środa, 29 marca 2017

Rok pełen zmian: Rozdział 12

Rok pełen zmian
Rozdział 12

Luty (Epilog)
        Miłość. Czasem sprawia, że dostajesz skrzydeł i masz wrażenie, że potrafisz latać. Innym razem ukłuje cię pewnego dnia i boli bardzo mocno. Sprawia, że serce chce ci wyskoczyć, kiedy widzisz ukochaną osobę, a jednocześnie drżysz na jej widok. Tajemnicze uczucie, które tak trudno zdefiniować, wyjaśnić.
        Wracałem z Ganeul do domu. Był koniec roku szkolnego. Dla nas także koniec studiów. Zbliżały się walentynki, przez co zastanawiałem się, czy spędzę je sam, czy może poszczęści się i będę mógł zorganizować je z nią. Ona milczała całą drogę. Ciekawiło mnie, czy choć przez chwilę zastanowiła się nad tym, co stanie się z naszą znajomością. Czy w jakiś sposób zależało jej na mnie?
        Przystanęliśmy przed jej mieszkaniem. Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Oboje nie lubiliśmy nic mówić na pożegnanie. A tym razem wypadało. Ona wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Ja w głowie próbowałem ułożyć moją przemowę, którą i tak już dziesięć razy w ciągu dnia zdążyłem zmienić. Stwierdziłem, że nie będę się wahał i powiem co mi leży na sercu, jednak to nie było takie proste.
        Zacząłem od złapania jej dłoni. Wziąłem ją chwyciłem w swoją i zacząłem głaskać kciukiem. Speszyła się na ten gest i wytrzeszczyła na mnie oczy. Oczywiście nie obyło się, bez jej uroczych rumieńców na twarzy. Uśmiechnąłem się. Odwzajemniła to o dziwo. Na dodatek nie był to zwykły uśmiech, był jakiś taki... ciepły? Spojrzałem w jej oczy, które wiele razy mnie rozpraszały. Były tym razem takie piękne. Drugą rękę umieściłem na jej policzku i zacząłem nią go gładzić. Wzdrygnęła się, jak poczuła ten dotyk, ale szybko potem znowu uniosła kąciki ust. Dziwiłem się, że tego nie przerwała. Czyżby Jisoo dobrze mnie naprowadził i ona tylko na to czekała? Zrobiłem krok do przodu. Choć miałem zacząć od słów, to wyszło mi to inaczej. Wystarczyło jedno spojrzenie na jej delikatne i drobne wargi. Nie mogłem dłużej pozwolić, by marzły. Wtopiłem się w nie. Ona zawiesiła nagle ręce na mojej szyi. Trwaliśmy w zachłannym pocałunku. Robiło się mi gorąco i zaczęły pojawiać się problemy z oddychaniem, lecz tak bardzo bałem się to zakończyć. Za to ona zsunęła ręce na moje ramiona i lekko mnie odepchnęła, przez co momentalnie odskoczyłem.
- Czemu? - Zapytała. Nie byłem pewny do czego do końca te pytanie się tyczyło, jednak uznałem, że powiem to co podpowiada mi serce.
- Kocham cię. - Wypowiedziałem na jednym tchu.
        Wyszczerzyła na mnie oczy i nic nie mówiła. Milczała. Ta cisza była dość uciążliwa. Liczyłem na jakąś reakcję. Nawet dostatnie od niej z liścia wydawało się czymś lepszym od tej niepewności, jaką we mnie zasiała swoim zachowaniem.
- Nie zrozum mnie źle. - Postanowiłem wyjaśnić sytuację. - Ja już czuję to długo. Po prostu wcześniej był Jisoo, potem nie wiedziałem co robić. Bałem się odrzucenia. Nie wytrzymałbym na uczelni, jakbyś zaczęła mnie tam ignorować. Na dodatek powiedziałaś, że nie chcesz być z nikim do ukończenia studiów. Dlatego robię to dzisiaj. Wyznaję ci, jak bardzo dla mnie jesteś ważna. Nigdy przy nikim nie czułem się tak, jak przy tobie. Sprawiłaś, że moje życie nabrało sensu. Dla ciebie zrobię wszystko.
        Ona nadal tylko patrzyła nic nie mówiąc. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Widocznie jednak źle to odebrałem. Albo bała się powiedzieć co ona czuje.
- Nie musisz nic mówić. - Stwierdziłem. - Po prostu przyjdź do mnie, jak stwierdzisz, że chcesz mnie zaakceptować, a jeżeli nie przyjdziesz, uznam, że nic nie czułaś. Nie będę cię już nachodził, ani też więcej nie zapytam, czy chcesz ze mną spróbować. Proszę tylko. Przemyśl sytuację. - Powiedziałem co mi ślina na język przyniosła i odszedłem zostawiając ją. Chciałem by była pewna czego chce, bo ja poczułem, że zaraz zachowam się desperacko i coś zepsuje. Musiałem zniknąć z jej oczu, póki była nadzieja na to, że wszystko jest w porządku i zrobiłem to dobrze.

***

        Kiedy mnie pocałował poczułam ciepło mnie ogarniające i prawie straciłam głowę. Jednak szybko się ocknęłam, przypominając sobie nasz wcześniejszy pocałunek w śniegu. Nie raczył nawet wyjaśnić dlaczego do niego doszło. Miałam potem mętlik w głowie i uspokajałam do tej pory moje serce, że to nic nie znaczyło. Ono dawało już potem znać o sobie każdego dnia. Nie potrafiłam spokojnie się uczyć, spać, funkcjonować. Niecierpliwie czekałam, aż Kangjoon uraczy mnie jakimiś wyjaśnieniami. Miałam cichą nadzieję, że coś do mnie czuł.
        W tamtym momencie znowu mnie całował, a ja postanowiłam, że poproszę o rozjaśnienie sytuacji, zanim się wywinie.
- Czemu? – Tylko tyle oczywiście udało mi się wydusić z siebie. Chciałam zapytać, czemu dopiero teraz, dlaczego nie wcześniej, a on zrozumiał to inaczej.
- Kocham cię. – To jedno wyrażenie sprawiło, że osłupiałam.
Niby na to liczyłam, ale co teraz powinnam była zrobić? W filmach dziewczyna powiedziałaby „Ja ciebie też”. Byłby happy end.. A ja nie potrafiłam nawet zmienić mimiki twarzy, poruszyć się, a co dopiero jeśli chodziło o mówienie.
- Nie zrozum mnie źle. – Kontynuował, więc zamieniłam się w słuch. - Ja już czuję to długo. Po prostu wcześniej był Jisoo, potem nie wiedziałem co robić. Bałem się odrzucenia. Nie wytrzymałbym na uczelni, jakbyś zaczęła mnie tam ignorować. Na dodatek powiedziałaś, że nie chcesz być z nikim do ukończenia studiów. Dlatego robię to dzisiaj. Wyznaję ci, jak bardzo dla mnie jesteś ważna. Nigdy przy nikim nie czułem się tak, jak przy tobie. Sprawiłaś, że moje życie nabrało sensu. Dla ciebie zrobię wszystko. – Mówił, jak nakręcony, przez co ledwo umiałam ogarnąć co słyszę.
        Miałam już się zebrać do odpowiedzi, lecz zaczęłam analizować jego wypowiedź. Pamiętał moją głupią wymówkę, że nie chcę chłopaka dopóki się uczę? Uszanował ją. To trochę zabawne, bo nie chciałam, by uwierzył w takie coś. Mimo to, on to zrobił. A ja głupia głowiłam się tyle czasu, czy mogę go interesować… Nie zdążyłam pozbierać słów do kupy i on znowu przemówił.
- Nie musisz nic mówić. Po prostu przyjdź do mnie, jak stwierdzisz, że chcesz mnie zaakceptować, a jeżeli nie przyjdziesz, uznam, że nic nie czułaś. Nie będę cię już nachodził, ani też więcej nie zapytam, czy chcesz ze mną spróbować. Proszę tylko. Przemyśl sytuację.

Ja chcę cię tu i teraz. Ja cię też kocham. Zaczekaj i daj mi się zebrać by to powiedzieć.

        Niestety nie było happy endu. On po prostu sobie poszedł po tych słowach. Miałam już dzwonić, żeby się zatrzymał, lecz uświadomiłam sobie, że nie mam nawet jego numeru. Nie wiedziałam, czy odważę się przyjść do niego i powiedzieć co czuje. Bałam się, że mogę już zawsze zbierać się do tego, zamiast działać. Czułam się w tamtym momencie strasznie zagubiona.

Czy to koniec mojej szalonej miłości? A może to początek czegoś cudownego, jeżeli się postaram?


Notka tutaj… Tak więc… Tak to koniec… Pierwszej części. Przecież tak tego nie można zostawić. Pewnie zabijecie mnie za ten Polsat. Powiem tak. Druga część pojawi się na pewno wkrótce, ale ciężko dać mi konkretną datę, bo to nie zależy ode mnie, tylko od mojej bety. ^^” Więc prosiłbym was o trochę cierpliwości. Tymczasem możecie mi napisać co sądzicie o tej pierwszej części? Udało mi się pierwszy raz napisać coś w swoim AU, a nie tylko o idolach. :D Jeszcze charakter tego opowiadania jest dość wyjątkowy. Dlatego jestem ciekawa tych opinii. A no i jestem ciekawa co przypuszczacie, że będzie w drugiej części i co zrobiła Ganeul. :D Pozdrawiam ciepło. Dziękuję za czytanie tego i do następnego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz