środa, 8 czerwca 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 12



Kolejny rozdział. :) Jak zwykle czekam na komentarze. Macie jakieś ulubione paringi tutaj? Z kim widzicie na obecną chwilę główną boohaterkę. Ciekawi mnie to. Pozdrawiam :D


Kiedy dorosnę?
Rozdział 12



*Sanha*
           Nie wiedziałem po co Moonbin i JinJin tak bardzo chcieli ze mną iść na Bubble Tea. Może zainteresowali się, czemu tam codziennie chodzę? Miałem nadzieję, że to nie to, bo nie byłem gotowy na tłumaczenie się. Sam do końca nie rozumiałem, czemu chciałem tam być każdego dnia. Miało to co prawda związek z tą dziewczyną, której imienia nadal nie znałem. Dziś chciałem się zdobyć, aby ją spytać, lecz przy nich wątpię, że się na to zbiorę. Byłem troszkę zły, że wybrali akurat dzisiejszy wieczór na towarzyszenie mi. Mogli to zrobić, jak już poznam jej imię. Albo najlepiej wcale.
           Kiedy doszliśmy na miejsce był jeden wolny stolik , a jej ni widu, ni słychu. Zastanawiałem się, czy znowu się spóźni i jeśli tak, to czy dziś też usiądzie do mnie, czy będzie bała się moich kolegów. Ale ona nie wyglądała na tak nieśmiałą osobę, jak ja. Wzdychałem oczekując na JinJina, który poszedł kupić nam napoje. MoonBin jakoś uważnie mi się przyglądał. Myślałem przez moment, że mam coś na twarzy. Wtedy zobaczyłem ją. Podeszła do lady i dostała już gotową i stojącą z boku Bubble Tea. Co jest? Ta pani już wie, co ona zamawia? Z uśmiechem na ustach chwilę rozmawiała jeszcze z ekspedientką, aż ujrzała nasz stolik. Uśmiechnęła się szeroko i w podskokach się do nas dosiadła.
- Witaj Sanha. Witaj Moonbin. - Zamurowało mnie na jej słowa. Znała nas?
- O cześć. - Odezwał się pierwszy Bin. - To ty ostatnio z nami siedziałaś tutaj?
- Tak. Od tamtej pory widzę go tu codziennie.
- Też przychodzisz codziennie? - Marzyłem, aby  wbić się w tą rozmowę, lecz nie wiedziałem jak.
- Owszem.  Bo ja...
           Wtedy doszedł do nas Jinwoo, przez co przerwała swoją wypowiedź.
- O witaj. - Zagadał.
- Jeszcze tylko nasz mały Sanha się nie przywitał. - Widziałem, jak karci mnie Bin wzrokiem.
           Zacząłem jąkać coś na podobieństwo "hej" i spuściłem szybko wzrok. Pewnie moje policzki były różowe. A ja stresowałem się całym sobą. Czułem na sobie wzrok wszystkich obecnych, przez co nie ośmieliłem się podnieść głowy.
- Nasz maknae jest bardzo nieśmiały.
- Zauważyłam to ostatnio. - Zachichotała lekko, co mi wydało się słodkie. - Oj. Ja nawet się nie przedstawiłam . Jestem Seorin. A was znam, bo w końcu jesteście Astro. - Bardzo ucieszyło mnie poznanie jej imienia.
- Ah. Miło, że mimo iż nas kojarzysz, nie wieszasz się na nas i nie cykasz zdjęć na każdym kroku. A tak w ogóle, kogo z naszego zespołu najbardziej lubisz? - To pytanie wolałem, żeby nie padało. Czułem, że się zawiodę.
- Głupio mi to tak wprost powiedzieć... Ciebie Moonbin. - I się nie myliłem.  A kiedy się podniosłem ujrzałem rumieńce na jej twarzy. Posmutniałem momentalnie.
- Jak słodko. - Skomentował  zainteresowany.
           Miałem ochotę zapaść się pod ziemię i sobie darować codzienne przychodzenie do tego miejsca. JinJin chyba zauważył, że coś ze mną nie tak, bo przyglądał mi się z troską w swoim spojrzeniu. Wskazałem mu głową, że chcę iść.
- Chodźmy. - Momentalnie powiedział to i wstał.
- Tak nagle? - Zdziwił się Bin.
- Pewnie macie dużo pracy. Jutro też się zjawicie?
- My nie, ale Sanha zapewne tak. - Dodał lider, na co Bin spojrzał zaskoczony w jego stronę.
           Kiedy byliśmy już poza centrum chciałem przyspieszyć kroku, aby uniknąć zbędnych pytań, lecz Jinwoo zatrzymał mnie łapiąc za rękę.
- Co się dzieje? - Zapytał. - Spodobała ci się dziewczyna?
- Nie wiem. - Rzekłem piszczącym głosem, bo innego nie potrafiłem wydobyć, kiedy zbierało mi się na płacz. - To nie istotne. Woli Moonbina.
           Wtedy poczułem rękę Bina na ramieniu.
- Słuchaj. Ona tylko lubi mnie jako członka jakiegoś zespołu, a nie jako chłopaka. Przestań się zadręczać takim czymś. I obiecuję, że więcej tu nie przyjdę, skoro boisz się, że będę konkurencją. - Zaśmiał się, a mi zrobiło się strasznie głupio, że byłem taki zazdrosny.
           Uspokoiły mnie jego słowa, więc dalszą drogę do dormu przeszliśmy już bardziej na luzie.
*Eunwoo*
           Byłem szczęśliwy, że mogłem ją odprowadzić sam. W pokoju dużo rozmyślałem nad tym, żeby dać sobie już z tym wszystkim spokój i lepiej zapomnieć. W końcu nie mam szans z humorem MJ'a. Jestem także członkiem zespołu i to na tym powinienem się skupić, jednak jej wejście do pokoju sprawiło, że wszystkie moje argumenty znikły zanim zdążyły się zakorzenić w mojej głowie.
           Całą drogę opowiadała mi co mnie jeszcze ominęło na imprezie. Przez to żałowałem mojego dziecinnego zachowania. Przyglądałem się jej dokładnie, by zapamiętać każdy szczegół jej twarzy. Dla mnie wydawała się taka piękna. Kiedy przyglądałem się ustom, zacząłem myśleć, jakby to było, gdybym mógł je pocałować. Wiedziałem, że nie dane mi będzie długo to zrobić. Mimo to, myśl ta zawładnęła mną na tyle, że nie zorientowałem się, jak dotarliśmy na miejsce i ona stanęła tuż na przeciw mnie. To był zły ruch z jej strony. Jeszcze bardziej pragnąłem zbliżyć nasze twarze i oddać się spełnieniu marzeń. Otrząsnąłem się jednak szybko. W końcu ona poczułaby się także niezręcznie, jakbym to zrobił. Nie chciałem psuć tego wieczoru.
- Będziesz musiał iść już. - Rzekła swoim słodkim głosikiem.
- Niestety masz co do tego rację. - Spuściłem głowę.
- Ej! Nie łam się. Jutro widzimy się w wytwórni. Prawda?
- Racja. - Skierowałem do niej swój najszczerszy uśmiech.
           Wyciągnęła wtedy ręce w moją stronę i przytuliła mnie. Przyjemne uczucie, które ogarnęło moje ciało sprawiło, że nadal się szczerzyłem. Oparłem głowę na jej ramieniu i napawałem się jej zapachem. Miałem ochotę jej nie puszczać, jednak ona odsunęła się po jakimś czasie.
- Leć, bo będą się o ciebie martwić. Ja zresztą też. Daj znać, jak wrócisz cały i zdrowy.
- Obiecuję. - Podsumowałem.  - Do jutra. - Dodałem i machając jej powoli odchodziłem tyłem, patrząc jak otwiera drzwi i wchodzi do mieszkania.

***
           Kiedy tylko wszedłem do dormu Moonbin i Jinwoo od razu podeszli do mnie. Zdziwiło mnie to, lecz nadal nie potrafiłem zmyć mojego uśmiechu z twarzy, więc zadałem im pytanie nadal mając go.
- Co się stało?
- Wychodzisz tak późno i pytasz co się stało? - Zdziwił się starszy.
- Byłem tylko odprowadzić Borę.
- Wiemy, tylko wychodzenie o takiej porze jest niebezpieczne. - Marudził.
- W ogóle co się tak cieszysz? Następny zakochany? - Zaśmiał się Bin.
           Mnie zatkało. Co miałem odpowiedzieć. Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Bardziej myślałem, że jak na razie to tylko zauroczenie. Nie chciałem jednak się im tłumaczyć. Zastanawiałem się co odpowiem i zobaczyłem jak MJ wychodzi z pokoju. Bez zastanowienia palnąłem głupotę.
- A co jeśli się zakochałem?
           Przyglądałem się reakcji Myungjuna. Ten zatrzymał się momentalnie i spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. Poczułem się głupio. Jak mogłem takie coś przy nim powiedzieć. Tak jakbym chciał mu zrobić na złość, a to nie oto mi chodziło. Niestety wypowiedzianych słów nie można było wymazać, czy też cofnąć.
- Co ty gadasz? - Zapytał z niedowierzeniem Jinwoo klepiąc mnie w ramię. - Was chyba wszystkich pogrzało. Najpierw Minhyuk, Sanha i jeszcze ty. Brakuje jeszcze dowiedzieć się, że Myungjun jest zauroczony, czy coś i wtedy mamy wielki problem. Słuchaj, tak być nie może. Przemyślcie swoje zachowanie. Jesteśmy zespołem. Nie możemy tak robić.
- Mam zablokować to co czuję?
-Jeszcze nie wiem, co macie zrobić, lecz coś wymyślę. W ostateczności, będę zmuszony do jakiś większych czynów. Typu szlaban na wychodzenie dla was.
- Przestań! - Krzyknął Myungjun stojący teraz tuż za nimi. - Nie możesz nami, aż tak rządzić.
- Otóż jestem liderem, myślę o przyszłości i dobru zespołu, więc mogę.
- Mimo iż zdecydowaliśmy się na karierę, jesteśmy ludźmi. Ciężko opanować uczucia. Ciekawe jakbyś zachował się na naszym miejscu. Jesteśmy na dodatek młodzi i powinniśmy właśnie teraz korzystać z życia, a postawiliśmy na karierę. Taka odskocznia, jak przyjaźnie i zauroczenie nie zrobi nam źle. Po prostu musimy bardziej ostrożnie do tego podchodzić niż inni ludzie.
           Wszyscy patrzyli na niego z szokiem wypisanym na twarzy. Mnie podobała się ta wypowiedź, bo popierałem to. Mimo to, zawiodłem się, bo utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest moim rywalem do serca Bory, a ja tak bardzo bałem się, że wyniknie z tego coś złego.
- Chodźmy wszyscy odpocząć. Potrzebne nam to teraz. - Spróbowałem wszystko załagodzić.
           Na szczęście nikt nie wniósł sprzeciwu i wszyscy ochłonęli. Wiedziałem jednak, że może zacząć się robić ciężko.

*Bora*

           Tego poranka cały czas wypatrywałam chłopaków z Astro. Byłam im wdzięczna za imprezę urodzinową. Chciałam jeszcze raz wszystkim podziękować, bo tamtego wieczoru rozeszli się i nie zdążyłam tego zrobić. Dodatkowo bardzo chciałam zobaczyć znowu uśmiechniętego Dongmina. Widząc go takiego, radowałam się w duchu.
           Niestety czas do zjawienia się ich dłużył się niezmiernie. Myślałam o powrocie do domu, który był cudowny. Wreszcie miałam okazję pogadać z Eunwoo od bardzo dawna. Nie wiem czemu mnie to tak cieszyło, jednak nie przeszkadzało mi to.
           Nagle zawibrował mój telefon. Dzwonił jakiś numer prywatny. Zdziwiło mnie to. Pomyślałam, że to zapewne coś ważnego, więc szybko odebrałam. Po drugiej stronie panowała cisza początkowo.
- Słucham? - Zaczęłam i nikt nie reagował.
           Pomyślałam, że to jakaś pomyłka i już miałam się rozłączyć, lecz ktoś się wreszcie raczył odezwać.
- Nie rozłączaj się. - Był to jakiś męski głos. - Powiedz coś słonko do mnie.
           Słonko? Nic nie rozumiałam. Nie wiedzieć czemu, przeszły mnie ciarki i przeraziłam się.
- Czemu się nie odzywasz ?
           Bałam się cokolwiek wydusić z siebie. Nie miałam pojęcia z kim rozmawiam i nie podobało mi się to wcale, wcale.
- Odezwij się w tej chwili!  - Krzyknął, więc od razu zakończyłam połączenie.
           Dzwonił ponownie kilka razy i odrzuciłam każde z tych połączeń. Trzęsła mi się ręka i prawie upuściłam przez to telefon. Dostałam także sms.

Nadawca: Brak numeru
Nie można mnie ignorować. Do zobaczenia wieczorem.

           Moje serce biło, jak szalone ze strachu. Czy powinnam była to komuś powiedzieć? Czy zgłosić to na policję? A może to nikt szkodliwy. Bałam się coś z tym zrobić, jak i bałam się to zignorować. Kiedy rozmyślałam nad swoim działaniem w wejściu do wytwórni zjawili się chłopacy, na których czekałam. Od razu nie zastanawiając się ani chwili zadałam pytanie.
- Myungjun? Wpadasz dziś do mnie?
- Nie mogę moja droga. - Rzekł z bananem na ustach. - Nagrywamy w jednym programie dziś od popołudnia. Muszę dzisiaj ciężko pracować.
- Rozumiem. - Odpowiedziałam ledwo słyszalnym szeptem, podając im jednocześnie zeszyt wejść do podpisania i klucze do sali.
           Później pospiesznie poszli trenować. Coś jeszcze do mnie mówili na wzór, życzenia mi miłego dnia, czy pracy, lecz nie docierało nic do mnie. Nadal byłam przerażona. Trzęsłam się. Ten męski głos brzmiał nadal w moich uszach, pogłębiając to uczucie strachu.

*Minwoo*

           Ten poranek okazał się moim szczęśliwym. Od dwóch miesięcy męczyłem się z myślą, że źle wypadłem przed Yurin, bo nie skorzystała z mojego numeru. Wmawiałem sobie, że zostanę starym kawalerem, który będzie zazdrościł szczęśliwych związków wszystkim wokół. Byłem zmierzły i kiepsko szło mi przez to w pracy. Zawiodłem się po raz kolejny. A jednak niepotrzebnie. Bo tego dnia dostałem cudownego sms'a.

Nadawca: 2843845***
Mam nadzieję, że dobrze trafiłam. MINWOO!!! Jestem zła. Ale nie na ciebie, tylko na twoją wizytówkę. Dałeś mi ją a na niej niewyraźnie napisana była 8 i myślałam, że to 9 i dzień w dzień pisałam do jakiejś osoby, myśląc, że do ciebie, abyś się odezwał. Dopiero wczoraj odpisała ten ktoś, że to chyba pomyłka, bo nie nazywa się Minwoo. Musiałam odszukać, więc znowu twoją wizytówkę i przeanalizować ten numer. I mam nadzieję, że tym razem dobrze myślę. Jeżeli to ty, odpisz szybko bym miała pewność!
Droga koleżanka Yurin. ;)

           Tak mnie to ucieszyło, że miałem ochotę skakać z radości. Nie było mi to dane, bo w końcu byłem na planie do dramy. Mimo wszystko, uśmiechałem się do ekranu mojego smartfona i pospiesznie jej odpisałem, że to ja i że straciłem nadzieję, że ona się odezwie, na co dostałem równie szybką odpowiedź.

Nadawca: Yurin.
Co ty sobie wyobrażasz?!! Ja nie jestem na tyle niegrzeczna, żeby nie napisać, jak ktoś mi daje swój numer telefonu. Za te wszystkie trudy i zwątpienie we mnie jesteś mi winny obiad! Jasne?

           Zacząłem się śmiać głośno, przez co wszyscy na planie zaczęli się na mnie gapić. Umówiłem się z nią w kolejnej wiadomości i szybko wróciłem do pracy już z poważniejszą miną, a mimo to, czułem nadal wzrok ciekawskich gapiów na sobie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz