmy do wyjścia z pokoju.

***
Całą drogę do parku byłam zagadywana przez Jaehwana i Hyuka. Zaczynałam się przyzwyczajać do takiego obrotu spraw. Kiedy dotarliśmy na miejsce, czyli na ogromną polanę na której środku znajdowały się ławeczki i fontanna, zaczęłam rozpakowywać mój plecak. Miałam w nim bowiem dwa koce. Chciałam, zrobić chłopcom coś na wzór pikniku, jednak miałam tylko te nieszczęsne babeczki. W końcu i tak byli na diecie i nie powinnam była za dużo im robić. A mimo to czułam, że za mało zrobiłam.
- Yah! Noona! To będzie piknik? – Zachwycił się najmłodszy z towarzystwa.
- Powiedzmy. Upiekłam tylko babeczki.. – Nie dane było mi dokończyć.
- Babeczki? Słyszeliście? Noona upiekła babeczki. – Radował się znowu jak dziecko, a wszyscy inni patrzyli na niego niezrozumiale.
        Kiedy już rozstawiłam koce, zaproponowałam im usiąść na nich, co zrobili z ochotą. Miałam tylko dwa. Na moim oczywiście znaleźli się Hyuk i Jaehwan, oraz Wonsik, a na sąsiednim pozostała trójka. Wyjęłam też pudełka z babeczkami. Miałam podzielone to na dwa, więc jedno dałam obok, a jedno zostawiłam na naszym kocu. Od razu każdy zaczął je kosztować.
- Naprawdę potrafisz takie rzeczy? – Zaskoczył mnie swoją uwagą Hakyeon. – Myślałem, że dziewczyny twojego pokroju mają od tego ludzi. – Jak zwykle zirytowałam się jego wypowiedzią, ale wzięłam głęboki oddech, by się nie zdenerwować. Nie chciałam kłótni.
- Dziewczyny mojego pokroju?  Co masz przez to na myśli? – Zapytałam grzecznie.
- Córki bogatych ludzi. – Dodał bez ogródek.
- Dlatego nie lubię jak ktoś mnie ocenia po okładce. – Zaczęłam to mu tłumaczyć machając palcem w jego stronę. – Widzisz. Ja nie przywiązuje wagi do takich rzeczy. Wolę być samodzielna. Służba w hotelu to jak moja druga rodzina. Bo w tej prawdziwej od zawsze był tylko tata. Od małego biegałam po korytarzach budynku i uczyłam się robić w nim bardzo dziwne rzeczy. – Wzięło mnie na wspomnienia. – A piecznie to mimo pozoru przyjemna czynność.
- Patrzcie jak się swobodnie przy nas czuje. Za niedługo poznamy całą jej historię życia. – Odezwał się radośnie Hongbin. Cieszyło mnie to, bo po ostatniej rozmowie z nim, która została nam przerwana, pomyślałam, że może nie przepadał za mną.  
- Właśnie. Możemy wiedzieć co stało się z twoją mamą? – Niepewnie wtrącił zaciekawiony Ken. Wszyscy spojrzeli na niego wrogo, a ja się tym nie przejęłam.
- Nic szczególnego. Po prostu zostawiła mnie i tatę. Byłam na tyle mała, że jej nawet nie pamiętam. Jak widziałam jej wspólne zdjęcie z tatą, to nawet nie jestem do niej podobna. Szczerze, to nigdy nie wchodziłam w szczegóły, nie zastanawiałam się czemu to zrobiła. Może i miała powód. Nieistotne. Mam tylko tatę. – Nie wiedziałam, czemu tak łatwo opowiadałam im o sobie. Byłam otwartą osobą, lecz przy nich to odpowiedziałabym na każde pytanie. – Co porobimy tutaj? Bo chyba nie będziecie w kółko mi zadawać pytań? – Oznajmiłam z wielkim entuzjazmem.
- Może pograjmy w coś? – Zaproponował Hakyeon, a wszyscy pokiwali głowami na zgodę, tylko nikt nie wyszedł z pomysłem w co.
- Skoro siedzimy teraz w hotelu, jest z nami jego mieszkanka, to nie wypadałoby zagrać w hotel? * - Wystrzelił nagle Wonsik.
- Jestem za. – Odparł Jaehwan już zakasujący rękawy, a ja patrzyłam na nich z przerażeniem.
- Ty lepiej, jak będziesz gwizdać i mówić ilość pięter Noona. – Poklepał mnie po ramieniu Hyuk.
Ucieszyło mnie to ogromnie, bo nie widziałam siebie rzucającej się na nich. Przecież to mogłoby się dla mnie skończyć źle. Zgnietliby mnie, albo zrobiłabym sobie krzywdę potykając o coś, upadając nie tam gdzie trzeba, czy coś jeszcze gorszego. Zawsze tak kończyły się takie zabawy w moim wydaniu. Nie chciałam tego przy nich powtórzyć. I tak już wiele razy się przed nimi upokorzyłam, albo pokazałam swoje słabości. Czasami też czułam jakby oni się zajmowali mną, a nie ja nimi, a tak być nie powinno.
- To zaczynamy! – Krzyknął Jaehwan.
Ja tylko zauważyłam, że Taekwoon nie był chętny do tej gry. Krążył z uniesioną głową do góry i ciężko wypuszczając powietrze. Wykrzyknęłam więc pierwszą liczbę, czyli cztery. Zaczęło się. Przepychanki, skoki i podkładanie sobie nawzajem nogi. Kilka rund minęło i wygrał Hyuk. Okrzykom radości nie było końca. Dzieciak wiedział jak wyrolować swoich przyjaciół. W pewnym momencie podszedł do mnie i zawiesił na mnie swoją rękę.
- Chodź świętować moją wygraną Noona! – Oznajmił jak gdyby nigdy nic.
- Co ty sobie wyobrażasz?  Że możesz ją tak po prostu zabrać? Ona ma się zajmować nami teraz! Nie osobiście tylko tobą. – Oburzył się Hakyeon stając nam naprzeciw. Zaraz obok niego zjawił się i Jaehwan.
- On ma rację. Możesz sobie z nią gdzieś iść, jak będzie miała wolne, a my będziemy odpoczywać. – Odparł również niezadowolony.
- Co wy? – Zaskoczył się maknae. - Hyung? Czemu oni tak mnie traktują? – Zwrócił się tym razem do Hongbina, który stał po jego drugiej stronie, a ja czułam się dziwnie w tej sytuacji, bo wyglądało na to, że nie miałam żadnego prawa głosu.
- Mówią prawdę. – Ten także był po tamtej stronie oporu. – To jej praca, a ty chcesz by tak po prostu sobie z tobą gdzieś poszła? – Mówił to z przekonaniem.
- Ja za to nie widzę problemu. Możemy się zająć sobą. – Wtrącił zaskoczony Wonsik.
- A ja także uważam, że póki jest w pracy, ma się zajmować nami wszystkimi na równi. – Jak zwykle ze stoickim spokojem wypowiedział się Leo.
- Stop! – Krzyknęłam, bo miałam dość. – Hyuk, wybacz, jednak w godzinach pracy nigdzie z tobą nie pójdę, a według harmonogramu mam teraz zająć wasz czas do obiadu, potem, po nim, posprzątać wasze pokoje i zrobić dla was kolejne zakupy, a dopiero potem jest mój czas wolny. Aczkolwiek, nie jestem pewna, czy powinnam przeznaczać go na któregoś z was. Czasem mam ochotę robić coś dla siebie. – Oznajmiłam to dumna z odmówienia mu. To nie tak, że nie chciałabym z nim spędzić czasu. Po prostu uważałam, że tak nie wypada i lepiej będzie wymyślić jakąś wymówkę.
- W takim razie pójdę z tobą na te zakupy! – Stwierdził, a nie spytał oczywiście.
- Dobrze. – Odparłam już spokojniejsza, że nie nalegał na nic innego.
- Ja też z wami pójdę. – Rzekł Hongbin i już widziałam, jak Ken się wyrywa pewnie zaproponować to samo.
- Spokojnie. – Przerwałam, zanim zaczął. – Dwójka to już wystarczający tłum. Pójdę z Hyukiem i Hongbinem. – Podsumowałam z uśmiechem.
Mogłam zawsze zbuntować się i pójść sama. Jednak ja nie chciałam. Chodzenie samemu na zakupy było dla mnie nużące. A z nimi wiedziałam, że będzie mi raźniej. I oczywiście oni znali predyspozycje pozostałych członków, bo nie chciałam im kupować nieodpowiednich rzeczy. Już i tak ostatnim razem musiałam wziąć do siebie kilka paczek chipsów, bo kupiłam takie, których żaden z nich nie je.

*Hongbin*

Hyuk całą drogę do sklepu i w samym już pomieszczeniu zachowywał się tak irytująco. Denerwowało mnie to, bo wiedziałem, że cały czas udaje. Inni milczeli, a ja miałem dość. Przecież nie był, aż tak dziecinny. Serio chyba sobie ubzdurał, że tak poderwie Yeori. On i Jaehwan byli do przewidzenia na wylot w swoich zamiarach. Musiałem tego dzieciaka ogarnąć. Pogrążał się totalnie. Przecież to było wiadome, że takim sposobem prowadził do tego, iż ona uważała go za małolatę z małym móżdżkiem. Nie żeby mi to przeszkadzało, że w ten sposób sobie szkodził. Nie chciałem by ją podrywał. Jednak ktoś musiał go w końcu opamiętać.
- Ile jeszcze będziesz się tak bawił? – Wystrzeliłem w momencie, jak zostaliśmy sami w jednej z alejek.
- O co ci chodzi? – Odfuknął ewidentnie udając, że nie miał pojęcia o czym mówiłem.
- Udawanie dzieciaka idzie ci dobrze, ale tak nie zwróci na ciebie inaczej uwagi. Będzie cię uważała co najwyżej za młodszego braciszka. – Sam nie wiedziałem, po co to mu mówiłem. Mogłem dać mu dalej się upokarzać.
- Ja mam swoje sposoby. Nie kwestionuj ich. – Stwierdził pewien siebie.
Zrozumiałem, że słowa wiele nie dadzą, więc uknułem coś lepszego.
- Muszę ci chyba pokazać jak to się robi. – Rzekłem jak gdyby nigdy nic. – Patrz i ucz się.
Po tych słowach ruszyłem szukać Yeori. Półki w sklepie były za duże, by przez nie ją ujrzeć. Więc chodziłem między alejkami. Wiedziałem, że Hyuk za mną podąża. W końcu doszliśmy do niej. Ruszyłem w jej stronę. Próbowała ściągnąć coś z wysokiej półki, więc była to idealna okazja. Stanąłem za nią tak blisko, że prawie nie było między nami żadnej przestrzeni. Wziąłem to do ręki, co przypuszczałem, że potrzebowała. Ona niepewnie się odwróciła w moją stronę. To był błąd. Nasze twarze tak blisko. Jej od razu uwydatniła rumieńce. Ja natomiast byłem w szoku. Ten gest miał działać na nią i tylko na nią. Coś jednak poszło nie tak.
- To… Tego chciałaś? – Wydukałem, nawet nie zmieniając pozycji.
Kiwnęła głową na potwierdzenie i spuściła wzrok, dzięki czemu już nie czułem się jak zahipnotyzowany. Co ona miała w sobie? Magnes? A może jej oczy były jakieś specjalne? Nie długo dała mi nad tym pomyśleć, bo po chwili znowu na mnie spojrzała i ponownie mnie zamurowało.
- Dziękuję ci. – Po tych słowach wzięła ode mnie nutelle, bo dopiero się zorientowałem, że to trzymałem i ułożyła ją do koszyka, a ja nadal stałem w miejscu.
- Nie ma sprawy. – Wyszeptałem tak jakby tylko dla siebie, bo za cicho to powiedziałem, by ktokolwiek inny to usłyszał.
Kiedy już byłem w stanie się ocknąć ruszyłem z nią zabierając od niej wózek i pchając go. Jak przystało na mężczyznę. Niby miałem to robić na pokaz przed Hyukiem, a zaczęło mi się to podobać. Szła obok mnie i wskazywała palcem, gdzie musimy jechać. Czułem się tak dobrze w tej sytuacji. Jakby takie zakupy były dla nas codziennością. A nasz towarzysz wlekł się za nami pewnie niezadowolony z tego obrotu spraw.
Wychodząc ze sklepu, oczywiście zabrałem wszystkie reklamówki, by żadnej nie niosła ona i oczywiście, żadnej także nie dałem Hyukowi. Chciałem zgrywać silnego faceta. Było tego trochę, lecz nie na tyle, bym nie podołał doniesieniu tego do hotelu.
Zatrzymaliśmy się jeszcze przy jednym z małych sklepików.
- Zaczekajcie, a ja tylko wskoczę po jedną rzecz dla siebie. – Oznajmiła nam Yeori.
- Przestań już. – Wysyczał Hyuk, jak tylko zniknęła. – Wiem, co masz na myśli. Uważasz, że to ci męscy mają większe szanse. Może i masz rację, że obrałem złą taktykę. Przemyślę to. Tylko nie zachowuj się już tak.
- A może chcę? – Oznajmiłem szczerze, choć nie wiedziałem jeszcze wtedy dlaczego. – Czemu miałabym nie nieść jej zakupów, skoro jestem tutaj jedynym, który je udźwignie? – Dodałem złośliwie, przez co sam siebie nie poznawałem.
Kłóciłem się z Hyukiem, irytowało mnie zachowanie chłopaków i nie wiedziałem, czemu dziwnie zachowywałem się przy Yeori. Bałem się, że działo się coś czego wolałbym uniknąć. Nie miałem wtedy jeszcze pojęcia, że było dla mnie już za późno, choć mogłem się tego wypierać jeszcze długo.



* Gra w hotel – Koreańska gra polegająca na tym, że wszyscy biegają wokół materaca/koca i w momencie, gdy ktoś gwizdnie i poda numer piętra, czyli liczby osób które mają znaleźć się na tym materiale, to taka ilość powinna ułożyć się jeden na drugim. Osoby, które nie zdążą się zmieścić, odpadają. Coś jak znana nam gra w krzesełka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz