środa, 22 czerwca 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 16

Kolejny rozdział i jak zwykle czekam na komentarze. :D

Kiedy dorosnę?
Rozdział 16



*Bora*
           Nie wiem, czy powinnam była się wtedy godzić się iść z Myungjunem na komisariat. Bałam się go także w to wplatać, ale sama nie chciałam też tam iść. Szczególnie myśl przechodzenia samotnie przez miasto mnie przerażała. Czułam, że może wyskoczyć mi w każdym momencie ten dziwny człowiek Starałam się zgadnąć kim jest, lecz nikt nie przychodził mi do głowy. Nie miałam pojęcia, kto chce tak bardzo mi zaszkodzić. MJ przerwał te moje czarne myśli, zwracając się do mnie delikatnie, jakby bał się mnie skrzywdzić słowami.
- Wszystko w porządku? – Tylko przytaknęłam. – Czyli nie. Nie taka była Bora, którą poznałem. – Spojrzałam na niego z otwartymi oczami. – No co? Jesteś przerażona, roztrzęsiona, małomówna i jeszcze ani razu mi nie odpysknęłaś przez całą drogę jaką przebyliśmy.
           Zauważyłam, że chciał zrobić zmartwioną minę, jednak nagle zawitał na jego twarzy znowu wielki banan.
- Jesteśmy na miejscu. – Rzekł wskazując budynek, który był naszym celem.
           Zaczęłam się nagle stresować jeszcze bardziej. Wahałam się przed wejściem tam. Mój towarzysz musiał to wyczuć, bo właśnie objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego i zobaczyłam na jego twarzy wymuszony uśmiech.
- Musimy tam wejść.
           Oczywiście mój telefon musiał zadzwonić w takim momencie. Domyślałam się kto to. Jak spojrzałam na wyświetlacz utwierdziłam się w tym przekonaniu. „Brak numeru” dzwonił. Myungjun zabrał mój smartfon z ręki i widziałam jak naciska czerwoną słuchawkę na ekranie.
- Nie możesz z nim gadać. On będzie chciał cię odwieść od tego. Pewnie nas widzi, skoro jest możliwość taka, że cię śledzi.
- Masz rację. Miejmy to już z głowy.
           Ruszyłam do środka. Zastaliśmy tam zaganianych ludzi. Było ich dość sporo. Pewnie wiele się działo. Szłam równo z Myungjunem i doszliśmy do brązowych krzeseł, prawdopodobnie będących poczekalnią. On mi je wskazał.
- Usiądź tu, ja podejdę zapytać, gdzie mamy iść w celu zgłoszenia czegoś. I ile mamy czekać.
- Dobrze. – Wyszeptałam, jakbym bała się, że nikt nie może tego usłyszeć.
           Kiedy odszedł ode mnie poczułam wibracje w dłoniach. Zerknęłam na urządzenie, które je spowodowało. Jedna nowa wiadomość. Myślałam, czy to otworzyć. Ostatecznie kliknęłam na kopertę.

Nadawca: Brak numeru
Tak ze mną pogrywasz kochana? Ja byłem dla ciebie miły do tej pory. A ty idziesz na policję? Musimy się na jakiś czas pożegnać. Nie złapią mnie tak łatwo.

           Nie miałam pojęcia co przez to rozumieć. Chciał mi dać na jakiś czas spokój? No fakt, jak będzie dzwonił to policja może go namierzyć. Głupi to on nie jest. Ja za to tak, myśląc, że mogą mi tu pomóc.
           Na moim ramieniu pojawiła się dłoń. Oczywiście był to uśmiechnięty MJ.
- Chodźmy. Wiem, już gdzie mamy podjeść. – Cieszyło mnie to, że był tu ze mną, bo ja pewnie sama bym się wycofała.

*Minwoo*
           
Czekałem na ławce w parku na Yurin. Długo się nie zjawiała. Patrzyłem na chmury znajdujące się na niebie. Nic nie wskazywało na zepsucie się pogody tego dnia. Myślałem o tym, zamiast jak przeprosić ją, żeby mi wybaczyła. Mogłem być pewien, że ona będzie bardzo zła.
           Ujrzałem ją w oddali. Szła zapatrzona w swój telefon. Nie zwracała uwagi na otoczenie. Zastanawiałem się, kiedy mnie dojrzy. Uniosła głowę, spojrzała przed siebie i znowu wróciła wzrokiem do urządzenia. Minęła moją ławkę i szła dalej. Wtedy wstałem i zacząłem iść za nią. Zatrzymała się i zaczęła rozglądać na boki. Pewnie mnie szukała. Ja przybliżyłem się do niej i zarzuciłem na nią swoje ramiona.
- Dzień dobry. – Wyszeptałem jej do ucha.
           Czułem jak zesztywniała. Domyśliłem się, że ją zaskoczyłem i zawstydziłem takim zachowaniem, więc wtuliłem się jeszcze bardziej i oparłem swój podbródek na jej główce. Ona nadal się nie poruszyła.
- Chcesz tak stać cały dzień? – Zapytałem i już miałem się od niej oderwać, a ona zatrzymała mnie, łapiąc moje ręce.
- Nie, ale możemy tak chwilę się poprzytulać.
            W tym momencie poczułem straszne ciepło w środku. To było przyjemne uczucie. Cały czas nie mogłem wierzyć, że spotkałem kogoś takiego i ten ktoś może mnie także lubić, lecz na to wszystko wskazywało. Cieszyło mnie to niezmiernie.
           Nagle puściła mnie i odwróciła twarzą w moją stronę. Nie oddaliła się przy tym, więc byliśmy bardzo blisko siebie. Spojrzała na mnie z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak tym razem była kolejna okazja na pocałunek, a ja nie zamierzałem jej zmarnować. Złączyłem nasze usta w pocałunku. Był szybki i krótki. Za bardzo się pospieszyłem. Ona uratowała sytuację i odwzajemniła go, a co za tym idzie jej był namiętny i bardzo długi. Przepełniała mnie radość, jakiej chyba nie czułem nigdy wcześniej.

*Eunwoo*

           Po całej kłótni i wybiegnięciu MJ’a nie mogłem się ogarnąć w żaden sposób. Zresztą każdy z nas był w złym humorze. Jinwoo zadzwonił do trenera, że dziś jesteśmy bardzo zmęczeni i chcielibyśmy odpocząć i ten się bez problemu zgodził. Gdy tylko się o tym dowiedziałem ogromnie mnie to ucieszyło i pobiegłem przodem na portiernie. Nie ujrzałem Bory, co mnie zmartwiło. Podszedłem do jej zmienniczki i zapytałem, gdzie ta się podziewa. Dowiedziałem się, że wyszła z Myungjunem.  To mnie bardzo zabolało. Poszła z nim na posterunek? Miała pójść ze mną. Nie powinienem tym się przejmować, a tym, aby jej dobrze poszło i znaleźli drania, niestety zazdrość zjadała mnie od środka. Bez namysłu pobiegłem do najbliższego komisariatu. Nie miałem pojęcia, czy będą akurat w tym. Po prostu tam ruszyłem.

***

Jak tylko byłem na miejscu ujrzałem wychodzącą Borę i MJ’a. Głupio było mi do nich podejść. Widać było, że są zadowoleni. Może dobrze poszło. Bałem się przerwać tę scenę. W końcu ona się uśmiechała do niego. Nie potrafiłem nic zrobić i postanowiłem wrócić do dromu i darować sobie tym razem. Aczkolwiek strasznie zazdrość mnie opanowywała.
Usłyszałem dźwięk przychodzącego sms’a. Odebrałem go. Był od niej.

Nadawca: Bora
Przepraszam, że nie poczekałam i poszłam z MJ’em. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, bo skończyłam wcześniej i chciałam mieć to po prostu już za sobą.

Odpisałem tylko, że nie ma sprawy. Miło, że napisała. Musiałem się ocknąć, bo za dużo negatywnych emocji dopadało mnie tego dnia. Postanowiłem, że przemyślę moje zachowanie i znajdę jakieś rozwiązanie, by to wszystko się nie powtórzyło.

*Myungjun*

           Na komisariacie wypisaliśmy zgłoszenie. Ja również zeznałem, choć byłem tylko raz świadkiem, jak ten mężczyzna dzwonił i na dodatek nie odebraliśmy. Mimo to, zebrali wszystko co potrzebne. Powiedzieli, że na razie dużo nie wiadomo, dlatego dali podsłuch do telefonu Bory. Jeżeli ten człowiek zadzwoni mogliby namierzyć jego numer oraz miejsce pobytu w czasie rozmowy. Niestety jak się okazało, chłopak jest bardzo sprytny i domyślił się, jak będzie teraz wyglądać sytuacja i zapewne nie zadzwoni za szybko. Byłem i tak spokojny, bo wiedziałem, że teraz zaopiekujemy się Borą. Nie pozwolimy jej wracać samej do domu i najlepiej jakby sama też z niego nie wychodziła. Dlatego też zadzwoniłem wtedy do Kangjoona, aby ten po nią rano przyjeżdżał. Zgodził się bez problemu. Miałem nadzieję, że albo ten się znudzi, albo nie będzie miał okazji jej skrzywdzić.
           Odprowadziłem ją pod drzwi mieszkania i bardzo chciałem się na chwilę zatrzymać. Niestety musiałem wracać. Miałem zamiar pogadać z resztą o tym co się wydarzyło na treningu. Chciałem przeprosić i dogadać się z nimi. Nie mogliśmy się kłócić z takich powodów, bo w końcu nie jesteśmy tylko zespołem, lecz także przyjaciółmi.
           Na pożegnanie staliśmy przed wejściem i chwilę jeszcze rozmawialiśmy. Udało mi się także ją rozbawić i upewnić, że nikomu nie sprawia kłopotów. Taka wystraszona Bora mnie martwiła i jednocześnie była bardzo słodka. Nawet nie zauważyłem, że zaczęliśmy spoglądać sobie głęboko w oczy. Już miała się odwrócić, a ja tak bardzo pragnąłem ją zatrzymać. Przytuliłem się do niej. Trzymałem ją mocno, w obawie, że zaraz mi ucieknie.
- Myungjun, ja… puść mnie.
- Za mocno? – Mówiłem delikatnie się odsuwając.
- Nie, tylko… - Nie potrafiła się wysłowić.
           Ujrzałem, że jej policzki są różowe. Od samego przytulania? To było dla mnie troszkę dziwne i zabawne. Wyszczerzyłem się więc, jak to miałem w zwyczaju. Ona spojrzała tylko ze zdziwieniem. Nie rozumiała chyba co mnie śmieszy.
- Rumienisz się. – Rzekłem, na co ona złapała się za policzki, jakby myślała, że je tak ukryje.
- Nie prawda. – Powiedziała z słodkim oburzeniem.
- To co to za różowe plamy? Gorączka?
- Jestem zdrowa. – Brakowało tylko tupnięcia nogą.
- Idź lepiej wypocząć. – Mówiłem, starając się cały czas nie śmiać.
- Dobrze. – To już dodała z większą pewnością w głosie.
           Roztrzepałem jej włosy na co ona się znowu zdenerwowała i ja wybuchłem rechotem. Czekałem potem, aż wejdzie do środka, by mieć pewność, że już nic złego jej się nie stanie.

*Sanha*

           Po zakończonym treningu, nikt oprócz Minhyuka i mnie nie chciał rozmawiać i wygłupiać się. Moonbin i Jinwoo chodzili podenerwowani. Nie mieliśmy też pojęcia, gdzie podziali się Myungjun i Dongmin, a ja bardzo chciałem iść na moje Bubble Tea. Nie mogłem przegapić okazji zobaczenia się z Seorin. Bałem się jednak nawet zapytać, czy mogę wyjść. W pewnym momencie, ktoś zauważył, że jestem niespokojny.
- Czemu jeszcze tu jesteś? – Zwrócił się Bin do mnie. – Seorin będzie się martwić, jak się nie zjawisz. – Z tymi słowami uśmiechnął się do mnie.
- Mogę? – Zapytałem niepewnie.
- Oczywiście. Jinwoo przejdzie. Zamierzam z nim dziś jeszcze porozmawiać. Możesz być spokojny. A i poinformuj ją, że jutro nie będzie cię, bo wiesz, że występujemy.
- Jasne. Dzięki.
- Nie ma sprawy.
           Pełen radości wziąłem swoja kurtkę i wybiegłem z dormu najszybciej jak potrafiłem.

***

           Siedziałem przy wolnym stoliku, wypatrując ją co kilka sekund. Martwiło mnie to, że zazwyczaj już była o tej porze. Czas leciał, a ja  nadal nie widziałem jej nawet w oddali. Smutniałem coraz bardziej. Czyżby coś jej się stało? Miałem nadzieję, że to tylko chore przypuszczenia. Praktycznie już leżałem na blacie stolika, gdy przede mną pojawił się podawany tu napój. Z nadzieję spojrzałem na osobę stawiającą go i była to tylko pani, która normalnie stoi za ladą. Zdziwiłem się.
- Lubisz taką? – Zapytała.
           Pokiwałem głową. To była moja ulubiona. Mango z truskawkowymi bąbelkami. Zastanawiałem się, dlaczego mi ją podała.
- Moja córka prosiła, żebym ci dała taką. – Rzekła z uśmiechem, a ja zacząłem myśleć, kto jest jej córką. – Mówię o Seorin. Jestem jej mamą. Stąd jest tu codziennie.
- O rozumiem. – Oświeciło mnie.
- Codziennie dostaje darmową Bubble Tea, a raz namówiła mnie na taką dla ciebie. Dziś masz po prostu jej porcję. Jest chora, więc nie mogła przyjść.
- To coś poważnego? – Zapytałem przerażony, że wywołałem to moimi czarnymi myślami.
- Zwykłe przeziębienie, lecz pewnie nie zjawi się z tydzień. Jak chcesz możesz przychodzić napić się.
- Ja podziękuję. Przychodziłem tu ze względu na nią.
           Ona na te słowa się zaśmiała. W końcu właśnie jakiś chłopak, jej powiedział, że lata za jej córką. Brawo, Sanha. Mogę być dumny ze swojego nietaktu. Wziąłem napój w rękę, grzecznie podziękowałem i pożegnałem się wychodząc. Było mi tak głupio, że musiałem zwiać. Z drugiej strony byłem szczęśliwy, bo wiedziałem już trochę więcej o niej.

*Taerin*

           Zadzwoniłam do mojej siostrzyczki i umówiłam się, że do niej wpadnę. Nie mówiłam jej tylko, o tym co się dowiedziałam. Pewnie bałaby się ze mną o tym rozmawiać, a tak nie będzie się spodziewać, że coś wiem. Chciałam z niej wiele tego wieczoru wyciągnąć i powiedzieć o mnie i Minhyuku.
           Gdy zamykałam drzwi domu, bo mama była akurat w pracy, usłyszałam głos zza siebie.
- Taerin! – Odwórciłam się powoli, by ujrzeć kto mnie wołał.
           Ujrzałam chłopaka dość szczupłego i wysokiego. Miał jakieś znajome rysy twarzy. Jego czarna grzywa opadała na jego oczy prawie je zasłaniając, co trochę utrudniało mi przypomnienie kim jest. Mrużyłam oczy, marszczyłam czoło, a to nie pomagało.
- Nie pamiętasz mnie? – Mówił zawiedzionym głosem. – Chudy Jin? Mówi ci to coś?
           Teraz zrozumiałam, że to kolega mój i Bory. Lee Jinsu. Bawiłyśmy się z nim od małego. Mówił, że ożeni się z Borą, a ona mu tłumaczyła, że to niemożliwe, bo jest dla niej jak brat. Często się kłócili. A mnie traktował, jak małe dziecko, którym zresztą byłam. Tyle wspomnień miałyśmy z nim związanych. Od kiedy jego tata wysyłał go do szkół w innym mieście, gdzie mieszkał w akademiku nasza przyjaźń się posypała. Nie wiem w sumie czemu, nie widywaliśmy się w wakacje, jakoś nawet nie spotykałam go na ulicach.
- Co się tyle czasu z tobą działo?
- Bardzo dużo. W roku szkolnym siedziałem w akademiku, w wakacje wycieczki po świecie na które wysyłał mnie tata. – Uzyskałam odpowiedź. - Chciał mnie odciąć od tego miasta i chyba od siebie. Nie ważne. Wróciłem już na stałe. – Rzekł rozciągając się. – I gdzie jest Bora?
- Oj. Ona już tu nie mieszka, a ja właśnie do niej idę.
- To cudownie. – Wtrącił. – Pójdę z tobą i będzie niespodzianka.
- Wiesz… Nie wiem czy to dobry pomysł. – Zaczęłam. – Chciałam z nią porozmawiać na poważne tematy.
- To ja wyjdę wcześniej. Chcę zobaczyć jej minę na mój widok.
           Pomyślałam, że to może jej poprawić humor. I na dodatek znając go nalegał by dość długo, więc zgodziłam się. Miałam nadzieję, że będę mogła rzeczywiście potem pogadać z Borą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz