niedziela, 5 marca 2017

Rok pełen zmian: Rozdział 8

Byliście ciekawi, co dalej, a ja nie zamierzam się nad wami znęcać, więc pokazuję wam co jest dalej. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. :D Tak musiało wyjść.

Rok pełen zmian
Rozdział 8

Październik

        Przetarłam powieki. Usiadłam na łóżku. Było wygodne, a pokój w którym się znajdowałam obszerny. Dotarło do mnie, że nie jestem u siebie. Podobało mi się w tym pomieszczeniu. Zakręciło mi się w nosie i psiknęłam głośno. Nagle ktoś leżący obok mnie, kogo wcześniej nie zauważyłam poderwał się do siadu. To był Jisoo.

Spałam z nim w jednym łóżku?! Jestem ubrana? Uff... Ale chwila! Czemu? Co? Jak?

- Ganeul. - Wyszeptał i usadowił się za moimi plecami.
        Objął mnie od tyłu swoimi szerokimi ramionami tak, że spoczęły na moim brzuchu. Nogi ułożył wzdłuż moich i oparł głowę o moje ramię. Nie wiedziałam co się dzieje. Zrobiło mi się momentalnie ciepło. Mogłam tak zostać jakiś czas. Nagle musnął ustami moją szyję, co wywołało u  mnie dreszcze.
- Tak się martwiłem. - Szeptał do mojego ucha. - Bałem się, że już cię nie ujrzę. Nie rób tak więcej.

A co ja takiego zrobiłam? I dlaczego jestem w tym łóżku?! To mnie zastanawia!

- Jak twoja mama zadzwoniła do mojej i powiedziała, że wybiegłaś z domu po przykrej wiadomości, miałem same czarne scenariusze przed oczami. Poszedłem cię szukać od razu. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stała ci się krzywda. - A więc tak mnie znalazł? - Nigdzie cię nie widziałem i wtedy zadzwonił Kangjoon, że cię znalazł. Widocznie on także ciebie szukał. Byłaś blisko mojego domu, więc uznał, że chciałaś do mnie dojść i zemdlałaś w jego ramionach, dlatego zaniósł cię do moich rodziców. Jak wróciłem spałaś tu. Przeraziłem się, lecz mama uspokoiła mnie, że potrzebujesz odpoczynku. Chciałem czuwać całą noc, a zasnąłem.
        Czy to znaczyło, że im na mnie zależało? Byłam kimś ważnym, że mnie szukali? Niby Jisoo mi to mówił, tylko czemu Kangjoon? Na samą myśl, że coś dla niego mogłam znaczyć zrobiło mi się przyjemnie. Aż poczułam się głupio, że myślałam o nim, a nie moim obecnym stróżu.
- Przepraszam. - Wydukałam i uświadomiłam sobie, jak okropnie bolało mnie gardło, więc przy następnych słowach masowałam je, jakby to miało pomóc. - Nie chciałam was zmartwić.
- Przestań. W takich chwilach się o tym nie myśli. Po prostu nie rób tak więcej. Chcesz opowiedzieć o co poszło tobie i matce? - Zastanowiłam się chwilę nad tym pytaniem.
- Dziękuję, lecz wolę to przemilczeć. Powiedzmy, że nasza rozmowa utwierdziła mnie w przekonaniu, iż jestem wyrzutkiem. - Powiedziałam całkowicie spokojnie.
- Nie mów tak. - Wymruczał. - Ona na pewno cię kocha. - Ostatnie zdanie zabrzmiało mi jak kłamstwo.
        Jisoo nic, a nic nie wiedział o moich relacjach w domu. Nie winiłam go. Sama o sobie rzadko opowiadałam. Kangjoon widział za to na własne oczy, jak byłam traktowana. Wiedziałam, że on nie powiedziałby mi, że mama mnie kocha. I znowu zeszłam na jego temat w myślach. Byłam ciekawa, co wydarzyłoby się, gdyby był w domu, jak stałam pod jego drzwiami.

***

        Następnej nocy nie wróciłam nadal do domu. Znowu spałam z Jisoo w jednym łóżku. Nie przeszkadzało mi to. Przytulił mnie i tak zasnął. Nie krępowało już mnie jego zachowanie. Dziwiło mnie to, aczkolwiek musiałam się przyzwyczaić. Z jednej strony było mi to na rękę. Ja nie potrafiłam długo zasnąć. Myślałam o tym, jak Jisoo się mną zaopiekował tego dnia. Zrobił dużo, żeby moje przeziębienie znikło i nawet ugotował ciepły obiad.

Mogłabym tak codziennie mieć. Czuje przyjemną troskę o mnie i mam ochotę go przytulać, by mu dziękować. Tylko brakuje mi czegoś...Cały czas myślę, co by było, gdyby to był Kangjoon.

        Musiałam jednak chwilowo przysnąć, bo w pewnym momencie przebudziłam się z krzykiem. Czułam przerażenie. Widocznie miałam koszmar, którego już nawet nie pamiętałam.
- Już dobrze. - Wyszeptał mi do ucha Jisoo i obrócił mnie tak, bym wtuliła się do niego przodem.
        Mieliśmy głowy na tym samym poziomie, czego pewnie nie przewidział i nasz twarze były przez to oddzielone zaledwie milimetrami. Zaczął mi się przyglądać i się uśmiechał. Dziwnie się czułam. Dotarło do mnie, jak niezręczna była ta sytuacja i poczułam wypieki na twarzy. On jedną dłoń ułożył pod mój policzek i zaczął go gładzić. Następnie zbliżył się jeszcze bardziej, by złożyć na mych ustach pocałunek. Całował mnie intensywnie, a ja niekontrolowanie utkwiłam moją dłoń w jego włosach. Gładziłam je swoimi palcami. Atmosfera zaczęła pobudzać we mnie hormony.
        Położył mnie na plecy, po czym zawisł nade mną. Opierał się na dłoniach po obu stronach mojej głowy. Kiedy zniżył się, niespodziewanie zaczął muskać ustami moją szyję. Wywołało to u mnie przyjemne dreszcze. Dłonią zjechał po moim ciele, przez co przeszła przeze mnie fala gorąca. Zatrzymał ją na moim wysokości bioder i powoli wsunął pod moją koszulkę. Kiedy poczułam jego ciepłą dłoń na moim brzuchu miałam ochotę się rozpłynąć.  Wtedy ściągnął ze mnie ten kawałek materiału i  językiem przejechał w okolice mojego dekoltu. Wiedziałam, że zaraz dojdzie do czegoś, czego mogłabym żałować. Nie potrafiłam go powstrzymać. Za bardzo podobały mi się te pieszczoty. Całował delikatnie moje piersi i zjechał ręką w stronę spodni, były luźne, bo była to pidżama jego mamy. Z łatwością więc dostał się pod nie. Czułam jego dłoń błądzącą po moich majtkach. Stęknęłam z podniecenia i usłyszałam jak się delikatnie zaśmiał. Nagle wyjął swoją dłoń, wrócił ustami do moich warg i całując je, objął mocno mnie rękami w talii i obrócił się ze mną tak, że teraz to ja leżałam na nim. Kiedy przerwał pocałunek spojrzeliśmy na siebie zdyszani i przepełnieni pożądaniem.
- Na dzisiaj tyle wystarczy. - Oznajmił, a ja poczułam zawód…

Ej halo! Rozkręciłeś mnie i narobiłeś smaka, a teraz co?

- Nie chcę, żebyś potem tego żałowała, bo w końcu nadal nie odwzajemniasz moich uczuć. Mam rację?
        Ta wypowiedź ściągnęła mnie na ziemię. Miał rację. To nie jego kochałam. Owszem było cudownie, lecz mogłabym tego żałować, jak okazałoby się, że kocham Kangjoona. Miałam ochotę skarcić się za to, że mnie poniosło. Było mi też wstyd za moje zachowanie.

***

        Niedzielny poranek w mieszkaniu Jisoo był przyjemny. Zrobił pyszną jajecznicę i herbatę, a potem postanowiliśmy obejrzeć razem komedie w jego salonie. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Podeszłam razem z Jisoo do wejścia i ujrzałam po drugiej stronie Kangjoona, co mnie uradowało. Dawno się tak nie cieszyłam na czyjś widok. On także na mój się uśmiechnął.
- Widzę, że już w porządku.
- Tak. Dobrze się czuje. - Stwierdziłam. - Wchodzisz? - Zapytałam, troszkę się zapominając, że przecież nie byłam u siebie.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Po prostu chciałem sprawdzić, czy już ci lepiej.
- Wejdź. - Zasugerował tym razem Jisoo, lecz nie wyglądał na zadowolonego z tego powodu.
        Usiedliśmy w trójkę na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o uczelni i tym, jak bardzo nie chciało nam się na nią wracać. Czas leciał nieubłaganie. Ja tylko byłam zapatrzona w Kangjoona. Zastanawiałam się co było w nim takiego wyjątkowego, że na okrągło o nim myślałam.

***

        Na uczelni panował jakiś harmider tego dnia, którego nie ogarniałam ani ja, ani Kangjoon. Wszyscy świergotali do siebie, a dziewczyny piszczały przy chłopakach.

Walentynki przełożono na dziś? Coś mnie ominęło?

        Wyjaśniło się wszystko, jak zjawiła się przed nami dziewczyna od długopisu. Uśmiechając i kiwając się patrzyła na Kangjoona, a on zdawał się to ignorować. On jej się podobał! Zmieszałam się, kiedy to sobie uświadomiłam. Czy to była zazdrość? Nie miałam pojęcia. Mogła mi oddać długopis.
- Słyszeliście o imprezie Halloweenowej w tym klubie blisko uczelni? Mają być ciekawe atrakcje dla par. - Mówiła do nas, ale wyglądało, jakby zwracała się tylko do niego.
        On się tylko na nią spojrzał beznamiętnie. Zrozumiałam, że nie kumał co sugerowała. Mimo, iż bardzo tego nie chciałam, musiałam go rozjaśnić. Z drugiej strony byłam ciekawa jego reakcji. Przybliżyłam się do jego ucha i wyszeptałam: "Ona chce byś ją zaprosił". Widać było po jego minie, że się zaskoczył. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się chytrze do mnie, po czym odwrócił się do niej.
- Chyba nie masz z kim iść. - Odezwał się do niej, a ona omal nie odleciała z tego miejsca na niewidzialnych skrzydłach. - Przykro mi jednak, idę już z Ganeul.

Co proszę? A co z moim zdaniem na ten temat? Protestuję! Choć cieszy mnie to, że wolałbyś iść ze mną.

- Suka! - Skierowała odzywkę w moją stronę i poszła sobie.
        Pewnie pomyślała, że wyszeptałam mu, że ja chcę z nim iść. Trudno. Za to musiałam go spławić. Impreza taka nie była dla mnie atrakcją. Dodatkowo to były atrakcje dla par! My nią nie byliśmy.
- Nie możemy tam iść. - Wypaliłam pospiesznie.
- Czemu? - Zapytał całkowicie poważnie.
- Po pierwsze nie lubię takich imprez, a po drugie... - Ledwo przeszło mi to przez gardło. - Nie jesteśmy parą.
        Spuścił wzrok na dół. Czy on był z tego powodu smutny? Poczułam się dziwnie. Miałam już ochotę zmienić zdanie. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo. Wtedy zjawił się jeszcze Jisoo przede mną. Miał wielki banan na twarzy. Błagałam, by nie przyszedł w tej sprawie co myślałam.
- Idziemy razem na imprezę Halloweenową? - A jednak.
        Spojrzałam na Kangjoona. Nie podnosił wzroku. Jakbym się zgodziła na propozycję Jisoo, wyszłoby, że wolałam z nim spędzać czas, a było na odwrót. Miałam ochotę sprawdzić, jak na to zareaguje. Z drugiej strony nie chciałam tego zrobić, by nie myślał, że podoba mi się  bardziej Jisoo. Ostatnio odnosząc mnie do jego rodziców już tak wywnioskował, a przecież to do niego pierwszego szłam. Oczywiście mu tego nie powiedziałam, by wyprowadzić go z błędu.
- Muszę już lecieć na zajęcia. - Wtrącił Jisoo. - Ustalmy, że idziemy. Domyślam się, że nie lubisz takich imprez, a ja to zmienię.
        Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Byłam wściekła na siebie. Oczywiście szybko sprawdziłam, czy Kangjoon jakoś na to zareagował. On dalej stał w tej samej pozycji.
- Ja przepraszam. Ja mu powiem, że nie idę. - Zaczęłam się tłumaczyć.
        Spojrzał na mnie zaskoczony. Nie spodziewał się zapewne takiej reakcji. W końcu myślał, że podoba mi się Jisoo. Stwierdziłam, że zrobię coś głupiego, ale udowodnię tym, że wcale nie chciałam spławić Kangjonna, a Jisoo zaakceptowałam. Napisałam sms o treści:

"Nie mogę iść z tobą na tę imprezę. Ktoś inny pierwszy mi to zaproponował i odmówiłam, więc byłoby nieuczciwie, gdybym poszła z tobą."

        Zorientowałam się, że Kangjoon zaglądał mi przez ramię i już miałam wysłać wiadomość, a on wyrwał mi telefon z ręki. Spojrzał w ekran i skasował wszystko co napisałam.
- Głupia jesteś?! Nie lituj się nade mną tylko idź tam. Przecież wiem, że się lubicie.
        I znowu nie dał mi zaprzeczyć. Poszedł sobie. Nie słuchał mnie. Wściekle tupnęłam nogą. Po zastanowieniu napisałam tego smsa.

Nie będzie mi wmawiał kogo ja lubię.

***

        W dzień imprezy było znowu wielkie poruszenie na uczelni. Ja za to starałam się unikać Jisoo, by nie musieć się mu tłumaczyć. Nie potrafiłam się skupić na niczym. Rozpraszało mnie wszystko. W domu tak samo nauka ciężko mi wchodziła. Martwiłam się, że troszkę za okrutnie potraktowałam Jisoo. Nigdy nie powiedziałam mu o moich wątpliwościach co do tego, że nie będę potrafiła nic czuć do niego. A teraz nagle go spławiłam smsem. Tak po prostu. Zaczęły zżerać mnie wyrzuty sumienia.
        Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut przed północą. Impreza pewnie dobiegała końca. Już było za późno na zmienienie zdania. Poszłam do kuchni napić się mleka. Jakie było moje zdziwienie, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i przez oczko ujrzałam Kangjoona. Nie wyglądał dobrze. Otworzyłam je pospiesznie.
- Co się dzieje? - Zapytałam przerażona.
        On przekroczył próg chwiejnym krokiem. Był pijany? Kangjoon?
- Piliśmy z Jisoo. - Oznajmił stojąc na środku salonu. - Nie mogę tak iść do domu. - Dodał na końcu.

No to ciekawie się zapowiada ta noc. Ja i pijany Kangjoon.




Może takie macie wyobrażenie o tej nocce, jak tu na tym gifie? :D Haha :D Tym razem jednak następny rozdział już za tydzień. Nie ma tak dobrze. ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz