niedziela, 5 czerwca 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 11

Kolejny rozdział. :D Zapraszam jak zwykle do komentarzy. :)  I zapraszam na moje nowe opowiadanie pt. “Małe nieporozumienie”


Kiedy dorosnę?
Rozdział 11


*Bora*


           Cały czas zastanawiałam się, czy dobrze robię wychodząc z Kangjoonem. A co jak odbierze to jako szanse, a nie przyjacielskie wyjście? Choć miałam wielką nadzieję, że już o mnie nie myśli w ten sposób, to niepokoiło mnie, że poprosiłam właśnie jego. Tylko kogo innego mogłam. Moje rozmyślanie przerwał oczywiście dzwonek do drzwi. Domyślić się można było kto to.
           Narzuciłam szybciutko kurtkę, zapięłam ją, wzięłam torebkę do ręki i otworzyłam drzwi. Za nimi stał oczywiście on. Uśmiechnięty od ucha do ucha patrzył na mnie wyczekująco.
- Możemy iść? – Zapytał.
- Tak. Mam nadzieję, że nie sprawiam ci tym problemu.
- Co ty wygadujesz? Sam zaproponowałem wyjście. Czyż nie. I nie bój się. Wiem, że to tylko przyjacielski wypad.
           Na te słowa od razu mi ulżyło. W końcu mimo wszystko wiele mu zawdzięczam. Między innymi mieszkanie, które swoją drogą powinnam wkrótce opuścić i znaleźć coś swojego.
           Podjechaliśmy jego samochodem do pobliskiej kawiarni. Ludzi tam za bardzo nie było, więc bez problemu mogliśmy zasiąść i wybrać z menu, to co nam się przypodobało. Początkowo rozmawialiśmy na przeróżne tematy, lecz przypomniałam sobie coś,  co mnie nurtowało już od dłuższego czasu.
- Ja cię bardzo przepraszam, ale chciałam zapytać, czy ostatnio po wyjściu ode mnie, udało ci się porozmawiać z Dongminem?
- Tak. Miałem ci dać znać, a całkowicie mi to z głowy wyleciało. Nie powiedział mi osobiście, o co mu chodziło. Jednak chyba wiem, co go martwiło. Niestety nic ci zdradzić nie mogę.
- Rozumiem. Myślisz, że już jest w porządku?
- Martwisz się o niego?
- Czuję, że to moja wina. – Odpowiedziałam z smutną miną. – Coś pewnie robię nie tak. Zraniłam go i nawet o tym nie wiem.
- Przestań. Nic nie robisz źle. Założę się, że dziś zobaczysz jego uśmiech.
           Zastanawiałam się co miał na myśli.
- Jak to? Będę się z nim widzieć? Skąd taki pomysł?
- Znaczy się… - Widać było po nim, że powiedział o jedno zdanie za dużo. – Jesteśmy zaproszeni do dormu dzisiaj.
- Kiedy dostałeś taką propozycję? Przecież, nie planowaliśmy tego wyjścia wcześniej. – Coś tu mi się nie podobało.
- Jinwoo zadzwonił do mnie zaraz po twoim smsie. Powiedziałem, że jak nie będziesz mieć nic w planach to wpadniemy.
- A co to za okazja?
- Nie pytałem. – Mówiąc to zaczął się drapać w tył głowy i uciekał ode mnie wzrokiem.
- Chciałam jeszcze coś obgadać. – Zmieniłam temat, bo nie mogłam dłużej patrzeć na jego zakłopotanie.
- Słucham.
- Muszę zmienić mieszkanie. Nie mogę dłużej…
- Nie rób tego. – Przerwał mi. – Ono stało puste i znowu takie będzie. Ja naprawdę go nie potrzebuję.
- Mam tam wiecznie mieszkać?
- Nie. Ale po co masz płacić jakieś wielkie pieniądze za wynajem, skoro możesz sobie odkładać kasę. Jak znajdziesz lepszą pracę i tak dalej, to może będziesz mogła już sobie jakieś kupić.
- Czuję się z tym źle.
- Nie powinnaś.
- Tak wiele dla mnie robisz, a ja…
- Nie kończ. – Znowu wtrącił się w moją wypowiedź i zaczął się lekko denerwować. – Mówisz głupoty. Los się do ciebie uśmiecha, a ty chcesz to odrzucić? Lepiej porozmawiajmy o czymś milszym.
- O czym? – Stwierdziłam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.
- Słyszałem, że dużo przesiaduje u ciebie Myungjun.
- Ostatnio troszkę go polubiłam, choć wcześniej mnie irytował. Okazał się dobrym przyjacielem.
- I nic więcej?
- Czemu o takie coś pytasz? – Tym razem ja się oburzyłam.
- Po prostu z czystej ciekawości.
- Mam nadzieję, że to tylko przyjaźń.
- Dlaczego?
- Sama nie wiem, lecz boję się.
- Boisz się coś poczuć? Czy, że on coś poczuje?
- Głupie pytania zadajesz. – Miałam troszeczkę dość tej rozmowy.
- Przepraszam. Już nie będę.
           Zmieniliśmy temat tym razem na pracę. Opowiedziałam mu, że często rozmawiam z członkiniami Hello Venus o włosach. On za to opisywał mi trudy aktorstwa. Wymieniał wady i zalety. Dowiedziałam się, co normalnie dzieje się na planie. Ciekawiło mnie to bardzo i wszystkiego słuchałam z wielką uwagą.
           Kiedy wybiła 15 stwierdził, że czas się zbierać do dormu. Dziwiło mnie, że zostaliśmy rzeczywiście tam zaproszeni. Aż zapomniałam, że to moje urodziny. Nikt w końcu nie składał mi życzeń oprócz mamy z którą rozmawiałam przez telefon.


*Eunwoo*


           Wszystko zapiąłem na ostatni guzik. Tort z świeczkami czekał. Chłopacy byli gotowi. Prezenty leżały w salonie, czekając tylko na wręczenie. Brakowało już tylko jej. Byłem szczęśliwy, że pierwszy dowiedziałem się urodzinach. Mogłem to wszystko przygotować i ustalić każdy szczegół. Byłem także przygotowany na to, by zwrócić jak najwięcej jej uwagi na siebie.
           Dzwonek do drzwi zerwał mnie z miejsca na którym siedziałem. Podszedł szybko więc i je otworzyłem. Niestety była to dopiero Taerin. Wtedy zrozumiałem, że zapomniałem o najważniejszym. Zaproszeniu Bory. Zamurowało mnie przez moją niepamięć. Jej siostra musiała to zauważyć.
- Coś się stało? – Zapytała.
- Musimy napisać do Bory, żeby przyszła.
           Zaśmiała się widząc moją powagę.
- Czyli jeszcze nic nie wie?
- Myślałem o wszystkim, a wyleciało mi z głowy najważniejsze.
           Wtedy mój telefon zadzownił. Odebrałem pospiesznie nie czytając kto dzownił.
- Dongmin? – Odezwał się znajomy mi głos, Kangjoon.
- Wybacz, ale nie mogę rozmawiać. Muszę jak najszybciej zadzwonić do Bory.
- Spokojnie. Właśnie ja w tej sprawie. Zaraz z nią będziemy.
- Będziecie? – Poczułem niepokój. W końcu co robili razem?
- Później ci to wyjaśnię. – Szepnął.
           Ja zaraz myślałem o najgorszym i szybko się rozłączyłem. Sam nie wiem czemu. To było niemiłe z mojej strony. Zamiast zastanowić się co czynię, zacząłem myśleć o nich. Co jeśli nagle postanowił pokazać, że wie, iż dziś są jej urodziny i zaimponował jej, że był pierwszym, który to okazał? Mógł to wykorzystać do poderwania jej. Co z tego, że ona woli młodszych. Jakby się postarał, na pewno udałoby mu się zdobyć jej serce. W końcu jest taki wspaniały, a ja to co?
           Tym razem rozległo się pukanie. Znowu to ja otworzyłem. Zobaczyłem ją samą. Uśmiechnęła się do mnie tak, że o mało nie odleciałem. Szybko jednak zrozumiałem, że miałem dać znać, jak to będzie ona.
- Bora! – Krzyknąłem radośnie.
           Słychać było nagły harmider w salonie, bo pewnie kłócili się, kto ma wziąć tort. Ja gestem ręki wskazałem jej, by weszła do środka. Posłusznie to zrobiła i zaczęła zdejmowanie butów. W holu pojawiła się teraz reszta z tortem i zapalonymi świeczkami.
- Raz, dwa, trzy. – Zaczął MJ.
           Na te słowa wszyscy zaczęliśmy śpiewać „Sto lat”, a Bora spojrzała na nas z wielkim szokiem na twarzy. Pokazywała palcem i miała praktycznie otwartą buzie. Nawet zabawnie to wyglądało. Cieszyłem się, jej radością, którą było widać w jej oczach. Musiała myśleć, że nikt nie pamięta o tym dniu, a nam udało się ją mile zaskoczyć.
           Kiedy już zakończyliśmy śpiew, ona podeszła bliżej tortu. Zamknęła oczy i chwilę tak stała, pewnie obmyślając życzenie. Chciałbym wiedzieć o czym marzyła. Następnie wzięła głęboki wdech i zdmuchnęła wszystkie świeczki za jednym zamachem. Wszyscy zaczęli bić brawa, a ja zauważyłem, że jedna łezka spłynęła po jej delikatnym policzku. Widocznie wzruszyła się, przez co czułem się, jeszcze bardziej dumny.
           Gdy siedzieliśmy w salonie, Bora opowiedziała nam, jak ją zaskoczyliśmy. Nie spodziewała się niczego. Mówiła, że rano była nawet smutna i dlatego zadzwoniła po Kangjoona, który wziął ją na miasto. Jednak nawet on nie złożył jej życzeń, za co go nie winiła. Mi dzięki temu ulżyło, bo zrozumiałem, że chciał ją tylko zająć do przyjęcia.  
           Niestety nie miałem szczęście zasiąść koło Bory. Miejsca po jej obu stronach zostały zajęte przez jej siostrę i Myungjuna. Obserwowałem ich uważnie, by nie przeoczyć nawet najmniejszego szczegółu. Bałem się, że może coś ich łączyć. W pewnym momencie MJ wybuchł śmiechem pokazując palcem na twarz Bory.
- Co się stało? – Zapytała speszona.
           Wtedy zauważyłem kawałek ciasta na jednym z jej policzków. Nie myśląc ani chwili chwyciłem serwetkę i w mgnieniu oka zjawiłem się tuż przed jej twarzą.


*Bora*


           Byłam zachwycona tym co wymyślili dla mnie chłopacy razem z Taerin. Nie spodziewałam się tego po nich. Ledwo mnie znali, a tak bardzo chcieli pokazać swoją serdeczność względem mnie. Uśmiech nie potrafił mi zejść z mojej twarzy.
           Zakłopotałam się, jak tylko MJ wybuchł śmiechem, wskazując moją twarz. Nie miałam pojęcia, czy miałam coś na twarzy, czy o coś innego mu chodziło. Czułam się lekko niezręcznie.
- Co się stało? – Zapytałam i nie uzyskałam od niego odpowiedzi.
- Nigdy nie widziałeś, jak ktoś się ubrudził jedzeniem?  - Powiedział to Dongmin zjawiając się nagle obok mnie.
           Spojrzałam w tą stronę, przez co nasze twarze dzieliła bardzo malutka odległość. Zauważyłam, że ma w ręku serwetkę. Uniósł ją w stronę mojego policzka i delikatnie musnął go. Nie byłabym sobą, gdybym w tym momencie nie zalała się rumieńcami. Jego oczy wpatrzone były w moje z wzajemnością. Mogłam zobaczyć każdy detal jego twarzy. Zapomniałam, że oprócz nas w tym pokoju znajdowała się pozostała część zespołu i moja siostra. To wtedy się nie liczyło. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale ktoś musiał to przerwać.
- Jak już wytarłeś, to możesz odejść. – Wtrącił oburzony Myungjun.
           Eunwoo spuścił wzrok i odłożył serwetkę na stół.
- Ja.. ja zaraz wracam. – Wydukał i pobiegł do jednego z pokoi, trzaskając za sobą drzwiami.
           Znowu nie wiedziałam co się dzieje. Zapadła cisza w pokoju. Wszyscy patrzyli na mnie i MJ’a. Moonbin po jakiejś chwili wstał i ruszył do tego pokoju w którym zniknął Dongmin. Czułam się winna tej sytuacji, mimo iż nie wiedziałam o co poszło.
- Zagrajmy w jakieś gry! – Krzyknął niespodziewanie Sanha, rozluźniając tym samym sytuację. Ja cały czas wpatrywałam się w drzwi tamtego pomieszczenia.


***


           Zabawa skończyła się, kiedy wybił wieczór, bo Taerin źle się poczuła i chciała wrócić do domu. Minhyuk bez wahania zdecydował się ją odprowadzić. Sanha spytał, czy może iść na Bubble Tea, a wraz z nim poszli JinJin i Moonbin. Dongmin nadal siedział w pokoju, a ja zostałam z Myungjunem. Czułam się z tym źle. Chciałam wejść do tamtego pokoju. Lecz głupio mi było to zrobić.
- Chcesz zajrzeć do Dongmina? – Zapytał MJ, tak jakby czytał mi w myślach, ale pewnie to zasługa mojego gapienia się na drzwi pokoju.
- Nie chcę cię tu zostawiać samego.
- A co ja jestem małe dziecko? – Prychnął. – Idź. Ja się czymś zajmę.
           Uśmiechnęłam się w podzięce do niego. Ruszyłam w stronę drzwi za którymi zniknął jakiś czas temu Eunwoo. Bałam się, że nie będzie chciał rozmawiać, albo powie mi coś przykrego. Coś w stylu, że to moja wina. Jednak chciałam z nim pogadać.
           Nie byłam pewna, czy powinnam pukać. Nacisnęłam klamkę i powoli otwierałam drzwi. Skrzypnęły i jak już zajrzałam do środka ujrzałam zdziwionego Dongmina z słuchawkami w uszach siedzącego na łóżku. Szybko je wyciągnął i usiadł bokiem.
- Przyszłaś się pożegnać? – Zapytał.
- Nie. – Odparłam. – Chciałam bardzo spytać, co się stało, że wyszedłeś tak nagle?
- Ja… Sam nie wiem.
- Jak to? – Widać było w jego oczach smutek. Przerażało mnie to.
- Widzisz. Zdenerwowałem się niepotrzebnie na MJ’a. Wyszedłem pospiesznie, lecz potem uświadomiłem sobie, że przecież nic takiego się nie stało, mimo to głupio było mi już wrócić do was. Bałem się, że będziecie pytać. – Powiedział jednym tchem.
- Owszem. Nic się nie stało. Po prostu przerwał nam gapienie się na siebie. – Nie rozumiałam, co go w tym zdenerwowało.
-  Mogę zadać głupie pytanie?
- Wal śmiało.
- Czy ktoś ci się podoba obecnie?
           Zatkało mnie. Nie miałam pojęcia po co mu to wiedzieć. Na dodatek sama nie znałam na to odpowiedzi. Ostatnio wiele osób poznałam. Dużo czasu spędziłam z nimi, a szczególnie z Myungjunem. Czy któryś z nich wywarł na mnie większe wrażenie? MJ był ostatnio u mnie prawie codziennie i miło mi z nim spędza się czas, uśmiech Dongmina wywołuje u mnie dużo pozytywnych emocji, Sanha mnie bawi, ale on to dla mnie taki młodszy braciszek, Moonbin jest też słodki, z Jinwoo mam najmniejszy kontakt, a Rocky ewidentnie jest zajęty myślami o kimś innym. Nie potrafiłam wskazać nikogo w odpowiedzi na to pytanie.
- Chyba nie. – Stwierdziłam szczerze.
- To dobrze. – Uśmiechnął się, a ja zaczęłam się znowu głowić, o co chodzi.
- Czemu dobrze?
- Mam prośbę.
- Zignorowałeś moje pytanie.
- Przepraszam. Nie chcę odpowiadać na nie. Mogę cię odprowadzić?
           Byłam troszkę zła za nie uzyskanie wyjaśnienia. Nie mogłam jednak oprzeć się jego prośbie. Coś miał w sobie, że odmawianie mu wydawało się rzeczą zakazaną.
- Zgoda.
           Miałam nadzieję, że dzięki spełnieniu jego zachcianki, poprawi mu się humor i chyba miałam rację, bo jeszcze długo jego usta były ułożone z kształt banana.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz