No i 15 rozdział Wow. I to mi się tak swobodnie piszę, a końca na razie nie widzę. Sama nie wiem, ile mi rozdziałów tego wyjdzie. Jestem w szoku. :D
Dziękuję za czytanie tego opowiadania, zapraszam do komentowania. ;3
Dziękuję za czytanie tego opowiadania, zapraszam do komentowania. ;3
Kiedy dorosnę?
Rozdział 15
Rozdział 15
*Bora*
Kiedy wychodziliśmy z mieszkania Eunwoo opowiadał mi śmieszną historię z jego ostatniego treningu z chłopakami. Zabawnie się tego słuchało. Nie myślałam już wtedy o człowieku, który do mnie wydzwaniał, ani także o zdarzeniu z poranka. Cieszyłam się tą chwilą. Oboje mieliśmy promienne twarze i to się liczyło dla nas najbardziej.
Nagle zatrzymałam się, bo przede mną zjawił się niejaki pan Lee Jongmin. Strzygłam go zawsze w salonie. Przychodził tylko do mnie, tłumacząc, że woli jak młode dziewczyny go ścinają, bo jego fryzury wydają się wtedy takie modne, ale nawet Yurin nie mogła tego robić. Lubiłam z nim gawędzić. Nie wiedziałam ile ma nawet lat. Mimo to, rozmawiałam z nim całkiem swobodnie.
- Dzień dobry. – Ukłoniłam się.
- Witaj Bora. Tak się cieszę, że cię spotkałem. Zmieniłem salon odkąd ciebie tam nie ma.
- Dlaczego? Yurin jest równie dobrą fryzjerką.
- Z nią nie mam tak dobrego kontaktu. – Dodał mrugając do mnie.
- Aj, przesadza pan. – Zaśmiałam się.
- Jesteś nadal fryzjerką?
- Nie proszę pana. Pracuję na portierni w…
- I lepiej jak pójdziemy, bo się spóźnimy. – Wtrącił niegrzecznie Dongmin i zauważyłam, że piorunował pana Lee wzrokiem.
- Dobrze gołąbeczki, nie zatrzymuję was. – Odrzekł i minął nas.
Jeszcze chwilę milczałam, lecz gdy byliśmy odpowiednio daleko zwróciłam się troszkę zdenerwowana do Eunwoo.
- Słuchaj, dlaczego tak zrobiłeś?
- A co jeśli to on?
- Jaki on?
- Ten co dzwonił do ciebie? – Nawet nie znał tego człowieka.
- Nie popadaj w paranoję. Poznałabym głos. Z panem Lee rozmawiałam wiele razy, jak umawiał się na wizytę przez telefon.
- Ale…
- Zachowałeś się bardzo niegrzecznie. – Skarciłam go.
Widać było, jak na to posmutniał. W końcu on tylko bardzo się martwił o mnie. Nie zasłużył, żebym go źle traktowała tylko dlatego, że jest ostrożniejszy niż ja.
- Wybacz. Nie chciałam cię zasmucić.
- Nie ma sprawy. Obiecaj mi coś.
- Słucham? – Bałam się, że zaproponuje coś szalonego. Po tym całusie wszystkiego się spodziewałam.
- Pójdziesz z tym dzisiaj na policję, a szczególnie jak znowu zadzwoni.
Chciałam zaprotestować. Nie wierzyłam, że policja mi pomoże. Przerwał mi dźwięk smsa.
Nadawca: Brak numeru
Niegrzeczna z ciebie dziewczyna wiesz? Lubię takie. Ale nie kiedy powodują we mnie zazdrość. Jeden chłopak odprowadza cię do domu, inny u ciebie nocuje. W co ty pogrywasz? W dodatku same gwiazdki show biznesu. Ładnie się ustawiłaś.
Pospiesznie wyłączyłam tą wiadomość. Znowu się trzęsłam i przeszły mnie dreszcze. Serce waliło ze strachu i osłupiałam na środku chodnika.
- On?
- T.. ta.. Tak. – Wyjąkałam.
- Co tym razem? Mogę przeczytać? - Przytaknęłam i wyciągnęłam telefon w jego stronę.
On zaczął czytać chyba wiadomość. Miał wściekłą minę, albo tak przynajmniej mi się wydawało. Uderzył telefonem w swoją dłoń i oddał mi go gwałtownie.
- Co jak rozpowie jakiejś gazecie, że do mnie przychodzicie? Musicie się odciąć ode mnie na jakiś czas. – Zaczęłam nerwowo i szybko mówić.
- Uspokój się. - Mówiąc to chwycił moje roztrzęsione dłonie. - Ważniejsze jest teraz twoje bezpieczeństwo. Nie wygląda na przyjemnego człowieka. Tylko co on zamierza zrobić? Musisz iść prosto z pracy na policję i nie możesz zrobić tego sama.
- Nie mogę z wami się pokazywać, to wam zaszkodzi.
- Nic mnie to nie obchodzi. Martwię się o ciebie. I ty powinnaś zacząć myśleć o sobie. To nie mnie masz chronić, tylko ja ciebie. Rozumiemy się?
Na swój sposób spodobało mi się zachowanie Eunwoo w tym momencie. Chciał mnie bronić, jak na mężczyznę przystało mimo, iż był jeszcze zaledwie chłopakiem. Uśmiechnęłam się w duchu. Pokiwałam twierdząco głową i spojrzałam na niego.
- Dobra, idziemy? - Rzekłam. – Pójdę tam z tobą. Jednak przed nami dzień w pracy.
- Owszem.
*Myungjun*
Zastanawiała mnie jedna rzecz. Po co Dongmin miałby tak wcześnie biec do wytwórni, skoro o tej porze jeszcze nie można tam wejść. Reszta pewnie nad tym nie myślała. Tym bardziej, że to Bin utwierdził nas w tym przekonaniu. Mnie nie trzymało się to kupy mimo to, nie chciałem wszczynać żadnych kłótni. Wolałem siedzieć cicho. Co było niepodobne do mnie. Pewnie przez Borę się tak zmieniałem. Szkoda, że ona nie traktowała mnie, tak jak ja ją. Próbowałem dawać jej wskazówki. Nawet czasem te oczywiste, a ona chyba zawsze myślała, że sobie z niej żartuję.
Jakże ucieszył mnie z rana widok jej uśmiechniętej twarzy na portierni, a jednocześnie zdenerwowało to, iż o blat opierał się mój kolega z zespołu. Również był szczęśliwy. Wiedziałem, że także coś czuje do niej i to mnie dobijało najbardziej. Wystarczyło, że zbliży się do niej, to ja mogłem pożegnać się z jakąkolwiek szansą.
Tak oto zepsuty humor miałem cały trening. Popełniałem błędy, fałszowałem. Przez to skupiłem na sobie wzrok lidera. Obserwował mnie uważnie, a ja to czułem. Byłem zawiedziony sobą. I cały czas zastanawiałem się, co tak naprawdę robił rano Dongmin. W pewnym momencie na niego wleciałem i wywaliłem się na ziemię. Normalnie śmiałbym się jak głupi, a teraz się wściekłem.
- Co ty robisz? – Oburzyłem się.
- Nic. To ty nie patrzysz. – Stwierdził z stoickim spokojem i wyciągnął do mnie rękę, którą od razu odepchnąłem.
- Najlepiej zwalić na mnie. – Prychnąłem. – Przeprosiłbyś mnie. Jestem starszy.
- Nigdy się tak nie unosiłeś. Co ci jest? – Mówił z wyłupiastymi oczami.
Między nami zjawił się Bin.
- Co z wami chłopaki?
- Nie wiem o co chodzi Myungjunowi.
- Ja ci powiem, o co mi chodzi. Powiedz, gdzie byłeś rano, bo do wytwórni nie wszedłbyś tak wcześnie. – Chyba trafiłem w sedno, bo spuścił wzrok.
- Byłem u Bory. – Wyszeptał.
Bin kiwał głową na boki. Czyżby razem ustalili tą wersję?
- Jak to u niej? Z rana po nią poszedłeś? – Wtrącił Jinwoo.
- Nie, spałem u niej.
Tego było za wiele. Nie mogłem więcej słuchać. Złapałem się za głowę. Miałem ochotę wybiec, lecz jeszcze chwilę poczekałem na rozwój wydarzeń.
- Ona ma problemy. Musiałem pomóc. Kangjoon pytał, czy wiem, kto mógłby jej w nocy przypilnować. Skłamałem mu, że mam kogoś takiego mając na myśli siebie. Wyszedłem do niej, jak spaliście. Nie żałuję tego, bo naprawdę się o nią martwię. Możesz być na mnie zły i cię rozumiem.
- Dlaczego ty? Czemu nie powiedziałeś nikomu co się dzieje? – Zacząłem mu wytykać. – Może zaradzilibyśmy coś wspólnie.
- MJ. Musisz zrozumieć. Ona potrzebowała kogoś na noc. Jakiś człowiek do niej wydzwania i...
- Takim czymś powinna zająć się policja, nie ty. – Zdenerwował się nasz lider.
- Wiem, jednak…
- Wiesz, ale wciąż zachowujesz się nieodpowiedzialnie. Proszę, abyś na jakiś czas nie chodził do niej.
- Jinwoo. To niemożliwe.
- Patrz co się dzieje. Poznaliśmy ją i tylko przyciąga to kłopoty.
- Co ty wygadujesz? – Tym razem ja wtrąciłem. – To my ściągnęliśmy na nią kłopoty.
- Tak. Odpokutowaliśmy je, a teraz tylko się przez nią kłócimy.
- To ty wszczynasz te kłótnie! – Krzyknąłem.
- Tak uważasz? To ja przed chwilą kłóciłem się z Dongminem?
- Mam tego dość. Przestańcie wszyscy. – Uspokajał nas na darmo Bin.
Spojrzałem na pozostałą dwójkę. Biedni byli wystraszeni sytuacją i obserwowali ją z szeroko otwartymi oczami. Zrobiło mi się smutno, że takie coś się dzieje. Nie chciałem takiej sprzeczki rozpętać. Ja po prostu byłem zazdrosny. To była moja wina. Wybiegłem z sali czym prędzej nie zastanawiając się już nad niczym. Postanowiłem wrócić do dormu i ochłonąć, wszystko poukładać w głowie. Zatrzymałem się na portierni i nie ujrzałem za ladą Bory. Siedziała na krześle z boku. Była jakaś pobladła i roztrzęsiona. Podszedłem więc do niej. Plan wyciszenia poległ wraz z ujrzeniem jej w takim stanie.
- Co się stało? – Zapytałem ostrożnie, jakby bojąc się, że wystraszy się, gdy coś powiem za mało delikatnie.
- Ja, skończyłam wcześniej. Bo jutro musiałabym zostać dłużej i powiedzieli, że dziś mogę iść już do domu.
- To czemu tego nie zrobiłaś?
- Bo obiecałam, że pójdę z Dongminem na policję.
- Chodzi o tego faceta?
- Mówił wam? – Zaskoczyła się. Może wolała trzymać to w tajemnicy.
- Nie chciał. To przeze mnie musiał się tłumaczyć.
- Nie szkodzi. Poszłabym sama skoro jestem wcześniej, jednak boję się.
- To zrozumiałe. Ale czekanie do wieczora w poczekalni może nie być fajne.
- Wiem…
- Słuchaj. Pójdę z tobą. – To nie tak, że chciałem się wtrącić. Po prostu ona potrzebowała pomocy teraz. Nie za kilka godzin.
- Możesz? Masz koniec treningu? – Patrzyła z nadzieją w oczach.
- Szczerze to trochę posprzeczałem się z chłopakami i wyszedłem wcześniej.
- Nie chcę robić kłopotu.
- Ty dla mnie nie jesteś żadnym kłopotem. – Mówiąc to rzuciłem w jej stronę najszczerszy uśmiech jaki mogłem.
Chciałem móc ją teraz pocieszyć i dać jej poczucie bezpieczeństwa. Złość i zazdrość musiałem odłożyć na bok, jeżeli miałem być pomocny. I znowu ją rozśmieszać. Nie lubię patrzeć na nią, kiedy jest smutna. Czuję się wtedy winny. Czego? Tego, że jej nie rozweselam.
*Taerin*
Telefon od Minhyuka wyprowadził mnie z równowagi. Dowiedziałam się, że moja siostra ma kłopoty i prawdopodobnie podoba się Eunwoo i Myungjunowi. Na dodatek Jinwoo jest na nich za to zły i mój misiu bał się, że przez to wszystko on też nie będzie mógł się ze mną spotykać. Bałam się również oto. On był tak całkiem inny niż chłopcy w mojej szkole. Uroczy, uprzejmy i tak bardzo mi poprawiał humor każdym swoim uśmiechem. Jeśli zabronią nam się widywać, znowu nie będę miała nikogo. Siostrzyczka dobrze wie, jak traktują mnie w szkole. Uważają, że może jestem śliczna, ale pusta. Naśmiewają się ze mnie i wyobrażają, że się wywyższam, dlatego nie chcę z nimi rozmawiać. Ja natomiast przez ich kpiny boję się odsłaniać prawdziwą siebie. A jemu potrafiłam od razu się ukazać taka jaka jestem. Nie zniosłabym znowu tej pustki. Jeszcze jak moja kochana Bora z nami mieszkała miałam jak się zwierzyć, z kim wyjść. Teraz nie widuję jej codziennie. Wiem, że mogłabym to robić. Chciałam jednak w końcu być szczęśliwa z kimś, kto nie jest moją rodziną. Chciałam wierzyć, że jestem choć trochę warta poznania. On mnie w tym upewniał. Wcześniej czułam, że już nie jestem tylko cieniem chodzącym korytarzami szkoły. A teraz takie coś. Wszystko mogło się popsuć. Musiałam porozmawiać z nią i to nie tylko dlatego. Postanowiłam, że wyznam jej co czuję względem Minhyuka, a jednocześnie chcę wiedzieć, co się z nią dzieje. I przy okazji mogłabym wybadać, czy któregoś z chłopaków faworyzuje. To była moja misja i miałam nadzieję wypełnić ją tego wieczoru.
*Minwoo*
Co ja narobiłem? Byłem załamany swoim zachowaniem pod domem Yurin. Nie pocałowałem jej, choć ewidentnie ona tego chciała. Nie wstydziłem się, to nie tak. Ja po prostu tego nie zrobiłem, sam nie wiem czemu. Tylko stałem i patrzyłem. Z drugiej strony gdybym to zrobił to miałbym problem potem z jej ojcem, który chwilę później wyszedł. Ale wtedy tego nie wiedziałem, więc dlaczego? Bardzo długo nad tym rozmyślałem, aż usłyszałem wołanie reżysera.
- Minwoo. Zaczynamy.
- Już idę. – Powiedziałem podnosząc się z krzesła.
Nagranie przebiegało beznadziejnie. Mieszałem tekst, bo zamiast go powtarzać to na okrągło myślałem o niej. Musiałem coś z tym zrobić. Tylko co? Głupio było mi się po tym odezwać. Znając ją mogła zapytać wprost, czemu nie zareagowałem. I co jej miałem powiedzieć?
Popołudniu zakończyliśmy nagrania. Na drugi dzień mieliśmy zacząć kręcić wieczorami, więc najwyższa pora była się spotkać z Yurin, bo później nie będzie ku temu tak często okazji. Załamywałem się nad telefonem i wzdychałem próbując kilka razy do niej zadzwonić. Tak spędziłem drogę do domu. Wahając się. Prawie upuściłem moje urządzenie, kiedy ujrzałem zdjęcie Yurin, które ustawiła na kontakt u mnie. Nie było straszne, właśnie słodkie, tylko wystraszyłem się, że dzwoni. Mimo to, pospiesznie odebrałem.
- Słucham?
- Ile mam czekać, aż się odezwiesz? Ty wychodzisz poza wszelkie standardy? To facet powinien dzwonić do dziewczyny? Masz nosić spodnie!
- Ostatniego zdania nie rozumiem.
- Fakt. Dziwnie zabrzmiało. Wybacz. Miałam na myśli właśnie to, że masz być mężczyzną. – Zaśmiałem się mimowolnie. Uwielbiałem jej słowotok.
- Przepraszam. Właśnie zamierzałem dzwonić. – W końcu do tego się zmierzałem.
- Oj. Jak zwykle się pospieszyłam. To czekaj. Ja się rozłączę i ty wykręć mój numer i zaczniemy od nowa rozmowę. – Powiedziała już łagodniej i usłyszałem przerywany dźwięk.
No to się wkopałem. I co jej powiem? Że chciałem porozmawiać, dlaczego zachowałem się ostatnio nieodpowiednio? A może po prostu, że chcę się spotkać? Żeby długo nie czekała nacisnąłem zieloną słuchawkę i nawet pierwszy sygnał się nie skończył ona już odebrała.
- To dziś się widzimy? - Wyskoczyła nagle.
- Ah no tak.
- Bo po to dzwoniłeś, prawda?
- Oczywiście. – Rzekłem, przełykając ślinę.
Tak bardzo czułem, że to spotkanie będzie jednym z najbardziej stresujących. Założyć się mogłem, że nie popuści mi tego, czemu nic nie powiedziałem i nie zareagowałem na jej chęci pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz