poniedziałek, 27 czerwca 2016

Małe nieporozumienie : Rozdział 8

Jednak wyrobiłam się jeeej ;D Oto i 8 rozdział i czekam na komentarze. :D


Małe nieporozumienie
Rozdział 8



*Myungsoo*

           Byłem zdenerwowany. W końcu chciałem się zbliżyć do jakiejś dziewczyny, a ona mnie ewidentnie spławiła i woli wyjść z Sunggyu. W czym on jest lepszy ode mnie? Czy to nie mnie uważają, za tego przystojnego? Wiem, że wygląd to nie wszystko. A może oni się znali wcześniej? Nie, to niemożliwe.  W końcu jego także uznawała za mordercę. Zadręczałem się tak cały czas spacerując po miejscach, których nie znałem. Chciałem z nimi porozmawiać i zapytać o co chodzi. Jego nie winię, bo nie wiedział, że też proponowałem spotkanie, tylko dlaczego ona się tak zachowała?
           Postanowiłem dowiedzieć się tego. Musiałem poczekać do wieczora , bądź uzyskać informację, kiedy zjawi się z powrotem w mieszkaniu. Napisałem więc wiadomość tekstową do Dongwoo, by ten dał mi znać, jak tylko Saeron wróci do siebie. Zgodził się, dzięki czemu mogłem spokojnie czekać.

*Woohyun*

           Byłem bardzo dumny z naszego pomysłu wpadnięcia do dziewczyn. Ich mieszkanie troszkę straszyło. Zresztą na co więcej mogłoby stać młode studentki bez pracy. Jedyną zarabiającą i zapewne nie za dużo była tu Saeron. Co do niej to coraz bardziej wierzyłem, że Sunggyu i ona się zejdą. Szczerze to nasz drogi lider nie należał do wylewnych osób w towarzystwie płci przeciwnej. Czasami wydawało mi się, że od jakiegoś czasu unika ich. Kiedy my żartowaliśmy z innymi idolkami, on stał gdzieś z boku patrząc przed siebie. Nigdy nie zagadywał do żadnej sam. Nie było tak zawsze. Był kiedyś bardzo otwartym człowiekiem, lecz nie zauważyłem niestety w którym momencie się to zmieniło. Dlatego tak bardzo ucieszyła mnie wiadomość spotkania z Saeron. W końcu jest najstarszy z nas i pewnie jego potrzeba bliskości jest coraz większa.
           Zamyślałem się zbyt często. Jimin sprowadziła mnie na ziemię szturchając mnie w ramię.
- Halo? - Zwróciła się do mnie. - Mówię, żebyś skosztował. - Wraz z tymi słowami wskazała jakieś ciasto na talerzyku.
- Ah tak. - Odparłem i szybko chwyciłem za łyżeczkę.
           Nie wiedziałem nawet, czy jest zrobione przez którąś z dziewczyn, bo nie słuchałem za bardzo.  Było mi głupio. Zamiast wypaść jak najlepiej, to bałem się, że się zbłaźnię. Na szczęście wypowiedź Riyeon wyjaśniła mi wszystko.
- I co uważasz, o naszej zdolnej Jimin?
- Ma talent. Wyśmienite. - Stwierdziłem zadowolony z siebie, że wybrnąłem.
- Nie rozumiem, czemu tak w kółko się zawieszasz. Czym zajęta jest twoja głowa? - Pytała z wyczuwalną troską w głosie Jimin.
- Niczym wielkim. Mam pytanie. Ta wasza Saeron. Miała kiedyś chłopaka? - Super, zamiast zająć się sobą znowu zadręczałem się nimi.
           Dziewczyny spojrzały zaskoczone na mnie. Mogły sobie jeszcze coś pomyśleć.
- Szczerze. - Zaczęła. - To ona z nami blisko nie jest. Może i kiedyś miała kogoś... Nie mamy pojęcia. Skąd takie pytanie?
- A ja sądzę, że Dayoung był jej chłopakiem. - Wtrąciła Riyeon.
- Kto to?
- Nie ważne. Wyjechał. Ale ona wszędzie z nim chodziła. Widać było, że są blisko.
           Znowu czegoś się dowiedziałem więcej, aczkolwiek liczyłem na coś bardziej zawiłego. Równie dobrze mógł to tylko być przyjaciel. Tylko co mi to da jak dowiem się, że kogoś miała? Zdecydowanie musiałem się ogarnąć.
- Nie wiesz po co Myungsoo chce wiedzieć, kiedy Saeron wróci? - Wystrzelił nagle Dongwoo wpatrzony w telefon. - Może jej wygarnie za tą papugę? - Zaśmiał się i wszyscy spojrzeliśmy na niego karcąco.
- Jeżeli nasza współlokatorka go spławiła, to powinien się z tym pogodzić i ewentualnie próbować dalej się spotkać. Z nią chyba trzeba czasami postępować delikatnie i stopniowo, choć wygląda na silną dziewczynę. Tak sądzę. - Podsumowała Riyeon.
- A moim zdaniem.. Powinien dać sobie z nią spokój. Woli spędzać z kimś innym czas i to także jego przyjaciel. Nie może się między nich wtrącać. - Nie potrzebnie wypowiedziałem moje myśli na głos.
- Czy ty coś sugerujesz? - Wybuchła. - Twierdzisz, że ona podoba się im obu?
- Ja tego nie powiedziałem. - Chciałem wybrnąć z tej sytuacji.
- Jeżeli coś wiesz, to nam powiedz.
- Daj mu spokój. - Obroniła mnie Jimin. - Nie widzisz, że nie chce?  Obowiązuje go solidarność względem kolegów.
- Względem ciebie też.
- A co ja mam do tego? - Brakowało mi tylko kłótni dziewczyn.
- Jesteś jego dziewczyną. Masz prawo wiedzieć, to co dotyczy twojej przyjaciółki tak samo jak on.
           Jimin nagle zamurowało. Zrobiła się cała czerwona. Widać, że ją speszyło to co usłyszała. Spojrzała na mnie. Nie potrafiłem zrobić nic innego, jak uśmiechnąć się. Chciałbym, żeby między mną i Jimin coś było... Jednak nie rozmawialiśmy o tym. To jeszcze było za wcześnie na cokolwiek. Na dodatek musiałaby zdecydować, czy jest gotowa na bycie z idolem.
           Nagle wstała od stołu i miała coś powiedzieć, lecz usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi i nasze oczy skierowały się ku drzwiom. Brat Jimin podpierał się o bok, kulał, a  jego twarz nie wyglądała najlepiej. Pełno siniaków pod oczami. Moja nie dziewczyna podbiegła do niego i już myślałam, że z troską zapyta co się stało. A zamiast tego zadała mu siarczysty policzek. Aż podskoczyłem na krześle.
- Jak możesz wdawać się w bójki?! - Krzyczała przez łzy. - Nic nie robisz i tylko problemy sprawiasz odkąd tu jesteś. Patrz jaki wstyd przynosisz przed moim koleżankami.
           On postarał się wyprostować, choć widać było, że sprawia mu to ból.
- Kochana z ciebie siostra wiesz? Napadli mnie! Jacyś złodzieje, chcieli kasy i ukradli moją cegłę. Dziękuję, że się przejęłaś.
- Ja... - Zająknęła się.
- Przynajmniej dowiedziałem się, jak bardzo mnie tu już nie chcesz. Przepraszam. Posiedzę w pokoju, żeby wam nie przeszkadzać, a wieczorem się wyniosę.
- Jimin, nie. Dokąd pójdziesz?
- A przejmujesz się tym? - Po tych słowach ruszył do wcześniej wspomnianego pomieszczenia, którego drzwi zamknął z hukiem.
           Wszyscy byli przerażenie tą sytuacją. Ja podbiegłem do Jimin, odwróciłem w swoją stronę i schowałem w ramionach, aby mogła się wypłakać. Martwiłem się, że wybuchła przez stres związany z tym co powiedziała jej koleżanka na mój temat.  Ale czy taki błahe zdanie mogło ją tak wyprowadzić z równowagi?

*Saeron*

           Nasze spotkanie praktycznie się skończyło. W mojej głowie mieszało się wiele myśli. W końcu czułam się tak swobodnie przy Sunggyu i miałam ogromną ochotę pomóc mu uporać się z emocjami, jak mi niegdyś ktoś inny pomógł. Niestety nie byłam pewna, czy podołam temu. Nie chciałam też się do niego przywiązywać, bo czułam, że to może się źle dla mnie skończyć.
           Był przemiłym człowiekiem. Jego poczucie humoru trochę szwankowało. Za bardzo wszystko brał do siebie i się oburzał. Mimo to, fajnie było patrzeć na jego naburmuszoną minę, bo była bardzo zabawna. Wiedziałam, że chciałabym móc częściej tak z nim wyjść oraz, że nigdy sama tego nie zaproponuję, więc będę musiała czekać na jego ruch.
           Pod kamienicą staliśmy i dokańczaliśmy ostatni temat naszej rozmowy. Wywołaliśmy jeszcze uśmiechy na swoich twarzach.
- Niedługo musisz iść do pracy. Prawda?
- Dokładnie.
- Przyjdę na zamknięcie klubu i cię odprowadzę do domu, dobrze?
- Nie musisz.
- Chcę. Niebezpieczne jest to, że wracasz o takiej porze.
- Spokojnie. Tu mieszkają tylko starsi ludzie. Nikt mi nic nie zrobi. Do tej pory dawałam radę.
- Czyli nie pozwalasz mi się odprowadzać? - Oburzył się, co prawie wywołało u mnie śmiech.
- Tego nie powiedziałam. Przyjdź, jeżeli ci na tym zależy. - Uniosłam znowu kąciki ust.
- Jasne, że się zjawię. A teraz zmykaj.
           Posłuchałam go i pomachaliśmy sobie jeszcze, po czym weszłam do budynku. Szłam wolno schodami wspominając co działo się na naszym spotkaniu. Chciałam skakać. Po co? Nie miałam pojęcia. Tak samo, jak nie mogłam zrozumieć, co sprawiło mi tyle radości, skoro nie wydarzyło się nic wielkiego.
           W środku zastałam grobową ciszę, mimo iż 4 osoby były w głównym pomieszczeniu. Riyeon, Dongwoo, Woohyun i Jimin siedzieli przy stoliku. Ta ostatnia miała spuszczoną głowę i smutną minę. Byłam ciekawa co mogło się wydarzyć. Czyżby coś stało się jej bratu? Miałam złe przeczucia.
- Co się stało? - Zapytałam prawie szeptem.
- Jimin.. W sensie brat.. - Jąkała się Riyeon.
- Gdzie on jest? - Wtrąciłam.
- W pokoju.
           Nie słuchałam już nikogo i wparowałam sprawdzić co się dzieje. Zastałam go siedzącego na kanapie. Widać było, że płakał i był pobity. Miał nawet jedno oko  fioletowe. Przeraziłam się i miliony scenariuszy przewinęło się mi przez głowę. Podeszłam bliżej, a on spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Też mnie teraz zjedziesz? - Rzekł z wyrzutem.
- Nie, ja... Co ci się stało?
- Napadli mnie. Bandziory zwykłe. - Mówił już bardziej wyluzowanie.
- Nikt ci tego nie opatrzył? - Mówiłam próbując dotknąć rozcięcia na policzku.
- Po co? Lepiej krzyczeć, że wdałem się w jakąś bójkę nie mając o niczym pojęcia.
           Zaczynałam się zastanawiać co miał na myśli. Możliwe, że pokłócił się z siostrą. Nie podobało mi się to. Postanowiłam zająć się jego ranami. Ruszyłam do łazienki bez słowa. Nie odezwałam się do nikogo. Byłam zła. Nie wiedziałam tylko do końca na kogo. Wzięłam wszystko co potrzebne i wróciłam do pokoju, czując po drodze wzrok czwórki osób na sobie. Nie przejęłam się tym.
           Jimin siedział tak jak wcześniej. Wytrzeszczył oczy, kiedy zrozumiał co przyniosłam. Dziwił się, że ktoś chce mu pomóc? Ja ze stoickim spokojem zaczęłam moczyć gazę wodą utlenioną, a on przerwał mi tu chwytając za nadgarstek.
- To będzie szczypać. – Powiedział z przerażaniem wypisanym w jego oczach, na co parsknęłam śmiechem.
           Nic nie mówiąc, wyrwałam mu rękę i zaczęłam mu obmywać ranę nad okiem. Krzywił swoją twarz, ale chyba gryzł się w język, żeby nie wydać z siebie odgłosu. Nadal mnie to bawiło, lecz nie chciałam, żeby się obraził tak więc nadal milczałam.
- Jesteś sadystką. – Wystrzelił.
- Możliwe, a ty masochistą raczej nie. – Zaśmiałam się, na co on także uniósł kąciki ust.
           Nagle do pokoju ktoś wszedł. Myślałam, że to któraś z dziewczyn więc się nie odwróciłam nawet. Jimin to zrobił, a ja złapałam go za podbródek i z powrotem skierowałam jego twarz z moją stronę, by dokończyć opatrywanie go. On złapał zaś mnie za rękę i ją odsunął kiwając w kierunku osoby, która tu wtargnęła.
- Ktoś chce z tobą chyba pogadać. – Wyszeptał.
           Wtedy zrozumiałam, że to nikt z osób ujrzanych przeze mnie wcześniej przy stole. Ujrzałam Myungsoo wpatrującego się we mnie z powagą. Coś czułam, że będę musiała się tłumaczyć, więc nerwowo przełknęłam ślinę. Długo trwała cisza, w której gapiliśmy się na siebie.
- Możemy porozmawiać? – Zapytał odwracając wzrok, gdzieś w bok.
- Oczy.. Oczywiście. – Wyjąkałam, bo bałam się bardziej, niż wtedy kiedy myślałam, że są mordercami.
           Przeszliśmy do mojego pokoju, bo wiedziałam, że chce pogadać na osobności, a miałam także przypuszczenie o co zapyta. Byłam wkopana po uszy. Nie mogłam się już wywinąć i musiałam postarać się mu to szczerze wyjaśnić.
- Mam jedno podstawowe pytanie. Czy ty mnie nienawidzisz za coś? – Zaczął z grubej rury. Ja natomiast nie takiego pytania się spodziewałam.
- Nie mam ku temu powodów. – Wyszłam z dyplomatyczną odpowiedzią.
- W takim razie, czemu skłamałaś?
           Zapadła cisza, spuściłam głowę w dół. On podszedł do mnie i uniósł mi ją za podbródek. Musiałam mu patrzeć w oczy. Przeraziłam się, odepchnęłam jego rękę i odsunęłam się dwa kroki do tyłu.
- Nie bój się mnie. Chciałem tylko byś odpowiedziała mi prosto w oczy, bez owijania w bawełnę.
           Miał rację, powinnam była mu wyjaśnić. Lecz słowa nie zamierzały przechodzić przez gardło tak szybko.
- Ja przepraszam. – Wydusiłam z siebie. – Po prostu… Speszyłam się.
- Wstydzisz się mnie? – Przytaknęłam, choć nie do końca to miałam na myśli.
- A z Sunggyu się spotkałaś?
- Skąd o tym wiesz? – Zdziwiłam się.
- Od Jimina.
- Ah ten mały… - Nie dokończyłam, bo zauważyłam, że przecież wyszło na to, jakbym chciała to ukryć przed Myungsoo i zaplanowałam to wszystko.
- Czyli nic tu po mnie. Wolisz go…
- Stój! – Nie wiem czemu tak bardzo chciałam go zatrzymać. W końcu nie był nikim ważnym dla mnie. – Sunggyu po prostu dowiedział się czegoś o mojej przeszłości, a ja o jego. Zaprzyjaźniliśmy się i to nic po za tym. Po prostu mu mocno zaufałam, a ciebie jeszcze pewna nie jestem. – Przechodziło mi to ciężko przez gardło.
- Rozumiem. W takim razie daj się zaprosić na randkę. – Rzekł już bardziej promiennie.
           Wahałam się nad tym co powinnam była odpowiedzieć. Szczerze to nadal bałam się zbliżyć do niego. Nie chciałam dawać nadziei. Z drugiej strony nie miałam nic do stracenia. Nikt inny na tamten moment nie ubiegał się o moje względy, a może jak przełamałbym strach, to wyjdzie coś większego z tego? Wzięłam głęboki wydech i odpowiedziałam mu.
- Zgoda. Oczywiście najwcześniej jutro, bo w końcu zaraz muszę iść do pracy.
           Za to na Jiminie obiecałam sobie zemstę. Nabroił tego dnia wielokrotnie. Jego rozmowa z Sunggyu, wygadanie wszystkiego Myungsoo. Nie dobry z niego braciszek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz